Reklama
Dlaczego Metro: Exodus i inne gry uciekają ze Steam na Epic Games Store?

Dlaczego Metro: Exodus i inne gry uciekają ze Steam na Epic Games Store?

Igor Chrzanowski | 03.02.2019, 16:00

Śmiało można powiedzieć, że cyfrowa dystrybucja zrodziła się na PC dzięki platformie Steam, którą to Valve uruchomiło ponad 15 lat temu. Przez ten czas sklep Gabena nie doczekał się godnego konkurenta, mimo tego, iż wyzwanie rzucało mu wielu śmiałków.

Najnowszym i zarazem najpoważniejszym z pretendentów do królewskiego tronu stało się Epic Games, które dzięki sukcesowi Fortnite i Unreal Engine 4 uruchomiło własny sklep z grami i wszelkimi dostępnymi metodami, stara się pokazać Steamowi, że jego rządy dobiegają końca.

Dalsza część tekstu pod wideo

W związku z ostatnią aferą, jaką wywołała sprawa Metro Exodus, postanowiliśmy przyjrzeć się tej sprawie i sprawdzić, dlaczego coraz więcej dużych i małych gier ucieka ze sklepu Valve do Epic Games Store. Wybraliśmy zatem pięć, naszym zdaniem, przeważających czynników, które sprawiły, że deweloperzy rozpoczęli tę nietypową migrację.

1. Lepszy podział zysków = lepsze ceny dla graczy

Jedną z najważniejszych zmian jakie Epic Games oferuje swoim partnerom jest zdecydowanie lepszy podział zysków, niż ten który oferuje platforma Steam. Valve pobiera 30% kasy od małych gier, 25% od tych zarabiających powyżej 10 milionów dolarów i 20% od tych zarabiających powyżej 50 milionów dolców. Twórcy Fortnite gwarantują zaś stały podział 12% dla siebie i 88% dla dewelopera, w każdym możliwym przypadku - nikt zatem nie musi udowadniać swojej wartości, aby zyskać łaskę lorda Gabena.

Lepsze warunki jakie oferuje Epic Games mają również swoje przełożenie na ceny gier dostępnych na ich sklepie względem tych ze Steama. Ostatnio w internecie zawrzało i wielu graczy oskarża EGS o anty-konsumencie podejście do tematu, aby nieco uspokoić tę sytuację, porównaliśmy wszystkie tytuły obecne na obu platformach.

TYTUŁ Cena w zł Steam Cena w zł Epic Games Store
Super Meat Boy 53,99 39,00
What Remains of Edith Finch 71,99 49,00
Subnautica: Below Zero 71,99 71,99
Subnautica 89,99 189,99
My Time At Portia 107,99 107,99
Donut County 46,99 46,99
Gorogoa 53,99 53,99
Darksiders III 214,99 214,99

Niestety cała afera związana z Metro Exodus sprawiła, że nie możemy już sprawdzić ceny, jaką tytuł miał w czasach, gdy był sprzedawany na Steam, lecz jeśli wierzyć zapiskom internetowym, Epic Games Store oferuje tytuł 4A Games za 50 dolarów, podczas gdy na Steam było to 60 dolarów - obecna cena w Polsce to 209,00 zł.

Jak zatem widzicie, do słynnych anty-konsumenckich zagrywek twórcom Fortnite jest zdecydowanie daleko, ponieważ w większości oferują te same ceny co konkurent, a niektóre tytuły dorwiemy u nich taniej.

2. Wsparcie dla cross technologii

Od samego startu Fortnite Battle Royale, Epic Games bardzo głośno mówiło o tym, że wszystkim graczom wręcz należy się nielimitowana zabawa cross-play, co pokazali robiąc psikusa Sony i Microsoftowi, aktywując tę opcję bez ich wiedzy. Oczywiście gdy tylko pierwsi gracze się o tym dowiedzieli, informacja ta rozeszła się w ekspresowym tempie i Epic musiało wyłączyć tę funkcjonalność. 

Na szczęście deweloperzy się nie poddawali i przez ponad rok męczyli Sony, aby to w końcu się złamało i zgodziło na wspólną zabawę - jak zapewne pamiętacie, sytuację zgrabnie wykorzystali Microsoft i Nintendo. Obecnie Fortnite zarobił tak dużo pieniędzy, że Epic Games może eksperymentować z rozwojem swojej cross-technologii. Na czym to wszystko polega?

Najpopularniejszy Battle Royale na rynku jest platformą testową dla wszystkich nadchodzących rozwiązań, które mają pozwalać nam na niżej wymienione bajery na wszystkich konsolach, PC oraz smartfonach, a będą to:

  • Cross-play
  • Cross-save
  • Cross-osiągnięcia/trofea
  • Cross-party
  • Cross-czat głosowy
  • Cross-buy
  • Parowanie graczy pod kątem używanego kontrolera - pady z padami, klawy z klawami, telefony z telefonami.

Epic Games zamierza dopracować każdy z tych elementów i udostępnić wszystkie funkcje każdemu z deweloperów, który zdecyduje się wydać swoją grę na Epic Games Store - z tego też powodu ze Steam w ostatnich dniach uciekło Dauntless, albowiem współpraca z Epiciem pozwoli Phoenix Labs na implementację systemu cross-play pomiędzy wersją na PC, PS4, Xbox One oraz Nintendo Switch.

3. Valve straciło kontrolę nad Steam

Kolejnym argumentem przemawiającym do deweloperów, jest dbałość z jaką Epic Games zamierza wybierać gry lądujące na ich sklepie. Jakiś czas temu pisałem dla Was, że w 2018 roku na Steam pojawiło się aż 9329 nowych gier, co w dokładnym przeliczeniu dało nam rezultat 1 gry na godzinę. Fizycznie niemożliwym jest zatem, aby Valve było w stanie dokładnie skontrolować każdy z tytułów pojawiających się na ich platformie. 

Poprzez taki chaos coraz trudniej jest wypromować się naprawdę udanym, aczkolwiek tworzonym przy małym budżecie grom niezależnym. Te giną zalewie ogromnej wręcz liczby totalnych, powiedzmy to sobie szczerze, crapów, które nigdy nie powinny zostać dopuszczone do sprzedaży. Obecnie licznik pokazuje, że na Steam jest ponad 32 tysiące produkcji niezależnych - jak myślicie, ile z nich to zwykły skok na kasę tworzony przez oszustów?

Co prawda na Steam istnieje opcja refundacji za wydane pieniądze, aczkolwiek nie każdy gracz jest na tyle świadomym konsumentem, aby wiedzieć bądź pamiętać o takiej opcji. W opozycji do tego wszystkiego stoją takie platformy jak polski GOG i Epic Games Store, które dokładnie analizują i selekcjonują tytuły, jakie znajdą się w sklepie. Póki co cyfrowe półki autorów Fortnite świecą pustkami, ale musimy pamiętać, że inicjatywa zwana EGS liczy sobie zaledwie 2 miesiące.

Co zaś daje to nam, graczom? Na wspomnianych platformach nie musimy i nigdy nie będziemy musieli, przedzierać się w wyszukiwarce przez dziesiątki tysięcy naprawdę słabo zrobionych "gier", by tylko znaleźć jakąś perełkę godną uwagi.

4. Lepszy (?) system ocen społeczności

Kolejną oznaką chaosu jaki panuje na Steam jest zjawisko zwane przez internetowe społeczności "bombardowaniem recenzji". Na czym to polega? Pewna spora grupa konsumentów zbiera się na Reddicie i umawia się, że jednego dnia będzie masowo wystawiać danej produkcji negatywne oceny, aby tylko zaniżyć jej ogólną średnią. Steam stara się walczyć z tym zjawiskiem dzieląc recenzje na te ogólne i z ostatnich 30 dni, lecz ma to naprawdę mierny skutek. 

Szczerze trzeba przyznać, że czasem deweloperzy sobie na to zasługują, grając wobec swoich klientów. Jednakże przykład takiego Ace Combat 7, które jest świetną grą, a ma niskie oceny tylko dlatego, że wspiera parę wybranych flightsticków pokazuje, iż gracze nie zawsze działają rozsądnie.

Drugim, zapewne bardziej znanym Wam przykładem jest sytuacja serii Metro. Po ogłoszeniu przez Deep Silver, że Metro Exodus ucieka na rok ze Steam na Epic Games Store, w fanach aż się zagotowało, a ci z racji tego, że nie mogli zbombardować nadchodzącej gry 4A Games, wyładowali swoje emocje na Metro 2033 i Metro Last Light, wystawiając obu tytułom po 3 tysiące negatywnych ocen.

Jaki system ocen zamierza zatem wprowadzić konkurencja? Prezes firmy, Tim Sweeney, ogłosił niedawno na Twitterze, że Epic Games Store będzie miało system recenzji oparty na tym, jaki funkcjonuje obecnie na Unreal Engine Marketplace. Oznacza to zatem, że deweloperzy będą mogli sami decydować o tym, czy chcą aby ich dzieło było w danej chwili oceniane. Oczywiście domyślnie każdy raczej będzie miał tę opcję włączoną, lecz gdy zdarzy się tak, że z jakiegoś niezbyt racjonalnego powodu, gracze zaczną masowo wystawiać grze ocenę 1/5, deweloper zablokuje akcję bombardowania. 

Czy jest to lepsze dla nas, klientów? O tym musicie zdecydować sami.

5. Epic Games samo wyciąga rękę do najlepszych

Nie ma co ukrywać, że Steam wciąż pozostaje liderem dystrybucji na PC i przez ponad 15 lat nie było w stanie zmienić tego pojawienie się konkurencji ze strony EA's Origin, Uplay, GOG Galaxy i paru innych mniejszych sklepów. Platforma Valve zdobyła tak wielką potęgę, że każdy kto chciał zaistnieć na rynku po prostu musiał pojawić się na Steam, a wyjątki od reguły stanowiły tylko nieliczne produkcje.

Electronic Arts zabrało współczesne gry na Origina, Blizzard wciąż korzystał wyłącznie z Battle.net, a takie hiciory jak League of Legends napędzały się same. Poza nimi, nawet tacy wydawcy jak Ubisoft, Bethesda, Bandai Namco, Capcom i wielu innych, pozostawali wierni Steamowi i nawet gdy sprzedawali swoje gry gdzie indziej, i tak można było znaleźć je u Gabena.

Sytuację tę zmienił dopiero pojawienie się Epic Games Store. Włodarze Fortnite i Unreal Engine są na tyle bogaci (zarobili 3,4 mld dolarów w 2018 roku), że mogą sobie pozwolić na ściąganie do siebie zarówno tych małych produkcji jak i gigantycznych molochów. To właśnie dzięki własnej inicjatywie wysuniętej w stronę deweloperów, EGS zyskał ekskluzywność (pełną bądź czasową) na takie perełki jak Podróż, Super Meat Boy Forever, Genesis Alpha One, Outer Wilds, Ashen, Dauntless, czy też The Walking Dead: The Final Season.

W powyższych przypadkach kartą przetargową mogłoby być głównie wsparcie marketingowe oraz lepszy podział zysków, lecz jeśli chodzi już o umowy zawarte z Ubisoftem oraz Deep Silver, wiadomym jest, że na stół musiała pójść ogromna ilość gotówki. Francuzi zgodzili się bowiem na to, aby każda ich przyszła gra była sprzedawana wyłącznie na Epic Games Store oraz Uplay. 

A co z Metro: Exodus? Wnioskując po tym, że pudełkowe wersje gry na PC, zawierają w sobie już kody do nowego sklepu, cała operacja "ucieczki" musiała być planowana co najmniej na miesiąc przed oficjalnym ogłoszeniem. Dlatego też zarówno Epic Games jak i Deep Silver zbierają zasłużone baty za to, że powiedziały swoim klientom o tej transakcji tak późno - jednakże przykład ten jest idealną nauczką dla autorów Fortnite i ich wszystkich przyszłych partnerów, że z nami trzeba pogrywać fair. 

Ekskluzywność gier na daną platformę nie jest na blaszakach jakąś nowością, ponieważ takie praktyki stosuje już Origin, swoich sił próbował GOG, niektóre indyki wykrada konkurencji Discord, a sam Steam nie dzieli się przecież własnymi grami. Dlaczego zatem potępiamy za to Epic Games? 

Jeśli zatem Tim Sweeney wyciągnął z tego lekcję i zamierza walczyć ze Gabenem na uczciwych wobec graczy zasadach, w przeciągu roku bądź dwóch możemy być świadkami tego, że Valve zostanie zrzucone z tronu. Posługując się sportową metaforą - piłka jest teraz po stronie Steam i to od jego działań zależy, jak potoczy się przyszłość branży na PC.

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper