Reklama
Przegląd najważniejszych gier ze Spider-Manem

Przegląd najważniejszych gier ze Spider-Manem

Michał Madanowicz | 29.04.2014, 15:15

Spider-Man to jeden z najpopularniejszych komiksowych superbohaterów, stąd nie dziwi fakt, że postać ta jest tak często eksploatowana w świecie gier wideo. Ilość produkcji poświęconych Człowiekowi-Pająkowi jest naprawdę wielka, dlatego my nasz przegląd ograniczyliśmy jedynie do tytułów wydanych na stacjonarne konsole Sony. Sprawdźmy zatem, jak przebiegała dotychczasowa kariera Petera Parkera w branży gier.

Spider-Man (2000) i Spider-Man 2: Enter Electro (2001)

Dalsza część tekstu pod wideo

Wydany na pierwsze PlayStation Spider-Man autorstwa studia Neversoft to zdecydowanie jeden z najlepszych tytułów traktujących o Człowieku-Pająku. Gra, jak na tamte czasy, oferowała bardzo ładną oprawę graficzną i dynamiczną akcję. Sama rozgrywka opierała się przeważnie na przejściu od punktu A do punktu B i wyeliminowaniu po drodze wszystkich przeciwników lub wypełnieniu konkretnego zadania. Spidey walczył pięściami, nogami, a oprócz tego mógł też wykorzystywać w starciach elementy otoczenia oraz własną sieć. Nie mogło również zabraknąć firmowych ruchów takich jak bujanie się na pajęczynie oraz pełzanie po ścianach i sufitach. Przez wątek fabularny przewinęło się tu mnóstwo komiksowych postaci znanych z zeszytów Marvela i na wymienienie ich wszystkich nie starczyłoby chyba czasu. To była istna gratka dla każdego fana obrazkowej subkultury.

Wydany rok później sequel o tytule Enter Electro także okazał się sukcesem. Mimo że pod względem gameplayu niewiele się zmieniło, to jedna rzecz wyróżniała tę produkcję na tle poprzednika - po raz pierwszy pojawiły się etapy uliczne. W „jedynce” huśtaliśmy się co prawda wśród drapaczy chmur, ale miasto pod nami spowite było dziwną mgłą, a zejście na zbyt niski pułap oznaczało upadek i śmierć. W Enter Electro czegoś takiego już nie uświadczyliśmy, otrzymując możliwość poruszania się również po ulicach.

Spider-Man: The Movie (2002)

W 2002 roku Spider-Man zadebiutował na kinowym ekranie. Wraz z premierą blockbustera Sama Raimiego do sprzedaży trafiła gra na filmowej licencji stworzona przez Treyarch. Jej mechanika opierała się przede wszystkim na tym, co wymyślił wcześniej Neversoft, aczkolwiek zaimplementowano rzecz jasna kilka nowinek. Tym razem Spidey otrzymał możliwość bujania się po doprawdy sporych obszarach, ale podobnie jak w tytule z 2000 roku, nie było możliwości zejścia na poziom ulicy. Zmienił się za to system walki - pojawiło się wyprowadzenie ciosów z powietrza i zupełnie nowe animacje ataków. Na uwagę zasługiwała też na pewno oprawa audiowizualna, która robiła wrażenie z racji wydania gry na PlayStation 2 w początkowym okresie życia konsoli (przeskok generacyjny). Cieszyła nie tylko piękna grafika, ale także voice-acting - swoich głosów głównym bohaterom użyczyli aktorzy grający w filmie: Tobey Maguire i Willem Dafoe.

 

Spider-Man 2: The Game (2004)

Jeśli miałbym doszukiwać się wśród gier o Spider-Manie jednej, która jest punktem przełomowym dla wszystkich kolejnych, to bez chwili wahania wskazałbym na Spider-Man 2: The Game. Treyarch po raz drugi wzięło się za rogi z Człowiekiem-Pająkiem i także po raz drugi zrobiło to na mocy filmowej licencji. Większość produkcji powstających w związku z kinowymi premierami zazwyczaj okazuje się średniakami lub zwyczajnie niewypałami, pełnymi niedoróbek i niegrywalnymi. Ten zły trend nie dotyczy jednak gier Treyarch, a zwłaszcza drugiej części. W 2004 roku w nasze ręce studio oddało pierwszy tytuł o Spider-Manie z otwartą architekturą świata, wprowadzając zupełnie nową fizykę bujania się z użyciem sieci i wielki Nowy Jork do eksploracji. Sandboksowa formuła okazała się strzałem w dziesiątkę, w szczególności że deweloper naprawdę zadbał o to, abyśmy w wirtualnym Manhattanie mieli co robić. Mnóstwo misji pobocznych, znajdziek i niesamowita frajda związana z huśtaniem się po mieście - co istotne, po raz pierwszy Pajączek przyklejał sieć do budynków, a nie wystrzeliwał ją w niebo, jak miało to miejsce w poprzednich grach. Mógł też zejść w dowolnym momencie na ziemię, gdzie ulicami przemieszczały się niezliczone ilości samochodów, a po chodnikach spacerowali zajęci swoimi sprawami mieszkańcy „Wielkiego Jabłka”.

Ultimate Spider-Man (2005)

Po udanych filmowych wojażach Treyarch otrzymało wreszcie wolną rękę przy dewelopingu następnej gry ze Spider-Manem w roli głównej. Studio zdecydowało się na wykorzystanie uniwersum Ultimate. Tytuł wyróżniały komiksowa stylistyka, którą udało się uzyskać dzięki technologii cel shading, oraz możliwość grania nie tylko Człowiekiem-Pająkiem, ale i Venomem - styl rozgrywki zmieniał się w zależności od tego, którym z bohaterów sterowaliśmy. Podobnie jak Spider-Man 2: The Game, gra oferowała duży, otwarty świat i swobodną eksplorację. Kolejna bardzo dobra produkcja spod dłuta Treyarch, szkoda tylko, że będąca początkiem końca korzystnej passy studia związanej z Człowiekiem-Pająkiem.

 

 (2007)

Każda formuła ulega z czasem zmęczeniu materiału. Nie inaczej było w przypadku kilkuletniego związku Treyarch z Peterem Parkerem. Choć do tej pory firma radziła sobie z filmowymi licencjami, a także potrafiła udowodnić, że i bez narzuconego scenariusza świetnie czuje postać Spider-Mana, to ponowne połączenie sił z Hollywood nie wyszło growemu Pajączkowi na dobre. Gra miała swoje momenty (nieźle zrealizowane QTE), ale niewielkie zmiany w mechanice i liczne błędy nie pozwoliły na odniesienie sukcesu porównywalnego do poprzedników. Produkcja uświadomiła chyba władnym z Activision, że studiu z Santa Monica najzwyczajniej w świecie skończyły się pomysły, a na odpowiednie tory sprowadzić superbohatera Marvela może jedynie nowy deweloper.

Spider-Man: Friend or Foe (2007)

Wydane w tym samym roku co Spider-Man 3, Friend or Foe skierowane było do młodszego odbiorcy. To bardzo prosta gra z gatunku beat’em up, w której wcielić można było się w całkiem pokaźną liczbą postaci znanych ze świata Człowieka-Pająka. Gdyby nie fakt, że tytuł inspirowany był filmami Raimiego i na sklepowych półkach pojawił się w okolicach premiery DVD trzeciej części trylogii, nie wiem, czy ktokolwiek zwróciłby na niego uwagę. Warto podkreślić, że Friend or Foe wydano jeszcze na PlayStation 2, pomijając trzecią stacjonarną konsolę Sony, co najlepiej chyba świadczy o ambicjach tego projektu.

 

 (2008)

Po dość średnim Spider-Manie 3 szansę stworzenia nowej gry AAA otrzymała Shaba Games, choć z racji na skalę projektu do pomocy mniej znanemu deweloperowi oddelegowano Treyarch. Czy nowe studio podołało zadaniu i przywróciło marvelowskiego bohatera na szczyt? Niestety, ale odpowiedź brzmi „nie”. Mimo oryginalnej historii, gruntownego przebudowania systemu walki oraz ciekawemu rozwiązaniu umożliwiającemu nam przywdziewanie kostiumu symbiota, Web of Shadows cierpiało na szereg wielu irytujących błędów, jak chociażby kulejącej tu i ówdzie pracy kamery. Grze ewidentnie brakowało ostatecznych szlifów, a szkoda, bo to mógł być najlepszy Spider od czasu Ultimate. Niewykorzystany potencjał. Dla Shaba Games był to pierwszy i ostatni kontakt ze Spider-Manem, kilka miesięcy później studio zamknięto.

 (2010)

Zajmujące się do tej pory portami poprzednich odsłon cyklu na inne platformy Beenox dostało od Activision zielone światło na zrobienie własnej gry. W Shattered Dimensions wcielamy się w aż czterech Spider-Manów, każdego reprezentującego inne uniwersum: Amazing, Noir, 2099 i Ultimate. Poszczególne światy różniły się zarówno oprawą graficzną, jak i mechaniką rozgrywki. Z racji na taką budowę gry zrezygnowano z otwartej architektury świata, decydując się na bardziej linearną konstrukcję. Osobiście trochę mi brakowało huśtania się po ulicach Nowego Jorku, ale mimo wszystko rozumiem, że stworzenie czterech różnych jego wersji nie należałoby do zadań łatwych, zwłaszcza w przypadku uniwersum 2099. Pomijając powrót do zamkniętych lokacji, Shattered Dimensions było produkcją udaną. Od czasu Ultimate z 2005 roku fani nie dostali tak dobrej gry traktującej o Spider-Manie.

 

 (2011)

Oczekiwania względem Edge of Time były wysokie po tym, co Beenox zaserwowało nam rok wcześniej. Dość krótki czas przeznaczony na produkcję był niestety widoczny w tej grze niemal na każdym kroku. Deweloper wyszedł z założenia, że skoro poprzednio zabawa z użyciem różnych uniwersów chwyciła, to warto ten pomysł kontynuować. Tym razem do naszej dyspozycji oddano nie czterech, a dwóch Spider-Manów, ale niestety mniejsza ilość bohaterów poszła również w parze z ogólnym obniżeniem jakości produktu. Gra raziła wtórnością i bardzo szybko nudziła, nie pomagały też słaby system walki, przeciętna oprawa wizualna oraz pisany na kolanie scenariusz. Edge of Time bardziej przypominało pozbawione polotu DLC do Shattered Dimensions niż pełnoprawny produkt.

 (2012)

Activision postanowiło dać kanadyjskiemu studiu jeszcze jedną szansę, mając w pamięci sukces, jakim okazało się Shattered Dimensions. Reboot filmowych przygód Spider-Mana był świetną okazją do wydania kolejnej gry o Człowieku-Pająku. Beenox nie poszło jednak ścieżką Treyarch i zdecydowało się opowiedzieć historię, która wydarzyła się zaraz po wydarzeniach znanych z kinowego obrazu Marca Webba. Dzięki temu deweloper mógł pozwolić sobie na wolność twórczą w kwestii scenariusza, aczkolwiek ograniczaną przez narzucone z góry uniwersum. The Amazing Spider-Man powrócił do sandboksowej formuły, a fizyka huśtania się na pajęczynie oraz model walki zostały zbudowane od zera. Jeśli chodzi o bujanie się między drapaczami chmur, to moim zdaniem w żadnej poprzedniej grze nie było ono tak dopracowane. Sama walka inspirowana była natomiast mocno grami o Batmanie z cyklu Arkham. Beenox udało się zrobić naprawdę coś wyjątkowego, mianowicie sprawić, że nawet przez moment nie czuło się, że produkt oparty jest na filmowej licencji i tworzony był pod presją czasu związaną z data premiery filmu. Więcej o The Amazing Spider-Man możecie przeczytać w najnowszej Tanioszce.

Michał Madanowicz Strona autora
cropper