Cyfraki: The Cave (PS3)
Ostatnie tytuły Rona Gilberta, które nie były grą dziecięcą albo smartfonową, to dwie części doskonałego DeathSpanka z 2010 roku, o którym już kiedyś w ramach tego cyklu pisałem. Możecie się więc domyślać z jaką radością przyjąłem informacje o pojawieniu się na PSStore The Cave. Jeśli jesteście zainteresowani czy jest to równie dobra pozycja, zapraszam do lektury.
Najważniejszym wyróżnikiem The Cave wśród innych gier z cyfrowej dystrybucji jest to, że funkcję narratora w grze pełni, mówiąca głosem około pięćdziesięcioletniego mężczyzny, tytułowa jaskinia. To ona opowiada nam historię wkraczających do środka wędrowców. Co jakiś czas czyni wobec nich złośliwe uwagi, a także komentuje ich nie do końca szlachetne postępowanie. Pojawiają się też wspominki na temat wcześniejszych grup podróżników, zwykle wtedy, gdy odnajdujemy pozostałości po nich. Linijki, które przygotowano dla lektora są zwykle zabawne, do tego dobrze zagrane.
Skoro już mowa o podróżnikach, to bohaterów mamy tu całe zatrzęsienie. Trójkę, która będzie przemierzała jaskinię rekrutujemy spośród siedmiu, na pierwszy rzut oka dość stereotypowych bohaterów. Do wyboru mamy m.in. rycerza, naukowca, mnicha czy bliźnięta (jako jedna postać). Narrator w przypadku każdej z nich ma nam do opowiedzenia krótką historię wprowadzającą, w świetle której mają oni ważny i szlachetny cel, do którego teoretycznie dążą. Ponadto postaci dysponują indywidualnymi umiejętnościami, z których możemy skorzystać w określonych punktach. To oznacza, że każde przejście gry dostarcza innych wrażeń, a dodatkowo dla wszystkich postaci przygotowano specjalne fragmenty jaskini, do których wejść można wyłącznie dzięki wykorzystaniu ich zdolności. Tam te skille są też zdecydowanie częściej niż normalnie wykorzystywane. Z drugiej strony, aby odkryć wszystkie mini scenariusze, średnio umiejętnie tłumaczące dlaczego motywacje bohaterów nie są do końca szlachetne trzeba The Cave ukończyć co najmniej 3 razy. Na to wielu z Was może nie starczyć cierpliwości. Dlaczego? O tym za chwilę. Rozgrywka w The Cave stanowi skrzyżowanie kooperacyjnej platformówki w stylu Lost Vikings z przygotówką point and click. Ze wspomnianego klasyka od Silicon & Synapse (jeśli nie wiecie, to koniecznie sprawdźcie sobie, jak się dziś ta firma nazywa) zapożyczono m.in. korzystanie z 3 postaci naprzemiennie i możliwość przełączania między nimi. Wiele łamigłówek wymaga umiejscowienia 2-3 z nich w różnych miejscach, a następnie wykonania odpowiedniej sekwencji czynności. Puzzle zostały dobrze przemyślane i zwykle wymagają od nas zastanowienia czy popróbowania różnych scenariuszy, ale bardzo rzadko powodują frustrację i chęć wyłączenia gry. Do tego z klasycznych przygotówek wzięto korzystanie z przedmiotów i łączenie ich ze sobą, czasem w zupełnie niespodziewane kombinacje (najbardziej urzekło mnie napełnianie wiaderka wodą w celu łapania do niego płonących dynamitów).
Niestety powyższy system działa sprawnie tylko, jeśli gracz jest bardzo cierpliwy. Dzieje się tak z dwóch głównych powodów. Po pierwsze mimo, że nie wykorzystano wszystkich przycisków na padzie to zabrakło możliwości przywołania do siebie pozostałych 2 postaci. Oznacza to, że jeśli jakaś łamigłówka wymagała rozmieszczenia bohaterów w oddalonych od siebie punktach levelu, a następnie trzeba otworzyć bramę pociągając jednocześnie za 3 wajchy znajdujące się u stóp owej bramy, to czeka nas żmudne przemieszczanie się najpierw jednym, a potem kolejnymi bohaterami do celu. Jeśli w zamyśle twórców miało to przedłużyć zabawę, to gorzej chyba sobie tego zaplanować nie mogli. Drugą wadą gameplayu są nieprecyzyjne skoki. W trakcie poruszania się postacią można odnieść wrażenie, że jej ruchy cechuje spora doza bezwładności. Wygląda to całkiem fajnie, gdy bohater idzie po linii prostej (i przypomina trochę animowaną zabawkę rodem z Toy Story), ale przekłada się na problemy w skakaniu z platformy na platformę. Na szczęście brak tutaj bardzo wymagających sekwencji zręcznościowych, po spadnięciu w przepaść postać odradza się w mgnieniu oka, a jedyną karę stanowi werbalne zruganie niezdary przez jaskinię. Mimo wszystko sytuacje, gdy na przykład próbujemy się nie złapać danej krawędzi i przejść poziom niżej a postać kilka(naście) razy i tak to robi potrafią zniechęcić. Na zwolenników płynnej zabawy może też frustrująco zadziałać oprawa wizualna The Cave. Niby wizja artystyczna była interesująca, lokacje są różnorodne, pełno tu kolorów – od standardowych granatowych wnętrz skalnych poprzez zielone zoo do chociażby pomarańczowego wnętrza egipskiego grobowca. Niestety widać tu relatywnie niewielki budżet, przez co otoczenie jest surowe i sprawia wrażenie dość plastikowego. 10 czy 20 lat temu tego typu grę zrobiona zostałaby zapewne w 2D i niszczyła jakością gałki oczne. Dziś niestety stworzenie oprawy w przeciętnym 3D jest dla małego studia dużo tańsze. O ile jeszcze to można wybaczyć, to problemów z płynnością już nie. A te niestety trapią The Cave na każdym kroku, ze szczególnym uwzględnieniem miejsc, gdzie dynamicznie zmienia się w wyniku naszych działań otoczenie. Podobno w wersji na Xboxa 360 spadki animacji były tak koszmarne, że nie dało się grać, ale i tu na PS3 nie jest różowo.
Ja osobiście wybaczyłbym jednak te wszystkie powyższe błędy, gdyby opowieść oraz dialogi przykuły mnie do ekranu i swoją jakością przywołały wspomnienia z dzieciństwa (Monkey Island! Day of the Tentacle! Indiana Jones!). Te dwa elementy praktycznie nigdy nie zawodziły w produkcjach Pana Gilberta. Tutaj niestety nie tylko nie stanowią najmocniejszego punktu programu, co wręcz zawodzą. Dialogów jest w The Cave jak na lekarstwo – składają się one zwykle z 2-3 zdaniowych wypowiedzi napotkanych postaci, które zlecają nam jakiegoś prostego questa oraz z opisanych już na stępie monologów jaskini. Brakuje wymian kąśliwych uwag, nawiązań do popkultury i wszystkich innych elementów, które składały się na specyficzny gilbertowski humor. Co gorsza, gra nie do końca wie czym chce być. Z jednej strony oprawa jest bajkowa, sugerująca tytuł dla każdego, z drugiej strony w trakcie questów jesteśmy zmuszani do robienia rzeczy okropnych – mordowania ludzi spychając ich na kolce, odpalania głowic nuklearnych etc. Coby było jasne, nie mam nic przeciwko negatywnym bohaterom w grach dla dorosłych, ale chciałbym, aby autorzy wytłumaczyli mi dlaczego jestem zły i co chcę w ten sposób osiągnąć. Tutaj tego albo zabrakło albo było zdecydowanie nieprzekonujące… The Cave. Dla mnie ten tytuł oznacza bardzo, bardzo przykre rozczarowanie. Jest to pozycja tylko dla niezwykle cierpliwych fanów zagadek, bo same puzzle faktycznie dają radę i po ich rozwikłaniu czujemy satysfakcję. Jeśli jednak szukasz tu fabuły, dialogów czy dużej dawki pozytywnego humoru, to niestety wybrałeś zły adres. Ron Gilbert nie pokazał tu choć ułamka swojego narracyjnego talentu. Szkoda, może następnym razem się uda. Bo jedna wpadka to mimo wszystko zbyt mało, aby stracić wiarę w kreatywny geniusz jednego z ulubionych branżowych celebrytów, nieprawdaż?
ZALETY: narrator, świetne puzzle, różne scenariusze zależne od wybranych postaci
WADY: mało dialogów, nieprecyzyjne sterowanie, brak możliwości przywołania innych postaci, częste spadki animacji, nie do końca spójna wizja
WERDYKT: 5
CENA: 49 zł
Przeczytaj również
Komentarze (17)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych