Playtest: Gran Turismo Sport (PS4)

Playtest: Gran Turismo Sport (PS4)

Paweł Musiolik | 18.08.2016, 10:38

Gdyby oceniać całą grę po pierwszym wrażeniu - miało by ogromne problemy, by kogokolwiek zachwycić. Na szczęście każdy kolejny pokaz gry pokazuje, że przed nią jeszcze sporo szlifów, ale wszystko idzie w dobrym kierunku.

było pierwszym poważniejszym tytułem, jaki ograłem po otwarciu targów dla dziennikarzy. Odpowiedni fotel oraz kierownica z pedałami gazu, sprzęgła i hamulca miały sprawić, że grający doświadczy produkcji Polyphony Digital w jak najlepszym wydaniu. Gdzieś tam w tle krzątali się deweloperzy razem z popularnym translator guyem, notując swoje uwagi wyniesione z obserwacji graczy.

Dalsza część tekstu pod wideo

A było co notować. daleko jeszcze do produkcji, o której mógłbym powiedzieć, że jest wyszlifowana na maksa. Nie wiem, jak stary dostaliśmy build gry, ale spadki płynności podczas wyścigów z wieloma samochodami były bardzo widoczne i niestety - nie ustępowały w dalszych etapach wyścigu. W trybie próby czasowej całość działa w płynnych 60 klatkach, ale to żadne osiągnięcie, gdy na trasie znajduje się tylko jeden samochód.

Samych samochodów było kilkanaście i wyglądały bardzo dobrze, przynajmniej o dwie klasy lepiej w porównaniu z tym, co mogliśmy zobaczyć w . Jedyne, co mnie męczyło, jeśli chodzi o grafikę, to brak wygładzania krawędzi, co sprawiało, że całość była niesamowicie poszarpana. Wiem też, że wielu z Was może zastanawiać sprawa głosów silnika i nieszczęsnych piszczących opon. Niestety, nie dali nam słuchawek, ale opony piszczały tak bardzo, że i bez słuchawek je słyszałem.

Dużo lepiej wypada za to kwestia kontroli nad samochodem. Przede wszystkim - prowadzenie auta jest lepsze. Do tego czujemy znacznie lepiej przyczepność opon i to, jak reagują na różne powierzchnie, włącznie z tarką na krawędzi trasy. Łatwiej o bączka, nawet na drodze. Ciężej się też wyprowadza auto z poślizgu. W kontrze do tego stoi sztuczna inteligencja rywali, która mimo że znowu została poprawiona, to i tak razi głupotą i ślepym wjeżdżaniem w nasz tyłek. A, nie daj boże, gdy zostaniemy zepchnięci z trasy, to z automatu dostajemy karę za ścinanie trasy.

Oczywiście jestem świadom, że kilkanaście minut z grą nie pozwala jej za dobrze ocenić. Ale po tym, co miałem okazję sprawdzić, pewien jestem, że Polyphony ma dwa koła ratunkowe - PS4 Neo i srogie zarywanie nocek, w trakcie których studio będzie szlifować grę jak szalone. Aktualnie - żółta kartka.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper