Od czego zależą ceny gier w Polsce?

Od czego zależą ceny gier w Polsce?

misiek_86 | 19.07.2012, 18:00

Niedawno musieliśmy Was z przykrością poinformować, że EA Polska zdecydowało się na podwyższenie cen sugerowanych swoich gier (http://www.ps3site.pl/hot-gry-wydawane-przez-ea-polska-beda-drozsze/117944). To wydarzenie zainspirowało mnie do napisania felietonu nt. cen gier konsolowych w naszym kraju. Postaram się w nim odpowiedzieć na pytanie dlaczego kosztują tyle ile kosztują i postawię tezę, że w dającej się przewidzieć przyszłości będą niestety droższe.

Tak w ogóle, to zapomniałem się przedstawić! Mam na imię Mikołaj, przez prawie 2 lata pracowałem w branży, a od 20 lat jestem graczem. Musiol zaprosił mnie do pisania tutaj tekstów, więc raz na jakiś czas coś dla Was opublikuję. Mam nadzieję, że lektura tych wypocin nie będzie bardzo bolała. Dość już tej autoprezentacji, wróćmy do tematu przewodniego, czyli cen gier. Jak zapewne wiecie ceny sugerowane premierowych gier na PS3 w niekolekcjonerskich wersjach w Polsce wahają się w przedziale 179-259 zł. Nieoczywisty jest już jednak mechanizm, na podstawie którego takie a nie inne SRP1 jest wybierane. Osobie nieznającej branży od środka jest zapewne bardzo trudno zrozumieć dlaczego gry od jednego wydawcy, o podobnych ocenach w recenzjach itp. mają często zupełnie inne ceny. Jeśli miałbym to wytłumaczyć jednym zdaniem, to wszystko zależy od wynegocjowanego przez polskiego dystrybutora kontraktu i zawartych w nim warunków zakupu konkretnej ilości gier na premierę. Warto wiedzieć iż gry konsolowe, nawet te wydawane w rodzimym języku (o polonizacjach będzie później) są zwykle kupowane z zagranicy jako gotowy produkt, a nie składane w kraju, jak w przypadku tytułów na PC. To sprawia że koszty produkcji są wyższe.

Dalsza część tekstu pod wideo

Gdyby jednak Wasza cierpliwość była wystarczająca, abym mógł przedstawić dłuższą listę czynników kształtujących ceny, to wyglądałaby ona mniej więcej tak:  

  • Potencjał sprzedażowy tytułu. W idealnym świecie byłby on równoznaczny z jakością gry, ale w realu musimy wziąć pod uwagę także m.in. siłę marki (wiadomo, że pięćdziesiąty trzeci Call of Duty ma w tej kategorii przewagę np. nad Rage czy innym nowym IP), budżet i pomysłowość kampanii marketingowej prowadzonej przez wydawcę , nazwiska ludzi zaangażowanych w proces tworzenia/dubbingowania gry etc. Sztaby ludzi pracują nad prawidłowym oszacowaniem prognoz sprzedażowych, zarówno po stronie wydawcy jak i dystrybutorów, a mimo tego zdarzają im się pomyłki. Jeśli więc na premierę zamiast pudełek z długo oczekiwanym tytułem spotkasz w sklepie informację o szybkiej dostawie kolejnej partii, to prawdopodobnie masz do czynienia z taką właśnie błędną prognozą. Dlaczego tak się dzieje? Można powiedzieć, że gracz jest bardzo wybrednym klientem, a przy tym nie zawsze kieruje się racjonalnymi czynnikami. Nie muszę tłumaczyć, że nam wszystkim zdarza się kupować gry na podstawie emocji czy impulsu…

 

  • Kursy walut. Skoro dystrybutor kupuje gotowy produkt, to cena dla niego nie jest wyrażona w złotówkach ale w walucie zagranicznej. I tutaj macie od razu najprostsze wyjaśnienie podwyżek, na które zdecydowali się Elektronicy. Od dłuższego czasu kursy dolara i euro utrzymują się na poziomie przekraczającym ich długoterminową średnią . Odwracając kota ogonem można powiedzieć, iż możemy się cieszyć, bo gdyby dystrybutory wprost przeliczali zachodnie ceny sugerowane na złotówki, to wszystkie premiery w tym i poprzednim roku kosztowałyby ok. 270 PLN! A to mogłoby zabić rynek.

 

  • Chęć budowania marki kontra chęć zwiększenia zarobku. To kolejna z decyzji jaką musi podjąć dystrybutor - czy zależy mu na maksymalizacji zysku czy na maksymalizacji sprzedaży, tzn. sprawienia, że możliwie największa grupa graczy zapozna się z tytułem, poleci go znajomym i być może za rok-dwa kupi kontynuację. Na budowanie marki i sprzedawanie gier na minimalnej marży mogą sobie zwykle pozwolić najwięksi gracze, czyli Sony oraz Microsoft i ich lokalne oddziały. Dla tych korporacji najważniejsza jest długofalowa perspektywa - zdobycie klienta, który będzie kupował przez lata ich konsole i gry na nie. Niekoniecznie więc muszą na każdej grze zarobić, szczególnie że wydają ich sporo i nawet pojedyncze porażki exclusive'ów (vide ostatnio Twisted Metal i Starhawk) nie wpływają na całościowy pozytywny obraz sytuacji. Jeśli więc widzicie, że jakiś jakościowy hicior jest na półce na premierę w cenie 179 czy 189 zł to najprawdopodobniej dystrybutorowi zależy przede wszystkim na budowaniu bazy fanów.

 

  • Specyfika rynku lokalnego. Pod tym hasłem rozumiem dwie rzeczy. Po pierwsze każdy kraj/region ma trochę inne preferencje odnośnie do gatunków gier. Na przykład w Polsce, a także w Niemczech i Rosji, sprzedaje się procentowo więcej hardkorowych gier RPG (Dark Souls FTW!) niż średnia europejska. W Japonii… no wiadomo, często w Top 10 znajdują się symulatory pociągów czy randek itp. itd. Sprowadza się to w dużym uproszczeniu do tego, że jeśli w danym kraju chcemy osiągnąć sukces z grą z niezbyt popularnego gatunku, to cena będzie jednym z najprostszych czynników zwiększających jej atrakcyjność.

 

  • Drugą kwestią związaną z lokalną specyfiką jest temat lokalizacji. W Niemczech, Francji czy Hiszpanii sprawa jest prosta - jeśli nie dostarczysz swojego tytułu w lokalnym języku, to prawie nikt go nie kupi. Tam gracze od ponad 10 lat są przyzwyczajeni do tego. Dla nas, polskich konsolowców, jest to jednak temat relatywnie nowy. U nas polonizacje stają się coraz bardziej powszechne, zachodni wydawcy wreszcie pokazują większe zaufanie wobec polskich partnerów. Dzięki temu dystrybutor może zarobić trochę więcej dając wyższą cenę sugerowaną lub sprzedając więcej sztuk po takiej samej cenie jak dawniej, ponieważ ma świadomość tego, że gracz dwa razy się zastanowi czy chce importować wymarzony tytuł z wysp czy zza oceanu. A to nakręca koło zamachowa, bo zachodni partner widzi przyrost sprzedaży i łatwiej go przekonać do zaakceptowania kolejnych lokalizacji i tak to się kręci.

Gdybym miał więcej miejsca powyższa lista miałaby pewnie 10+ czynników, ale może na tych pięciu na razie poprzestanę. Gdybyście mieli jakieś dodatkowe pytania, chcieli któryś z punktów pogłębić albo oczekiwali wyjaśnień - piszcie o tym w komentarzach. Z przyjemnością z Wami podyskutuję.

No dobrze, wyjaśniłem mniej więcej skąd bierze się taka a nie inna cena na półce. Cały czas jednak nie dotknąłem choćby przez chwilę kontrowersyjnej tezy nt. drożejących w przyszłości gier. Oszczędzę Wam rozbudowanej pogadanki dotyczącej kryzysu ekonomicznego, który na świecie trwa od kilku lat, a teraz niestety zaczyna doskwierać także nam, Polakom. Ewentualny upadek zadłużonych krajów południa Europy może wpłynąć na załamanie na rynku walut, a to wywinduje ceny wszystkich importowanych produktów, w tym gier, na poziom dotychczas niespotykany. Do tego dochodzi kwestia stale rosnących kosztów tworzenia gier AAA na konsole. Już teraz budżety największych tytułów w naszej branży są porównywalne z hitami rodem z Hollywood, a jeśli nowa generacja stanie się faktem, to tworzenie gier stanie się najdroższą działalnością rozrywkową w historii. Wyższe koszty oznaczają wyższe ceny, tak to niestety działa. Heh, chciałbym się w tym ostatnim akapicie mylić, bo powrót do czasów Nintendo64, gdy GoldenEye 007 na premierę widziałem w Empiku za 349 zł byłby koszmarem…

1 SRP – z ang. suggested retail price, termin często stosowany w handlu i marketingu oznaczający sugerowaną cenę detaliczną. Zgodnie z polskim prawem dystrybutor gier (i każda inna firma) nie może narzucić ceny produktu sprzedawcy detalicznemu, ma prawo jedynie zasugerować takową. Co więcej dystrybutor nie może oficjalnie łączyć ustalenia przez sklep konkretnej ceny na produkt z uzyskaniem innych benefitów (DLCków, gadżetów itp.). Cena gry na półce jest zwykle niższa od SRP 10-20%, zależnie od warunków handlowych danej sieci, promocji etc.
misiek_86 Strona autora
cropper