Stranger Things - recenzja 2. sezonu
Netflix z pełną świadomością wręcza swoim fanom halloweenową niespodziankę. Prezent lepszy niż kosz najsłodszych cukierków. Po piętnastu miesiącach oczekiwania Stranger Things powraca z drugim sezonem. Co więcej, wraca w formie nawet lepszej niż ostatnio…
Długo nie widzieliśmy się z Joyce i Hopperem. Tak jak u nas minęło trochę czasu, tak w miasteczku Willa i jego przyjaciół mamy już rok 1984. Sami bohaterowie może wiele nie zmienili się pod względem wyglądu, ale na pewno widać po nich jedno: wpływ wydarzeń, które obserwowaliśmy w zeszłym roku.
Nowe dziewięć odcinków trochę namieszało w dotychczasowym postrzeganiu Stranger Things. Fabuła pierwszego sezonu była względnie prosta w swojej budowie – zaginął chłopak, koledzy poszli go szukać. Twórcom udało zbudować się świetny klimat, obudzić sentyment do lat osiemdziesiątych w swoich widzach, a do tego stworzyć intrygujący wątek, który z każdym kolejnym odcinkiem zaskakiwał głębią. W rezultacie miliony ludzi pokochały czwórkę nerdów na BMX-ach i jedną tajemniczą dziewczynkę.
Drugi sezon mocno zwalnia akcję. Przez pierwszych kilka odcinków Matt i Ross Duffer pokazują nam, jak bardzo głównymi bohaterami wstrząsnęło zaginięcie syna Joyce, oraz tłumaczą nową historię. Jednym z głównych wątków jest stan umysłowy Willa, który nie może się otrząsnąć po tym, co widział. Matka z dnia na dzień patrzy, jak traci go po raz kolejny.
Pod nieobecność jednego ze swoich przyjaciół Mike, Lucas i Dustin znajdują sobie nową koleżankę, Max (Sadie Sink), która ledwo co wprowadziła się do miasta razem ze swoim bratem Billym (Dacre Montgomery). Serial zgrabnie przedstawia nowych bohaterów, rysując ich charaktery i jednocześnie powoli zdradzając im kolejne sekrety.
Stranger Things nie zapomina o żadnym ze swoich bohaterów. Jim Hopper ma swój czas antenowy, Jonathan wciąż nie może oderwać wzroku od Nancy, a zaskakująco sympatyczny okazuje się chłopak siostry Mike’a, Steve. Twórcy pielęgnują stworzone postaci, kontynuując ich więź z widzem, by krok po kroku wprowadzać wszystkich w wymyśloną intrygę. Po raz kolejny wychodzi na wierzch jedna z większych zalet tego serialu, obok klimatu czy fabuły. Dbamy o każdego bohatera, trzymamy za nich kciuki i licząc na to, że żadnemu z nich nie spadnie włos z głowy, podskakujemy słysząc nawet najcichszy krzyk.
Na początku serial dzieli wszystkich na mniejsze grupki, mądrze dobierając członków każdej z nich. Powoli trafiają na fragmenty układanki. Najpierw nie rozumiemy zupełnie nic. Patrzymy na jakiś przedmiot czy stworzenie, mając o nim podobne pojęcie, co bohaterowie Stranger Things. Twórcy doskonale manipulują widzem, w odpowiednich momentach przełączając się pomiędzy tymi grupkami. Małymi kroczkami puzzle zaczynają coś przypominać, a najbardziej istotnych wydarzeń spodziewamy się chwilę przed tym, jak dowiadują się o nich Joyce, Will czy Mike.
Nowy sezon wciąga widza w swoją intrygę, pochłania całą jego uwagę i puszcza dopiero, kiedy na ekranie pojawiają się napisy końcowe. Wszystko to w klimacie, który idealnie nadaje się na nadchodzące Halloween. W Stranger Things jest tym razem nawet więcej z horroru niż było wcześniej. Twórcy świadomie budują w fanach niepokój już od pierwszych minut. W powietrzu wisi strach i obawa przed potencjalnym niebezpieczeństwem, które okazjonalnie przełamuje konkretna dawka humoru.
Ciężko cokolwiek złego powiedzieć o drugim sezonie jednej z najbardziej popularnych produkcji Netfliksa. Imponuje fakt, jak bezbłędnie serial wypada w najtrudniejszych dla niego momentach. Wiele osób obawiało się nowych odcinków, uważało, że ciężko będzie przeskoczyć tak wysoko postawioną poprzeczkę. Tymczasem Matt i Ross biorą ciężar oczekiwań na siebie, żeby rok później pokazać, ile jeszcze tajemnic mają w zanadrzu.
Stranger Things spełnia wszystkie wymagania świetnego serialu. Obok Billy’ego i Max pojawia się jeszcze jedna nowa postać, Bob, która po dwóch odcinkach sprawia wrażenie, jakby była wśród reszty bohaterów od lat. Poznajemy wszystkie niezbędne szczegóły, nie musimy domyślać się najważniejszych elementów i całkowicie kupujemy to, co nowego starają się wprowadzić twórcy.
Naprawdę niewiele jest produkcji, które z taką dbałością podchodzą do stworzonych postaci. Drugi sezon Stranger Things pod wieloma względami działa lepiej niż pierwszy. Poznaliśmy już wszystkich mieszkańców, zżyliśmy się z nimi, a zagadka, jakiej tym razem stawiają czoła, wykracza znacznie dalej poza poszukiwanie zaginionego chłopca. Netflix zalicza kolejny świetny powrót. Wszystko wskazuje na to, że ten serial zostanie z nami przez kilka następnych lat…
Przeczytaj również
Komentarze (15)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych