8 jesiennych premier na które czekamy najbardziej
Przed nami najbardziej gorący okres roku - jesienne premiery. Poza debiutem PlayStation VR i co za tym idzie - masą gier dedykowanych temu sprzętowi, zadebiutują także gry "normalne". Wybraliśmy osiem produkcji, na które czekamy najmocniej z jesiennego line-upu na PlayStation 4.
Otwarty świat „mafijnego GTA” powraca. Tym razem nie wcielimy się ze włoskiego gangstera, a czarnoskórego weterana wojennego, ale przejmowanie terenów, budowanie własnej mafii i walka z resztą rodzin władających zakulisowo miastem New Bordeaux wciąż brzmi wyjątkowo ciekawie. Pewnie, jest to nietypowe podejście do serii, lecz Vito Scaletta będzie jednym z ważniejszych członków naszej rodziny i to między niego oraz dwójkę innych podwładnych rozdzielać będziemy zdobyte obszary miasta. A spróbujcie o kimś zapomnieć – zdradę mamy jak w banku. Późne lata 60. ubiegłego wieku, pięknie wyglądające strzelaniny i w miarę rozbudowane opcje dla fanów skradania – byle tylko model jazdy był tak przyjemny, jak o nim mówią, a hit mamy mutowany.
Fani FPS-ów przez lata prosili o porzucenie klimatów współczesnych oraz futurystycznych i powrót do II Wojny Światowej. DICE postanowiło wszystkich zaskoczyć i nowa odsłona serii Battlefield zabiera nas do czasów Wielkiej Wojny. W widać trochę inspirację Battlefrontem, ale trzon rozgrywki pozostał taki sam jak w poprzednich odsłonach serii. Oczywiście nie mamy tutaj oddanych realiów tamtych czasów idealnie, a kampania stawia na efektowność. Jednak mimo to, na pewno jest to powiew świeżego powietrza na rynku FPS-ów po latach gier z serii Call of Duty i Battlefield idących coraz bardziej w przyszłość, czego dowodem jest futurystyczne .
Titanfall w końcu wyląduje na konsolach Sony, ale nie ma co ubolewać nad brakiem pierwszej części. Nie dość, że dzięki niej twórcy wiele się nauczyli, to dopiero teraz dodadzą porządną kampanię dla jednego gracza. Trzy mechy z jedynki? Teraz będzie ich szóstka – znajdzie się coś dla fanów wielkich tanków, defensywnych strategów i cichych łowców. Jeśli zajmą się serwerami i matchmakingiem, spełniając przy okazji obietnice dotyczące dodatkowych map i trybów za darmo po premierze – czego chcieć więcej? Nie płaczcie za pierwszym Titanfallem, dostaniemy „pełne doświadczenie”!
Rewelacyjna skradanka z ubiegłej generacji powraca i tym razem dostaniemy aż dwójkę bohaterów! Do grywalnego Corvo (który będzie miał swoje stare moce) dołączy dorosła już Emily (zupełnie inne zestaw umiejętności) i na początku gry zdecydujemy, czyją historię będziemy śledzić. Dlaczego warto się zainteresować? Sprawdzona mechanika skradania z ciekawymi mocami sprawdziła się już w jedynce, a teraz będzie więcej mocy (łączących się na rozmaite sposoby, granicą jest wyobraźnia!), znacznie bardziej brutalne animacje zabójstw i nowe, piękne miasto Karnaca. Nawet trofeum za przejście gry bez mocy powróci – i to na poważnie, bez Blinka!
Hakerski sandbox powraca i tym razem wygląda na to, że w końcu z wyrazistym bohaterem… a nawet całą ekipą! Grupa DedSec siedzi w San Francisco, a ich zdolności hakerskie czynią z miasta istny plac zabaw. Pamiętacie psucie sygnalizacji na skrzyżowaniach za pomocą smartfona z jedynki? Teraz opcji będzie jeszcze więcej, ale dostęp do nich ma być sensownie rozłożony i nie przytłoczą nas mnogie możliwości. Do tego rozbudowany tryb sieciowy, drony i zbieranie followersów na serwisach społecznościowych po zrobieniu nowej samojebki. Tacy ci hakerzy zwariowani…
Dla Final Fantasy Versus XIII ludzie kupowali PlayStation 3 po zapowiedzi gry w 2006 roku. Gdy po latach przerwy, plotek o skasowaniu projektu, Versus XIII wykluło się ponownie już jako piętnasta odsłona serii, gracze pobiegli kupować PS4 dla tej gry. 3 lata później, po obsuwie z września, wreszcie pojawi się w sprzedaży. Ciekawość każe nam interesować się grą chociażby tylko po to, by zobaczyć co przez te 10 lat się urodziło z wielu pomysłów. Z drugiej strony, czujemy w kościach, że będziemy mieli do czynienia z kawałem świetnej i robiącej ogromne wrażenie gry. Może niektórym nie będzie się podobał system walki, inni mogą narzekać na bohaterów, ale kto nie ryzykuje - ten nie wygrywa. Square zaryzykowało, my ocenimy w listopadzie efekt ich gry.
Lata robienia przez Ubisoft gier z ich własnego gatunku tzw. "Ubi-Game" sprawiły, że każda innowacja przyjmowana jest przez nas z otwartymi rękoma. Na tej generacji konsol, sportowych gier mamy niewiele - gry piłkarskie, koszykówka, golf, wraz z niszowym hokejem i futbolem amerykańskim. Ubisoft postanowiło wykorzystać doświadczenie w tworzeniu produkcji z otwartym światem i dodać do tego coś, co ma dużo sensu. Sporty ekstremalne - jazda na nartach, desce snowboardowej, latanie na wingsuicie. Wszystko to okraszone rywalizacją z innymi, wyzwaniami, robieniem tricków i imponującej wizualnie rozgrywce. Może się nie udać, ale możemy dostać coś, w co będziemy zagrywać się miesiącami. I coś, co sprawi, że odrobinę mniej zatęsknimy za serią SSX.
musiało się tutaj znaleźć. Przede wszystkim - to kolejna gra, która pierwotnie miała trafić na PlayStation 3 i dla której ludzie kupowali konsolę poprzedniej generacji. Jednak podstawowym powodem naszego wyboru jest fakt, że mamy do czynienia z grą stworzoną przez Fumito Uedę, który dał nam takie perły jak . Oczywiście będą osoby, które powtarzać będą bzdury o wyglądaniu gry jak z ery PS2, lub tym, że to i tak będzie crap jak poprzednie produkcje Team Ico. Rozumiemy, szanujemy swoje własne zdanie, ale czasami na głupoty warto spuścić zasłonę milczenia. Spodziewamy się więc gry, która wzruszy niejednego gracza i dorosłego człowieka. Oby tylko Trico przeżył.
Przeczytaj również
Komentarze (52)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych