Tanioszka: Splatterhouse
Długo zastanawiałem się nad tym, jaki tytuł mógłbym Wam polecić w dzisiejszej Tanioszce. Zapewne nie spodoba się to każdemu, jednak tym razem padło na Splatterhouse, czyli jedną z najbardziej brutalnych gier obecnej generacji konsol. Owszem, nie jest to tytuł idealny, wielu graczy już o nim zapomniało, ale...
Tytuł gry: Splatterhouse
Data premiery: 26 listopada 2010
Średnia ocen wg Metacritic: 59/100
Średnia ocen wg Gamerankings: 60.56%
Zalety:
Zacznijmy od tego, że Splatterhouse jest nowym wcieleniem gry, która zrobiła furorę w latach osiemdziesiątych. Tytuł oferuje nam do bólu sztampową, ale jak najbardziej pasującą do całej otoczki warstwę fabularną. Oto bowiem wcielamy się w Ricka Taylora, który wraz ze swoją dziewczyną trafił do domostwa szalonego doktora. Co tam znaleźli nasi nieszczęśnicy? Ano... potwory, które nie tylko porwały piękną niewiastę, lecz również solidnie pokiereszowały naszego podopiecznego. Tuż przed śmiercią ujrzał jednak pewną maskę, która złożyła mu propozycję nie do odrzucenia - jej założenie nie tylko postawi go na nogi, lecz także... da mu nadludzką siłę. Fakt, infantylność wręcz wylewa się z ekranu, ale gwarantuję, że jest to zabawa w ratowanie księżniczki, jakiej jeszcze nie doświadczyliście. Nikt bowiem nie kryje się z tym, że Splatterhouse jest wyjątkowo brutalną grą akcji - jucha leje się tutaj hektolitrami, flaki zdobią podłogi, ściany i sufity wszędzie tam, gdzie się pojawimy, a oderwane kończyny fruwają na prawo i lewo. Rick nie patyczkuje się z przeciwnikami i okłada ich czym popadnie, a doskonałym dopełnieniem tej groteskowej przemocy jest możliwość wykorzystania w roli broni... kończyn powalonych oponentów.
Sama krew nie występuje tutaj wyłącznie w roli "ozdobnika" - stanowi bowiem tutejszą walutę, w zamian za którą możemy zaopatrzyć się w nowe ciosy i zagrania. Tych nie jest zbyt wiele, bo gra nie zachwyca stopniem rozbudowania, jednak ich ilość powinna usatysfakcjonować każdego, kto spojrzy na ten tytuł przez palce. System walki jest prosty i wyjątkowo łatwo przyswajalny, co jednak pociągnęło za sobą kilka wad (o których napiszę poniżej). Do naszej dyspozycji oddano mocny i słaby cios, możliwość chwycenia przeciwnika, a także wykonywania uników i blokowania ataków wrogów. Nie zabrakło również efekciarskich Quick Time Events, które stanowią całkiem miłe urozmaicenie. Na miano tego ostatniego zasługuje jednak jeszcze jeden element Splatterhouse - mowa o etapach, w których akcję zaprezentowano w iście platformówkowym stylu - bohatera widzimy od boku, a oprócz zabijania przeciwników musimy nie tylko skakać z platformy na platformę, lecz także omijać staroszkolne pułapki. Klimat lat '80 pełną gębą. Na koniec, warto wspomnieć o oprawie graficznej - Splatterhouse nie zdążył jeszcze się zestarzeć i w zasadzie ciężko przyczepić się do wyglądu tej produkcji. Owszem, nie jest to God of War, ale grafika nie kłuje jeszcze w oczy. To samo tyczy się zresztą ścieżki dźwiękowej.
Wady:
Splatterhouse nie jest niestety grą pozbawioną wad. Warto zacząć od tego, że do rozgrywki niezwykle szybko wkrada się monotonia i niestety wrażenia tego nie są w stanie zatrzeć wspomniane powyżej "przerywniki". Owszem, potrafią cieszyć, jednak walka z niekończącymi się falami w zasadzie tych samych przeciwników przy pomocy jednego zestawu ciosów... cóż, może nudzić. System walki również nie jest szczególnie rozbudowany, z czasem zaczyna nużyć, co także nie wpływa zbyt pozytywnie na odbiór tej produkcji. Wbrew pozorom, to duże wady...
Werdykt:
...w związku z tym Splatterhouse polecam wyłącznie graczom, którzy są w stanie przymknąć na nie oko. Jeśli nie trawicie odtwórczych produkcji, istnieje duże prawdopodobieństwo, że omawiany tytuł najzwyczajniej w świecie Was odrzuci. Jeśli nie - możecie rozważyć zakup, który wiąże się z wyłożeniem kwoty rzędu czterdziestu złotych.
Przeczytaj również
Komentarze (16)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych