Reklama
Retrogranie: Grand Theft Auto: Vice City Stories

Retrogranie: Grand Theft Auto: Vice City Stories

kalwa | 19.10.2014, 14:41

Pierwsze, przenośne GTA przyjęło się na tyle dobrze, że kolejna część w podobnym stylu była oczywistością. Co więcej, kontynuacja miała być jeszcze lepsza od poprzednika. Twórcy mieli ambitne plany i choć początków napotkali kilka przeszkód, to efekt końcowy i sukcesy produkcji mówią same za siebie. Zapraszam więc do tekstu, w którym dowiecie o ambitnych planach i przeszkodach jakie napotkało Rockstar Games.

Największą przeszkodą w przeniesieniu tego wielkiego miasta na mały dysk UMD był fakt, że Vice City było stworzone z niezwykłą pieczołowitością przez co trudno było to wszystko tak dobrze oddać. W porównaniu do takiego Liberty City Stories, Vice City w przenośnej wersji jest o wiele bardziej szczegółowe i dopracowane. Podwojono ilość poligonów, pojawiły się tekstury animowane, neonowe oświetlenie czy większy dystans rysowania – w związku z pojawieniem się helikopterów i samolotów, którymi można latać. Nie przeszkodziło to jednak w tym, by Vice City Stories było nawet bardziej płynne niż poprzednik – a przynajmniej tak zapowiadali twórcy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Silnik wykorzystany do Liberty City Stories nie dałby rady udźwignąć tego, co twórcy chcieli zrobić, więc trzeba było go zmodyfikować. Całość polegała na polepszeniu współpracy procesora z kartą graficzną. Dzięki temu, że procesor skupił się na czym innym, karta graficzna mogła robić niemożliwe do tej pory rzeczy – dzięki temu odległość rysowania diametralnie się zwiększyła i widać to szczególnie podczas lotu helikopterem lub inną maszyną.

Kolejnym wyzwaniem okazało się stworzenie bardzo płynnego systemu przepływu danych – twórcy opracowali go poprzednio, okazał się jednak niewystarczający, bo miasto inspirowane Miami było się zbyt duże. Poczyniono więc zmiany w samym kodzie gry, w warstwie artystycznej czy animacji, którą twórcy poddali zwiększonej kompresji. Dzięki temu możliwe było jednoczesne wyświetlanie różnych pojazdów i przechodniów w tym samym czasie.

Z ciekawostek warto dodać, iż jest to pierwsza gra serii, w której znana osobistość zagrała samego siebie – wcześniej Samuel L. Jackson był oficerem Tenpennym, Axl Rose był DJ Tommym Smithem, a Tubbs pojawił się jako Lance Vance. W przypadku „opowieści z Vice City” pojawił się Phil Collins, który zagrał samego siebie podczas gry na perkusji w swojej piosence „In the Air Tonight”. Co ciekawe, Phil miał swoją rolę w Miami Vice, ale i tam nie mógł pojawić się jako on, a Phil the Shill. Gdy więc usłyszał propozycję pojawienia się w grze, bardzo chętnie ją przyjął i czuł się miło połechtany. Mimo iż Collins kojarzony jest jako raczej łagodny muzyk, który dodatkowo nagrywał piosenki do animacji Disneya, piosenka „In the Air Tonight” powstała na skutek bardziej mrocznych i niepozytywnych przeżyć – i to w ten sposób Phil woli być kojarzony. Sam też określił się fanem gier, ale dopiero od jakiegoś czasu – wcześniej bowiem uważał, że to zbyt pochłaniająca zabawka dla dzieciaków. Gdy jednak kupił swoim pociechom pierwsze PlayStation i odkrył Crash Team Racing, zagrywał się całymi dniami. Zatrzymał się jednak na erze pierwszego PlayStation, a wśród ulubionych gier wymienia przygody jamraja czy fioletowego smoka, w które grał tak długo aż zdobył wszystko. Gdy przyszedł moment przenoszenia go do gry, został nagrany podczas gry na perkusji – to dlatego jego postać zachowuje się i gra tak jak on w rzeczywistości. Muzyk wyraził chęć na podobne występy w przyszłości.

Trzon rozgrywki jak i fabuła bardzo przypominają, to co widzieliśmy w serii. Jako bohater gry – w tym wypadku Vic Vance, który po wyrzuceniu z armii ląduje na ulicy i wchodzi w przestępczy światek. Głównym celem gry jest wykonywanie poszczególnych zadań u różnych zleceniodawców i w związku z tym, że struktura gry jest nieliniowa, możemy wykonywać je w swobodnej kolejności. Poza zadaniami głównymi jest pełno pobocznych. Podobnie jak w Vice City możemy kupować posiadłości i zarabiać na nich. Zaimplementowano system wojny gangów, w których walczymy o tereny – rzecz znana z San Andreas. Polepszono model automatycznego celowania, w którym w pierwszej kolejności bohater celuje w agresywnych ludzi, nie stawiając ich na równi z neutralnymi przechodniami. Poza zwykłym poruszaniem się na piechotę, możliwe jest pływanie przez ograniczoną ilość czasu oraz korzystać z wielu pojazdów, w tym helikopterów czy motorówek. W wersji PSP istnieje tryb wieloosobowy pozwalający na zabawę 6 graczom naraz, poprzez połączenie WiFi, gdy wszyscy gracze są w jednym pomieszczeniu. Niestety, tryb ten nie trafił do wersji na PlayStation 2.

Zgodnie z tradycją serii, w trakcie gangsterskiej przygody możemy słuchać stacji radiowych ze znanymi utworami z tamtego okresu. Mamy więc 10 różnych stacji, w których usłyszymy ponad 100 licencjonowanych piosenek z lat 70 i 80. Posłuchamy więc oczywiście Phila Collinsa, Depeche Mode, Roxy Music czy Run D.M.C. Poza tym istnieje możliwość odsłuchania swojej muzyki.

Gra przyjęła się bardzo dobrze. Oceny oscylowały w granicach 85%. Narzekano na długie czasy wczytywania i niedoróbki, ale zachwalano klimat, żyjący świat, duże przywiązanie do szczegółów i ścieżkę dźwiękową gry. Wersja na PlayStation 2 miała się ciut gorzej, głównie przez to że jest najzwyklejszym portem i nie za dużo w niej poprawiono względem mniejszej wersji. Edycja znana z PS2 dostępna jest do pobrania w wirtualnym sklepie PlayStation, więc możesz sprawdzić za co Vic wyleciał z wojska – zakładając że jeszcze tego nie wiesz.

cropper