Dlaczego Huawei przegonił Apple?
Rynek smartfonów wkroczył ostatnimi czasy w dosyć przewrotny okres, w którym to nie tylko z niecierpliwością czekamy na nadejście nowych technologii, lecz widzimy także, że zachodzi dynamiczna zmiana w klasyfikacji liderów tego sektora.
Dlaczego Samsung stracił w ujęciu rocznym aż 10,4% udziałów w rynku? Dlaczego Apple urosło zaledwie o 0,7% no i dlaczego chiński Huawei razem z Xiaomi zaliczyły po ponad 40% wzrosty? Dziś postaramy się odpowiedzieć na te pytania.
Król umiera?
Samsung niemalże na samym początku ery panowania smartfonów uplasował się na pozycji lidera i mimo różnych problemów tu i tam, nie oddał przez te lata tronu oraz królewskiego berła nikomu. Niestety w ostatnich latach byliśmy świadkami sporego kryzysu wizerunkowego Koreańczyków, których to telefony szybko się psuły, pękały, spalały, a nawet wybuchały – co było bardzo poważnym problemem flagowego Galaxy S7.
Ostatnio Samsung pokazał także wyniki finansowe za drugi kwartał tego roku i okazuje się, że wielce wyczekiwany Galaxy S9 nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań, przez co firma zanotowała najsłabszy okres od początku 2017 roku. Ale czy to oznacza, że koreański gigant ma się czego bać i zaczyna upadać?
Takie stwierdzenie byłoby dalekie od prawdy, ale po zaprezentowanych ostatnio ogólnych statystykach rynkowych widać, że Samsung musi wziąć się w garść i wprowadzić w końcu jakieś zmiany. W 2 kwartale 2017 roku firma sprzedała 80 mln smartfonów, w tym już zaś „jedynie” prawie 72 mln, co daje spadek o około 10% rok do roku.
Jednakże jesteśmy jeszcze przed premierą nowego Note’a i innych ważnych dla producenta modeli, więc sytuacja może się nieco poprawić. A biorąc pod uwagę ostatnie ogłoszenie dotyczące wynalezienia niepękających ekranów, samo to może zrobić sporo szumu.
Uczeń przegonił mistrza
Mimo tego, że to Samsung ma największe udziały w rynku, wszelakie trendy w tej branży i tak wyznaczało, wyznacza i długo wyznaczać będzie Apple. Firma z Cupertino zaliczyła w ostatnim kwartale absolutny rekord przychodów (53,3 mld dol) oraz zysków (11,5 mld dol) w całej swojej historii! Co to jednak oznacza w praktyce, skoro sprzedaż smartfonów Amerykanów wzrosła zaledwie o 0,7% rok do roku, a Huawei wyprzedził giganta w udziałach w rynku?
Apple bardzo odważnie zbliża się do kolejnego historycznego wydarzenia i już niebawem może stać się pierwszą firmą w historii świata, która warta będzie trylion dolarów, co w przeliczeniu na naszą walutę, będzie równowartością około 3,5-4 bilionów złotych. Za tę kwotę moglibyście kupić CD Projekt Red aż 267 razy.
Mimo wszystko to właśnie kojarzony kiedyś z biedą i obciachem Huawei wyprzedził kochane przez setki milionów ludzi Apple. Jakim cudem chiński producent był w stanie tego dokonać? Jak dobrze wiemy, Chińczycy są mistrzami w kopiowaniu, a ostatnimi czasy wrzucają na rynek nieco własnych pomysłów. Gdy Apple dało nam bezramkowego iPhone’a X z tak zwanym „notchem”, Huawei wrzucił na rynek kilka swoich bezramkowych produktów, które wyróżniały się na tle „dziesiątki” i były znacznie tańszą alternatywą dla tych, którzy pragnęli nowoczesności oraz którym nie podobało się wcięcie w ekranie u konkurencji.
I trzeba przyznać, że Chińczycy robią swoje smartfony naprawdę nieźle, a jeśli spojrzymy na rynek dziś, Huawei ma sporą przewagę cenową nad Amerykanami. Najbardziej wypasiona wersja Huaweia P20 Pro, który to wygląda praktycznie tak samo jak iPhone X, kosztuje około 3500 zł – u konkurenta za taką kwotę możemy dostać co najwyżej biedniejszą wersję iPhone’a 8 lub wypasioną „siódemkę”. Wybór jest zatem prosty – zależy ci na marce i prestiżu, kupujesz Apple. Nie obchodzi cię jak nazywa się twój telefon, kupujesz tańszego chinola.
To samo tyczy się smartfonów Xiaomi. Również pochodzący z Chińskiej Republiki Ludowej producent, idzie dokładnie tymi samymi ścieżkami co jego rodak i osiąga dzięki temu nawet nieco wyższe wzrosty w skali rocznej, plasując się tym samym na czwartej pozycji na rynku. Jak zatem widzimy Apple otoczone jest z dwóch stron tańszymi, chińskimi zamiennikami.
Powrót króla?
Zapewne zastanawiacie się, kto kryje się pod tajemniczą nazwą HMD, której to skoczyły do góry aż o 782%, nieprawdaż? To moi mili jest Nokia. Póki co powracający do gry koncern nie kręci tak spektakularnych wyników jak wymienieni konkurenci, jednakże tak potężny wzrost w przeciągu roku pokazuje, że konsumenci po prostu chcą zmian.
W czasach, w których za cenę jednego dobrego telefonu można na spokojnie zakupić ze 2, a jakbyśmy się uparli, to i trzy konsole, dobrze jest mieć sensowną alternatywę i wybierając popularnego "chińczyka", nie skazywać się na obcowanie z gniotem.
Takie firmy jak Xiaomi, Huawei, czy nawet Oppo udowadniają, że nie musimy płacić po ponad 4 tysiące złotych za światowej klasy urządzenie. W zamian za to rzeczeni producenci oferują bardzo niskie, konkurencyjne ceny i całkiem wysoką jakość połączoną z dobrym designem. Przed Samsungiem i Apple stoi zatem bardzo poważne wyzwanie utrzymania swoich wysokim pozycji rynkowych i pokazania, że to jednak oni trzymają branżę w garści.
Przeczytaj również
Komentarze (70)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych