Najlepsza odsłona Assassin's Creed? Oto nasz ranking
Od Altaira i Ezio, przez ród Kenwayów, na Bayeku z Siwy kończąc – asasyni są z nami od ponad dekady i nadszedł czas ustawienia wszystkich odsłon Assassin’s Creed w należytej kolejności.
Seria Assassin’s Creed jest już z nami od dobrych 10 lat i zeszłoroczne Origins tchnęło w nią nowe życie. Wcześniej mieliśmy jednak sporo mniej lub bardziej udanych eksperymentów, które nadały każdej z odsłon własną tożsamość. Postanowiłem w końcu uporządkować wszystkie dotychczasowe części, zajmując się wyłącznie tymi z głównej serii (bez spin-offów Liberation i Rogue, gdyż bazowały na swoich większych odpowiednikach).
9. Assassin’s Creed
Nie chodzi o to, że „jedynka” jest najgorsza, ale choć dała początek tej wspaniałej serii, gra się w nią najciężej, poza tym moim pierwszym skojarzeniem jest szukanie flag („maksowanie” gry zostawiło po sobie niesmak do dziś). Po chwili przypominam sobie ogromną wolność poruszania się, śledzenie ofiar, skoki wiary – wszystko to było świeże, świetne i wyjątkowo satysfakcjonujące. Dostaliśmy nawet polski dubbing z Danielem Olbrychskim i Krzysztofem Kowalewskim! Wyjątkowa gra… która zrodziła same lepsze od siebie sequele.
8. Assassin’s Creed 3
Pierwszym skojarzeniem wielu graczy będzie pewnie nijaki protagonista, ale zupełnie się tym nie przejmuję, bo dla mnie głównym bohaterem był ojciec Connora – Haytham. Templariusz z wyboru, Haytham Kenway chciał pokazać synowi głupotę asasynów, uświadamiając, że wolność to nie pokój tylko zalążek chaosu. Moja ulubiona postać w całej serii. Poza nim – polowania na dzikie zwierzęta, zalążek morskich bitew i walka tomahawkiem jakoś wynagrodziły brak ciekawszych budowli do wspinania się i niebywale denerwujące misje ze śledzeniem NPC-ów.
7. Assassin’s Creed Revelations
Zamknięcie „trylogii Ezia” było momentem, w którym formuła pierwszy raz zaczęła mi się przejadać. Konstantynopol miał problem z udźwignięciem trzeciej już gry z tym samym bohaterem i nawet powrót do Altaira wiele tu nie zmienił. Ezio wpada w przeciągane love story, Desmond trafia to zupełnie pomieszanego świata, dostajemy misje typu tower defense… To wciąż solidna odsłona, ale jednocześnie pokazała, że co za dużo, to nie zdrowo, i seria musiała przejść do nowego bohatera.
6. Assassin’s Creed Syndicate
Industrialny Londyn, para bohaterów różniącym się stylem gry (w niewielkim stopniu, ale jednak), ciekawy klimat „ulicznej gangsterki” – a jednak coś tu nie pasowało. Może to lina z hakiem, która zastąpiła mozolne wspinanie się po budynkach, może to fakt wzięcia na tapet najmłodszego okresu historycznego, a może chodzi o udawany „tryb skradania” … Przyjemna, ale zupełnie niezapadająca w pamięć odsłona, która zaimponowała mi przede wszystkim brutalnymi łączonymi finisherami podczas walki (i, jak zawsze, pięknymi lokacjami!).
5. Assassin’s Creed Unity
Mam wrażenie, że Unity zapisało się w pamięci graczy jako niechlubny powrót to skostniałego schematu serii po udanym skoku w bok, jakim było Black Flag. Dla mnie jednak jest to jedna z najpiękniejszych odsłon z fenomenalnym Paryżem (wnętrza budynków wyglądają bosko!), rewelacyjną chemią między głównymi bohaterami (chyba jedyna gra, w której pocałunki nie wyglądają sztucznie), ciekawie rozwiniętą rozgrywką (rozwój postaci, wiele rodzajów elementów ekwipunku) oraz misjami w kooperacji (tylko w ramach ciekawostki, ale na plus!). Poza tym Arno to w moim odczuciu nowy Ezio i ciężko go nie polubić.
4. Assassin’s Creed 2
Dla wielu „dwójka” powinna z miejsca trafić na szczyt rankingu. Sam po jej premierze rozpowiadałem, gdzie tylko mogłem, że twórcy doprowadzili pomysły z oryginału do perfekcji. Wciągająca (choć prosta) fabuła z grubszą intrygą w tle, wystarczający (choć prosty) system walki, przepiękne XV-wieczne miasta i sympatyczny Ezio – nic dziwnego, że w te ramy wpisywano kolejne odsłony przez następne 6 lat.
3. Assassin’s Creed IV: Black Flag
Historia pirata, który w sumie średnio czuje całe to Kredo, to tylko fałszywe pierwsze wrażenie. Edward był zaskakująco złożoną postacią, ujawniającą swą ciężką przeszłość jedynie dociekliwym i uważnym graczom. Ryzykowne było też przeniesienie ciężaru rozgrywki na morze, ale opłaciło się – Black Flag to najlepsza gra piracka na rynku, jeden z najlepszych Asasynów i zdecydowanie najbardziej emocjonalny finał fabuły w całej serii.
2. Assassin’s Creed Brotherhood
Niby dojenie sprawdzonego schematu z „dwójki”, ale wątpię, by ktokolwiek poczuł się oszukany taką odsłoną. Brotherhood miało wszystko, co najlepsze z poprzedniczki, tyle że z akcją w rewelacyjnie zaprojektowanym Rzymie i… z rzeczywistym poczuciem tytułowego braterstwa. W końcu czuliśmy się mistrzem asasynów, korzystając z pomocy naszych podopiecznych i wysyłając ich na misje, a wisienką na torcie była prawdziwa przyjaźń między Ezio i Leonardem da Vinci. Zdecydowanie szczyt formy pierwszych lat serii.
1. Assassin's Creed Origins
Wspomnienia wspomnieniami, ale żaden Asasyn nie zachwyca tak, jak zrobiła to ostatnia część. Starożytny Egipt został oddany rewelacyjnie – do tego stopnia, że stworzono osobny tryb wycieczki i nawet ogromne pustynie, gdzie teoretycznie niczego nie ma, ociekają klimatem. Wychowałem się na komiksach z Asteriksem, więc wizyta w tym okresie oraz możliwość spotkania wyrazistych postaci Kleopatry i Cezara była spełnieniem marzeń. Dokładając do tego nowe RPG-owe elementy, odmieniony system walki, swobodne celowanie z łuków i rewelacyjną grę światła, zwyczajnie nie mogłem wymarzyć sobie lepszego przedstawiciela serii.
A jaka jest według Was najlepsza odsłona serii Assassin's Creed?
Przeczytaj również
Komentarze (17)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych