Pokeball Plus – recenzja sprzętu. Spełnienie marzenia przyszło o 15 lat za późno
Pokemon: Let’s Go, Pikachu!/Eevee! nie zostało zniszczone przez integrację z Pokemon GO, a jednym z najciekawszych pomysłów przygotowanych dzięki mobilnej wersji gry od Niantic Labs jest łapanie Pokemonów. Japońskie firmy postanowiły wykorzystać sytuację i przygotowały mały Pokeball Plus, z którego można skorzystać w obu grach. Po spędzeniu z tym gadżetem kilku godzin wiem jedno – ta technologia zadebiutowała o 15 lat za późno.
Pokemon: Let’s Go, Pikachu!/Eevee! jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywki pozwala wybrać urządzenie, którym będziemy sterować podczas biegania za stworkami. W tej sytuacji wystarczy wyciągnąć z małego opakowania Pokeball, na kilka sekund podłączyć go do konsoli przez stację dokującą i rozpocząć korzystanie z małego gadżetu.
Pierwsze spotkanie!
Słowo „mały” nie pojawia się tutaj bez przyczyny, bo Pokeball Plus to prawdziwa kruszynka, która niknie w łapie – urządzenie ma zaledwie 48 mm średnicy (bez wystających części) i wyraźnie widać, że projektanci chcieli zadowolić bardzo szerokie grono odbiorców. Sprzęt powinien dobrze leżeć w dłoniach młodych, początkujących graczy oraz starszych wyjadaczy, ale z własnego doświadczenia wiem, że do tej magii trzeba się przyzwyczaić. Piłka waży zaledwie 65 gram, ale została dobrze wyważona, ponieważ w trakcie rozgrywki dobrze czuć ją w ręce – ma to głębsze znaczenie ze względu na samą rozgrywkę, ale warto jeszcze zwrócić uwagę na samą konstrukcję urządzenia, bowiem inżynierowie zadbali o kilka ważnych szczegółów.
Pokeball Plus jest mniejszą wersją znanego z bajki Pokeballa. Został przygotowany z przyjemnego w dotyku materiału, który nie wyślizguje się z dłoni, zaś konstrukcja jest bardzo solidna – nawet przy mocnym ściskaniu nie ma mowy o jakimkolwiek wgnieceniu czy też wyłamaniu zespolonych części. Producent podzielił urządzenie na dwa kolory (biały i czerwony), a całość została jeszcze podkreślona czarną lamówką oddzielającą obie części – jest to istotne, ponieważ pod palcem można wyczuć „przedział”, co w rezultacie skutkuje łatwiejszym ułożeniem kontrolera w dłoni. W samym urządzeniu wyróżniamy jeszcze cztery elementy: przycisk (analog) znajdujący się na kółku, ukryty przycisk zamontowany na górze gadżetu (czerwona strona), port USB Typu-C umożliwiający ładowanie (za pokrywą) oraz pasek zabezpieczający przed rzuceniem Pokeballa w telewizor lub konsolę. Nintendo dba o nasze ekrany 4K HDR, więc sznurek jest gruby, można go naciągnąć do nadgarstka, a w dodatku znalazło się miejsce na plastikową obręcz, którą montujemy na palcu – w rezultacie mamy pewność, że sprzęt nie wyląduje w niepożądanym miejscu.
No to gramy!
Urządzenie jest gotowe do działania po sekundzie od wyciągnięcia z pudełka. Pokeball Plus od początku ma dla graczy mały prezent, ponieważ w środku znajduje się Mew – mitycznego Pokemona słychać, ponieważ wydaje swoje charakterystyczne dźwięki, ale bez problemu możemy go przesłać do Pokemon: Let’s Go, Pikachu!/Eevee!, by rozpocząć szkolenie malucha. Kontroler Nintendo sprawdza się w trzech trybach konsoli – po podłączeniu Nintendo Switcha do telewizora, gdy hybrydę mamy na kolanach lub rozłożymy ją na stole, ale warto podkreślić, że ze względu na dwa przyciski (A i B), warto posiadać obok przynajmniej jeden Joy-Con. Oczywiście do standardowej rozgrywki nie potrzebujemy niczego więcej – analog znajdujący się w centralnej części sprzętu pozwala na poruszanie się bohatera, jednocześnie umożliwiając wykonanie akcji (jest to przycisk A), natomiast gdy musimy wejść do menu lub z czegoś zrezygnować, klikamy na przycisk znajdujący się na czerwonej stronie (B). W skrajnych momentach niezbędne jest wskoczenie do opcji (Y), ale tutaj już potrzebujemy skorzystać z pomocy.
W głównej mierze Pokeball Plus powinien sprawdzać się w jednym momencie – podczas łapania dzikich Pokemonów, ponieważ w najnowszym tytule Game Freak niemal każde spotkanie z chodzącymi wolno stworkami zaczyna się i kończy rzucaniem Pokeballem. Twórcy zdecydowali się na zamykający się na Pokemonie okrąg, a podczas rozgrywki musimy wykonać ruch ręką w odpowiednim momencie, by rzucona „piłka” trafiła w stworka. Po wykonaniu akcji czujemy wibracje (Pokemon jeszcze walczy), by po chwili LED znajdujący obok analoga zasygnalizował sukces. Działa to zdecydowanie sprawniej względem rozgrywki na Joy-Conie, jednak nawet wtedy trzeba się przyzwyczaić. W trackie gry kilkukrotnie miałem problem ze złapaniem stworka, ponieważ urządzenie przemieściło się w mojej łapie, więc niezbędne jest dobre chwycenie kontrolera w dłoni. Dopiero w momencie „ułożenia” możemy mieć pewność, że walka z dziką bestią zakończy się oczekiwanym sukcesem. Nie zrozumcie mnie źle – nie jest to wielka niedogodność, ale niezbędne jest wyrobienie sobie pewnego schematu. Podobnie zresztą jest z poruszaniem się, ponieważ Pokeball Plus musi znajdować się równo w dłoni, by nasza postać wykonywała odpowiednie ruchy.
Choć konstrukcja posiada zaledwie dwa przyciski, bez najmniejszego problemu możemy liczyć na normalną, pełnowymiarową zabawę w Pokemon: Let’s Go, Pikachu!/Eevee! A jak wygląda sytuacja podczas walki? Sprawnie możemy atakować (A), wyszukiwać Pokemony, korzystać z plecaka, nie ma najmniejszych przeciwwskazań do standardowej zabawy – pewną ciekawostką są wydobywające się z Pokeballa odgłosy sygnalizujące oddane ataki. Pewną ciekawostką jest również możliwość wsadzenia Pokemona do Pokeballa (w miejsce Mewa) i podróżowanie nim po prawdziwym świecie – zwierzątko daje nam znać, wysyła odgłosy, a nawet zbiera doświadczenie.
Nintendo oczywiście nie zapomina o Pokemon GO - Pokeball Plus można bez problemu podłączyć do smartfona, by następnie za jego pomocą łapać znajdujące się w okolicy stworki. Nie jestem fanem tytułu Niantic Labs, ale sprawdziłem – podłączenie jest banalne, łapanie działa… Więc pewnie znajdą się gracze, dla których będzie to dodatkowy atut. Choć jednocześnie warto podkreślić, że urządzenie wytrzymuje na jednym ładowaniu 3-4 godziny (w zestawie znajduje się krótki przewód do ładowania), dlatego podczas dłuższych podróży warto wyposażyć się w dodatkowy powerbank.
15 lat za późno!
Aktualnie spędziłem z Pokeball Plus ponad kilkanaście godzin i to dla mnie zdecydowanie najlepsza opcja do gry w Pokemon: Let’s Go, Pikachu!/Eevee! – świetnie działa podświetlenie sygnalizujące złapanie Pokemona, dźwięk wydobywający się z kontrolera nadaje zabawie odpowiedniego charakteru, a wibracje dobrze wpływają na rozgrywkę – choć warto podkreślić, że nie można ich wyłączyć. Do takich zmagań trzeba się przyzwyczaić, ale jest to na pewno kapitalny gadżet dla wiernych fanów marki. Dla reszty? Raczej wyłącznie ciekawostka, którą można sprawdzić. Niestety, sama konstrukcja uniemożliwia rozgrywkę w inne tytuły (za mało przycisków), więc trzeba wziąć pod uwagę wszelkie ograniczenia.
W idealnej sytuacji urządzenie byłoby odrobinę większe, a ja miałbym 15 lat mniej… Bo wtedy mógłbym zostać prawdziwym Mistrzem Pokemon, a pewnie uśmiech z twarzy nie znikałby nawet po złapaniu 165 egzemplarza Rattaty... Dobijając jednak do „trzydziechy” mam świadomość, że Nintendo stworzyło dobry, choć niepozbawiony ograniczeń sprzęt, który będzie spełnieniem błogich snów wszystkich trenerów.
Podsumowanie:
+ Kapitalne wrażenia!
+ Mew w cenie
+ Solidny zestaw
+ Dobrze przemyślana konstrukcja (pasek)
+ Porządne materiały
- Mała bateria (przy Pokemon GO)
- Pokeball mógłby być odrobinę większy
- Tylko dwa przyciski (ograniczenie)
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (46)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych