Reklama
Doktor sen – recenzja filmu. Danny boy

Doktor sen – recenzja filmu. Danny boy

Jędrzej Dudkiewicz | 12.11.2019, 21:00

Stephen King przeżywa bardzo dobry okres, jeśli chodzi o ekranizacje jego książek (co nie znaczy, że absolutnie wszystkie stoją na wysokim poziomie). Co roku przynajmniej jedno jego dzieło zostaje przeniesione na duży ekran. Tym razem podstawę scenariusza stanowił Doktor sen, za którego realizację zabrał się Mike Flanagan.

Doktor sen to kontynuacja kultowego Lśnienia. Głównym bohaterem jest dorosły Danny Torrance, który dzięki swoim zdolnościom zaczyna pomagać pacjentom w hospicjum, którzy wkrótce mają umrzeć. Pewnego dnia spotyka jednak dziewczynkę, której moc jest o wiele większa niż jego. Jako że jest ścigana przez przypominające ludzi stwory żywiące się lśnieniem, postanawia jej pomóc.

Dalsza część tekstu pod wideo

Doktor sen – recenzja filmu. Danny boy

Doktor sen – wciągająca historia

Mike Flanagan wydaje się idealnym kandydatem do tego, by przenosić na ekran książki Kinga. Wszak ma już na koncie jedną udaną ekranizację – zrealizowaną dla Netflixa Grę Geralda. Flanagan wydaje się dobrze rozumieć to, co najważniejsze w twórczości pisarza. Przy czym Doktor sen jest dość specyficzny, a przy okazji chyba też źle reklamowany. Ze zwiastuna wynikać może bowiem, że jest to horror, tymczasem z gatunkiem tym ma on naprawdę niewiele wspólnego. Owszem, jest tu bardzo dobrze wykreowany klimat, co jakiś czas pojawia się napięcie, zwłaszcza pod sam koniec, gdy Danny trafia do miejsca, w którym spędził najbardziej koszmarny okres swojego dzieciństwa. W rzeczywistości jednak Doktor sen to przede wszystkim dramat psychologiczny, który skupia się na radzeniu sobie z traumą. Jak w pewnym momencie stwierdza sam Danny, ucieka z miejsca na miejsce głównie przed samym sobą, co oczywiście jest niemożliwe. Droga, którą musi przejść bohater, od rzucenia alkoholu i innych używek, do jako tako godzącego się z przeszłością i rzeczywistością człowieka skłonnego do niesienia pomocy innym, a nawet poświęcenia jest generalnie bardzo ciekawa. Co jakiś czas zdarzają się niestety pewne dłużyzny, film jest ewidentnie za długi, jednak na całe szczęście nuda nigdy nie wkrada się na stałe. Flanagan czerpie garściami z Lśnienia, dobrze rozumiejąc naturę tego dzieła i składając mu hołd. Cały czas jednak zastanawiam się nad tym, czy kilka scen, o których nie mogę napisać więcej, było potrzebnych. A raczej, czy powinny być zrealizowane w taki sposób, w jaki to zostało zrobione. Oglądając je czułem się dość dziwnie i niekomfortowo i chyba wolałbym, żeby pewne rzeczy po prostu nie zostały pokazane.

Doktor sen – bardzo dobre postacie i aktorstwo

Film w reżyserii Flanagana ogląda się z zaciekawieniem również dzięki bardzo dobrze wykreowanym bohaterom. O drodze, którą musi przebyć Danny już pisałem, dodam więc tylko, że bardzo uwiarygadnia ją Ewan McGregor, który po raz kolejny udowadnia, że jest bardzo utalentowanym aktorem. Świetna jest też Rebecca Ferguson jako Rose Kapelusz – to w zasadzie przywódczyni istot żerujących na lśnieniu innych. Jest ona z jednej strony całkiem czarująca, z drugiej groźna i niepokojąca. Jednocześnie potrafi się też dziwić różnym rzeczom, a nawet bać, daleko więc jej do bycia jednowymiarową. Na drugim planie dobrze radzą sobie również Cliff Curtis jako Billy, który pomaga Danny’emu uporządkować życie oraz Kyliegh Curran, dla której rola Abry Stone (to jej pomaga Danny) jest debiutem. I to bardzo przekonującym oraz udanym.

Ogląda się więc produkcję Flanagana bardzo dobrze, jednak jeśli ktoś spodziewa się, że będzie to horror, to się srodze zawiedzie. Tym niemniej zdecydowanie polecam wizytę w kinie. Na koniec powiem jeszcze tylko, że trochę szkoda, iż ktoś nie wpadł kiedyś na stworzenie „uniwersum” Stephena Kinga. Jak wiadomo chyba wszystkie jego dzieła w mniejszym lub większym stopniu są wspomniane lub wykorzystane w Mrocznej Wieży i łączą się z tą sagą. Można by więc spróbować kręcić kolejne ekranizacje z małymi mrugnięciami okiem, zwieńczone kilkoma sezonami serialu. To już się oczywiście nie zdarzy, pozostaje więc cieszyć się udanymi ekranizacjami jego książek. Doktor sen na pewno się do nich zalicza.

Atuty

  • Wciągająca historia;
  • Dobrze wykreowane i zagrane postacie;
  • Świetny klimat (także dzięki zdjęciom i muzyce)

Wady

  • Trochę nierówny i za długi, momentami wkrada się nuda;
  • Niektóre sceny dość problematyczne, mogły być inaczej zrealizowane

Doktor sen to kolejna, po To, udana ekranizacja książki Stephena Kinga.

7,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper