Ranker: 9 gier z wyjątkowym designem
W dzisiejszym zestawieniu zajmiemy się grami, które z różnych powodów wyróżniły się świetnym designem i znacząco odbiegły od serwowanych w danym czasie standardów. Na tle podobnych do siebie gier wykorzystujących najpopularniejsze silniki do generowania grafiki, poniższe produkcje można uznać za szczególnie wyjątkowe.
Bioshock
W czasach kiedy firmy prześcigały się w dostarczaniu pięknych, szczegółowych, ale nie zawsze obfitych w wartość tytułów, a wyznacznikiem technicznego kunsztu było jak najwierniejsze odwzorowanie futurystycznych miast, jedno studio poszło w zupełnie innym kierunku. Irrational Games, które postanowiło zaprosić nas do Rapture, postawiło na znajdującą się pod powierzchnią wody metropolię. Nasz bohater zostaje niemal siłą wciągnięty w brudny świat Eve, małych dziewczynek ze strzykawkami i pilnującego ich strażnika w postaci Big Daddy’ego. Im dalej w las, tym bardziej poznajemy historię tego miejsca oraz zauważamy, że największym błędem jest obdarzenie kogoś zaufaniem. Nic nie jest takie jak się wydaje, a na każdym kroku czai się zło oraz manipulanci gotowi wykorzystać nas do własnych celów. Wszystko to okraszono retro-muzyką i klimatem, który można czerpać garściami. Pod względem designu jest to jedna z tych gier, do których zawsze chętnie wracam.
Journey [Podróż]
Największe zaskoczenie 2012 roku – do momentu premiery nie do końca wiedziałem o czym jest ta gra i dlaczego tak wielu ludzi się nią zachwyca, ale mimo tego zdecydowałem się na zakup i nie żałuję. Journey, jak sama nazwa wskazuje, nie jest grą – to podróż, którą każdy z nas powinien odbyć. Tytuł, który zajmuje mniej niż 300 MB, a który dostarcza tak wielu skrajnych emocji a przy tym wygląda bajecznie to prawdziwa perełka którą powinno się celebrować. Po przejściu zrozumiałem dlaczego produkcja thatgamecompany zebrała tyle pochlebnych opinii. Ścieżka dźwiękowa, poczucie samotności, genialna oprawa graficzna i przesłanie jakie niesie za sobą ten tytuł to więcej niż potrzeba, by Podróż na stałe wpisała się na listę gier z najlepszym pomysłem na siebie i jeśli miałbym brać pod uwagę stosunek ceny do zawartości, to były to najlepiej wydane złotówki w mojej historii zakupów w cyfrowej dystrybucji.
Limbo
Ciemne barwy, odcienie szarości, światło-cienie, zabawy źródłami światła i klimat noir to jedne z głównych atutów produkcji studia Playdead. Minimalistyczne podejście do tematu opłaciło się, bowiem Limbo z miejsca stało się jedną z popularniejszych gier niezależnych. Wielu uważa, że to właśnie od tego tytułu zaczął się prawdziwy szał na tego typu produkcje. Historia brata, który przemierza niebezpieczne lokacje unikając pułapek w poszukiwaniu zaginionej siostry okazała się strzałem w dziesiątkę. Setki tysięcy pobrań w zaledwie pierwszym tygodniu od wypuszczenia gry w cyfrowej dystrybucji wystarczyło, by podjąć decyzję o przeportowaniu gry na inne platformy, by więcej graczy mogło zapoznać się z tą nietuzinkową produkcją. Nas urzekło przede wszystkim skromne podejście do tematu oprawy graficznej, które w dłuższej perspektywie pozwoliło docenić kunszt artystów operujących na niemalże do bólu oszczędnej palecie barw potrafili stworzyć mocno sugestywny świat w którym gracz zagłębiał się z każdą kolejną minutą.
LittleBigPlanet
Powrót do przeszłości, do pluszowych zabawek i radości z ich zbierania, opiekowania się nimi i tworzenia kolejnych scenariuszy. Media Molecule, jak nikt inny, rozumie potrzeby dzieci, jednak nie przewidziało tego, że w LittleBigPlanet z radością zagrają też dorośli. Tak oto narodził się kult LBP – dorośli spędzali przy konsoli więcej czasu niż dzieci, a dodany do gry edytor poziomów cieszył się na tyle dużą popularnością, że jedynie kreatywność użytkowników stała na przeszkodzie w realizacji najbardziej szalonych projektów. Cały świat wykreowany z pluszaków, klocków, naklejek i niecodziennej animacji to strzał w dziesiątkę - druga część sprzedała się jeszcze lepiej, a oferując znacznie rozbudowany edytor poziomów pozwalała na jeszcze luźniejsze podejście graczy do siedzących im w główkach wizji. Nawet jeśli na co dzień nie kręcą Was „giereczki dla dzieci” to warto przynajmniej dać szansę produkcji Media Molecule, która cofnie Was do czasów, kiedy pluszaki były nieodłącznym elementem zabawy, a wyobraźnia nie bała się marzyć – teraz te marzenia można przenieść na ekran telewizora i bawić się bez ograniczeń.
Okami
Okami było jednym z największych zaskoczeń generacji w której prym wiodły dwie konsole – PlayStation 2 i Xbox. Pierwsza z nich doczekała się niesamowitej gry, w której prym wiodła grafika w stylu Suiboku-ga, w domyśle określana jako monochromatyczna sztuka malowania tuszem, jednak na potrzeby gry postanowiono ją trochę podkolorować, dorzucić cel-shading i oddać w ręce graczy. Nic nie stało na przeszkodzie, by w dowolnym momencie gry wyciągnąć pędzel i domalować most pomiędzy dwoma brzegami rzeki, którą w danym momencie chcieliśmy przekroczyć. Na tym patencie zbudowano praktycznie całą grę i niczym w „Zaczarowanym Ołówku”, gracz dzierżył w dłoni potężną moc stworzenia. Zadaniem grającego było pomagać bogini Amaterasu w walce z demonami, dopełniać świat przedstawiony ruchami pędzla i ocalić wioskę od zapomnienia. Nie obyło się też bez wątku miłosnego i ratowania niewiasty w opałach, ale to nie jest dzisiejszym tematem. Za to design łączący niespotykaną oprawę graficzną, japońską mitologię i wierzenia oraz świetny model rozgrywki dający sporo satysfakcji graczom od razu został doceniony przez recenzentów i końcowych odbiorców rezerwując Okami miejsce w muzeum gier z wartą odnotowania stylistyką.
Puppeteer
Życie to teatr – to teoria sięgająca genezą czasów Platona i poprzez wieki ewoluująca do miana jednej z największych zagwozdek w dziedzinach filozofii i literatury. Puppeteer podąża tą ścieżką i przedstawia grę, która jest jednocześnie sztuką oglądaną na deskach teatru. Wszelkie ograniczenia związane z takim podejściem do tematu przestają istnieć, kiedy oglądamy jak twórcy, a jednocześnie reżyserzy i scenarzyści dziejących się na ekranie cudów, kreatywnie podeszli do omijania każdego z nich. Rekwizyty, bohaterowie oraz bossowie pomykający na wirtualnych deskach, kurtyna i żywo reagująca na nasze zachowania publika to dopiero początek wrażeń, jakie przygotowała dla nas ekipa Sony Japan Studio. Przypominam, że gra jest dostępna do pobrania bez dodatkowych opłat dla każdego abonenta PlayStation Plus, więc warto jej dać szansę i na własne oczy zobaczyć, dlaczego jest to jedna z tych gier, w które koniecznie trzeba zagrać. Jeśli nie macie alergii na cukierkowość i potraficie docenić wkład artystyczny, jaki niesie za sobą idea przeniesienia teatru do świata gier wideo to Puppeteer jest grą dla Was.
Tearaway
Były pluszaki, był teatr, to teraz czas na świat zbudowany całkowicie z papieru. Nie wiem czy u Was też praktykowano szkolne lub przedszkole zajęcia, podczas których kazano nam robić różnego rodzaju wyklejanki lub kolaże posługując się wyłącznie kolorowym papierem, klejem i wyobraźnią, ale ogrywając TearAway właśnie to miałem w pamięci. Dodajcie do tego sztukę Origami i przepis na grę gotowy. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem zapowiedź tej gry, siedząc na konferencji Sony podczas Gamescomu w 2012 roku od razu poczułem chęć sprawdzenia tego tytułu w akcji. Moja intuicja się nie myliła i otrzymaliśmy solidny tytuł, w którym kolejny raz zaskoczyłem się tym, jak Media Molecule potrafi działać na ludzką wyobraźnię, tym razem prezentując nam bogaty i urozmaicony świat, który przy odrobinie chęci można stworzyć za pomocą papieru i kleju. Kolejnym solidnym plusem jest wykorzystanie w akcji wszystkich cech PlayStation Vity, którymi Sony naszpikowało przenośną konsolkę – od razu widać, że Media Molecule mocno trzyma z japońskim gigantem. Dodajmy do tego dosyć niespotykany system narracji i spory nacisk na społecznościowe dzielenie się zdjęciami i stworzonymi dziełami i mamy kolejny, nieplanowany hit.
Jet Set Radio
W czasach mojej młodości tylko dwie gry z cel-shadingową grafiką zrobiły na mnie wrażenie. Jedną z nich było Fear Effect, a drugą właśnie Jet Set Radio. Połączenie jazdy na rolkach, jaskrawych barw, szaleńczego tempa akcji, trików, skoków i grindów zaowocowało świetnymi ocenami i uwielbieniem graczy, którzy specjalnie dla tej produkcji kupowali Dreamcasta. Dodatkowym atutem było tagowanie budynków wymyślnymi graffiti – by dzieło wyszło jak najlepiej trzeba było włożyć w to sporo wysiłku, jednak efekty były olśniewające. Oprócz grawitacji, naszymi największymi wrogami była policja, która nie potrafiła zaakceptować naszych aktów wandalizmu oraz pieski, które często przeszkadzały w tagowaniu na terenie prywatnych posesji. Grafika do dzisiaj robi wrażenie, a specjaliści od emulacji dodatkowo podbijają rozdzielczość, dzięki czemu gra wygląda świetnie nawet dziś.
El-Shaddai: Ascension of the Metatron
Jest to jeden z tych tytułów, gdzie ciężko ocenić czy design jest rewelacyjny czy też tandetny, ale do dzisiaj El-Shaddai posiada wierne grono zwolenników, któremu podoba się nietypowy filtr, który został nałożony w post-processingu. Całość wygląda jak cel-shading, który został przepuszczony przez photoshopowy filtr upodabniający całość do szkicu. Jako wysłannik Boga, schodzimy na Ziemię, by zgładzić wszystkie upadłe archanioły, które wypowiedziały wojnę jedynemu słusznemu. O grze nie chcę więcej pisać z racji dużego nacisku na fabułę i nietypowy system rozgrywki, który najlepiej zobaczyć w akcji poniżej. Zwróćcie szczególną uwagę na paletę barw i lekki styl graficzny, który ciężko porównać do jakichkolwiek innych produkcji.
Przeczytaj również
Komentarze (16)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych