Tanioszka: Watch_Dogs (PS4)
GTA z hakerem w roli głównej? Któżby tego nie chciał? - zakrzyknie gracz z 2012 roku, który uwierzył w przekłamany zwiastun z targów E3. Jednak mimo tego, że gra nie sprostała całemu hype'owi i miała kilka wad, grało się wyjątkowo przyjemnie. Bo gdzie indziej smartfonem spowodujemy karambol na drodze?
Cztery lata temu na targach E3 pokazano rewelacyjnie wyglądający fragment rozgrywki ze świeżo zapowiedzianego . Koleś w trenczu był w stanie włamać się do smartfona dowolnego przechodnia i zgarnąć jego prywatne dane czy zakłócić chwilowo połączenie z siecią. Gdy zrobiło się gorąco, bez problemu telefon zmienił na pałkę teleskopową i pistolet, zachowując stoicki spokój. Żaden tam cherlawy haker, a uniwersalny żołnierz XXI wieku! Po tej zajawce wszyscy byli kupieni. A potem w 2014 roku gra trafiła do sprzedaży i… w dużej mierze dostaliśmy właśnie to.
Okej, oprawa graficzna nie stała na poziomie pokazywanego dema i zachowanie przechodniów również zostawiało wiele do życzenia. Na targowej rozgrywce mieliśmy do czynienia z wyreżyserowaną sytuacją, lecz możliwości, jakie dawała pełna wersja , wciąż były ogromne. Trafialiśmy w końcu do nowoczesnego Chicago, gdzie wszystko spięte było wielkim systemem miejskim ctOS. A skoro już stworzono taki „jeden, by rządzić wszystkim” system, żaden haker nie odmówiłby sobie drobnego włamu. Tym sposobem mogliśmy podglądać ludzi przez kamerki internetowe, szukać przestępców, lokalizować i czyścić kryjówki gangów… otwarte miasto pełne było ciekawych rzeczy do roboty. Dało się nawet zagrać w pokera (sprytnie wykorzystując dostęp do kamer w pomieszczeniu) czy pobawić w wewnątrzgrowej wirtualnej rzeczywistości (ROBOPAJĄK ATAKUJE MIASTO!).
Niestety rozmiar miasta wymagał korzystania z pojazdów, a z tymi już tak przyjemnie nie było. Sztywny model jazdy i dziwaczna detekcja kolizji wymusiły na mnie szukanie samochodów, którymi jako tako dało się jeździć (a ta wiedza pozwala zamiatać w multi!). Kolejnym zgrzytem był główny bohater. Bezpłciowa postać z nijaką motywacją i nudną fabułą nie zostają w ogóle w pamięci, chociaż sytuacje ratują przezabawne i nieźle napisane postacie poboczne (właśnie dlatego warto zaufać deweloperowi, że członkowie DedSec w sequelu będą świetni!). Niektórzy narzekali też, że hakowanie wymaga wciśnięcia jednego przycisku, ale jak komplikować coś, co odpalamy podczas szybkiego pościgu? Patrząc na to dziś, na chłodno, nie miało aż tylu wad i najbardziej cierpiało przez niespełnione obietnice względem oprawy.
To wszystko to jednak deser przed nieoczekiwanym daniem głównym – trybem wieloosobowym. Oryginalny pomysł ze strony twórców pozwalał wejść do cudzej gry pod przebraniem zwykłego przechodnia i spróbować zhakować biedaka, podczas gdy ten stara się nas zlokalizować i zabić. Przeszukiwanie wnętrz samochodów, pobliskich uliczek, wyższych punktów miasta – ten „trolling”, bo ciężko nazwać to inaczej, działa świetnie niezależnie od strony, po której się znajdujecie. I wciąż jest masa grających! Byłem wręcz zaskoczony, jak szybko gra wyszukiwała mi ofiary po dwóch latach od premiery. Ciężej z trybem, w którym musimy dojechać do wyznaczonego punktu, a sprawę utrudniają gracze na smartfonach – teraz już raczej nikt się nie bawi aplikacją mobilną, ale dwa lata temu wszystko działało świetnie i było kolejnym mocnym punktem PvP produkcji.
Jeśli zawsze omijaliście przez tony hejtu, jakie spadły na grę po premierze, obowiązująca teraz cena 42 zł w PS Store (do 6.10) to świetna okazja do nadrobienia zaległości, chociaż używane egzemplarze w pudełkach chodzą w podobnej cenie. Ja wiem, że to Ubisoft, ale o sequel jestem wyjątkowo spokojny – wezmą sobie do serca uwagi i będzie hit. Muszę Was jednak przestrzec przed wersją jedynki na PS3 – starszy sprzęt nie zaludnia chodników i widzimy puste ulice, co zupełnie niszczy założenia zabawy. Po co hakować sygnalizację, jak nikt się nie rozbije przez to na skrzyżowaniu? Nie mówiąc już o spadkach płynności. Unikać jak ognia!
Obecnie tanio (21 zł) można również kupić w PS Store DLC „Bad Blood”, w którym wcielamy się w legendarnego hakera T-Bone’a. Jest to porządny dodatek na dobrych parę godzin i wyrazista postać zdecydowanie urozmaica nową linię fabularną (choć tutaj znów szału nie ma). Jeśli chodzi o możliwości, nowy bohater to praktycznie Aiden z podstawki, tyle że w zanadrzu ma również zdalnie sterowane autko. Ciekawą opcją są co-opowe misje dla dwóch graczy, lecz w ostatnich dniach nie znalazłem chętnych do zabawy, także bez znajomego nie ma raczej co próbować.
Przeczytaj również
Komentarze (22)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych