Nowa Gra+? Co niby jest tym plusem?

Nowa Gra+? Co niby jest tym plusem?

Jaszczomb | 22.04.2018, 12:55

Fani ostatnio wyprosili beznadziejny tryb Nowa Gra+ w Assassin’s Creed Origins, a teraz powstała petycja, by go dodać do niedawnego Far Cry 5. Naprawdę? W FPS-ie?

Są gry, które aż chce się przejść dwa razy, czasem nawet więcej. Powody są różne – żeby podjąć inne wybory wpływające na wydarzenia fabularne, zagrać inną postacią czy chociażby rozwinąć bohatera w odmienny sposób i sprawdzić się w nowym stylu gry. W takich wypadkach rozwiązanie jest zwykle proste. Wystarczy wejść do głównego menu i zacząć zabawę od początku. Niestety dzisiejszy gracz nie może tak zwyczajnie wyrzucić kilkunastu czy kilkudziesięciu godzin gry do kosza, oj nie. Może zacząć jeszcze raz, pewnie, ale w „Nowej Grze+”, zatrzymując wszystkie zdobyte przedmioty, walutę i poziom doświadczenia. Co z tego, że kolejne przejście przestanie mieć sens – może będzie tragicznie łatwo, ale w końcu sam sobie na to zapracowałem, żeby znowu się nie męczyć!

Dalsza część tekstu pod wideo

Nie jestem przeciwnikiem trybów NG+. Jeśli są zrobione dobrze, to je uwielbiam! Właśnie z tego powodu nie mogę znieść, jak bardzo na odwal są dziś przygotowywane. Chrono Trigger, uznawane za pierwszą grę, która sensownie wykorzystała Nową Grę+, pozwalało w ten sposób dostać się (szybciej lub w ogóle) do ukrytych zakończeń, przy czym finałowego bossa można było rozwalić już na wstępie! Przez lata pomysł ten się rozwijał i tak NieR Automata wykorzystało go do ukrycia ponad dwudziestu różnych zakończeń, z kolei w Dishonored 2, gdzie mamy do wyboru dwie postacie o odmiennych wachlarzach umiejętności, Nowa Gra+ pozwoliła nie tylko zagrać niewybraną wcześniej postacią, a wręcz oddać nam dwa zestawy mocy, by łączyć je na wyjątkowe sposoby. To są jednak nieliczne perełki.

Jak najczęściej wykorzystywane jest dziś NG+? Jako wyjście dla graczy, którzy chcą zagrać jeszcze raz na wyższym poziomie trudności, ale tak naprawdę boją się większego wyzwania, więc zostawiają sobie w pełni rozwiniętego i wyposażonego bohatera. Jeśli chcą grać w ten sposób, to ja nie zabraniam, ale dlaczego muszą to nazywać „Nową Grą+”? Co tu jest tym „plusem”? Nie widzę tu żadnej nowej zawartości, a jedynie ogromne ułatwienie. Wróć, zapomniałbym, jak przejdziecie drugi raz Assassin’s Creed Origins, dostaniecie w nagrodę nowego skina dla postaci. Bo po ponad stu godzinach, podczas których wszystko zrobiliście już dwukrotnie, będzie się komuś chciało włączyć grę i biegać w tym stroju…

Żeby nie być gołosłownym – w ramach eksperymentu przeszedłem właśnie Assassin’s Creed Origins dwa razy. Zaliczanie prostych zadań i zbieranie znajdziek w grach z otwartym światem mnie odpręża, tak już mam. Żałuję jednak, że nie włączyłem czegoś innego, bo mimo wyższego poziomu trudności, moja postać była zbyt potężna, a dziesiątki dodatkowych punktów umiejętności tylko pogarszały sprawę. Dialogi chciało się przewijać, fabuła szła znanym torem, a najciężsi bossowie padali jak muchy (no, może oprócz słoni). I zmuszałem się do gry, szukając sensu tego rodzaju NG+, podczas gdy użytkownicy Reddita świętowali namówienie Ubisoftu, by wprowadziło taki tryb, przekrzykując się liczbami zaliczonym ciągiem „nowych gier”. Nie obwiniam dewelopera, bo odpowiedział na głosy graczy (choć mógł obmyślić to lepiej). Zastanawia mnie to, dlaczego im się podobało.

Teraz powstała petycja, by dodać coś takiego do Far Cry'a 5 – gry, gdzie wszystkie umiejętności można zdobyć za jednym podejściem, a w razie czego da się zresetować posterunki wroga, by mieć z kim walczyć. Dlaczego?! Czy naprawdę pełny arsenał broni i skillów od samego początku według nich zmieni cokolwiek w odbiorze gry? Jeśli ktoś chce przeżyć wszystko na nowo, może zwyczajnie zacząć od początku (w FC5 zabrakło dodatkowych slotów na save’y, także to nie pomaga, ale zawsze można swój główny zapis gry wrzucić w chmurę lub na dysk zewnętrzny).

Odpowiedź widzę jedną – mimo dzisiejszego ogromu gier do wyboru i coraz mniejszej ilości wolnego czasu, ludzie lubią to, co już dobrze znają. Wyśmiewamy takie serie jak Call of Duty, Battlefield czy nawet Far Cry, że tkwią w miejscu, a sprzedaż jest świetna. Wychodzi nowa odsłona, z miejsca znamy sterowanie, zestaw broni i możliwości postaci i nie trzeba się nad niczym zastanawiać. W tych FPS-ach widzę zresztą odniesienie do NG+. Osiągnęliście maksymalną rangę w sieciowej strzelance? Robimy „Prestiż” i wbijamy poziomy od nowa! Wiadomo, że tacy weterani znają tę grę na pamięć, więc szybko przebiją się z powrotem na szczyt – i znowu zaczną od początku. W trybie Nowa Gra+ z kolei włączą wyższy poziom trudności, bo przecież na normalu już osiągnęli wszystko, skoszą przeciwnika w samouczku endgame’owym mieczem i poklepią się po plecach, bo jacy oni silni, że nawet na hardzie idą przez wrogów jak burza. Może to jest właśnie ten ich „plus” – wypracowane długimi godzinami ułatwienie, dzięki któremu drugi raz pójdzie szybciej?

Nie chcę nikomu zabierać opcjonalnej opcji zabawy po ukończeniu gry, po prostu widzę, jak bezkrytycznie przyjmuje się takie chodzenie na łatwiznę, w efekcie czego deweloperzy przestaną dostarczać nam porządnych trybów NG+. Drugie przejście z komentarzem dewelopera, z innej perspektywy (jak np. tryb FPP w Ratchet & Clank: Going Commando) lub z czymś zupełnie odwracającym zabawę do góry nogami – oto pomysły, które usprawiedliwiają NG+. Nie Wiedźmin 3 (jakkolwiek rewelacyjny by nie był), który po 120+ godzinach zabawy i odkrywaniu każdego znaku zapytania pozwala zrobić to jeszcze raz, bo „gracze chcieli przecież więcej”.

Jaszczomb Strona autora
cropper