Gry, na które czekamy najbardziej na E3 2016

Gry, na które czekamy najbardziej na E3 2016

[email protected] | 12.06.2016, 16:20

Targi E3 to przede wszystkim nowe informacje na temat największych gier. To im wydawcy poświęcą najwięcej czasu i właśnie te produkcje AAA przyciągają największe tłumy. Na których gigantów warto czekać i co o nich już wiemy?

Dalsza część tekstu pod wideo

Zaczynamy z grubej rury. W ostatnich latach największe FPS-y szły w stronę futurystycznych starć z wymyślną bronią palną i odrealnionymi gadżetami, a okazuje się, że gracze chcieli powrotu do ubiegłego wieku. Nowy Battlefield wrzuci nas w sam środek pierwszej wojny światowej, gdy żołnierze wciąż korzystali z koni i broń biała była równie ważna, co (wadliwe) karabiny, ale też pojawiały się pierwsze prototypy czołgów. Mało tego, deweloper planuje zupełnie zmienić styl narracji trybu fabularnego, który kulał w poprzednich BF-ach. Tym razem historię poznamy z różnych perspektyw, przeskakując między kilkoma bohaterami.

Czego dowiedzieliśmy się do tej pory? To wciąż Battlefield, więc możemy liczyć na realistyczne odgłosy broni (słychać nawet kończącą się w magazynku amunicję! … a przynajmniej tak zapewniają twórcy), ale też oznacza to płatne DLC z mapami i mikrotransakcje. Będzie możliwość modyfikacji broni (nic szalonego – bagnet, lepsza luneta itp.), lecz mają też pojawić się skórki dla broni – żeby w multi każdy mógł poczuć się wyjątkowy. Targi E3 muszą przynieść w końcu materiały z rozgrywki.

Seria Call of Duty nie tylko nie odważyła się na odejście od futurystycznych klimatów, a wręcz wyniosła akcję poza Ziemię. Część kampanii spędzimy w przestrzeni kosmicznej, podczas gdy druga część skupi się na bardziej przyziemnej walce. Na naszej planecie skończyły się zasoby naturalne, a do władzy dochodzi radykalna organizacja militarystyczna. Spacey’ego zwerbować się tym razem nie udało, ale wciąż mamy rozpoznawalną twarz – antagonistę granego przez Jona Snowa, czyli aktora Kita Haringtona.

W kwestii rozgrywki nie ma co liczyć na jakieś większe zmiany w stosunku od poprzedniczek, chociaż deweloper chwali się współpracą z profesjonalnymi graczami, przede wszystkim dla zachowania balansu między broniami i gadżetami. Pojawią się nawet mapy do trybu wieloosobowego w kosmosie. Dodatkowo dostaniemy nowy tryb zombie, a do premiery dorzucony zostanie remaster . Tylko czy to wystarczy, by sprzedać jeszcze raz to samo?

Twórcy Killzone’a postanowili dać odpocząć swojej marce FPS-ów i zapowiedzieli zupełnie nowe IP – trzecioosobowe polowanie na mechaniczne dinozaury. Jeśli samo to Was nie przekonuje (jakim cudem?!), to co powiecie na historię resztek gatunku ludzkiego tysiąc lat w przyszłość, wśród których nagle pojawia się dziewczynka znikąd – Alloy. Naszą bohaterkę czeka więc szukanie informacji na temat swojego pochodzenia, co na pewno ułatwi graczom wejście w świat gry i poznawanie go od postaw. Multiplayera nie przewidziano.

Gatunkowo to RPG z otwartym światem, punktami obrażeń w formie cyferek ulatujących z przeciwników, zbieractwem i wytwarzaniem przedmiotów. Jako że to gra Guerrilla Games, jakieś umiejętności w celowaniu i refleks będzie od gracza wymagane, a w arsenale Alloy pojawią się łuki ze specjalnymi strzałami oraz rozmaite pułapki na wielokrotnie większych od protagonistki przeciwników.

Po rewelacyjnej części pierwszej, wyposażony w magiczne moce skrytobójca (myślę, że możemy go tak nazwać) Corvo Attano powraca w kontynuacji. Nie jest jednak sam, gdyż towarzyszy mu dorosła już Emily Kaldwin – córka zmarłej cesarzowej, która w jedynce była nam niczym córka. No, w sumie kwestia ojcostwa to wciąż otwarta sprawa… Tak czy inaczej, Emily będzie drugą grywalną postacią, a wyboru między nimi mamy dokonać już na początku gry, przy czym bohaterowie dysponują odmiennymi mocami. Każda z postaci pokaże też historię z nieco innej perspektywy, więc dwa przejścia gry obowiązkowe!

Raz jeszcze będzie to pierwszoosobowa skradanka, gdzie nasz styl gry przełoży się na świat przedstawiony i doprowadzi do jednego z kilku zakończeń. Moce postaci da się łączyć i pozwalają pozostać niezauważonym lub siać jak największy chaos na ulicach nowego miasta zwanego Karnaca. W przeciwieństwie do mrocznego Dunwall, będzie to słoneczna lokacja, przypominająca Grecję czy Włochy. Zdecydujcie się jednak na zabijanie każdego na swojej drodze, a szybko Karnaca stanie się niebezpiecznym i przygnębiającym miejscem.

Chociaż sam bohater nigdy o to nie prosił, Adam Jensen powraca po rewelacyjnym Buncie Ludzkości, by raz jeszcze spróbować odnaleźć się w świecie podzielonym przez biomechaniczne ulepszenia. Tym razem walka między „odrutowanymi” a ludźmi bez wszczepów ma przybrać jeszcze większą skalę. Sam Jensen dołączył do rządowego oddziału do zadań specjalnych (gałęzi Interpolu), ale utrzymuje stały kontakt z wrogą im organizacją Juggernaut Collective. Granie na dwa fronty i niełatwe wybory – na to możemy liczyć.

Rozgrywkę mieliśmy już okazję zobaczyć i w tym aspekcie deweloper stawia na większą wolność. Trzon gameplayu będzie przypominał Bunt Ludzkości, tyle że poszerzono go o nowe bronie i umiejętności z wszczepów – niektóre tak przesadzone jak spowolnienie czasu czy coś wyglądającego na teleportację między osłonami. Oby tylko utrzymano jakieś granice zdrowego rozsądku. Co za dużo, to nie zdrowo.

 

Nowej odsłonie serii Mass Effect ma zostać przeznaczona porządna, ponad półgodzinna część konferencji, co ma sens, gdyż na razie nie wiemy o niej prawie nic. Sheparda już nie zobaczymy, także wrzuceni zostaniemy w buty nowego bohatera lub bohaterki. Ma to być zresztą zupełnie nowa historia, oddzielona od wydarzeń z dotychczasowej trylogii.

Mówi się o wykorzystaniu silniku , więc od tej strony powinno być świetnie. W kwestii samej rozgrywki zaś… cóż, BioWare miało trzy części, by wypracować idealny system dla swojego kosmicznego RPG-TPS-a. Prawdopodobnie powrócą też sekcje za sterami Mako, ale nie ma co wymieniać teraz plotek. Wszystkiego dowiemy się na dniach.

Zapomnijcie o włoskiej mafii i jej eleganckich członkach – nowa odsłona serii Mafia wrzuci nas w buty czarnoskórego Lincolna Claya, który poprzysiągł zemstę na tych gangsterach i zbuduje własne imperium, żeby zniszczyć ich doszczętnie. Dojdzie tutaj element wyboru sojuszników, wśród których znajdzie się znany z dwójki Vito Scaletta. Wszystko to w New Bordeaux, mieście wzorowanym na Nowym Orleanie.

Jednym z najbardziej promowanych elementów gry jest nowy model jazdy. Twórcy obiecują coś wyjątkowo prostego w opanowaniu, ale jeśli tylko zechcecie poświęcić nauce trochę czasu, operowanie bezwładem samochodu i zwracanie uwagi na nawierzchnię okażą się wyjątkowo pomocne przy pościgach. Wymiany ognia mają opierać się w dużej mierze na systemie osłon, ale też da się strzelać podczas jazdy autem – tylko uważajcie na zdrowie, bo to nie regeneruje się automatycznie. Poza tym wolne przejmowanie wielkiego miasta i budowanie kontaktów z „przyjaciółmi rodziny”.

EA może sobie pozwolić na powrót do czasów pierwszej wojny światowej w nowym Battlefieldzie, gdyż front futurystycznego strzelania za sterami mechów mają zaklepany. Pierwsze Titanfall ominęło konsole Sony, lecz (w założeniu) lepsza i bardziej efektowna dwójka ma nadrobić tę nieobecność. W końcu sieciowy shooter z mechami i rozwiązaniami wyróżniającymi ją od CoD-ów i BF-ów to powiew świeżości w gatunku, który nie może ominąć marki PlayStation, prawda?

Pierwsza część cierpiała z powodu niewielkiej liczby trybów sieciowych i braku porządnej kampanii. No, jakiś tam tryb fabularny był, ale wtopiony w multiplayera i niezbyt porywający. Tym razem deweloper zapowiedział porządną historię, a na dodatek chwali się masą pomysłów do gry wieloosobowej, których nie udało się zrealizować w poprzedniczce. Biorąc pod uwagę, jak szczątkowe informacje udostępniono do tej pory, liczymy na porządną dawkę targowych doniesień.

Nie spodziewaliśmy się, że krótki filmik o androidzie „Kara” z 2012 roku przerodzi się ostatecznie w kolejną dużą grę od studia Quantic Dream. No dobra, nadzieja była, ale twórcy trzymali język za zębami. W październiku ubiegłego roku dostaliśmy w końcu zwiastun, ale od tamtej pory również nie powiedziano niczego więcej. David Cage musi się przypomnieć i oczarować nas na nowo.

Jak to gry Cage’a, ojca gier i , mają w zwyczaju, będzie nastawioną na przedstawienie fabuły produkcją, która tym razem poruszy problem człowieczeństwa sztucznej inteligencji. Czy społeczeństwo jest w stanie zaakceptować żyjące własnym życiem komputery jako ludzką jednostkę?

Tak, remake Final Fantasy VII budzi wielkie emocje, ale tamtą historię już znamy. Piętnastka pozwoli nam przejąć kontrolę nad Noctisem, który wraz ze swą ekipą wyrusza w ogromny świat gry za kierownicą pięknej Regalii… co oczywiście nie oznacza, że nie wsiądziemy na Chocobosa!

Walki są dynamiczne, efektowne i pozwalają na żonglowanie bronią. Pozornie przypominać mogą slashera, ale nie dajcie się zwieść – gra ma taktyczną głębię, co zobaczyliśmy już w demie Episode Duscae. Do tego możliwość skradania się, przepiękna oprawa graficzna i gigantyczne summony. I te nawiązania do poprzednich części… Zapowiada się wspaniały Fajnal.

Dziś pytanie jak zawsze to samo ;) O której grze chciał(a)byś przeczytać w następnym odcinku? Głosy liczymy do środy 07.10.2015.

Biomechanical Toy
43%
Mystic Warriors
43%
Pokaż wyniki Głosów: 43
cropper