Daredevil, sezon 3 – recenzja serialu. Diabeł wrócił do formy

Daredevil, sezon 3 – recenzja serialu. Diabeł wrócił do formy

Jędrzej Dudkiewicz | 22.10.2018, 14:57

W ostatnich dniach seriale sygnowane logami Netflixa i Marvela nie miały zbyt łatwego życia: zarówno Iron Fist, jak i Luke Cage zostały skasowane (co mnie akurat cieszy, zwłaszcza w przypadku gościa z latarką w ręku). Tymczasem swoją premierę miał trzeci sezon produkcji, od której wszystko się zaczęło, czyli Daredevila. Jak się okazało, jest to wyraźny powrót do dobrej formy.

Rzecz rozpoczyna się niedługo po wydarzeniach znanych z The Defenders. Matt Murdock czyli Daredevil przeżył zawalenie się mu budynku na głowę i w podziemiach kościoła w Hell’s Kitchen dochodzi do zdrowia. Jego powrót jako obrońcy dzielnicy będzie tym bardziej konieczny, że swój plan powrotu do władzy wprowadza w życie Wilson Fisk.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jak więc widać, jest to powrót do znanego z pierwszego sezonu konfliktu na linii Daredevil – Kingpin. I bardzo dobrze, bo mała obecność Fiska w drugim sezonie była jednym z powodów, dla których był on dla mnie rozczarowaniem. Innym, którego obecnie w ogóle nie uświadczymy, była Elektra symbolizująca nieśmiertelnych ninja i mistyczne mambo-jambo, które nijak nie pasowało do realistycznej konwencji tej produkcji. Tym razem pojedynek Daredevila i Kingpina jest znacznie bardziej osobisty. W pierwszym sezonie przez długi czas można było zastanawiać się, czy ten drugi nie ma aby trochę racji i czy to jednak jemu nie warto kibicować. Tym razem takiego dylematu już nie ma, nie jest to już walka o duszę Hell’s Kitchen. Zamiast tego na szali jest tu dusza samego Matta Murdocka, który zaczyna zmieniać swoje podejście do wielu spraw, nie tylko do wiary, ale też tego, w jaki sposób rozwiązywać problemy, które stwarza Fisk. O wiarę Daredevila w system i prawo walczy głównie jego najlepszy przyjaciel Foggy. Im dalej jednak, tym bardziej Murdock jest przekonany, że jedyną opcją jest ostateczne rozwiązanie sprawy. Trochę w sumie szkoda, że w związku z tym nie pojawił się tu Punisher, choćby na chwilę, po to, by przypomnieć głównemu bohaterowi: ekhm, a nie mówiłem? Trzeci sezon Daredevila w ogóle jest całkiem ciekawą opowieścią na temat tego, jak trudno czasami jest wierzyć w obowiązujący system, gdy inteligentni i podstępni ludzie są w stanie tak łatwo obejść wszystkie reguły, zdobyć władzę i być w zasadzie ponad jakimkolwiek prawem. To też dobra ilustracja do znanego powiedzenia mówiącego, że żeby źli ludzie wygrali wystarczy, że dobrzy pozostaną bezczynni.

Motywem przewodnim trzeciego sezonu Daredevila jest też konfrontacja z własnymi demonami. Zmaga się z nimi oczywiście Matt Murdock, który zmienia swoje podejścia do Boga i religii, coraz bardziej zmienia się wyłącznie w Daredevila, obwinia się o narażanie na niebezpieczeństwo swoich przyjaciół i w związku z tym planuje skazać się na samotność. Jest w nim mnóstwo gniewu, żalu, a także chyba trochę rezygnacji. Wcielający się w Murdocka Charlie Cox jak zwykle wykonuje pierwszorzędną robotę i sprawia, że wszystkie dylematy jego bohatera nabierają wagi i są dla widza angażujące. Podobnie jest w przypadku pojawiającego się po raz pierwszy Bullseye’a (chociaż pseudonim ten w ogóle nie zostaje wspomniany), który jest mocno niestabilnym psychopatą, starającym się jednak, przynajmniej do pewnego momentu, walczyć z tym, jaki jest i szukającym pomocy u innych ludzi. Jedyne do czego bym się w jego przypadku przyczepił, to do tego, że momentami miałem wrażenie, iż twórcy – kiedy im to na rękę – zapominają o jego niezrównoważeniu. Rewelacyjny jest też oczywiście Vincent D’Onofrio jako Wilson Fisk. To szalenie inteligentny i niebezpieczny człowiek, w którym jest coś tak niesamowicie niepokojącego, że jak tylko pojawia się na ekranie, od razu rośnie napięcie. A napięcia w tym sezonie jest naprawdę dużo, bo dzięki temu, jak to wszystko zostało poprowadzone, wydarzenia mocno angażują odbiorcę. Wśród postaci sprawdza się również agent specjalny FBI Ray Nadeem, na przykładzie którego widać, jak łatwo jest zboczyć z właściwej ścieżki, po czym znajdować kolejne usprawiedliwienia dla coraz gorszych czynów, aż do momentu, gdy jest za późno. Jedyną osobą, co do której mam zastrzeżenia, jest Karen, która zachowuje się często w sposób idiotyczny i irytujący. Do tego zupełnie niepotrzebna jest retrospekcja z jej przeszłości, która zajmuje większość dziesiątego odcinka i wybija emocjonalnie z właściwej opowieści.

Trzeci sezon Daredevila nie jest oczywiście idealny. Jak to zwykle bywa w przypadku produkcji Netflixa i Marvela, gdyby skrócić go o jakieś dwa, trzy odcinki, tempo byłoby rewelacyjne. Ale i tak jest wyraźny postęp, bo w innych dziełach, jak Iron Fist, można by bez problemu wyciąć i osiem epizodów. Tu i ówdzie pojawiają się tu też dziur logiczne, można się przyczepić do tego, że niektóre zwroty akcji są przewidywalne z dużym wyprzedzeniem. Do tego część walk jest moim zdaniem zrealizowana dość średnio, bo widać, że nie jest to prawdziwa bijatyka, tylko wyćwiczona wcześniej choreografia. Chyba właśnie dlatego tak świetnie sprawdza się końcowe starcie Daredevila z Kingpinem, bo w obu bohaterach widać furię i chęć zadania przeciwnikowi jak największego bólu. Do tego oglądając rozstrzygnięcie tego pojedynku od razu naszło mnie skojarzenie z tym, jak zakończył się konflikt między Batmanem i Supermanem w rewelacyjnym komiksie Powrót Mrocznego Rycerza i równie znakomitej animacji będącej jego ekranizacją. Nie zmienia to wszystko jednak faktu, że najnowsze trzynaście odcinków o przygodach diabła z Hell’s Kitchen ogląda się z ogromną przyjemnością. To prawdziwy powrót do bardzo dobrej formy. Oby tylko powstał kolejny sezon!

Atuty

  • Dobrze skonstruowana i poprowadzona opowieść, która rzeczywiście wciąga;
  • Sporo napięcia;
  • Ciekawe i świetnie zagrane postacie;
  • Znów większy nacisk położony na realizm

Wady

  • Jest trochę dziur logicznych i niektóre rzeczy da się łatwo przewidzieć;
  • Karen jest dość irytująca;
  • Nie wszystkie walki są równie emocjonujące;
  • Jak zwykle troszkę za dużo odcinków

Trzeci sezon Daredevila udowodnił, że to bez wątpienia najlepszy serial robiony wspólnie przez Netflix i Marvela.

8,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper