Ranker: Jeśli BioShock 4, to gdzie?
Premiera BioShock Infinite za nami. Większość z Was ma już ten tytuł dawno za sobą, a nawet jeśli nie, to i tak warto porozmyślać nad tym, gdzie mogłaby się rozgrywać akcja kolejnej odsłony cyklu. Twórcy wykorzystali już wszystkie najciekawsze pomysły? Nic bardziej mylnego! Jak się okazuje, seria BioShock wciąż ma potencjał na co najmniej kilka kolejnych części, a w każdej z nich moglibyśmy odwiedzić różnorodne, a może nawet jeszcze bardziej intrygujące od poprzednich, miejsca.
Nim przejdę do właściwej części niniejszego tekstu, wspomnę jeszcze, że celowo nie zajmowałem się tym, na którym etapie z życia danej metropolii mogłaby się rozgrywać akcja gry. Chciałem bowiem przedstawić wyłącznie koncepcje następnych miast, do jakich moglibyśmy trafić, fabułę i konkretny czas akcji niejako pozostawiając twórcom. Kto jednak wie, może któryś z tych pomysłów zostanie kiedyś wcielony w życie? Wszak możliwości jest naprawdę sporo...
5. Miasto na powierzchni, odizolowane od reszty świata
Zaczniemy od koncepcji, która jest bardzo prawdopodobna, ale jednocześnie... mało intrygująca (a przynajmniej taka może się wydawać, jeśli spojrzymy na nią przez pryzmat kolejnych pomysłów). Jeśli oglądaliście choćby Equilibrium, to wiecie już, o czym mowa. Podczas gdy poza murami miasta panował chaos, wewnątrz ludzie wiedli niesamowicie uporządkowany (i podporządkowany nakazom i zakazom władz) żywot. Oczywiście Irrational Games nie musieliby się uciekać do takich, co by nie mówić, lekko „postapokaliptycznych” wizji – wystarczyłoby, gdyby powołano do życia metropolię, która zerwała jakiekolwiek stosunki ze światem zewnętrznym i całkowicie zdała się na samowystarczalność.
Wydaje Wam się, że taki scenariusz byłby najmniej prawdopodobny? Spójrzcie na to, jak dzisiaj zachowuje się Korea Północna. Przecież to cały kraj, który niemal zupełnie odizolował się od reszty świata! Jeśli zatem wziąć to pod uwagę, wizja pojedynczego miasta, które na pierwszy rzut oka nie miałoby żadnego potencjału militarnego, jest jak najbardziej do przełknięcia.
I w tym przypadku twórcy musieliby wymyślić coś, co byłoby w stanie zastąpić nam Plazmidy i Vigory – coś, co byłoby powodem szaleństwa mieszkańców takiej metropolii (którzy byliby zostawieni samymi sobie) i w rezultacie zaowocowałoby scenami, jakie rozegrały się już w Rapture i Columbii. Akcja takiej produkcji mogłaby rozgrywać się w realiach science-fiction, a nawet zahaczyć o Cyberpunk – wszak nikt nie powiedział, że BioShock to tylko „przeszłość”...
4. Miasto postapokaliptyczne
Apokalipsa jest czymś, czego obawia się większość ziemskiej populacji. Jedni uważają, że będzie to sprowadzony przez boga (nieważne jakiego) koniec świata, który położy kres ziemskiemu życiu. Inni z kolei twierdzą, że apokalipsę wywołamy sami i będzie ona rezultatem wojny nuklearnej. Zważywszy na fakt, że o tę drugą ludzkość nieraz już się otarła, deweloperzy mogliby wybiec myślami w przyszłość i pokazać graczom, jak mogłoby wyglądać miasto będące ostatnią ostoją ludzkości.
Takie rzeczy widzieliśmy już nieraz. Miasta, które zdołały podnieść się z kolan i zaoferować swoim mieszkańcom w miarę normalne życie, moglibyśmy zobaczyć choćby w Rage (pamiętacie Wellspring?), czy w serii Fallout (Megatona, New Vegas). Z drugiej strony jednak te metropolie nie miały w sobie niczego nadzwyczajnego i stanowiły tylko dowód na to, że ludzie są w stanie poradzić sobie nawet w najtrudniejszych warunkach. Co byście jednak powiedzieli na miasto, jakie w żaden sposób nie zostało dotknięte przez działania wojenne (ani jakiekolwiek komplikacje, które pojawiły się po nich)? Takowe mogłoby zostać zbudowane tylko w jednym celu: przetrwać apokalipsę i zapewnić przetrwanie ludzkości.
Taka samowystarczalna metropolia mogłaby się prężnie rozwijać, zaskakując nas zdobyczami techniki, które kontrastowałyby z wyglądem reszty świata. Zaawansowana technologia, manipulacja ludzkim DNA... I w tym przypadku jednak w pewnym momencie wszystko mogłoby wymknąć się spod kontroli, dzięki czemu twórcom udałoby się utrzymać standardy wprowadzone jeszcze przez pierwszą odsłonę serii...
3. Miasto pod ziemią
Podziemne miasto byłoby o tyle interesującym miejscem akcji, że opowieści o takowych wciąż są żywe. Nawet dzisiaj dałoby się znaleźć osoby, które nie tylko twierdzą, że takowe istnieją, lecz również utrzymują, że zajmowali się ich... budową. Taki kompleks mógłby powstać w zasadzie w każdej epoce historycznej, ale najbardziej prawdopodobny wydaje się połowa XX wieku. W ten sposób twórcom udałoby się zachować specyficzny dla serii klimat (nie zapominajmy, że do tej pory żadna gra z serii BioShock nie rozgrywała się w czasach stricte współczesnych), a przy okazji zaproponować im coś zupełnie nowego.
Jak takie miasto miałoby wyglądać? Ciasne korytarze i zamknięte pomieszczenia odpadają już na starcie – taki BioShock nie byłby nawet cieniem tego, co mogliśmy zobaczyć do tej pory. W efekcie, najciekawsza wydaje się wizja miasta zbudowanego w... podziemnej pieczarze. Jeśli nie jesteście w stanie sobie tego wyobrazić, rzućcie okiem na powyższy obrazek. W tym przypadku na wyobraźnię działają choćby takie dzieła, jak „Podróż do wnętrza ziemi”, jednak akurat rdzennych mieszkańców podziemnego świata bym sobie odpuścił. Zamiast tego twórcy mogliby powołać do życia podziemną utopię, która stanowiłaby idealne schronienie przed problemami nękającymi ludzi na powierzchni – zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę widmo wojny nuklearnej, które zawisło nad światem tuż po zakończeniu II Wojny Światowej.
Standardowo jednak, coś mogłoby pójść nie tak, a jedną z głównych przyczyn takiego stanu rzeczy mogłaby być oczywiście wariacja na temat plazmidów. O ile mieszkańcy Rapture mogli liczyć na jako-taki ratunek, podobnie jak Ci, którzy żyli na Columbii, o tyle ludzie zamieszkujący podziemną metropolię najpewniej byliby w tym przypadku zdani wyłącznie na siebie. Gracz niekoniecznie musiałby wcielić się w przybysza z powierzchni – głównym bohaterem gry mógłby być przecież mieszkaniec miasta, który za wszelką cenę postanowiłby z niego uciec, kiedy rozpętałoby się tam prawdziwe piekło.
A co z przeciwnikami? Ci z pewnością nie mogliby się zbytnio wyróżniać na tle tych, którzy paradowali po Rapture i Columbii – najpewniej jednak ich wygląd byłby wzorowany na wyglądzie podziemnych stworzeń. Dżdżownice? Mało odkrywcze. A może ktoś, kogo strój przypominałby widocznego poniżej skoczogonka (który żyje dwa kilometry pod ziemią!). Tak, to już bardziej prawdopodobne...
2. Miasto na orbicie
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że takie rzeczy widzieliśmy już choćby w serii Dead Space. To tam zwiedzaliśmy bowiem zawieszony nad powierzchnią planety statek USG Ishimura oraz gigantyczną stację The Sprawl. Sęk jednak w tym, że w tym przypadku akcja gry mogłaby się rozgrywać na stacji kosmicznej znajdującej się na orbicie ziemskiej. By jednak zbytnio nie przekombinować, i w tym przypadku deweloperzy nie powinni zaoferować nam gry, której akcja rozgrywałaby się w czasach współczesnych, lecz cofnąć nas w przeszłość, do początku lat sześćdziesiątych, kiedy to tajne programy kosmiczne były przecież na porządku dziennym.
Pomyślcie sami – co, jeśli Jurij Gagarin nie był pierwszym człowiekiem w kosmosie? Co, jeśli Związek Radziecki na długo przed jego lotem, a nawet przed lotem Łajki, umieściłby na orbicie stację kosmiczną o rozmiarach, których nawet dzisiaj nikt nie jest w stanie obie wyobrazić? Co, jeśli w kosmosie miałaby znaleźć się prawdziwa metropolia, dająca schronienie kilkudziesięciu tysiącom ludzi? Ano właśnie. Że niby mało prawdopodobne? O ile wybudowanie podwodnego miasta wydaje się jeszcze wykonalne, o tyle stworzenie miasta w przestworzach to rzecz niemożliwa do zrobienia, a na pewno nie w 1912 roku. Wydaje mi się zatem, że i w tym przypadku nikt nie siliłby się na zbytni realizm, a twórcy mogliby popuścić wodze fantazji...
W tym przypadku Irrational Games mogliby zahaczyć jeszcze o temat II Wojny Światowej oraz o Wunderwaffe – tajną broń, która miała odmienić losy konfliktu i przechylić szalę zwycięstwa na stronę III Rzeszy. Jak wszyscy dobrze wiemy, plany spaliły na panewce, ale... co by było, gdyby prace nad nią faktycznie były na ukończeniu, a po kapitulacji Niemiec przychwyciłby ją Związek Radziecki? A jeśli Wunderwaffe nie byłoby bronią, lecz substancją, która dawałaby ludziom nadnaturalne zdolności? Cóż, w ten sposób właśnie otrzymalibyśmy kolejny substytut Plazmidów. Wizja miasta na orbicie byłaby o tyle interesująca, że jego konstrukcja mogłaby przypominać Columbię – z tym jednak zastrzeżeniem, że pomiędzy jego kolejnymi elementami nie przemieszczalibyśmy się przy pomocy „Skyhooka”, lecz po prostu... wykorzystując niemal zerową grawitację. Co więcej, taka Utopia nękałaby swoich mieszkańców także tym, że każdego dnia mogliby oni obserwować Ziemię... Mieliby świadomość tego, że podczas gdy ludzie na powierzchni prowadzą całkowicie normalne życie, Ci tutaj muszą zmagać się z problemami, o jakich tamtym nawet się nie śniło. Wszak każda utopia musi kiedyś upaść... Na koniec, słówko o przeciwnikach. Co powiedzielibyście na Big Daddy'ego ubranego w kombinezon astronauty?
Warto jeszcze wspomnieć o tym, że nie byłoby to pierwsze zetknięcie Irrational Games z tym tematem. Twórcy mają przecież na swoim koncie drugą odsłonę System Shocka, więc byłby to dla nich swego rodzaju hołd dla przeszłości...
1. Miasto na Księżycu
O tak, w tym przypadku Irrational Games zdecydowanie mogliby rozwinąć skrzydła. Choć oficjalnie pierwszy lot na księżyc odbył się w 1969 roku, twórcy niekoniecznie musieliby się wzorować na amerykańskim programie kosmicznym. Wystarczy bowiem przypomnieć sobie dzieło Juliusza Verne'a zatytułowane „Z Ziemi na Księżyc”, by przekonać się, że już sto lat wcześniej(!) niektórzy rozważali załogowy lot na jedynego, naturalnego satelitę Ziemi.
Akcja takiego BioShocka mogłaby się rozgrywać nawet w XIX wieku i nawet jeśli nie byłoby to zgodne z prawami fizyki, do księżycowej bazy gracz mógłby się dostać (podobnie jak ma to miejsce we wspomnianej wcześniej książce) przy pomocy olbrzymiej armaty - za środek lokomocji mógłby posłużyć wystrzeliwany przez nią pocisk. Miasto na Księżycu byłoby o tyle interesującym miejscem akcji, że Księżyc do dzisiaj intryguje niezliczoną ilość ludzi, a wielu z nich już teraz deklaruje gotowość... zamieszkania na nim (o czym świadczy wysoka ilość działek, które są sprzedawane za całkiem spore sumki...). Podobnie jak ma to miejsce w Infinite, tutaj również sfera „retro” mogłaby mieszać się ze specyficznym science-fiction. Miasto mogłoby być zarówno jedną, zwartą metropolią (jak Rapture), jak i zostać podzielone na kawałki (wzorem Columbii), które znajdowałyby się pod specjalnymi kopułami. Po co i dlaczego mielibyśmy tam trafić? To zostawmy lepiej samym twórcom, a my zastanówmy się jeszcze, z kim (i jak?) moglibyśmy tam walczyć.
Sporo mówi się o tym, że na Księżycu było kiedyś życie (a może nawet jest do tej pory). Mimo wszystko pozostałości po obcej cywilizacji odpadają w BioShocku już na starcie. Zamiast tego mieszkańcy srebrnego globu mogliby natknąć się na nieodkryte jeszcze minerały, które mogłyby w jakiś sposób reagować z ciałem człowieka i zaopatrywać je w nadnaturalne zdolności. Oczywiście, podobnie jak miało to miejsce w przypadku substancji ADAM, ich przedawkowanie mogłoby doprowadzić do nieodwracalnych mutacji, przez co dalsze losy takiego miejsca mogłyby stanąć pod dużym znakiem zapytania...
Przeczytaj również
Komentarze (71)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych