Temat Tygodnia - Henry Cavill to nie Geralt
Ten temat wraca do nas jak bumerang i będzie wracał tak często, jak często fani będą ferowali wyroki odnośnie serialowego "Wiedźmina" na podstawie strzępków informacji oraz pojedynczych fotografii. Ta prezentująca Henry'ago Cavilla w roli Geralta wyzwoliła ich emocje szczególnie mocno. Pytanie tylko, po co?
Fajny Legolas, Maciej Musiał w peruce, model z katalogu - takie rzeczy mogłem wyczytać w komentarzach pod newsem pokazującym Henry'ego Cavilla w charakteryzacji i stroju Wiedźmina. Nie ma co ukrywać - to nie tego oczekiwali fani.
Więcej na ten temat w:
Wiedźmin od Netflix. Pierwszy pokaz Geralta! Wstępna data premiery i Polak w obsadzie
Wiedźmin. Ile zarobi Henry Cavill za rolę Geralta? Ujawniono płace serialowych gwiazd
Po raz kolejny mamy do czynienia z tym samym mechanizmem. Netflix pokazuje za dużo i za wcześnie, a wielbiciele "Wiedźmina" zaczynają szaleć. Po raz kolejny jednak zastanawiam się, czy przypadkiem nie marnujemy naszej energii na darmo.
Gładkie drewno
Żeby była jasność - dla mnie również Henry Cavill nie jest Geraltem. Jeszcze nie. Przynajmniej nie takim, jakiego sobie wyobrażałem. Od samego początku, od samych plotek odnośnie jego zaangażowania w projekt byłem mocno sceptyczny, ale nie z uwagi na jego wygląd, ale na zdolności aktorskie, które są - moim przynajmniej zdaniem - dość mierne. Pamiętam jak przystojnemu Brytyjczykowi trafiła się epizodyczna rólka w świetnym "Co nas kręci, co nas podnieca" Woody'ego Allena. Był tam jedynym aktorem wyraźnie odstającym swoją grą od innych - totalne drewno.
Do dna Geralt, powodzenia na szlaku. Widzimy się w przyszłym roku 🍻 pic.twitter.com/uizoeTUOW1
— Netflix Polska (@NetflixPL) October 31, 2018
I choć książkowy Geralt z Rivii nie będzie może najbardziej wymagającą rolą dramatyczną w życiu, to mimo wszystko wciąż jest to bardzo ciekawa i zniuansowana postać, którą trzeba po prostu umieć wyeksponować. Mam wątpliwości co do tego, czy odtwórca roli Supermana zdoła coś takiego zrobić. Oczywiście pokazany króciutki filmik, w którym poważny i gładki na twarzy Henry wychodzi z mroku by pokazać swoją siwą perukę na głowie wcale nie pomaga mi w zmianie tego nastawienia. Zresztą nie jestem jedyny i gdy przeglądam memy, znajduję choćby takie perełki:
Pamięć krótkotrwała
Później jednak następuje moment otrzeźwienia. Po raz kolejny lamentujemy na wyrost, nad wyraz ekspresyjnie i totalnie niepotrzebnie. Serial Netfliksa (który zresztą inwestuje w projekt niemałe pieniądze) to składowa wielu elementów - scenariusza, aktorów, reżyserii, montażu czy scenografii. Oceniać efekt końcowy na podstawie jednego obrazka, nawet jeśli jest to obrazek przedstawiający głównego bohatera? To totalnie bez sensu. Tak wiele się może jeszcze przecież zmienić, choćby sama charakteryzacja pana Cavilla. Wielu z nas narzeka na fatalną charakteryzację, zapominając przecież, że to charakteryzacja próbna, zrobiona na potrzeby krótkiej prezentacji i w serialu może być zupełnie inna. Na materiale wideo, na samym początku widać zresztą filmowy klaps z napisem "costume & m/up test".
Druga sprawa, to zarzuty co do gładkiej i młodo wyglądającej twarzy aktora. Jak mantrę powtarzam, że nie powinniśmy sugerować się wyglądem Geralta znanym z gier CD Projekt RED. Owszem, to bardzo trudne do uniknięcia, bowiem Wiedźmin wyglądał tam genialnie. Bo i gry są teraz naszym naturalnym punktem odniesienia częściej niż książki Sapkowskiego. Mimo to warto jednak przypomnieć, że w zbiorach opowiadań (z których czerpać będzie serial Nietflixa) Biały Wilk był dużo młodszy niż np. w Dzikim Gonie REDów. Wciąż już dojrzałym facetem, ale jednak młodo wyglądającym, ze względu na specyfikę wiedźmińskiego organizmu. Mało tego, szybko zapominamy, że we wcześniejszym (powstałym przed grami), jednym z najpopularniejszych wydaniu książek, Geralt był przez rysownika przygotowującego okładkę obrazowany tak:
Czy przypomina Wam podstarzałego, przeoranego bliznami faceta? Nie, bardziej przypomina... właśnie Cavilla.
Poza tym wciąż zapominamy, że "Wiedźmin" jest obliczony co najmniej na kilka sezonów. Niewykluczone, że za jego pomocą Netflix chce powtórzyć sukces "Gry o Tron: od HBO. Takie projekty są planowane nawet i na dekadę trwania. Wybierając młodych aktorów showrunnerka Lauren S. Hissrich patrzy więc perspektywicznie, zakładając, że przy sukcesie serialu, będą się oni starzeli wraz z rozwojem akcji oraz kolejnymi sezonami.
Tak więc, moja rada - ochłońmy i poczekajmy. Bardziej niż wyglądem Cavilla martwię się jego zdolnościami aktorskimi, ale nawet te obawy nie powinny jednoznacznie dyskwalifikować już całego przedsięwzięcia. Czy tego chcemy, czy nie, Netflix tworzy serial po swojemu, tak jak twórcy kilku filmów o przygodach Jacka Ryana. Pamiętacie? Tam fani bohatera mieli wręcz odwrotne zarzuty w stosunku do skarg fanów Wiedźmina - odtwórca głównej roli, Harrison Ford, miał być za stary. Wszak w książkach Toma Clancy'ego był o wiele młodszy. Tymczasem okazało się, że był najlepszym z szeregu aktorów wcielających się w tego bohatera. Dajmy więc im kredyt zaufania. Będziemy rozliczali ich za efekt końcowy. Zapewniam Was - jeśli Cavill nie będzie potrafił powiedzieć po polsku "Płotka", będę pierwszym, który rzuci kamieniem.
Przeczytaj również
Komentarze (100)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych