Tanioszka: The Sims 3 (PS3)
Simsy. Przez wielu uważane za grę niższej kategorii, przyczynę „każualstwa”, zabawę dla niezaznajomionych z grami dziewczyn. Ostatni wpis blogowy jednego z użytkowników *olson6897 - Fenomen Simsów* i pozytywne komentarze utwierdziły mnie w przekonaniu, że seria The Sims mogłaby figurować w słowniku pod hasłem guilty pleasure.
Tytuł gry: The Sims 3
Data premiery: 29. października 2010
Średnia ocen wg Metacritic: 78/100
Średnia ocen wg Gameranking: 80,67%
Ten symulatora życia, któremu nie należy umniejszać poprzez zapisywanie nazwy gatunku w cudzysłowie, to w rzeczywistości solidna i rozbudowana gra, dostarczająca ogromne pokłady frajdy - wszystko zależy od nastawienia. Oferowana mnogość opcji i wybrania własnego stylu gry pozwala dostosować rozgrywkę do własnych potrzeb. Jasne, pewnie widzieliście kątem oka jak córka, siostra czy dziewczyna godzinami tworzyły wygląd postaci i budowały dom, ale to tylko jedno z możliwych podejść. Równie dobrze można postrzegać tytuł jako RPG nastawione na rozwój postaci, tycoona z zarządzaniem własnym biznesem, a nawet, mój ulubiony, symulator małego sadysty.
ZALETY
Ale do rzeczy - dlaczego miałbym męczyć się z grą zaprojektowaną na PC? Porty wcześniejszych części na handheldy czy PS2, nawet jeśli znośne, były dość mocno okrojone.
The Sims 3 na duże konsole zostało dopracowane, dostosowane do obsługi pada i, pomimo kliku dziwnych rozwiązań, naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Jeśli z najnowszą częścią jesteście obeznani i interesują Was jedynie zmiany w stosunku do wersji na pecety, możecie pominąć następne trzy akapity.
Trójka rozwija pomysły poprzedniczek, stąd zwyczajne zaspokajanie potrzeb, jak sen, pełny żołądek czy zabawa, nabiera rumieńców. Wcześniej nasz podopieczny mógł być zwyczajnie wyspany lub zmęczony. Teraz wpływ na jego samopoczucie mają nastrójniki - jak dobrze mu się spało, czy zaspał do pracy i cały dzień będzie chodził podenerwowany, a może wczorajszy intensywny trening przypomniał o sobie zakwasami? Dodaje to potrzebnej głębi do i tak już wciągającej rozgrywki.
Samo tworzenie postaci, z prostego wyboru charakteru, ewoluowało do pięciu cech określających osobowość. Infantylny miłośnik przyrody z zacięciem do wędkowania będzie w swoim żywiole zabierając syna na ryby i żartując z nim w trakcie połowu, z kolei wegetarianin samotnik zrobi wszystko, by uciec z miejscowego festynu grillowego.
Tworzymy postać, budujemy dom, wypełniamy potrzeby. Tak jak myślałem, nic tu po mnie.
Spokojnie, możliwości jest więcej! Pięcie się po szczeblach kariery, spotkania towarzyskie, nauka umiejętności, jak gotowanie, logika bądź... ogrodnictwo? Tych jest teraz sporo i każda ma własny dziennik osiągnięć oraz kamieni milowych. Możesz wyuczyć się maksymalnego poziomu majsterkowania, ale dopiero po naprawieniu danej liczby sprzętów elektrycznych zaprawiony technik zyska niewrażliwość na porażenie prądem. Do tego dochodzą wciąż zmieniające się i uzależnione od charakteru postaci pragnienia (i nagrody za ich wykonywanie), alternatywne sposoby zarobku (sprzedając wyhodowane owoce/złowione ryby/odnalezione owady i kamienie szlachetne, granie za napiwki, kradzież, hackowanie), imprezy publiczne, zdarzenia losowe....
No dobra, ale mam to wszystko na kompie. Wygodniej, bo z myszką.
Co dobrego wniosła konsolowa wersja to przede wszystkim sensowne sterowanie. Prawa gałka służy do przewijania ekranu, a lewą poruszamy specjalnym kursorem. Specjalnym, bo obejmuje on wąski słup światła, który zaznacza do wyboru obiekty w swojej przestrzeni. Jeśli jest ich kilka, gra pozwoli wybrać interesujący nas przedmiot/osobę i przejdzie do menu dostępnych interakcji. Dodatkowo przemodelowano informacje o postaci i zakolejkowane czynności, wyświetlane powiadomienia łatwo uporządkujemy z pomocą spustów, a wciskając odpowiednie analogi wyśrodkujemy ekran na kursorze lub simie. To wciąż nie jest precyzja myszki, ale przywykli do pada gracze nie powinni odczuć jakiegokolwiek dyskomfortu w tej kwestii.
Ekskluzywnym dla konsol dodatkiem są moce karmy. Każdej nocy, o godzinie dwunastej, dostajemy losową ilość karmy (kilkanaście punktów), mogąc zgromadzić do stu naraz. Pozwalają one wykorzystać nadprzyrodzone moce - te dobre (polepszenie samopoczucia, okres przyspieszonej nauki, zastrzyk gotówki) i te złe (trzęsienie ziemi, deszcz ognia). Na nudę nie pozwala też obowiązkowy zestaw trofeów i jeszcze więcej zadań z księgi wyzwań. Nawet nie śnijcie o wypełnieniu wszystkich - to ostateczny sprawdzian znajomości gry i wolnego czasu. Pozwala jednak poznać wiele aspektów gry, które mogłyby zostać pominięte. Szczególnie, że samouczek jest tak obszerny, że będziecie chcieli go od razu wyłączyć.
WADY
Nie wyszło jednak parę rzeczy. Najistotniejszą rewolucją trójki na peceteach jest natychmiastowy dostęp do całego miasta. Bez loadingów! Tutaj mamy mniejsze (!) jedno (!) miasto podzielone na dzielnice. Bez problemu odwiedzimy najbliżej mieszkających sąsiadów, ale wybranie się na siłownię czy do biblioteki wiąże się z kilkunastosekundowym ekranem wczytywania, A przejścia często okraszone są doczytywaniem tekstur. Nic takiego? Czasem wolałem zostać w domu niż czekać na wczytanie się cmentarza (fajnie pogadać z duchami, a po północy złowić rybę śmierci). Mała rzecz, a drażni. Spróbujcie zresztą kontrolować kilka postaci w różnych lokacjach.
Problemem mogą także okazać się wymuszone bajery społeczne. Kupując szafkę do kuchni możemy wybrać rodzaj drewna oraz kolory poszczególnych elementów i takim wyrazem artyzmu podzielić się ze światem przez internet. Teraz wszyscy gracze wybierając tę szafkę dostanie możliwość wzięcia jej opcji wedle naszego projektu. Z tym, że gra za dużo poświęca wyszukiwaniu i proponowaniu takich projektów, przez co proces meblowania niemożliwie się dłuży. Chcecie usprawnić grę i to wyłączyć? Wyjdźcie z gry i wylogujcie się z PSN. Lub odpowiednio szybko nie pozwólcie na połączenie z serwerem. Upierdliwa sprawa.
Dobra, nie jest najgorszej. Gdzie dostanę dodatki?
Tutaj kolorowo nie jest. Pecetowcy raczą się mnóstwem dodatków i, pomijając te z mebelkami i ciuszkami, rozszerzenia „robią”. Po Zmroku z możliwością przemiany w wampira, Nie z tego świata z czarodziejami, wróżkami i masą innych dodatków, czy Studenckie życie ze... studenckim życiem wprowadzają masę świeżych zmian, ścieżki kariery, umiejętności (miksologia z robieniem drinków!), a na konsolach mamy tylko podstawkę i samodzielny dodatek The Sims 3: Zwierzaki.
WERDYKT
The Sims 3 to bogate doświadczenie i coś nowego dla omijających do tej pory serię graczy. Zdecydowanie warto zapoznać się z marką, a, jeśli nie liczyć PC, ta odsłona jest najprzyjemniejsza. Zawsze dobry pomysł, żeby uraczyć lubą, a przy okazji nadrobić zaległości, szczególnie przy marnych 5-6 dyszkach za egzemplarz (w polskiej wersji językowej). Bo co to za sztuk nie zagrać i wyśmiewać? A nuż wciągnie Was opieka cyfrowych bytów.
Przeczytaj również
Komentarze (22)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych