Reklama
House of Cards, 6 sezon – recenzja. Już nie to samo

House of Cards, 6 sezon – recenzja. Już nie to samo

Jędrzej Dudkiewicz | 08.11.2018, 20:40

To nie miało tak wyglądać. Piąty sezon House of Cards zapowiadał co prawda zmianę perspektywy, ale Frank Underwood miał być nadal ważną postacią. Grający go Kevin Spacey jednak został zwolniony i wycofał się z życia publicznego. Zdecydowano, że szósta seria będzie nie tylko ostatnia, ale też zawierać będzie mniej (osiem) odcinków. Okazało się, że to był bardzo dobry pomysł, by zakończyć tę produkcję.

Claire jest prezydentem USA, Frank nie żyje i nie do końca jest jasne, w jaki sposób umarł. Pierwsza w historii kobieta pełniąca najważniejszą funkcję w Stanach musi skupić się na odparciu ataków bogatej i niezwykle wpływowej rodziny, która chciałaby mieć znacznie większy wpływ na rzeczywistość. By kontrolować Claire, są w stanie zrobić bardzo wiele.

Dalsza część tekstu pod wideo

House of Cards 6

House of Cards 6

Zacznijmy od kwestii najbardziej oczywistej i rzucającej się w oczy. Tak, brak Kevina Spacey’ego jest bardzo widoczny. To on był głównym bohaterem tej opowieści, to on rozmawiał z widzami, to z nim byli oni związani. Twórcy zdają sobie z tego sprawę, bo bardzo dużo wspomina się tu o Franku Underwoodzie, którego duch unosi się nad całością, jednak nie bardzo są w stanie czymkolwiek to zastąpić. Wcielająca się w Claire Underwood Robin Wright oczywiście jest świetną aktorką i gra bardzo dobrze, tworząc udaną kreację. Nie ma jednak takiej charyzmy, jak Spacey, nie przykuwa tak uwagi, nie jest tak fascynująca. Nie udaje się więc zbytnio zbudować porozumienia między nią, a odbiorcą, jest to robione trochę na siłę. Sprawdza się za to zmiana perspektywy na kobiecą. Wątek tego, że to Claire jest prezydentem jest mocno podkreślany. Każda jej decyzja i zachowanie są starannie analizowane przez wszystkich dookoła, w sposób znacznie mocniejszy niż gdyby na czele USA stał mężczyzna. Pojawiają się pytania, czy wie co robi, czy jest wystarczająco kompetentna. Jest to więc opowieść o kobiecie, która nie chce się podporządkować męskiej dominacji i pokazać, że może być od facetów jeśli nie lepsza, to przynajmniej równa im. Dobrze się to wpisuje w obecny klimat i dyskusje, których świadkami jesteśmy w naszej rzeczywistości.

Szkoda jednak, że twórcy oferują niewiele więcej. Nie ma tu żadnych nowych pomysłów, niczego specjalnie nowego o polityce się nie dowiadujemy. W zasadzie jest ciągle to samo – ktoś chce zdobyć władzę i wykiwać wszystkich przeciwników, a ktoś inny reaguje na to w określony sposób. W tym momencie jednak chyba widzieliśmy już każdą możliwą intrygę i nic nie jest w stanie nas zaskoczyć, czy zszokować. Tak więc knucie poszczególnych postaci jest w szóstym sezonie często po prostu dość nudne, pozbawione energii i emocjonujących zwrotów akcji. Tym bardziej, że często nie jest to nawet jakkolwiek związane z rzeczoną polityką, tylko są to po prostu osobiste rozgrywki między bohaterami.

House of Cards 6

House of Cards wciąż oczywiście ogląda się bez większego bólu. Wszystko to jest bardzo dobrze nakręcone, świetnie zagrane, ma odpowiednie tempo. Trudno jednak nie zauważyć, że to zdecydowanie już nie to samo i chociaż seanse kolejnych epizodów dostarczają sporo rozrywki, to jednak produkcja ta nie jest już tak wciągająca i fascynująca, jak była kiedyś. Po zakończeniu oglądania niewiele w człowieku zostaje i niespecjalnie myśli o tym, co właśnie zobaczył. O ile jeszcze na początku sezonu można było mieć nadzieję, że w drugiej połowie wydarzy się coś niesamowitego, zmieniającego wszystko, albo chociaż odrobinę zaskakującego, to jednak po obejrzeniu całości trudno nie czuć rozczarowania. Nudne wątki, absurdalne rozwiązania fabularne wyciągane z kapelusza (ciąża Claire), nielogiczne zachowanie postaci. Szkoda, że tak to wyszło. House of Cards długo był produkcją wybitną, miał zdecydowanie więcej wzlotów niż upadków. Podsumowanie okazało się jednak zdecydowanie tym drugim. Innymi słowy decyzja, by zakończyć serial była zdecydowanie trafna.

Atuty

  • Dobre tempo;
  • Aktorstwo;
  • Kobieca perspektywa

Wady

  • Widoczny brak Kevina;
  • Raczej mało ciekawe intrygi;
  • W zasadzie nie ma nowych pomysłów na cokolwiek

House of Cards w ostatnim sezonie zaliczyło ogromny spadek jakości. Dobrze, że to już koniec tego niegdyś świetnego serialu.

5,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper