HORI Fighting Stick MINI Nintendo Switch – recenzja sprzętu. Na dobry początek
Już dzisiaj na europejskim rynku będzie dostępna spora ciekawostka przygotowana przez specjalistów z HORI. Mistrzowie arcade sticków stworzyli urządzenie dla Nintendo Switcha, które potrafi zauroczyć. Po spędzeniu z tym małym „kijem” kilku tygodni jestem pewien jednego – jest to idealny sprzęt „na początek”.
Tytułem wstępu na pewno muszę zaznaczyć jedno: HORI Fighting Stick MINI Nintendo Switch nie jest typowym arcade stickiem. Nie mam zamiaru już teraz wspominać o rozmiarze maszyny, który jest dość specyficzny, jednak jak sama nazwa wskazuje – Japończycy przygotowali „Fighting Stick”. Co to tak naprawdę oznacza i jaka jest różnica pomiędzy standardowym AS? Urządzenie japońskiego giganta zostało pozbawione jednej z najważniejszych funkcji dostępnych w arcade stickach, która jednak jest przez wielu bagatelizowana: przełącznika umożliwiającego wykorzystywanie „kija” jako lewego analoga, prawego analoga albo d-pada. Oznacza to jedno – propozycja HORI nie jest kompatybilna z każdym tytułem. Nazwa maszyny sugeruje, że otrzymujemy urządzenie przygotowane głównie dla bijatyk i na szczęście nie jest to prawda... Choć jest to niestety miecz obosieczny.
HORI Fighting Stick MINI Nintendo Switch – skromny wygląd, skromna waga
Zdjęcie zdobiące ten tekst prezentuje HORI Fighting Stick MINI Nintendo Switch w pełnym blasku. Producent wrzucił w pudełko bardzo skromną konstrukcję, która mierzy dokładnie 210 x 150 x 87 mm i waży przy tym tylko 500 gram. Urządzenie w głównej mierze zostało przygotowane z grubego, porządnego plastiku, który w żadnym z miejsc nie wygina się, choć sprzęt jest naprawdę lekki. Twórcy nie zdecydowali się na większą ekstrawagancję, więc szary plastik został przełamany trzema logotypami: HORI (lewy, górny róg), Nintendo Switch (lewy, dolny róg) i FIGHING STICK MINI (prawy, dolny róg), a całość dobrze współgra z czarnym kolorem przycisków oraz „gruchą”. Mały kij (2,5 cm) to jedyna metalowa część, która dodaje całemu zestawowi dobrego charakteru, bo bez wątpienia słuszną decyzją było postawienie na matowy plastik przełamany błyszczącymi przyciskami – mały detal, a robi różnicę. Warto tutaj na pewno wspomnieć, że inżynierowie przygotowując projekt wzorowali się na poprzednim modelu – wersja dla PlayStation 4 i PlayStation 3 jest bardzo podobna. W zasadzie jedynym mankamentem w prezentacji jest pięć gumowych przycisków umiejscowionych w górnej strefie kontrolera – to dzięki nim wykonacie screena, wejdziecie do menu, skorzystacie z plusa i minusa czy też włączycie turbo. Niestety, producent nie zdecydował się na standardowy plastik, a wykorzystany materiał łapie cały brud świata.
Mniejszy rozmiar niesie za sobą pewien problem: nie możecie liczyć na standardową zabawę z „kijem”, który wyląduje na Waszych udach, ponieważ taka rozgrywka jest dość... Niewygodna. Inżynierowie zadbali o cztery bardzo małe i zarazem rozrzucone na bokach gumy, które nie pozwalają na pełną przyczepność do naszego ciała. To właśnie z tego powodu Fighting Stick MINI musi wylądować na biurku lub stole – wpływa to w pewien sposób na doświadczenie, jednak na szczęście producent dopilnował, by gameplay był bardzo przyjemny.
Po lewej stronie kontrolera umiejscowiono oczywiście kij, który pomimo swoich mniejszych rozmiarów dobrze leży w dłoni... Podobnie zresztą jak przyciski. Producent nie mógł zastosować w tym wypadku standardowego rozmiaru znanego z dużych modeli (RAP V Hayabusa), ale płytki są przygotowane rozsądnie, każda odpowiada za rozmiar palca. Wykorzystany rozkład możecie dobrze kojarzyć z omawianego już na stronie Nacon Daija Arcade Stick – widzimy tutaj dwuszereg, w którym B i Y są umiejscowione niżej (5 cm od górnego boku) względem X i A (4 cm od górnego boku) a na samym szczycie (3,5 cm od góry) wyżej lądują ostatnie palce na R i ZR oraz L i ZL. Układ Taito Vewli jest bardzo przyjemny podczas rozgrywki, ponieważ nikt nie będzie miał najmniejszego problemu z umiejscowieniem prawej dłoni, a każdy palec automatycznie wyląduje na swoim miejscu. Mniejsza przestrzeń zmusiła producenta do skromnych przestrzeni pomiędzy przyciskami – to jeden z detali, który docenia się już przy pierwszym chwyceniu kontrolera w łapy.
HORI Fighting Stick MINI Nintendo Switch – co możemy, o czym zapominamy
Maszyna HORI jest oczywiście przewodowa – 2,5 metrowy kabel jest na stałe zamontowany i nie możemy go nigdzie schować. To właśnie z tego powodu nie ma możliwości, by korzystać z HORI Fighting Stick MINI podczas rozgrywki w trybach przenośnym lub tabletu od hybrydowej konsoli Nintendo. Zawsze urządzenie musi znajdować się w docku lub dodatkowej podstawce, ponieważ niezbędne jest podłączenie USB. Producent zadbał o niezbędną licencję, więc gracz nie musi się męczyć z jakąkolwiek konfiguracją, gdyż już przy pierwszym podłączeniu Fighting Stick jest wykrywany jako standardowy kontroler – nie możemy w tym wypadku liczyć na wibracje czy też inne bajery znane z Pro Controllera, ale akurat to nie powinno nikogo dziwić.
Producent nie postawił w tym wypadku na otwartą konstrukcję, a nawet decydując się na odkręcenie śrubek, nie zdziałamy za wiele, ponieważ wszystkie podzespoły zostały przez HORI scalone. Nie możemy w tym wypadku wymienić przełączników lub analoga – tutaj też bez większego zaskoczenia, ponieważ trzeba pamiętać, że sprzęt pozytywnie zaskakuje ceną, więc inżynierowie musieli zdecydować się na pewne kompromisy. Takim jest również przykładowo brak wejścia słuchawkowego, jednak ten „bajer” jest aktualnie dostępny wyłącznie w droższych arcade stickach.
Zamiast tego możemy ponownie skorzystać z TURBO – HORI akurat bardzo chętnie i często wrzuca tę funkcję do sprzętów. W tym wypadku gracze mogą zaprogramować, by klikając jeden raz przykładowo Y, kontroler wykonał w trakcie sekundy 20 lub 10 lub 5 akcji. Przydaje się to głównie w bijatykach, w których nie musimy męczyć palucha, a po prostu nasz bohater „wypluwa” z siebie serię ataków. Szczerze mówiąc nieczęsto korzystam z tej opcji, ale najwidoczniej wśród graczy wciąż znajdują się entuzjaści tej propozycji.
Bardzo dobrą informacją jest pełna kompatybilność z komputerami osobistymi – jeszcze przed napisaniem tego tekstu pobrałem Injustice 2 ze Steam, włączyłem grę, a bijatyka automatycznie wykryła kontroler. W menu pojawiła się adnotacja o rozgrywce na sprzęcie do Xboksa One... Ale to jest wyłącznie mały szczegół, który nie powinien robić nikomu różnicy. Najważniejsze jest jedno – decydując się na HORI Fighting Stick MINI zyskujecie w zasadzie przyjemną opcję dla Nintendo Switcha oraz PC. Co warte podkreślenia – Windows 10 automatycznie zajął się konfiguracją, więc nie musiałem pobierać jakichkolwiek sterowników.
HORI Fighting Stick MINI Nintendo Switch – rozgrywka i przyjemności
Jeszcze przed sięgnięciem po HORI Fighting Stick MINI Nintendo Switch nie byłem przekonany do tej konstrukcji. Zdecydowanie mniejszy sprzęt, który waży odrobinę za mało i nie pozwala na swobodną grę na kanapie? Na szczęście ustawiając kontroler na biurku czy stole mogłem ze sporą przyjemnością cieszyć się rozgrywką. Fantastycznie sprawdza się „kij”, który działa minimalnie ciężej od swoich większych braci (potrzebujemy więcej siły), ale pojawia się tutaj charakterystyczny klik i każda akcja jest bardzo odczuwalna. Miałem świadomość, że każdy mój ruch lewej dłoni jest dobrze odczytany i nie ma miejsca na najmniejsze lagi lub opóźnienia. Bardzo dobrze współgrają z analogiem przyciski, które dynamicznie reagują, szybko odskakują i pozwalają na wykonywanie dynamicznych combosów – tutaj szczerze mówiąc zostałem nawet zaskoczony, bo nie spodziewałem się, że klawisze będą działać tak dobrze-szybko. Wyraźnie widać, że producent wykorzystał podczas produkcji swoje doświadczenie i zadbał o wykorzystanie solidnych podzespołów – choć niestety nie mogę określić jakie dokładnie przełączniki zostały w tym modelu wykorzystane. Najważniejsze jest jednak to, że HORI Fighting Stick MINI Nintendo Switch działa niezwykle skutecznie. Do pełni szczęścia przyciski mogłyby być odrobinę wypukłe (minimalnie!), ale tutaj naprawdę zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony.
Na samym początku tekstu wspomniałem o mankamencie związanym z brakiem przełącznika pomiędzy lewym i prawym analogiem oraz d-padem. To w zasadzie największy problem sprzętu, który sprawia, że niektórzy gracze mogą mimo wszystko sięgnąć po droższą propozycję, ponieważ HORI Fighting Stick MINI Nintendo Switch nie jest kompatybilny ze wszystkimi grami. Część tytułów (nawet bijatyk!) wymaga do rozgrywki drugiego analoga lub d-pada, więc w tej sytuacji nie możemy grać. Problem pojawia się przykładowo w Super Smash Bros. Ultimate czy też ARMS, jednak każdy zainteresowany może cieszyć się zabawą w przykładowo Dragon Ball FighterZ lub nawet The Binding Of Isaac: Afterbirth i Dead Cells. Podczas sprawdzania bijatyki Bandai Namco z łatwością wykonywałem combosy, odbijałem ataki, ale szczerze mówiąc najchętniej spędzałem czas przy dwóch wspomnianych indykach. Kapitalnie w obu wypadkach sprawdza się kij, który pozwala na omijanie wrogów, a przyciski wykorzystuje się do wyprowadzania ataków. W przypadku Isaaca niezbędne jest nauczenie się, który klawisz odpowiada za stronę (strzału), ale po kilku minutach nie miałem problemu z okiełznaniem gry. Podobnie zresztą jak w przypadku Dead Cells – Y/X pozwalają wykorzystywać podstawową broń, a B/A to skok i rollowanie. To tylko trzy z wielu najróżniejszych gier, z których możecie czerpać garściami podczas rozgrywki z HORI Fighting Stick MINI Nintendo Switch, ale ostrzegam – trzeba na początku sprawdzić, czy gra nie wymaga dodatkowego analoga lub d-pada.
W bijatykach HORI Fighting Stick MINI Nintendo Switch pozwala na szybkie wykonywanie oczekiwanych combosów - kij dobrze współgra z przyciskami, ruchy są płynne, więc można bez problemu przygotować odpowiednią kombinację ataków. Po kilku pierwszych chwilach całość działa bardzo podobnie jak "starsi" (więksi) bracia, jedynie trzeba przyzwyczaić się do ruchów lewej ręki oraz samych przycisków, które posiadają czas aktywacji po całym kliknięciu.
HORI Fighting Stick MINI Nintendo Switch – idealny początek
HORI Fighting Stick MINI Nintendo Switch kupicie za zaledwie 199 zł. Cena jest w tym wypadku adekwatna do możliwości. Choć zdaję sobie sprawę z pewnych ograniczeń związanych z brakiem przełącznika pomiędzy analogami i d-padem. Gdyby ta opcja była dostępna, to pewnie wielu graczy nie rozglądałoby się nawet przez sekundę za droższymi i pełnowymiarowymi arcade stickami, ponieważ rozgrywka na urządzeniu jest po prostu świetna. Nie możecie tutaj liczyć na rozwalenie się na kanapie i wygodne ułożenie Fighting Sticka na udach, jednak jestem przekonany, że sprzęt będzie dla wielu dobrą rozgrzewką. Gdy taka zabawa wkręci Was na dłużej, możecie później sięgnąć po większy sprzęt HORI i... Wsiąkniecie na wiele miesięcy. Japończycy oferują urządzenie, które może pobudzić w wielu graczach miłość do „kijów” i pozwoli zainteresowanym na przyjemne wklepywanie kolejnych combosów.
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (3)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych