Halloween – recenzja filmu. Średnio udany powrót

Halloween – recenzja filmu. Średnio udany powrót

Jędrzej Dudkiewicz | 26.10.2018, 23:33

W kinach od dawna królują powroty. Tym razem padło na Halloween, które ma jedną z najbardziej niekonsekwentnych i wprowadzających w konsternację serii (duża część filmów ignoruje wydarzenia z wcześniejszych, niektóre są nowymi wersjami starych, etc.). I chociaż sądząc po samym tytule można by uznać, że Halloween to remake, to jednak jest to kontynuacja słynnego horroru Johna Carpentera z 1978 roku.

Minęło czterdzieści lat, Michael Myers, który kiedyś zamordował pięć osób w halloweenową noc, wciąż spędza cały swój czas w zakładzie zamkniętym. Z nie do końca jasnych przyczyn podjęta zostaje decyzja, by przenieść go do innej placówki. Podczas transportu Myers ucieka i znów rusza na polowanie. Przeciwstawi się mu Laurie Strode, której cztery dekady wcześniej udało się przeżyć spotkanie z tym potworem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zacznijmy od pozytywów. Nowe Halloween podchodzi z szacunkiem do oryginału Carpentera, który oglądany nawet teraz potrafi wywołać ciarki na plecach. Twórcy powstrzymali się więc przed tym, co robili ludzie odpowiedzialni za inne części serii: Myers jest po prostu chodzącym złem, wybierającym swoje ofiary przypadkowo, nie kierujący się żadną zrozumiałą motywacją (o ile w ogóle jakąkolwiek ma). To, że nie wiadomo, czego się można po nim dokładnie spodziewać jest zaletą. Tak samo jak odwołania i niekiedy całkiem inteligentnie przeformułowane sceny znane z pierwszej części.

Związany z tym w ogóle jest całkiem ciekawy motyw scenariuszowy, o którym nie mogę za dużo napisać, poza tym, że chodzi o swoiste odwrócenie ról. Gdyby skupić się na tym aspekcie znacznie bardziej, film byłoby o wiele ciekawszy. Sama Laurie też jest w miarę dobrze poprowadzona. Idea, że nigdy nie otrząsnęła się z tego, co przydarzyło się jej w młodości, a do tego zniszczyła życie swoje i najbliższych przez trawiącą ją paranoję jest całkiem intrygująca. Znów jednak jest to w zasadzie zasygnalizowane, a nie lepiej i dogłębniej opowiedziane. Dużym atutem jest też muzyka, którą ponownie napisał sam John Carpenter. Powraca więc trochę znanych motywów.

Czemu więc ostatecznie jestem Halloween rozczarowany? Bo mimo wszystkich wymienionych wcześniej zalet, film nie wywołuje żadnych specjalnych emocji. Jest tu trochę pomysłów mających ogromny potencjał, ale giną one przez to, że zostają potraktowane po macoszemu. Zamiast tego reżyser David Gordon Green próbuje zbudować napięcie, co przez większość czasu zupełnie mu nie wychodzi. W zasadzie tylko końcówka jest jakkolwiek straszna i ekscytująca, co jednak psuje trochę główny twist fabularny.

Nie chodzi tylko o to, że jest przewidywalny z ogromnym wyprzedzeniem (w zasadzie od pierwszej sceny), ale przede wszystkim nie ma on żadnego sensu, poza tym, żeby popchnąć opowieść w odpowiednim kierunku. Twórcom zabrakło wyobraźni, w jaki sposób dotrzeć do kulminacyjnego punktu i trochę trudno przejść nad tym to porządku dziennego. A na dodatek nie wiadomo po co w tym filmie jest obecny humor, który też zresztą działa wyłącznie w jednym przypadku (rozmowy dzieciaka i opiekującej się nim nastolatki).

Ostatecznie więc Halloween okazuje się nudnym, mało strasznym horrorem, o którym zapomina się sekundę po zakończeniu seansu. Zamiast iść do kina, lepiej jeszcze raz obejrzeć Halloween w reżyserii Johna Carpentera.

Atuty

  • Jeden całkiem ciekawy motyw scenariuszowy
  • Końcówka nieźle trzyma w napięciu
  • Muzyka

Wady

  • Poza końcówką wieje nudą, nie ma też szansy na poczucie strachu
  • Główny twist fabularny nie tylko przewidywalny, ale i bezsensowny
  • Trochę niepotrzebnego humoru

Nowe Halloween nie jest całkowitą porażką, jest lepsze niż spora część horrorów z ostatnich lat, ale nie zmienia to faktu, że film jest generalnie nudny i zapomina się o nim sekundę po wyjściu z kina.

5,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper