HORIPAD Zelda Edition Wireless – recenzja sprzętu. HORI uczy się na błędach
HORI ponownie ulepsza swoją propozycję padów do Nintendo Switcha. Najnowszy model otrzymał motyw z Zeldy (czarny) lub Mario (czerwony) i w końcu zdecydowano się na ważny ruch związany z uwolnieniem kontrolera od przewodów. Czy jednak warto sięgnąć po propozycję japońskiego producenta?
Twórcy akcesoriów do Nintendo Switcha mają spory problem, ponieważ Nintendo w dniu premiery sprzętu zaoferowało oficjalny Pro Controller, który przez wielu jest uważany za najlepszy pad na aktualnej generacji. W tej sytuacji inżynierowie muszą zaproponować odświeżoną koncepcję, która jednak zapewni odpowiednią jakość rozgrywki.
Lekka konstrukcja
HORI postanowiło tym razem na bardzo lekką konstrukcję. Kontroler mierzy 162mm x 58mm x 108mm (szerokość x głębokość x wysokość), jednocześnie ważąc zaledwie 170 gram. Jest to naprawdę zdumiewający wynik, ponieważ w tym wypadku urządzenie wykorzystuje łączność bezprzewodową (Bluetooth), by połączyć się z konsolą, więc producent musiał zadbać o stosowną baterię. Sprzęt pod względem rozmiaru nie różni się znacząco względem wspomnianego urządzenia Nintendo, jednak pojawia się jeden szczegół – HORIPAD posiada odrobinę grubszą podstawę, więc konstrukcja podczas rozgrywki bardziej przypomina kontroler do Xboksa One.
Mimo to odnoszę wrażenie, że wymiary schodzą na drugi plan podczas pierwszego chwycenia pada w łapy – wspomniane 170 gram jest zaskakującym doświadczeniem. Urządzenie jest niezwykle lekkie, ale na szczęście niedelikatne. Propozycja sprawdza się w przypadku młodszych odbiorców, jednak z własnego doświadczenia wiem, że nie każdy się w niej zakocha. W trakcie rozgrywki pojawia się dziwne uczucie „pustej konstrukcji”, która może nie przypaść do gustu. Mała waga ma swoje plusy w przypadku długiej rozgrywki, jednak nawet Pro Controller (399 gram) nie sprawia niedogodności.
Budowa urządzenia pozbawiona jest jakichkolwiek innowacji – producent postawił na standardowy schemat, w którym analogi znajdują się po przeciwnych stronach (lewy u góry, prawy na dole), a całość została dopieszczona przez pełny d-pad znajdujący się w minimalnym wgłębieniu oraz mocno wystające przyciski funkcyjne (jak w Pro Controllerze). L/R otrzymały opływowe kształty, które zostały zlane w obudowę, a ZL/ZR posiadają dłuższe wykończenie wystające odrobinę za budowę pada. Firma uczy się na błędach konkurencji, więc już Plus/Minus/Home/Screen są również wypukłe i można je łatwo wyczuć podczas rozgrywki – eliminuje to potrzebę spoglądania na sprzęt podczas zabawy. Niestety, nie zdecydowano się dorzucić na plecy dodatkowych przycisków lub łapki, a w zasadzie jedyna zmiana względem pierwotnej formuły znalazła się na bokach – tutaj twórcy zdecydowali się na inną strukturę, która zabezpiecza urządzenie przed wypadnięciem z rąk. Czy jest to potrzebne? W trakcie rozgrywki nie zdarzyła mi się nawet jedna sytuacja, w której urządzenie mogłoby wylądować na kanapie, ale bez wątpienia ten mały detal wpływa na wygląd propozycji HORI.
Jak już wspomniałem we wstępie – najnowszy projekt Japończyków trafił na rynek w dwóch wariantach kolorystycznych. Czarny posiada mały-złoty motyw z The Legend of Zeldy, a czerwony na środku otrzymał białe „M” oraz znak zapytania, gwiazdkę i grzybka w bordowym kolorze. Urządzenie w tej drugiej wersji kolorystycznej dobrze kontrastuje z czarnymi analogami, przyciskami funkcyjnymi, d-padem, triggerami oraz wspomnianym wcześniej wstawkami, które wylądowały na bokach.
Dobra ergonomia
HORIPAD Zelda Edition Wireless jak sama nazwa wskazuje nie potrzebuje kabla do podłączenia z Nintendo Switchem, więc w zestawie nie znalazł się jakikolwiek przewód, jednak przy pierwszym podłączeniu niezbędne jest zintegrowanie kontrolera z hybrydą właśnie za pomocą kabla. Nie jest to tak naprawdę problem – wystarczy zwykły micro USB – ale szkoda, że producent nie pomyślał o dorzuceniu do zestawu tego niezbędnego elementu. Gdy już przebrniemy przez konfigurację, możemy cieszyć się zabawą na około 10 metrów od konsoli, a bateria wytrzyma 14-16 godzin ciągłej rozgrywki.
Nie jest to wybitny wynik, ale wystarczający – pewnie nieczęsto macie okazję grać dłużej niż 10 godzin, więc bez problemu można później podładować sprzęt. Szkoda jedynie, że nie przykłada się to na pełną funkcjonalność, bo choć jest to licencjonowany kontroler przez Nintendo, możemy skorzystać ze sterowania ruchowego, to jednak urządzenie nie wspiera NFC, nie posiada kamery IR oraz nie zadbano o wibrację. Największy brakiem jest ten ostatni element, ponieważ Nintendo zadbało o kapitalne HD Rumble… A w zasadzie nawet zwykłe „informacje zwrotne” potrafią ożywić rozgrywkę i nadać jej odpowiedni charakter, a w tym wypadku – ponownie nie otrzymujemy oczekiwanych funkcji.
A jak się gra na maszynie HORI? Dobrze. Na początku miałem małe obiekcje związane z wagą kontrolera, jednak wystarczyło kilka minut, by zapomnieć o tym elemencie i móc skupić się na zmaganiach. Bardzo dobrze wypadają analogi, które sprawnie odbijają i nadają odpowiedni opór, szybko reagują wszystkie kierunki d-pada, a przyciski funkcyjne posiadają dynamiczny odskok oraz charakterystyczny odgłos. W tym ostatnim przypadku zastosowano odczuwalny-wysoki punkt reakcji, - znacznie wyższy względem urządzenia Nintendo i do tego „kliku” trzeba faktycznie się przyzwyczaić, ponieważ podczas rozgrywki należy użyć większej siły. ZL/ZR zostały zaakcentowane do góry, więc lepiej leżą pod palcami i można z nich szybciej korzystać względem Pro Controllera, a Z/L jest minimalnie delikatniejszy względem konkurencyjnego modelu. Trudno w tym wszystkich nie docenić ergonomii, ponieważ HORIPAD świetnie leży w łapach – konstrukcję szczególnie docenią gracze z większymi dłońmi, którzy zakochali się w padzie Microsoftu.
Zaoferowane elementy dobrze sprawdzają się w każdym gatunku – analogiami dobrze celuje się w Fortnite, bez problemu można wystrzelić serię z karabinu za pomocą ZL/ZR, podczas pojedynków w Super Smash Bros. Ultimate z łatwością eliminowałem przeciwników dzięki przyciskom funkcyjnym, a zdarzyło się mi również korzystać z d-pada, który nie wyróżnia się z tłumu. Plusem propozycji jest na pewno samo wykonanie, ponieważ kontroler jest solidny – pomimo skromnej wagi, urządzenie zostało przygotowane z mocnych podzespołów, więc nie ma tutaj mowy o trzeszczeniu elementów lub niepasujących częściach.
Czekam na trzecie wydanie
HORI poprawiło kilka błędów poprzednika, ale to nadal nie jest idealny sprzęt, który trafi w gust wszystkich posiadaczy Nintendo Switchów. Firma przygotowała lekką konstrukcję, dobrze dopasowała elementy, zadbała o przyjemny design, oferuje bezprzewodową zabawę, ale jednocześnie ponownie nie dorzucono wibracji czy też czytnika NFC. Szczególnie boli ten pierwszy brak, ponieważ nawet podstawowe drgania znacząco wpłynęłyby na wrażenia… Japończycy uczą się na błędach. Wyraźnie poprawili urządzenie względem poprzednika, jednak nadal pojawiają się elementy, które trzeba poprawić.
Podsumowanie:
+ Solidne wykonanie
+ Dobrze leży w łapach
+ Lekka konstrukcja (dla niektórych)
+ Porządne materiały
+ Bezprzewodowa rozgrywka
- Brak wibracji i NFC
- Brak przewodu w zestawie
- Zbyt lekka konstrukcja (dla niektórych)
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (14)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych