Logitech G Pro X - recenzja sprzętu. Dobry sprzęt ze świetnym mikrofonem
Logitech rozwija sprzęt gamingowy od ponad 35 lat, ale ostatnie ruchy Szwajcarów pozwalają sądzić, że najlepsze czasy dla tego producenta dopiero nadciągają. Logitech G Pro X jest pierwszym skowronkiem zwiastującym nową jakość, obok której wszyscy gracze nie przejdą obojętnie. Firma stawia nie tylko na dźwięk co jest bardzo dobrym prognostykiem.
Logitech ma na koncie wiele udanych urządzeń zwiększających immersję lub dopieszczających doświadczenie graczy, ale w naszej branży nikt nie może stać w miejscu. To pewnie właśnie z tego powodu Szwajcarzy postanowili sięgnąć głębiej do kieszeni i za ponad 117 mln korporacja dołączyła do swojego portfolio firmę Blue Micropones – twórców między innymi kultowego Blue Yeti. Pomysł już na papierze wyglądał dobrze, ponieważ specjaliści między innymi od headsetów zbratali się z mistrzami majków. Nie musieliśmy długo czekać na owoc współpracy dwóch oddziałów, bo testowany przeze mnie Logitech G Pro X jest właśnie takim połączeniem możliwości To jeszcze nie jest idealny pokaz tej relacji, ale sprzęt zwiastuje bardzo bogate lata.
Logitech G Pro X – piękne wykonanie, bogata zawartość
Na wstępie na pewno trzeba to zaznaczyć – Logitech G Pro X jest przygotowany od graczy dla graczy i nie mam tutaj na myśli niedzielnych fanów klikania w dżojstik, a raczej osoby spędzające od kilku do kilkunastu godzin dziennie przy PC i rywalizujące w czymś więcej niż osiedlowy turniej o kosz wafli. Urządzenie od pierwszej chwili robi bardzo dobre wrażenie, nie tylko ze względu na świetne wykonanie bryły, ale również na zawartość oferowaną przez producenta. W pudełku z G Pro X znajdziecie oprócz słuchawek również drugi zestaw nauszników (do wyboru sztuczna skórka + pianka lub materiał + pianka), odłączany mikrofon, zewnętrzną kartę dźwiękową USB, kabel do PC/konsol ze sterowaniem głośności i wyciszenia, kabel do smartfonów i tabletów, rozgałęziacz (dla PC z oddzielnymi portami mikrofonowym i słuchawkowym), a nawet przyjemny w dotyku worek, do którego możemy schować cały zestaw. Mam okazję sprawdzać większość dostępnych na rynku headsetów dla graczy, ale nieczęsto widzę tak bogaty zestaw – warto już w tym miejscu wspomnieć, że sprzęt jest dostępny za 499 zł.
Gdy już jednak przejdzie pierwszy zachwyt nad samą zawartością, warto przyjrzeć się dokładniej samemu urządzeniu, które nie odstrasza wyglądem. Logitech nie podążył drogą odpustowych, gamingowych sprzętów, które mają odstraszyć poważniejszych graczy, a zamiast tego mamy skromną, dopracowaną i niezwykle wyglądającą bryłę, której niczego nie brakuje. Firma zdecydowała się na czarny materiał, który został przełamany przez dwa aluminiowe akcenty na nausznikach – na żywo wygląda to jeszcze lepiej. Firma dopieszcza całość stalowym pałąkiem ubranym w przyjemny materiał z pianką. Logitech G Pro X prezentuje się bardzo dobrze i co ważne – sprzęt został przygotowany z bardzo solidnych materiałów, ponieważ nawet intensywne, kilkutygodniowe testy nie sprawiły, by słuchawki się nadmiernie wyginały lub mógłbym dostrzec problem przykładowo z nausznikami. Jednak co ważne odnotowania – producent zdecydował się na zamkniętą konstrukcję muszli, która połyka ucho i odcina gracza od dźwięków z zewnątrz. To dobra decyzja, ale jestem przekonany, że firma powinna dopracować samą bryłę, ponieważ urządzenie przylega do głowy na tyle mocno, że po kilku godzinach rozgrywki czuć mały dyskomfort. Nie jest to uczucie, które sprawia, że chcesz ściągnąć sprzęt z głowy, ale nie będę ukrywał, że po ośmiogodzinnej sesji poczułem pewną ulgę, gdy „uwolniłem” ciało od G Pro X. Koncepcja zacna, bo dobry headset musi odpowiednio przylegać, a jednocześnie odseparować od zewnętrznych dźwięków, ale bez wątpienia nie można tutaj przesadzić. Logitech staje na granicy i jeśli macie większe głowy i mniejszą podatność na podobne niedogodności, to po 3-5 godzinach możecie zostać zmuszeni do przerwania rozgrywki.
W samej konstrukcji warto jeszcze wyróżnić wykorzystane materiały – pianka dobrze reaguje na ciało, a sam headset nie należy do najcięższych (320 g). Podczas testów wykorzystałem dwie pary nauszników i obie wywiązują się ze swoich obowiązków – sam preferuję sztuczną skórę, ale podczas upałów lepiej dokonać drobnej modyfikacji i wykorzystać oddychający welur.
Logitech G Pro X – on biegnie, Ty wiesz
Sięgając po Logitech G Pro X wiedziałem, że dostanę solidny dźwięk przestrzenny, który zapewni mi przewagę na polu bitwy i nie zawiodłem się. Membrany PRO-G o średnicy 50 mm dobrze pochłaniają ucho i pozwalają zatopić się we wszystkich wybuchach – bas został tym razem dobrze wyważony, ponieważ choć jest odczuwalny, to nie przechodzi na inne pasma. Jest to szczególnie ważne ze względu na przykładowo shootery, w których łatwo można wykorzystać przewagę. Firma wykorzystała do budowy materiał siateczkowy, którego zadaniem jest zaoferowanie czystych i precyzyjnych dźwięków. Producent zapewnia większą dokładność, ale i tak najważniejszym atutem propozycji jest DTS HEADPHONE:X 2.0 – tak zwany „dźwięk przestrzenny nowej generacji” oferujący nowy, lepszy, dogłębniejszy i zarazem dopracowany 7.1. W trakcie rozgrywki na PC za każdym razem miałem kapitalne poczucie przestrzeni – G Pro X oferuje fantastyczne wrażenia, bo zawsze wiesz, z której strony biegnie rywal, ale przede wszystkim otrzymujesz dodatkowy sygnał: w jakiej odległości się znajduje. Te dwie informacje zapewniają ogromną przewagę, którą trudno nadrobić za pomocą umiejętności – zawsze można wypracować idealny ruch ręki, wyuczyć się szybkiego uniku, ale tak dopracowany dźwięk sprawnie wspomoże w rozgrywce.
Logitech G Pro X został stworzony dla gamingu (od graczy dla graczy). Headset pod tym względem nie zawodzi – wciąż sporo zależy do gry, ale na szczęście producenci najważniejszych shooterów (Battlefield, Call of Duty, Overwatch, Siege) potrafią zadbać o ten znaczący detal. Nie będzie jednak jakimkolwiek zaskoczeniem, że maszyna Logitecha nie zapewnia wybitnej jakości podczas słuchania muzyki – w tym wypadku jest po prostu dobrze. Bas jest oczywiście najbardziej wyrazisty, ale wysokie tony zostały także bardzo zaakcentowane, odrobinę „schowany” jest środek, ale nie ma tutaj mowy o nieprzyjemnych wrażeniach. Podczas testów miałem wrażenie, że wszystko gra tak jak powinno – nie możemy wymagać cudów, nie dostajemy ich, ale nie jesteśmy też specjalnie zaskoczeni, bo urządzenie sprawdza się w tym najważniejszym elemencie: rozgrywce. Należy na pewno wspomnieć dodatkowo o jednym – choć Logitech G Pro X podłączycie do każdej konsoli, to jednak nie możemy liczyć na pełne doświadczenie. W przypadku Xboksa One oraz Nintendo Switcha korzystamy ze standardowego kabla 3,5 mm minijack, a choć do PlayStation 4 podłączycie nawet zewnętrzną kartę, to jednak nie możecie liczyć na wsparcie DTS HEADPHONE:X 2.0.
Logitech G Pro X – Ty mówisz, On słyszy
Logitech zapewnia jednak więcej niż zwykły headset dla graczy. Firma korzysta ze świeżego nabytku oferując mikrofon z piekielnie dopracowaną technologią. Samo urządzenie rozczarowuje prezentacją, bo choć 6-milimetrowy majk dobrze leży na miejscu i nie ma mowy o tym, by sprzęt wypadł, to jednak jego wygląd nie pasuje do świetnie dopracowanego headsetu. Na szczęście akurat w tym wypadku nikt nie będzie oceniał produktu ze względu na takie detale – wystarczy dosłownie chwila w aplikacji G HUB, by zapomnieć o pierdołach i skupić się na konkretnym mięsku. Urządzenie otrzymało fantastycznie rozbudowany i dopracowany program, który na początku przeraża liczbą opcji, później zdumiewa mnogością możliwości, by na końcu zadowolić dosłownie każdego.
Przedstawiciele Logitecha lub raczej Blue Microphones chcą mieć pewność, że każdy gracz będzie przygotowany na potęgę i od początku otrzymujemy dostęp do 16 presetów – osiem stworzyli „profesjonaliści i nadawcy”, a kolejne osiem oferuje Blue. Są to ustawienia, przez które możemy przepuścić nasz głos, by nadać mu odpowiedni charakter – oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by pobrać więcej „próbek” lub po prostu stworzyć własne. Świetną opcją jest także możliwość nagrania w programie głosu, którą następnie sprawdzamy korzystając z licznych opcji personalizacji. Producent pozwala także sprawdzić liczne możliwości – przykładowo redukcję szumów, kompresor, de-esser – G HUB oferuje rozbudowany Korektor. W tym wypadku korzystamy z gotowych, pobieramy lub tworzymy własne presety, jednak firma skupia się już na poszczególnych gatunkach lub samych grach. Logitech współpracuje z wieloma e-sportowcami, więc wśród nowych ustawień pojawiają się polecane propozycje przygotowane przez znanych graczy. Jest to bez wątpienia ciekawostka, ponieważ mając Logitech G Pro X, z którego korzysta nasz ulubiony, zawodowy gracz, możemy ustawić sobie sprzęt identycznie jak gamingowy idol.
Nie spotkałem się jeszcze z tak rozbudowaną i dopracowaną aplikacją oferującą tyle opcji dla mikrofonu. Współpraca z Blue okazała się strzałem w dziesiątkę, ponieważ dzięki G HUB-owi oraz zastosowanej technologii gracze mogą mieć pewność, że dostosują sprzęt do własnych potrzeb, a ich głos będzie brzmieć w odpowiedni sposób. Trzeba przy tym zaznaczyć, że nie każdy w pełni wykorzysta ten atut i pewnie znajdzie się wielu takich graczy – najwięcej faktycznych korzyści odczują e-sportowcy, którzy muszą mieć pewność, że kompani słyszą ich każdy szept.
Logitech G Pro X – chcesz grać i gadać
Logitech rozbudowuje serię „G” o wyjątkowo intrygujący sprzęt. Nadal można dopieścić samo wykonanie, chętnie zobaczyłbym chowany w obudowie mikrofon, ale wykorzystane materiały, kapitalny dźwięk przestrzenny oraz wyjątkowe oprogramowanie robią różnicę. Firma rozpoczyna bliską relację ze swoim nowym nabytkiem i w kolejnych latach na rynku na pewno pojawi się kilka świetnych urządzeń, obok których nie przejdziemy obojętnie. Zważywszy na cenę (499 zł) już teraz gracze na PC muszą wziąć pod uwagę G Pro X. Jestem przekonany, że wielu (słusznie!) sprawdzi propozycję akurat tej korporacji.
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (8)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych