Reklama
Tanioszka: The Chronicles of Riddick: Assault on Dark Athena

Tanioszka: The Chronicles of Riddick: Assault on Dark Athena

VergilDH | 03.02.2013, 10:00

Dzisiaj znowu wskakujemy do ciężkich, mrocznych klimatów. Na służbie zameldował się bowiem sam Riddick, który polecił mi opisanie gry The Chronicles of Riddick: Assault on Dark Athena. Tak też zrobiłem... i nie, wcale nie dlatego, że przez cały czas, kiedy pisałem ten tekst, na szyi czułem zimny metal jego ostrza...

Tytuł gry: The Chronicles of Riddick: Assault on Dark Athena

Dalsza część tekstu pod wideo

Data premiery: 24 kwietnia 2009

Średnia ocen wg Metacritic: 80/100

Średnia ocen wg Gamerankings: 80.14%

 

Zalety:

The Chronicles of Riddick: Assault on Dark Athena to tak naprawdę dwie gry w jednej. Z jednej strony bowiem otrzymujemy remake niezapomnianego Escape from Butcher Bay, które nawet dzisiaj jest w stanie się wybronić w starciu z innymi, na pierwszy rzut oka podobnymi produkcjami. Z drugiej dostajemy tytułowe Dark Athena stanowiące bezpośrednią kontynuację poprzedniego dzieła Starbreeze Studios. Jak sugeruje już sam tytuł, w grze wcielamy się w Richarda B. Riddicka, któremu głosu i ciała użyczył nie kto inny, jak sam Vin Diesel. Główny bohater to absolutny galaktyczny madafaka - facet, dla którego posyłanie ludzi na tamten świat to chleb powszedni, a skręcanie karków nieszczęśnikom, którzy stanęli mu na drodze, traktuje niczym wypicie porannej kawy. Jego podstawowym sprzymierzeńcem jest mrok, a w późniejszej fazie rozgrywki także umiejętność widzenia w ciemnościach, którą zawdzięcza dokonanej na pokładzie Butcher Bay operacji oczu. Podczas wizyty na pokładzie największego więzienia w galaktyce, The Chronicles of Riddick daje się poznać przede wszystkim jako rasowa skradanka. Oczywiście zdarzają się tutaj momenty, w których trup ściele się gęsto, bo bierzemy w swoje ręce karabiny maszynowe czy inne strzelby, ale zdecydowanie częściej będziemy posługiwać się gołymi pięściami, skalpelem czy ostrzami nakładanymi na ręce niczym kastety i chowając się, po cichutku eliminować przeciwników z zaskoczenia. Ucieczka z Butcher Bay to niebywale trudne zadanie, które wymaga kombinowania. Ci, którzy zamierzają grać w stylu Rambo, już na starcie mogą sobie odpuścić, bo strażnicy zdecydowanie należą do inteligentnych i strzelają bardzo celnie (co potrafi zaskoczyć zwłaszcza kiedy zostaniemy zauważeni znajdując się w dużej odległości od takiego, uzbrojonego po zęby, delikwenta)

 

 

Sam statek natomiast potrafi zachwycić swoją konstrukcją i stopniem rozbudowania, a jego tymczasowi mieszkańcy często mają dla nas opcjonalne zadania. Co zatem z Dark Athena? W moim mniemaniu kontynuacja wypada niestety odrobinę gorzej od poprzedniczki. Owszem, i tutaj znalazło się miejsce na działanie po cichu, jednakże od pewnego momentu zabawy górę nad tym elementem bierze klasyczne strzelanie. Z drugiej strony jednak deweloperzy oddali do naszej dyspozycji zupełnie nową miejscówkę, w której rolę strażników przejęły drony – konstrukty o ciałach robota, z zamontowanymi ludzkimi mózgami. Ci są uzbrojeni w karabiny, które są do nich przypisane na stałe – chcąc z nich skorzystać, trzeba najpierw unieszkodliwić takiego przeciwnika, a potem... wlec go za sobą, by naciskać spust jego palcem. Ot, takie utrudnienie, a przy tym motyw, który ma pozytywny wpływ na przebieg samej rozgrywki. Oczywiście na tym nie koniec – często będziemy bowiem mieli okazję przejąć nad takowymi kontrolę, a dodatkowo, miłośnicy siania zamętu w szeregach wroga z pewnością docenią etapy, w których Riddick zasiada za sterami potężnego mecha. Co warte odnotowania, kryjąc się w ciemnościach nie znajdziemy tu żadnego wskaźnika widoczności, bowiem ukryto go... w samym oświetleniu. Jeśli zmieni kolor na niebieski, to znak, że przeciwnicy nie mają szans nas wypatrzyć. Choć pod względem oprawy dzisiaj nie jest już tak dobrze, jak przed laty, obie gry (z naciskiem na Dark Athena, po Butcher Bay jednak odrobinę widać, że tytuł ma na karku osiem(!) lat) wciąż wyglądają naprawdę dobrze. Podobać mogą się modele postaci i jakość wykonania elementów otoczenia, a także oświetlenie. Nie można przyczepić się również do warstwy dźwiękowej, która jest wprost fenomenalna – ciężkie, mroczne utwory niesamowicie budują sugestywny klimat.

 

 

Wady:

Obie gry potrafią od czasu do czasu solidnie chrupnąć, co jest odrobinę niezrozumiałe, zważywszy na fakt, iż ich oprawa graficzna nie należy wcale do tych, które wyciskają z konsoli ostatnie soki. O tym, że Dark Athena to krok wstecz w porównaniu z Butcher Bay, pisałem już wcześniej, toteż wspomnę jeszcze tylko o tym, że tryb multiplayer to obecnie „miasto duchów”. Szkoda.

 

 

Werdykt:

Co by jednak nie mówić, The Chronicles of Riddick: Assault on Dark Athena to rewelacyjny kawał szpila, który jest w stanie zapewnić około dwadzieścia godzin wyśmienitej zabawy. Za około 40 PLN (używany egzemplarz) otrzymujemy dwie gry w jednym pudełku, co nie zdarza się zbyt często. Jeśli macie ochotę na przelanie krwi w dobrym stylu, powinniście rozważyć zakup tej produkcji.

VergilDH Strona autora
cropper