Potrójna granica – recenzja filmu. Kolejne rozczarowanie

Potrójna granica – recenzja filmu. Kolejne rozczarowanie

Jędrzej Dudkiewicz | 14.03.2019, 21:00

Serwis Netflix nie ustaje w wysiłkach, by zrealizować film znakomity. Zatrudnia dobrych reżyserów, znanych i utalentowanych aktorów. A jednak ciągle coś nie wychodzi. I tak jest też tym razem. Na planie Potrójnej granicy spotkali się reżyser J.C. Chandor (twórca rewelacyjnych Chciwości i Roku przemocy) oraz Ben Affleck, Oscar Isaac, Charlie Hunnam i Pedro Pascal. Efekt końcowy jest niestety tylko niezły.

Film opowiada o grupie pięciu przyjaciół, którzy przez wiele lat razem służyli w siłach specjalnych. Obecnie każdy z nich zajmuje się czymś innym, ledwo wiążąc koniec z końcem. Pracujący obecnie w policji Santiago „Pope” Gomez ma dość uganiania się za baronem narkotykowym i namawia kumpli, by wspólnie, na własną rękę, go zlikwidowali i przejęli zgromadzone przez niego 75 milionów dolarów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Potrójna granica recenzja 1

Potrójna granica recenzja 2

Potrójna granica – zmarnowany potencjał

Punkt wyjścia jest więc całkiem ciekawy. Problem w tym, że J.C. Chandor i Mark Boal (też utalentowany) scenarzysta nie do końca chyba wiedzą, na co się zdecydować, w efekcie Potrójna granica jest przez większość czasu zwyczajnie nijaka. Z jednej strony bowiem mógł być to trzymający w napięciu, pełen świetnie nakręconych strzelanin film akcji, w którym nasi bohaterowie musieliby stawić czoła przeważającym siłom wroga, gdyż – jak wiadomo – tego typu zadanie, przed którym stoją prawie nigdy nie idą całkowicie zgodnie z planem. Z drugiej strony produkcja ta mogłaby być ciekawym dramatem psychologicznym poruszającym istotne kwestie. Są tu nawet tego zalążki. Wspomina się na przykład o problemie żołnierzy szkolonych do zadań specjalnych, którzy są wykorzystywani zarówno przez państwo, jak i prywatnych kontrahentów i po czasie zostawieni sami sobie, bez środków do życia, za to z poczuciem elementarnego braku szacunku. Sam wątek tego, że w wojnie coraz częściej bierze udział nie tylko regularna armia, ale też sektor prywatny jest bardzo ciekawy. Tak, jak i wspomnienie o tym, że jeśli człowiek zajmuje się takimi rzeczami, to już raczej nie wraca do normalnego życia, bo najlepiej czuje się z bronią w ręku. Niestety wszystko to jest gdzieś w tle, ledwie naszkicowane i w żaden sposób nierozwinięte, podobnie jak nie do końca wykorzystane są relacje między bohaterami. Co pewien czas pojawiają się tu konflikty, tłumione emocje, wzajemne pretensje, jednak za każdym razem, gdy wygląda, że zacznie robić się interesująco, twórcy odpuszczają i się tym nie zajmują. W efekcie całość sprowadza się do długiej wędrówki postaci oraz okazjonalnego zagrożenia. Gdy się ono pojawia, są też jakieś emocje: mimo wszystko nie chciałem, by komukolwiek z głównych bohaterów się coś stało. Samo zadanie, które wykonują oni też zostało całkiem nieźle nakręcone. Nie zmienia to jednak faktu, że Potrójna granica mogłaby być filmem o wiele, wiele lepszym.

Potrójna granica – aktorzy największym atutem

Potrójną granicę ogląda się mimo wszystko całkiem nieźle, a największa w tym zasługa wcielających się w piątkę bohaterów aktorów. Panuje między nimi dobra chemia, bez trudu mogłem więc uwierzyć, że rzeczywiście są przyjaciółmi, mają za sobą wspólną przeszłość, która scementowała ich braterstwo, nawet jeśli nie są dumni ze wszystkiego, co robili. Najciekawszy był dla mnie Tom „Redfly” Davis grany przez Bena Afflecka, głównie dlatego, że momentami zachowywał się w sposób bardzo nieprzewidywalny. Po gościu, który jest mistrzem planowania podobnych operacji nie spodziewałem się różnych rzeczy, ale z pewnością było to intrygujące. Pozostali wykonawcy również stanęli na wysokości zadania, osobiście najbardziej polubiłem bohaterów, w których wcielili się Charlie Hunnam i Oscar Isaac. I tylko szkoda, że nie mają tu oni żadnego wyrazistego przeciwnika, który mógłby dybać na ich życie.

Potrójna granica recenzja 3

No, ale znów wracamy do tego, że Potrójna granica mogła być filmem znacznie lepszym. Wydawałoby się, że Netflix ma wszystko, co potrzebne, by zrealizować świetną produkcję. Tym większe jest rozczarowanie, bo po seansie miałem poczucie, że zmarnowano ogromny potencjał.

Atuty

  • Aktorzy;
  • Kilka niezłych scen i ciekawych wątków...

Wady

  • ...które niestety nie zostały w żaden sposób pociągnięte i pogłębione;
  • Twórcy nie mogą się zdecydować, jaki film chcą stworzyć, przez co jest on przez większość czasu nijaki

Wydawało się, że Potrójna granica ma wszystko, by osiągnąć sukces: dobrego reżysera i świetną obsadę. Tym bardziej rozczarowujący jest fakt, że efekt końcowy jest co najwyżej niezły.

6,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper