Temat Tygodnia: Dyski SSD w konsolach nowej generacji

Temat Tygodnia: Dyski SSD w konsolach nowej generacji

Tytus Stobiński | 21.09.2019, 12:31

Dyski twarde - to podstawowe narzędzie do przechowywania danych towarzyszy nam od wielu lat, a ostatnimi czasy zauważyć możemy znaczną ekspansję na rynku tzw. dysków SSD. Jaki wpływ będą miały podczas nadchodzącej generacji konsol?

Pierwszy dysk twardy stworzony przez firmę IBM pojawił się w 1956 roku, składał się aż z 50 talerzy, których średnica wynosiła 24 cale i posiadał niesamowitą pojemność 5 MB. Był do tego ogromny, w jego obudowie bylibyśmy w stanie zmieścić tysiące współczesnych dysków twardych, a całości dopełniał fakt, że ważył ponad tonę.

Dalsza część tekstu pod wideo

Te czasy jednak są zdecydowanie za nami, a po latach panowania i ciągłego rozwoju, HDD powoli odchodzą do lamusa. Wciąż oczywiście są to bardzo popularne nośniki do przechowywania danych, ale coraz częściej, o czym doskonale wiedzą gracze, przegrywają w wyścigu z SSD - Solid State Drive. Korzyści płynące z tych są widoczne gołym okiem, ale ich producenci oczekują dużo większych pieniędzy, za znacznie mniejsze pojemności.

Nie da się jednak ukryć, że popularnym obecnie, stał się zabieg, w którym gracze pecetowi decydują się na instalację dwóch nośników danych. Standardowy dysk talerzowy o dużej pojemności i standardowej prędkości obrotu talerza w celu gromadzenia wszystkiego oraz nowoczesny dysk SSD, gwarantujący nam bardzo szybki start systemu operacyjnego, a także wykonywanie operacji, jakie zachodzą w tle.

Coraz częściej jednak, tempo wykonywania obliczeń jest ważne również dla samych gier wideo. Krótszy czas wczytywania, szybszy czas instalacji plików oraz wyższy komfort korzystania ze względu na brak hałasu i mniejsza awaryjność powodują, że wydanie dodatkowych pieniędzy nabiera sensu, Nic więc dziwnego, że temat SSD trafił w końcu do tak lubianych przez nas konsol. I choć przewija się on od pewnego czasu, to dopiero nadchodząca 9. generacja rzeczywiście wprowadzi na salony szybsze dyski.

Na przełomie lat konsole znacznie wyewoluowały, zarówno w temacie oferowanych w ramach interfejsu możliwości, jak i też komfortu grania. Od konieczności kręcenia się płyt w napędzie, przez możliwość kupowania gier bez wychodzenia z domu oraz instalacji ich na dyskach twardych, które to stanowiły spory wzrost komfortu grania, nie tylko pod względem hałasu, jaki generuje napęd czytający płytę, ale także m in. doczytujących się tekstur i szybkości ładowania przerywników filmowych. 

Choć jako pierwszy, to właśnie wydany w listopadzie 2001 roku Xbox wyszedł do nas z możliwością zapisu stany gry na dysku, a także skopiowania plików z płyty DVD, to jednak dopiero kolejna, siódma generacja konsol zestandaryzowała znaną dotychczas z pecetów instalację gier. Te jednak, wraz z coraz lepszymi teksturami i resztą nowoczesnych efektów sprawiły, że wymagana na instalację przestrzeń zaczęła rosnąć. Wystarczy zauważyć, że PlayStation 3 w pierwszym etapie produkcyjnym pojawiła się z dyskiem o pojemności 60 GB (choć była także wersja 20 GB), a kończąca żywot maszynki Sony wersja Super Slim to już 500 GB. A wszystko to na przełomie "zaledwie" 6 lat.

Obecnie, większość wysokobudżetowych gier wymaga już nie dziesiątek, ale nawet i setkę wolnych gigabajtów. Dobrym przykładem jest tutaj wydane zeszłej jesieni Red Dead Redemption 2, które w wersji na Xboksa One wymagało od nas aż 107 GB dostępnej przestrzeni. A przecież najczęściej posiadamy w naszej bibliotece nieco więcej gier niż tylko jedną. Jeżeli w dodatku korzystamy z dobrodziejstw cyfrowej dystrybucji, a nasze łącze nie należy do ultra szybkich, to moment, w którym zmuszeni jesteśmy wyrzucić jedną - dwie gry, staje się problematyczny. Zwłaszcza kiedy dodamy do tego niską szybkość zapisu plików na omawianych przeze mnie dyskach. 

Nadchodzące, nowa konsole mają stanowić ogromny wzrost względem tego, co obecnie na rynku jest dostępne. Producenci zdają się jakkolwiek uczyć na błędach i nie popełnić tych samych, które to spowodowały, że na półmetku obecnej generacji zarówno PlayStation 4, jak i też Xbox One dostał zadyszki, zostały kilkukrotnie przegonione przez komputery osobiste i w zasadzie nie pozwalały rozwinąć developerom skrzydeł, smucąc konsolowych graczy różnicami względem jakości, jaką często oferowały pecetowe wersje. Efektem tego, było wypuszczenie "wzmocnionych" wersji standardowego hardware'u, czyli PlayStation 4 Pro i Xboksa One X.

Wydanie jednak drugi raz pieniędzy na tak naprawdę sprzęt tej samej generacji, nie uszczęśliwiło graczy. Wielu z nas woli jednorazowo wydać większą kwotę i cieszyć się przez cały czas rozgrywką na najwyższym poziomie, niżeli "ulepszać" w trakcie maszynkę, bo przecież to zawsze pozostawało domeną komputerów osobistych. 

Zarówno Sony, jak i Microsoft zapewniają obecnie, że nowe konsole otrzymają niesamowicie szybkie dyski SSD, które sprawią, że nasz komfort grania niebagatelnie wzrośnie. Wedle rzecznika "zielonych", dobre zastosowanie nowych dysków pozwoli na 40-krotny wzrost wydajności względem obecnej generacji, Japońska korporacja mówi natomiast wprost, że w jej planach jest pożegnanie się z ekranami ładowania. Podczas małej prezentacji różnic, wydany na wyłączność dla PS4 Spider - Man, którego ekran wczytywania zmuszał nas do 15 - sekundowego gapienia się w ekran telewizora, odpalony na devkicie nowej konsoli zniwelował okres oczekiwania do niesamowitego wyniku 0,8 sekundy. Oczywiście, mówimy tu wciąż o grze stworzonej na obecną generację konsol, ale wciąż taka różnica musi robić wrażenie nawet na największych sceptykach. 

Obecnie jednak marketingowa machina dopiero rozpędza się, a producenci będą starali się wszelkimi siłami przekonać nas do swoich obozów, ponieważ jak pokazały choćby obecnie (wciąż) żyjące sprzęty, całą generację można przegrać zaledwie moment po jej rozpoczęciu. Pamiętajmy jednak, że niezależnie od mocy, wydajności i bebebach, to ostatecznie gry sprzedają nasze ulubione maszynki. I tego właśnie, niezależnie od wszystkiego - sobie i Wam życzę. 

Tytus Stobiński Strona autora
cropper