Retrogranie: Onimusha: Warlords (PS2)
W czasie kiedy rodziła się Onimusha, Capcom już od 16 lat produkował i udostępniał graczom swoje dzieła. Do 1999 roku „żółto niebiescy” kojarzeni byli z takimi seriami jak Street Fighter, Mega Man, Resident Evil czy Dino Crisis. Onimusha: Warlords pokazała w branży całkiem nową jakość tym bardziej, że była jednym z tytułów startowych na PlayStation 2. Do dzisiaj jest to jedna z najważniejszych serii. Zapraszam zatem do kolejnego odcinka Retrogrania.
Onimusha Warlords | Platforma: PlayStation 2 Deweloper: Capcom Wydawca: Capcom Data premiery: 30 czerwca 2001 |
Keiji Inafune, który został producentem wykonawczym, od zawsze związany był z postacią Mega Mana, grami Breath of Fire, czy Resident Evil 2. W późniejszym okresie autor takiej serii jak Dead Rising, której główną inspiracją jest film George'a Romero Świt żywych trupów z 1978 roku. Już od dawna jednak chciał stworzyć grę, która na wzór filmów Akiry Kurosawy takich jak Siedmiu Samurajów z 1954 roku czy Ran z 1985, miałaby opowiadać o wydarzeniach rozgrywających się w średniowiecznej Japonii. Stąd akcja „Demonicznego Wojownika” rozgrywa się w 1560 roku w okresie Sengoku i bitwy pod Okehazamą, kiedy to bezwzględny Nobunaga, głowa klanu Oda podstępem atakuje siły Yoshimoto będącego przywódcą klanu Imagawa. W obrazie otwierającym grę widzimy głównego bohatera – Samanosuke Akechi, który walczy po stronie Yoshimoto. Kiedy szala zwycięstwa przechyla się na stronę klanu Oda, jeden z żołnierzy przynosi dobre wieści swojemu władcy, Nobunadze i ten zaczyna natychmiast świętować.
Okres Sengoku, w którym osadzona jest akcja gry to czas, w którym feudalni władcy Japonii toczyli bitwy o władzę w kraju. W tamtym okresie w Japonii miało miejsce wiele politycznych intryg, rewolucji społecznych i niekończących się bitew. Keiji Inafune uznał, że będzie to bardzo ciekawe tło dla fabuły. Wybór Nobunagi wyjaśnił faktem iż jest to postać historyczna, która idealnie nadaje się na przedstawienie zarówno w formie bohatera jak i antagonisty. Zasłynął z bardzo skutecznych, ale niezwykle okrutnych metod podboju i eliminacji przeciwnika. Zaczynał od zera, ale dzięki swojej sile i talentowi przywódczemu udało mu się ostatecznie zjednoczyć kraj. Jest to więc dość skomplikowana jednostka nieustannie balansująca na granicy dobra i zła, co zostało wykorzystane przez wielu twórców.
Scenariusz został napisany przez Noboru Sugimura wraz z niezależnym studio deweloperskim z Japonii, Flagship. Powstało ono w kwietniu 1997 roku z inicjatywy Yoshiki Okamoto. Dofinansowywane przez Capcom, Segę i Nintendo zajmowało się pisaniem scenariuszy do takich tytułów jak Resident Evil 2, Resident Evil 4 (tutaj obie wersje napisane przez Flagship zostały niewykorzystane), Resident Evil: Code Veronica, Dino Crisis 2 czy Clock Tower 3. Oprócz pisania skryptów mała firma odnalazła się również w produkcji pobocznych tytułów serii Kirby czy The Legend of Zelda. Poza światkiem gier Noboru Sugimura znany jest również ze swojego wkładu w filmy podobne stylem do Power Rangers. Napisał opowieści do takich tytułów jak Kamen Rider ZO czy Ninja Sentai Kaku-Ranger. Niestety nie ma już między nami tego zacnego człowieka, bowiem zmarł 25 lutego 2005 roku w wieku 57 lat.
Onimusha: Warlords była pierwotnie tworzona na pierwszą konsolę Sony. Kiedy w połowie prac ogłoszono nadejście następcy szaraka, PlayStation 2, kreatorzy zachwyceni nowymi możliwościami sprzętowymi zdecydowali, że początek serii o demonicznych wojownikach pojawi się na rewolucyjnym sprzęcie Sony. Wersja na PlayStation została wycofana i nigdy nie ujrzała światła dziennego. To jak wyglądała możecie zobaczyć w poniższym materiale.
W rolę protagonisty wcielił się znany japoński aktor i śpiewak Takeshi Kaneshiro. Fani azjatyckiego kina mogli go zobaczyć w Upadłych Aniołach z 1995 roku, Domu latających sztyletów z roku 2004 czy Władców Wojny z 2007. Model jego twarzy został odlany i przeniesiony do programu, w którym powstał trójwymiarowy model postaci. Poza tym Kaneshiro wziął udział w sesjach motion capture, sesjach nagraniowych oraz pomógł zaprojektować kilku przeciwników. Niestety tylko w japońskiej i amerykańskiej wersji gry można usłyszeć jego starania – w wersji angielskiej i europejskiej Samanosuke mówi głosem Tiga Fonga, który wystąpił jako statysta w wielu amerykańskich produkcjach takich jak Silent Hill z 2006, 300 z tego samego roku czy jako policjant w filmie Niesamowity Hulk z 2008 roku.
Każdy z bohaterów został sporządzony przy użyciu 10 000 poligonów dzięki czemu Capcom wniósł jakość animacji i wyglądu bohaterów na wyższy poziom. To samo tyczy się animowanych, renderowanych teł – dzięki nowym efektom mogliśmy po raz pierwszy zobaczyć wiatr szarpiący gałęziami drzew czy ubiorem postaci – czegoś takiego wcześniej nie było. Udało się to osiągnąć dzięki matematycznym programom, z których korzystali również specjaliści od efektów specjalnych w hollywoodzkich filmach – wspomnianego oprogramowania używali chociażby przy opracowywaniu realistycznych ruchów fal wodnych. Pewnie dlatego Onimusha to jeden z najdroższych projektów żółto-niebieskich – zasoby pieniężne przeznaczone na ten tytuł przekraczały 10 milionów dolarów.
System gry można określić jako „samurajski Resident Evil”. To właśnie ten system został zapożyczony na rzecz Warlords. Do swojej nowej franczyzy Capcom przeniósł rysowane tła, ustalone z góry rzuty kamery, zagadki i po części obsługę broni. Gra jednak bardziej skupia się na akcji niż „zgniła” seria. Przygoda samuraja przepełniona jest walką z demonicznymi przeciwnikami, którzy nazywają się Genma – co prawdopodobnie jest połączeniem słów gen – iluzja z Ma – demon.
Chwilę po tym jak Samanosuke udaje się w stronę twierdzy napotyka Yuki przetrzymywaną przez demony. Bohater przepędza je i rozmawia z księżniczką, ale po chwili atakuje go ktoś silniejszy. Szlachetny wojownik po nierównej walce traci przytomność, a niewiasta zostaje porwana przez potężnego potwora lubującego się w pożeraniu ludzi – który sam nie omieszkał o tym powiedzieć. We śnie protagonistę nawiedza 12 duchów z klanu Oni. Obdarzają go swoimi mocami i wyjątkową rękawicą, za sprawą której może pochłaniać dusze pokonanych przeciwników. Dusze służą do przywracania zdrowia, siły magicznej czy rozwoju – te ostatnie możemy wykorzystać do ulepszenia broni, zbroi czy nawet znanych z Resident Evil roślinek leczniczych. W trakcie przygody nasz bohater zdobywa lepsze zbroje i miecze wyposażone w różne czary. Dostajemy do dyspozycji miecz o sile pioruna, ognia czy wiatru. Dane elementy (w postaci specjalnych kul wkładanych w rękawicę) musimy ulepszać, by przedostać się do dalszych lokacji – trafiamy na tajemnicze pieczęcie, które trzeba łamać odpowiednim czarem. Z czasem owe pieczęcie stają się silniejsze, dlatego i magia musi być odpowiednio rozwijana. W dodatku, samo posiadanie broni nie wystarcza, by pozbyć się blokady – ta odpowiednia musi być aktualnie używana. Oprócz broni białej możemy korzystać z łuku czy strzelby na proch – pomaga to w zabijaniu demonicznych łuczników, którzy często są poza zasięgiem. W niektórych momentach przejmujemy kontrolę nad towarzyszką Samanosuke – Kaede. Kobieta ninja wyciąga nas z tarapatów czy pomaga w przejściu przez zastawione pułapki. Ekwipunek postaci jest dzielony i z racji tego, że Kaede nie posiada rękawicy może ona leczyć się tylko za użyciem medykamentów.
Poza wątkiem głównym możemy trafić na przedziwnego, karłowatego jegomościa imieniem Minogoro, który zaprasza nas do świata demonów. Jest to misja poboczna, która polega na przejściu 20 poziomów pokonując kolejno coraz to silniejszych przeciwników. Zadanie to pojawia się dwukrotnie, a ukończenie go umożliwia zdobycie bardzo dobrej broni oraz innych cennych przedmiotów – choćby Fluoryt. Jest to jeden z najtrudniejszych elementów grze, tym bardziej że śmierć poniesiona w trakcie jego wykonywania równoznaczna jest z mało przyjaznym ekranem, który zmusza do wczytania ostatniego zapisu.
Jak to bywa w dziełach od Capcomu nasze starania podsumowywane są systemem rankingowym oraz odpowiednio wynagradzane. Ukończenie trybu Dark Realm, czas w jakim przeszliśmy grę i tym podobne przekładają się na ocenę końcową.
Podczas przemierzania średniowiecznej Japonii i przerywników filmowych, za pośrednictwem których poznajemy fabułę, przygrywa muzyka skomponowana przez Mamoru Samuragoch i zagrana przez 200 osobową New Japan Philharmonic Orchestra. Podobno Mamoru zaczął komponować już w wieku 5 lat, ale sam pamięta że dopiero 5 lat później. Jest samoukiem i tradycjonalistą – najbardziej ceni takich mistrzów jak Mozart czy Beethoven. Zadebiutował jako rockowy artysta solowy w 1988 roku, ale zrezygnował z tego w związku z pogarszającym się słuchem. W 1996 podczas komponowania muzyki do filmu Cosmos przestał słyszeć na lewe ucho. Trzy lata później, w czasie prac nad ścieżką dźwiękową do opisywanego dzisiaj tytułu, stracił słuch kompletnie. Jak wspomniał w jednym z wywiadów wcześniej towarzyszyły mu ciągłe bóle głowy i długotrwały pisk w uszach. Gdy przebywał w szpitalu otrzymał wszystkie sceny z gry z podpisanymi odpowiednio dialogami, do których miał popełnić resztę utworów. Obecnie Samuragoch odróżnia jedynie dźwięki perkusji, ale przyznał że dzięki utracie słuchu stał się lepszym kompozytorem, bo wsłuchuje się wewnątrz siebie co czyni jego dokonania prawdziwszymi - to, co niejeden z nas wyobraża sobie jako coś najgorszego on w wywiadzie określił darem od Boga.
Od samych narodzin tego projektu było o nim głośno. Onimusha: Warlords okazał się jednym z najbardziej technologicznie zaawansowanych tytułów na debiutujące wtedy PlayStation 2. W 2000 roku gra zdobyła nagrodę SIGGRAPH – film otwierający grę pokonał dotychczasowych zwycięzców, którymi były hollywoodzkie hity Podziemny krąg i Mission: Impossible 2. Szum jaki towarzyszył przygodom dzielnego Samuraja sprawił, że w ciągu trzech tygodni w samej Japonii sprzedanych zostało 900 000 sztuk. W Europie szybko trafiła do „platyny” jako jedna z najlepiej sprzedających się gier. W Stanach w 9 miesięcy od premiery sprzedanych zostało ponad 400 000 kopii. Ostatecznie była to pierwsza gra, która zawitała w konsolach miliona graczy – później ta liczba urosła do 2 000 000. Sukces najnowszego tytułu żółto-niebieskich widoczny był również w ocenach. Od japońskiego Famitsu dostał 35 punktów z 40 możliwych. Rozszerzona wersja o nazwie Genma Onimusha, która ukazała się tylko na konsolę Xbox w 2002 roku dostała o jeden punkt mniej. Od wersji z czarnulki różniła ją ulepszona grafika, systemem dźwiękowy 5.1 Dolby Digital oraz nowa zawartość obejmująca lokacje, przeciwników, broń czy ataki. Recenzenci chwalili warstwę audio-wizualną oraz jakość rozgrywki. Głosy niezadowolenia skierowane były w stronę krótkiego czasu w jakim można ukończyć tytuł. Oceny oscylowały w pobliżu 85%. W 2012 FHM określił Kaede jedną z najbardziej seksownych kobiet z gier wideo.
Być może w przyszłości doczekamy się reedycji HD wydanej wraz z resztą tytułów serii – podobno w obecnej chwili Capcom nie planuje wydania takowej – źródła głoszą iż włodarze boją się potencjalnie niskiej sprzedaży – jak wyjaśnił przedstawiciel firmy Greg Moore „Metacritic nie jest wyznacznikiem dobrej sprzedaży” – więc najwyraźniej póki co nie ma co liczyć na podobny zestaw, ale jak będzie naprawdę, okaże się z czasem. Jeśli jednak macie okazję to łapcie za pada i pomóżcie dzielnemu samurajowi pokrzyżować plany okrutnemu Nobunadze.
Przeczytaj również
Komentarze (8)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych