Retrogranie: FIFA 99 (PSOne)
W piłce nożnej mamy sezon 98/99 w którym po dramatycznych okolicznościach Manchester United wygrywa w finale z Bayernem Monachium. Królem strzelców zostają ex aequo Andriy Szewczenko i Dwight Yorke z 8 bramkami na koncie. Elitarne rozgrywki zostały zdominowane przez Manchester United oraz Dynamo Kijów, a w fazie grupowej niespodziewanie dobrze radziło sobie także Kaiseslautern, Olympiakos Pireus i Galatasaray Stambuł.
W tym samym sezonie na rynku pojawiła kolejna odsłona gry piłkarskiej z cyklu FIFA. Wtedy też, EA Sports robiło co tylko mogło by dogonić konkurencję spod szyldu ISS, która deklasowała piłkę Kanadyjczyków na każdym polu, poza licencjami (co trwało bardzo długo). Jakkolwiek absurdalnie to teraz nie zabrzmi, FIFA 99 była kolejnym kamieniem milowym w rozwoju tej serii, mimo tego, że teraz wygląda po prostu fatalnie.
Na czym polegała ta rewolucja przeprowadzona przez Electronic Arts? Na naprawie tego, co przeszkadzało w płynnej rozgrywce w FIFA 98: Road to World Cup. Poprawiono płynność gry, która mimo tego, że nadal lubiła chrupnąć w trakcie meczu, to nie była już tak dokuczliwa. Także i sterowanie zostało przebudowane od nowa, dzięki czemu reakcja zawodników na nasze polecenia wydawane z pada była natychmiastowa. Zawodnicy reagowali także lepiej na zmiany kierunku biegu oraz usprawniono detekcję kolizji, nie wystrzegając się jednak przy tym kolejnych błędów, które bardzo często powodowały, że przy interwencji bramkarza, wpadał on z piłką do bramki przez boczną siatkę. To co jednocześnie było rewolucyjne, przynosiło mnóstwo błędów w grze. Sędzia często gwizdał faule nawet gdy odbieraliśmy w teorii czysto piłkę. No ale z drugiej strony obecny był brutalny atak, który mogliśmy wykonywać bez piłki, podobnie jak starcia z bramkarzem, które w późniejszych częściach nie wiadomo dlaczego usunięto.
EA Sports chciało i wykorzystało jak najbardziej się dało w tamtym okresie licencje FIFA w której byli posiadaniu. Dodano pierwszą, ligę belgijską oraz ligę portugalską wyrzucając jednocześnie ligę malezyjską. Jednak świat nie jest idealny i dodatek w postaci oficjalnej licencji na drużyny z Portugalii spowodował mały kryzys w momencie gdy EA groziło wycofanie pudełek z grą ze sklepów na półwyspie Iberyjskim. Na okładce gry w europejskiej, ogólnej wersji pojawił się znakomity, holenderski piłkarz – Dennis Bergkamp. Dostępny był także regionalne wersje z Fabienem Barthezem, Fernando Morientesem, Christianem Vierim oraz Rui Costą. Jako ciekawostkę warto dodać, że w FIFA 99 pojawiły się dwa polskie zespoły z czego jeden już nie istnieje – Amica Wronki, a drugi jest w ostatniej fazie agonii przed zgonem – ŁKS Łódź, który w tamtym sezonie toczył wyrównany bój z Manchesterem United. Z perspektywy czasu zabawnie również wygląda kompletny brak licencji na stroje zawodników i emblematy klubowe.
Wielu graczy zarzucało wtedy Kanadyjczykom, że gra na obrazkach wygląda prawie tak samo jak FIFA 98, jednak były to kompletnie nietrafione głosy krytyki. Postacie otrzymały znacznie więcej polygonów przy poprawie wydajności gry, pojawiła się szczątkowa animacja twarzy zawodników na których w teorii miało widać smutek po stracie bramki czy radość po jej strzeleniu. Zróżnicowano także ilość włosów w grze, dzięki czemu mogliśmy rozpoznać większą ilość zawodników (choć umówmy się – wszystko było umowne i oparte na prostej zasadzie – Petit to blondyn z długimi wąsami, Kluivert jest murzynem, a Seaman ma eleganckiego wąsa). Jak najlepiej starano się oddać stadiony na których rozgrywaliśmy spotkania – stary stadion Arsenalu, Old Trafford, Camp Nou, stadion Rosenborga Trondheim – wszystko to bez nazw, ale z oznaczeniem miast gdzie gramy. Do tego dochodziły różne warunki pogodowe, które urozmaicały rozgrywkę. Za klimat odpowiadały dwie rzeczy – doping kibiców, którym symulowano prawdziwe zachowanie ludzi (wiecie, po straconej bramce gwizdano na drużynę przeciwnika, po strzelonej przez nas – wybuch radości) oraz dwójka komentatorów, która dla wielu może nie być tak znana - John Motzen i Chris Hoddle, którego czasami zastępował Mark Larnsen. Ścieżka dźwiękowa wzbogaciła się ponownie o znanego wykonawcę, którym w przypadku edycji 99 był Fatboy Slim ze swoim wielkim hitem Rockafella Skank.
A co z rozgrywką? Jeśli nie trafił nasz szlag z powodu fatalnych menusów, w którym operowało się bardzo topornie, to mogliśmy sobie potrenować, rozegrać mecz towarzyski, włączyć Europejską Super Ligę, która symulowała Ligę Mistrzów (brak licencji uderzał ponownie) oraz rozegrać mecze w wybranych ligach. Chociaż podejrzewam, że najwięcej frajdy sprawiało tworzenie własnych drużyn składających się ze stworzonych zawodników na podstawie kumpli z boiska. O dziwo udało się także wyważyć odpowiednio poziomy trudności, które dawały poczucie grania z wirtualnym zawodnikiem bez oszukiwania, które ma miejsce w najnowszych odsłonach (ah te momentum). No i nie ma co ukrywać, że z perspektywy czasu FIFA 99 jest prawdziwym antykiem, nie tylko jeśli chodzi o mechanikę przypominającą manewrowanie pancernikiem, ale także o zawodników, którzy dla wielu są gwiazdami ich dzieciństwa, bohaterami z plakatów Bravo Sport. FIFA 99 to produkt o którym warto pamiętać, nawet jeśli był gorszy niż konkurent ze stajni Konami.
Przeczytaj również
Komentarze (27)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych