Homoseksualizm - postrach wydawców gier wideo
Obecność w grach postaci o orientacji homoseksualnej wciąż jest delikatnym tematem. Wielu z nas wmawia sobie, że jesteśmy nowocześni, tolerancyjni, ale warto zadać sobie pytanie, czy zmiana podejścia w postrzeganiu mniejszości seksualnych rzeczywiście ma wpływ na ich eksponowanie w świecie gier wideo. Co prawda co jakiś czas tu i ówdzie twórcy decydują się na zawarcie w swoich produkcjach mniej lub bardziej subtelnych treści LGBT, ale trzeba uczciwie przyznać, że są to marginalne przypadki.
Ostrzeżnie: W tekście znajdziecie kilka spoilerów dotyczących fabuły oraz dodatku do tej gry zatytułowanego Left Behind. Są to bardziej smaczki niż główne wątki fabularne, ale mimo wszystko wolę ostrzec tych, którzy w ten tytuł nie grali, a być może zamierzają i nie chcą psuć sobie zabawy.
Sprawa Soulbana
Jeśli przyjrzymy się grom wydanym w ciągu ostatnich kilku lat, zauważmy bardzo powolny progres w kwestii pojawiania się postaci homoseksualnych. Z reguły są to bohaterzy drugoplanowi, nie pełniący w opowieści zbyt istotnej roli. Zdaniem Luciena Soulbana, pracownika Ubisoftu i zadeklarowanego geja, marginalizacja mniejszości seksualnych w grach jest rzeczą powszednią i na radykalne zmiany w najbliższej przyszłości nie ma co liczyć. – Protagonista gej w tytule AAA? Na pewno nie prędko. Podejrzewam, że wydawcy boją się, że to mogłoby źle wpłynąć na sprzedaż – stwierdził scenarzysta. Jego słowa wywołały kilka miesięcy temu prawdziwą burzę, z której Ubisoft musiał się tłumaczyć w oficjalnym oświadczeniu. W nim usłyszeliśmy standardową formułkę, że zdanie Soulbana jest wyłącznie jego punktem widzenia, nie zaś strategią obraną przez firmę. Warto zwrócić uwagę na to, że w następujących po tej aferze tygodniach francuski wydawca zaczął coraz częściej podkreślać, że pragnie w swoich grach tworzyć bardziej złożone postacie, co po raz pierwszy usłyszeliśmy przy okazji oświadczenia w sprawie słów Soulbana.
Lucien Soulban (po prawej) i odtwórca roli Vaasa w Far Cry 3, Michael Mando.
W swoim poglądzie pracownik Ubisoftu nie jest zresztą odosobniony. W pełni zgodziła się z nim m.in. scenarzystka rebootu Tomb Raidera, Rhianna Pratchett, która sytuacje gejów i lesbijek w grach wideo porównała do dyskryminacji kobiet. Według niej podobnie jak kobiety, homoseksualiści nie są zdaniem wydawców dobrym materiałem na głównego bohatera gry ze względu na przewidywane słupki sprzedaży. Mimo że każdy z nas spokojnie przywoła w pamięci kilka tytułów z protagonistą płci pięknej, to zdecydowanie dominują postaci męskie. Dysproporcja jest jeszcze większa, gdy weźmiemy pod uwagę mniejszości seksualne. Pratchett uważa, że na ten moment regularna obecność postaci drugoplanowych o orientacji homoseksualnej w grach to droga, jaką branża może podążyć. Dopiero kiedy to stanie się czymś normalnym i powszechnym, przyjdzie czas na odważniejsze decyzje.
Co nas określa?
Zastanawiam się jednak, czy naprawdę wydawcy uważają, że orientacja seksualna jest jednym z kluczowych elementów dla sukcesu lub porażki danej marki. Dobrym przykładem jest tutaj facebook, który przecież nie tylko dodał w 2012 roku możliwość określenia statusu związku jako homoseksualnego, ale i całkiem niedawno, bo w czerwcu, udostępnił specjalne naklejki dla gejów i lesbijek, które używane są do rozmów na portalowym czacie. Również w świecie filmu tematyka ta nie budzi już przecież takich kontrowersji, żeby wspomnieć choćby Filadelfię , Obywatela Milka, Tajemnice Brokeback Mountain, czy też Samotnego Mężczyznę – wszystkie te obrazy były nominowane do Oscara, a pierwsze trzy mogą pochwalić się zdobytymi statuetkami. Zarówno gigant wśród serwisów społecznościowych, jak i Hollywood nie unikają tematu różnej orientacji, nie ignorują go i nie zamiatają pod dywan. Czemu w przypadku gier jest inaczej? Po części dlatego, że mimo wszystko ten sektor rozrywki jest stosunkowo młody. Kino potrzebowało kilkudziesięciu lat oraz istotnych zmian społecznych, żeby homoseksualizm mógł stać się tematem dla sztuki i nie budził masowego sprzeciwu. Czy Rock Hudson zostałby gwiazdą Fabryki Snów, gdyby otwarcie przyznał, że jest gejem? Wątpię. Oczywiście branża gier funkcjonuje w nowoczesnym świecie, nieco mniej homofobicznym i bardziej tolerancyjnym, więc argument błędów młodości nie tłumaczy do końca zachowania wydawców i twórców.
Grafika promująca dodatek do The Last of Us o tytule Left Behind.
Osobiście sądzę, że problemem dla gracza nie jest to, czy sterowana przez niego postać jest hetero- czy homoseksualna. Problemem jest sprawienie, aby orientacja nie była jedyną rzeczą, która określa postać. Dobrze napisany bohater, bez względu na preferencje seksualne, zawsze będzie dla gracza ciekawy. Czy grając w The Last of Us zastanawialiście się nad tym, czy Ellie jest lesbijką? Czy po ograniu Left Behind, gdzie jest to delikatnie zasugerowane, zmieniliście zdanie o tej postaci i nie przeżywaliście jej przygód? Jestem przekonany, że w zdecydowanej większości nie miało to dla was znaczenia, a jedynie sprawiało, iż bohaterka wydawała wam się jeszcze bardziej intrygująca. Podobnie sprawa ma się z innym bohaterem tej produkcji, Billem. Wskazówek, że jest gejem, otrzymujemy od twórców kilka, ale nie jest to nachalnie artykułowane (aczkolwiek przedstawione na tyle jasno, żeby nie mieć co do tego wątpliwości). Postrzegamy go po prostu jako człowieka i współczujemy utraty kogoś bliskiego, nie zważając na jego orientację. Takich przykładów moglibyśmy znaleźć więcej, zaglądając m.in. do serii Metal Gear Solid, Dragon Age, czy też Mass Effect. Za każdym razem wniosek byłby ten sam: to ludzkie przeżycia i emocje opisują czyjś charakter, w mniejszym stopniu robi to kwestia preferencji seksualnych. I w tym tkwi właśnie sedno sprawy, czego branża gier zdaje się nie rozumieć.
Nie bójmy się rozwijać
Bohaterzy o innej orientacji niż hetero są grom potrzebni. Dlaczego? Bo to kolejny krok w kierunku uczynienia naszego hobby bardziej dojrzałym medium, a także sprawienia, że wirtualne światy będą bardziej autentyczne. Gry są swojego rodzaju lustrem dla świata realnego. I o ile nie wymagam zmiany podejścia od produkcji takich jak GTA, które są odbiciem znanej nam rzeczywistości w krzywym zwierciadle, tak już od tytułów pokroju The Last of Us, starających się poważnie poruszać istotne ze społecznego punktu widzenia kwestie, mam prawo tego oczekiwać. O ile bogatszy byłby świat gier, gdyby pewne tematy nie były przemilczane w nie do końca mającej podstawie obawie o zyski. To pytanie zadać powinien sobie każdy z nas.
Przeczytaj również
Komentarze (62)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych