Felieton: Kupiłem w ciemno, więc musicie mi oddać pieniądze!
Niezdrowy hype nakręcany przy reklamowaniu większych gier sprawia, że zamówiona przedpremierowo produkcja niemal nigdy nie sprosta oczekiwaniom. Jeszcze do niedawna trzeba było spuścić głowę i pogodzić się z własną głupotą. Dziś, dzięki możliwości zwracania gier, głupim można zostać na zawsze!
Co by nie mówić, pecety mają znaczący wpływ na rozwój konsol. To tam zrodziło się granie po Sieci, domowej roboty mody (już niebawem w !) i walki o liczbę wyświetlanych klatek na sekundę. Pecetowcy mieli nawet programy służące głównie do wyświetlania aktualnej liczby FPS-ów, żeby każdy wiedział, czy może się skupić na grze czy raczej powinien ponarzekać w Internecie na słabą optymalizację i ulepszyć kompa, bo w 59 klatkach grają tylko zwierzęta. To z PC wzięły się przesadnie wielkie wyprzedaże gier za grosze, gdzie da tyle zaoszczędzić, że można zbankrutować
Wszystko to przeniknęło na konsole. Co następne w kolejce? Miejmy nadzieję, że nie sprzęt o otwartej konstrukcji, który pozwoli na dokupienie sobie RAM-u czy wymianę karty graficznej. Myślę tu o czymś bardziej prawdopodobnym – zwrotach gier zakupionych w dystrybucji cyfrowej. No, „prawdopodobnym”, być może na przyszłorocznych targach Microsoft albo Sony wytoczą właśnie takie działo, by pokazać, jak to są #4ThePlayers, czym zmuszą konkurenta do podobnego zabiegu. Ale do rzeczy – czym w ogóle są te zwroty?
Od sierpnia 2013 roku platforma Origin pozwala zwracać cyfrowe tytuły przez pełną dobę od momentu zakupu. Na początku tego roku na Steamie również pojawiła się opcja zwrotu i to na bardzo wygodnych zasadach, bo mamy na to aż czternaście dni od momentu kupna, lecz pod warunkiem, że nie spędzimy z daną produkcją czasu dłuższego niż dwie godziny. Dziś, gdy wersje demo to pieśń przeszłości, takie prokonsumenckie zagranie to bajka dla graczy. Tyle że EA sprzedaje na Originie wyłącznie swoje gry, na Steam oferuje wiele produkcji niezależnych, które można w te dwie godzinki przejść do końca.
„Ale co mnie oni obchodzą, gracz jest najważniejszy i Lord Gaben oddaje mi moje pieniądze! Kocham Valve!”. No, pieniądze wracają do steamowego portfela, więc twórcy gry tracą swoją dolę z ceny digitala, ale Steam zaklepuje sobie Wasze pieniądze tak czy inaczej. Ale przecież nikt nie sądził, że to z dobroci serca. Nie wińmy jednak firmy, że chce zarabiać, a zobaczmy, jaki ma to wpływ na branżę.
Spory. Taka próbka i możliwość zwrotu to bicz na coroczne sequele AAA, które od lat mają beznadziejny start i masę premierowych łatek, lecz kasa z preorderów się zgadza, więc pośpiechu nie ma. I jak dotychczas trzeźwym zachowaniem było powstrzymywanie się od zamówień przedpremierowych, tak teraz warto je składać – fala zwrotów powinna dać do myślenia chciwym wydawcom. Co prawda trzeba wyłożyć na to sporą sumkę, ale będzie ona gotowa na kolejną dużą premierę.
Nawiązuję oczywiście do najnowszego Batmana, którego pecetowa wersja wywołała niemałe zamieszanie w tym tygodniu. Blokada na trzydziestu klatkach ze spadkami do liczb jednocyfrowych, nieustanne crashe i lichy wybór w opcjach grafiki poskutkowały ponad siedmioma tysiącami negatywnych „recenzji” na Steamie. Znani streamerzy poddawali się na żywo, nie będąc w stanie grać ani pokazywać gry w przyzwoitej jakości. Dzień po premierze Warner Bros. wycofało grę, oświadczając, że ta będzie dostępna z powrotem, gdy uporają się z jej jakością.
Tak, multiplatforma wypadła lepiej na konsolach. Ale to w żadnym wypadku powód do dumy z faktu bycia graczem konsolowym. Na szczęście poszkodowani mogą dokonać zwrotu, u nas sytuacja wyglądałaby gorzej. Ale w końcu i tutaj pojawi się podobna opcja. Już teraz posiadacze PS4, którzy nabyli w edycji Premium, żądają swoich pieniędzy z powrotem, bo nowe DLC nie chce im działać. I to jest dobre, bo w końcu stawiają się nieszanującym ich wydawcom. Ale czy dostaną coś więcej prócz przeprosin i działającej wersji grubo po czasie? Na pewno nie zwrócą im pieniędzy…
Zmienia się mentalność i może w końcu giganci się ugną, a PS Store uhonoruje zwroty niespełniających oczekiwań gier. Są co prawda okresy próbne pełniaków dla Plusowców, ale wszystkie 34 tytuły z tą opcją to starocie. Wracają dema albo dostajemy możliwość odzyskania pieniędzy, w którąś stronę to musi pójść. A zanim to nastąpi, jeśli myślicie o preorderowaniu konsolowej gry, to się wstrzymajcie albo zapłaćcie kapslami od butelek.
Przeczytaj również
Komentarze (60)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych