Dumbo – recenzja filmu. Przygarnij słonia
Disney nie spuszcza nogi z gazu, wręcz przeciwnie, coraz bardziej przyspiesza. Wytwórnia ta serwuje coraz więcej produkcji, ostatnio też coraz chętniej sięga po animacje sprzed lat, które odświeża i przerabia na wersje aktorskie. W tym roku czekają nas jeszcze Aladyn i Król Lew, najszybciej jednak do kin trafi Dumbo w reżyserii Tima Burtona.
Holt Farrier powraca z wojny do swoich dzieci, które podróżują z cyrkiem, w którym kiedyś pracował. Od tego czasu wiele się jednak zmieniło, Holt nie ma już więc możliwości, by popisywać się podczas jazdy konnej. W zamian dostaje zadanie opiekowania się słoniami. Wkrótce jednej ze słonic rodzi się dziecko z przerośniętymi uszami, które – jak się okaże – pozwalają mu latać. Niesamowitym zwierzakiem szybko zainteresuje się niejaki Vandevere.
Dumbo – mało Burtona w Burtonie
Każdy, kto liczył, że fakt, iż za kamerą stanął Tim Burton oznaczać będzie coś niesamowitego będzie zapewne rozczarowany. Abstrahując od tego, że ten utalentowany, posiadający niesamowitą wyobraźnię reżyser od dość dawna nie nakręcił nic specjalnie dobrego, wygląda na to, że Disney nie pozwolił mu też zbytnio poszaleć. Jest tu tylko jedna scena, mająca miejsce w cyrkowym zakątku z najstraszniejszymi potworami, w trakcie której można poczuć, że jest to dzieło Burtona. Poza tym wszystko jest tu oczywiście ładne, często kolorowe i bardzo sprawnie zrealizowane (oprócz bijącego tu i ówdzie po oczach CGI), ale równie dobrze, kto inny mógł odpowiadać za Dumbo. Innymi słowy brak tu autorskiego stempla. I to pomimo tego, że sama opowieść jest z gruntu bardzo burtonowska: tytułowy bohater to wszak odmieniec, którego naprawdę rozumieją tylko nieliczni.
Temat ten nie został jednak specjalnie pociągnięty, ani rozbudowany. Dużo więcej jest tu pokazywania – na przykładzie cyrku – jak często działa kapitalizm. Potężne korporacje pożerają małe, niemalże rodzinne (Dumbo początkowo występuje w Cyrku braci Medici) firmy, w których właściciele mają bliskie osobiste relacje z pracownikami i wszyscy sobie wzajemnie pomagają. Te drugie nie mają szans w tym starciu, tym bardziej, że za potęgami stoją banki, których przedstawiciele interesują się wyłącznie tym, by ryzyko było jak najmniejsze, a zysk jak największy. W sumie ciekawe, że tego typu zagadnienia pojawiają się w produkcji Disneya, któremu wszak wcale niedaleko do monopolu na rynku filmowym. Gdzieś w tle pojawia się też wątek tego, że wracającym z frontu żołnierzom nikt nie ma zbyt wiele do zaoferowania oraz – skądinąd bardzo słuszny – pogląd, że cyrk może być równie interesujący i ekscytujący bez męczenia zwierząt.
Dumbo – rozrywka dla całej rodziny
Jak widać Dumbo jest więc rozrywką dla całej rodziny. Każdy może z filmu wyciągnąć coś innego. Dorośli będą zapewne marudzić na niekiedy słabe dowcipy (dzieciom mogą się jednak spodobać), momentami trochę za dużo kiczu, a także dubbing. Ten ostatni nie jest może tragiczny, jednak szkoda, że Dumbo będzie pokazywany w polskich kinach tylko w takiej wersji. Tym bardziej, że trudno w związku z tym ocenić występ aktorów. Nie ma tu zresztą specjalnie zapadającej w pamięć kreacji. Wszyscy są solidni, na czele z Colinem Farrellem i Michaelem Keatonem i tylko szkoda, że tak mało jest tu Evy Green, która miała bardzo mało do zagrania, gdyż jej postać jest strasznie jednowymiarowa. Widać za to, że doskonale swoją rolą bawił się, dawno już przeze mnie nie widziany w kinie, Danny DeVito.
Mimo różnych słabości, Dumbo jest filmem całkiem udanym. Ma dobre tempo, jest wciągający i spokojnie można podczas seansu zapomnieć o rzeczywistości. Na rodzinny wypad do kina, jak znalazł.
Atuty
- Wciągająca historia z kilkoma ciekawymi wątkami;
- Dobre tempo;
- Solidny występ aktorów;
- Wygląd Dumbo
Wady
- Brak większego autorskiego stempla Tima Burtona;
- Film tylko w wersji z dubbingiem;
- Czasem CGI (poza samym Dumbo) razi po oczach
Dumbo to kolejna aktorska wersja znanej animacji Disneya. Solidna, utrzymana w dobrym tempie rozrywka dla całej rodziny.
Przeczytaj również
Komentarze (33)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych