Samsung QE55Q90RAT - recenzja sprzętu. W pogoni za doskonałością [Przetestuj Samsunga]
Byśmy byli ze sobą szczerzy i mieli jasność, drodzy czytelnicy, mili odbiorcy tego artykułu. Jestem osobą lubującą się w graniu na konsolach oraz rozkochaną w kinematografii. Specjalistą w dziedzinie testowania sprzętu? Zdecydowanie nie, ale liczę, że tekst, który zaraz przeczytacie, dostarczy Wam wiele przydatnych informacji, a także będzie miłą lekturą.
Tekst powstał w ramach akcji "Przetestuj Samsunga". Autorem jest Darek "Mantis" Gębski.
Bohaterem, o którym będę się rozpisywał, jest Samsung QE55Q90RAT. Jak pełna nazwa wskazuje, mamy przyjemność z ekranem o przekątnej 55 cali, model klasy premium, który pozwolę sobie nazywać zdrobniale Q90R. Jeśli chodzi o telewizory 4K firmy Samsung, w tym roku omawiany model jest na samym szczycie. Można więc bardzo dużo oczekiwać od tego telewizora. Aby nie przedłużać – zapraszam do obszernego testu Q90R.
Styl, elegancja, gracja
Tymi trzema słowami w wielkim skrócie mógłbym przedstawić opis tego, jak wizualnie prezentuje się Q90R. Bardzo cienka, stylowa ramka okalająca dokoła ekran niemal kompletnie wolny od odbić (do tematu powłoki antyrefleksyjnej jeszcze powrócimy). Tył wykonany z plastiku wysokiej jakości, któremu elegancji dodaje miłe w dotyku pręgowane wykończenie. Dla niektórych malutkim rozczarowaniem będzie grubość panelu. Bardzo, bardzo daleko w tym aspekcie do OLED-ów. Winę za to ponosi zastosowanie pełnego tylnego podświetlania, które w dużym stopniu odpowiada za genialny obraz oferowany przez ten TV, ale patrząc czysto wizualnie, dodaje kilka centymetrów panelowi tu i ówdzie. Choć nie ma co dramatyzować, bo na tle innych telewizorów typu Direct LED zalicza się on do najsmuklejszych.
Idąc dalej - w mojej opinii wielkim atutem jest centralna stopka, której nie można odmówić uroku, bo choć prosta w kształtach, jest niezwykle praktyczna. Zajmuje minimum przestrzeni, a nawet ten skromny skrawek można jeszcze wykorzystać. Ja na stopce postawiłem sensor Kinect i kamerkę od PS3, przez co zapomina się o jej istnieniu, a ekran sprawia wrażenie zawieszonego w powietrzu. Ogółem lubię, gdy producent stawia na centralną stópkę, bo dla takiej zawsze łatwiej znaleźć miejsce na stoliku bądź nocnej szafce.
Nie wypada też zapomnieć o kabelku, który łączy ekran z modułem One Connect Box. Jest on niemal niewidoczny! Niezwykle cienki, pokryty przezroczystym tworzywem praktycznie ginie w oczach. Trudno wręcz uwierzyć, że za jego pośrednictwem przesyłane jest zarówno zasilanie, jak i obraz. Tym samym spełnia on perfekcyjnie swoje zadanie, a mianowicie ułatwia ukrycie wielu kabli pochodzących od peryferyjnych urządzeń. Cuda te jednak wiążą się z o wiele większą wrażliwością na uszkodzenia mechaniczne niż przy standardowym okablowaniu. Miejcie to na uwadze, by czasami nie przygnieść lub nie przyciąć kabelka, o problem nie trudno.
W kwestii pilota, za pomocą którego kontrolujemy sprzęt, Samsung ponownie stawia na minimalizm. Doszły przyciski do serwisów streamingowych jak Netflix, ale reszta pozostała w niemal niezmienionej formie. Więc na pilocie mamy jedynie kilka przycisków, a ich używania każdy nauczy się w sekundzie. Ogółem pilota uznałbym za konstrukcję idealną... Ale mi osobiście brakowało w nim kontroli ruchowej, co byłoby użyteczne przy przeglądaniu internetu, gdzie dzięki takiemu rozwiązaniu przesuwanie kursorem byłoby prostsze i bardziej intuicyjne.
By jednak nie było samej słodyczy, to pora na łyżkę dziegciu. W branżowych testach słyszy się opinie, że zastosowanie tych wspaniałych powłok odbiło się na pogorszeniu szczytowej jasności telewizora oraz nieco słabszej czerni. I o ile to pierwsze faktycznie zaobserwowałem, tak drugi aspekt trudno mi ocenić. Jak dla mnie czerń oferowana przez Q90R jest imponująca. Co prawda nigdy nie będzie to poziom OLED-a, bo w ich przypadku mówimy o możliwości kontroli każdego piksela. Dlatego też przy większości typowych LED-ów, szczególnie z krawędziowym podświetlaniem, gdy bardzo jasny obiekt graniczy z ciemnym, to przy dokładnym przyjrzeniu się zaobserwujemy świecenie czerni w koło jasnego obiektu, co nazywa się efektem halo. Ale jeśli chodzi o Q90R, dostrzeżenie tego efektu jest bardzo trudnym zadaniem. Będąc szczerym, to jedynie w trakcie czasów ładowania w serii Uncharted był on minimalnie widoczny. W przypadku czarnych pasów w filmach czerń jest absolutna, jak i w innych scenach, gdy pojawiała się na mniejszych bądź większych powierzchniach ekranu. Jest to zasługą bardzo dużej ilości stref wygaszania, a mowa tutaj konkretnie o 480 strefach znajdujących się bezpośrednio za ekranem, które nadzoruje i steruje niezwykle skuteczny algorytm. By zamknąć temat czerni - dopiero w bezpośrednim zestawieniu z OLED-em i w wybranych scenach sprawne oko zaobserwuje braki Q90R. Odwrotnie się jednak sprawy mają, gdy mówimy o maksymalnej jasności. I tutaj flagowy QLED 4K od Samsunga zostawia wszystkie OLED-y w tyle. Choć jak wspominałem, nie jest aż tak dobrze, jak w zeszłym rok, gdy najwyższym modelem 4K był Q9FN, o czym mówią liczne testy w sieciowych serwisach, ale i mój KS9500 (topowy model Samsunga na rok 2016) świeci jaśniej, co osobiście potwierdzam. Nadal jednak mamy przyjemność z fenomenalnym efektem HDR, a zyskaliśmy rewelacyjne kąty widzenia i bezproblemowe oglądanie TV w słoneczny dzień.
Niemniej HDR wyróżnia również szerokie pokrycie palety barw oraz ich przepiękne nasycenie, w czym mocno pomaga zastosowanie technologii kropki kwantowej, której zawdzięczamy wdzięczną nazwę QLED. Model Q90R posiada świetny tryb fabryczny Film, choć profesjonalna kalibracja w przypadku takiego TV to coś więcej niż obowiązek. Ale entuzjaści kinowych doznań odczują sporą namiastkę tych wrażeń zaraz po wyjęciu telewizora z pudełka. Zaś po skalibrowaniu w pełni będą cieszyć się tym, co reżyser chciał im przekazać. I szkoda, że brakuje obsługi Dolby Vision, a pozostaje nam "jedynie" HDR10 i HDR10+. Brak ten wypominam głównie w imię zasady, że zawsze lepiej coś mieć, niż tego nie mieć.
Technologicznej gadki ciąg dalszy
Złego słowa nie mogę powiedzieć o równomierności ekranu - jako amator nie byłem w stanie dopatrzyć się winiety przy rogach wyświetlacza. Też nie było mowy o efekcie brudnego ekranu, na który szczególnie jestem wyczulony. Fantastyczna czerń Q90R wyklucza także możliwość wystąpienia jakiegokolwiek cloudingu. Jak więc widać, omawiany telewizor wolny jest od wielu problemów, z którymi często boryka się technologia LCD, a nadal posiada jej zalety, czyli wysoką jasność i brak ryzyka wystąpienie wypaleń, co dla graczy jest informacją bardzo ważną. Jako że w grach często mamy styczność ze stale wyświetlanymi elementami HUD-a. Na Q90R można do woli grać w swoje ulubione tytuły, bez żadnych obaw, że uszkodzimy w ten sposób matrycę.
Purystów nieskazitelnego brzmienia rozczarują głośniki, w jakie został wyposażony Q90R. Dźwięk z nich się wydobywający jest płaski oraz przytłumiony. Ja akurat nie mam z tym problemu, ale znajomy muzyk kręcił nosem. W moim zaś przypadku wystarczyło podgłosnić TV i słyszałem wszystko, co było potrzebne mi do szczęścia. Osoby z większymi wymaganiami na pewno mają na wyposażeniu porządny sprzęt grający albo planują zakup takowego. Niewykluczone również, że model 65-calowy posiada głośniki o większej mocy. Nie pomagało również włączenie trybu inteligentnego, ten w mojej ocenie za mocno wycisza całość dźwięku. A skoro jesteśmy przy tym trybie - nie przekonał mnie on do siebie. Poza złym doborem głośności, nie radzi sobie także z odpowiednim dobraniem jasności. Zawsze zbyt bardzo przyciemnia obraz.
Raj dla graczy
Celowo starałem się jak najdłużej odkładać temat skalowania obrazu z niższych rozdzielczości do 4K, jak i kwestię samych gier. Zaintrygowani dlaczego? Tym właśnie Q90R skradł moje serce! Sporo czytałem o procesorze, który napędza tegoroczne telewizory premium od Samsunga. O tym, w jak inteligentny sposób poprawia jakość materiałów słabszej jakości. Byłem skłonny uwierzyć w te cuda w przypadku filmów, ale gry? Tak bardzo tego chciałem, marzyłem o tym! Kto mnie lepiej poznał, ten wie, w jak mocnym przekonaniu żyłem, że poszczególne generacje konsol poprawnie współpracować będą tylko z wybranymi telewizorami, bo nie ma nic lepszego, jak natywna rozdzielczość i odpowiedni do niej rozmiar. Za idealne środowisko dla PS3, Xboksa 360 i Wii U uważałem odbiorniki HD Ready maksymalnie 42 cale. Gdy miałem plazmę 50 cali, to była ona już za duża dla tamtej generacji. Nawet w przypadku ekranu Full HD dostrzegałem brak ostrości powodowany koniecznością skalowania rozdzielczości. Byłem więc mocno sceptycznie nastawiony. Spodziewałem się niemałego koszmarku, tym bardziej że sam Samsung na oficjalnej witrynie podkreśla, że efekty skalowania w Trybie Gra przy niektórych ustawieniach mogą nie działać. Nie działają zaś wcale w przypadku podłączenia komputera.
Ale dobrze, nie trzymam Was już dłużej w niepewności, przeto napisałem już, czym ten telewizor rozkochał mnie w sobie. Efekty skalowania są niewiarygodne! Przecierałem wręcz oczy ze zdumienia, szepcząc pod nosem - "ale jak?". Jakim prawem to tak rewelacyjnie działa? Gry z pierwszych konsol HD czy choćby z Nintendo Switch wyglądają na Q90R obłędnie! Rozdzielczość wydaje się być sporo wyższa niż Full HD, choć do samego 4K wciąż wyraźnie brakuje. Niemniej w przypadku takiego PS3, które głównie oferowało swoje gry w 720p, przeskok jest ogromny! Nadal można wyłapać problemy z wygładzaniem krawędzi, ale ogółem dostajemy najładniejszy obraz, jaki kiedykolwiek PS3 wygenerowało. Aż się łapałem na zwątpieniu, czy to nadal zasłużona konsola Sony jest podłączona pod TV. Poza rewolucyjnym skalowaniem w pakiecie dostajemy inne zalety, jakie oferuje Q90R, czyli płynność obrazu na niezwykle wysokim poziomie, bardzo niski input lag 13 ms (!) i wcześniej już wspomniane: głęboka czerń, wysoka jasność, przepiękne nasycone kolory. Poza PS3 testowałem również Xboksa 360, Wii U, Switcha, a nawet PS2 i PSX-a dzięki posiadaniu premierowego modelu PS3 60 GB. Jeśli chodzi o konsole HD, to w przypadku każdej z nich wyniki były niesamowite. Zaś jeśli mowa o konsolach SD, tutaj PS2 wypadło zaskakująco poprawnie, choć nazbyt widoczne stawały się braki w grafice - brzydkie tekstury, skromna geometria obiektów, mała liczba detali. Wrażenia z uruchomienia PSX-a podsumuję jednym słowem - tragedia. Dla dwóch ostatnich konsol nadal lepszym wyborem będzie dobry, stary telewizor kineskopowy. Ciekaw też jestem, jak te wszystkie konsole sprawowałyby się na przekątnej 65 cali, bo wydaje mi się, że testowany przeze mnie o 10 cali mniejszy telewizor dodatkowo poprawił ich odbiór. Oczywiście też w serwisach wideo i przy materiałach o niższej jakości skalowanie działa równie dobrze.
Piszę ciągle o starych sprzętach i mniej ważnych sprawach, a przecież "daniem głównym" testu jest sprawdzenie najnowszej generacji konsol. Tego jak współpracują z Q90R. W tym celu podłączyłem Xboksa One X i PS4 Pro. Obserwowanie rezultatów tej symbiozy było czystą przyjemnością. Efekt HDR na pełnych obrotach i bardzo wysoka rozdzielczość, ale nawet jeśli jej brakowało, to skalowanie zniwelowało tę niedogodność kompletnie. Każdy gracz będzie usatysfakcjonowany. Nieważne w jaki gatunek będziecie chcieli zagrać. Szybkie, dynamiczne akcje wolne są od smużenia, zero utraty szczegółowości. Matryca z odświeżaniem 120 Hz na to nie pozwala.
Zapewne wielu z Was interesuje tryb Motion Plus, który trafił do gier. Został on umieszczony w ustawieniach Trybu Gra pod nazwą Ustawienia gry Motion Plus. W jego obrębie znajdują się dwa suwaki - redukcja rozmycia i redukcja drgań. Posiadają one skalę od 0 do 10. Redukcja rozmycia odpowiada za zniwelowanie rozmyć w trakcie szybkiego ruchu, a redukcja drgań odpowiada za poprawę płynności (gry działające w 30 klatkach sprawiają wrażenie, jakby działały niemal w 60). Muszę przyznać, że w praktyce oba te tryby działają świetnie. Obraz jest ostry jak żyleta, a płynność wyraźnie wzrasta. Pierwszym wrażeniom towarzyszyły same zachwyty. Ale niestety nie ma róży bez kolców. Po pierwsze wzrasta input lag, a po drugie występują artefakty. Trzeba spełnić pewne warunki, by je wywołać, oraz trzeba wiedzieć, gdzie się patrzeć, by je dostrzec. Więc jeśli ktoś ich nie widzi i nie chce, bym zepsuł mu pozytywny odbiór, to niech nie czyta już nic do końca akapitu. Problem polega na tym, że szybki ruch źle oddziałuje na nieruchome elementy na ekranie. Przykładowo gdy szybko obracamy kamerą dookoła postaci, to na jej brzegach pojawiają się artefakty. Gdy mamy wskaźnik z wybraną bronią i liczbą naboi, to przy szybkim ruchu, za tym elementem HUD-a będzie ciągnąć się rozmazana smuga. Niby drobne szczególiki, ale mi one przeszkadzały, bo zawsze stawiam na najwyższej jakości obraz, a taki Q90R oferuje z nieaktywnym upłynniaczem. Oczywiście szkoda jest go wyłączać, bo szybko człowiek przyzwyczaja się do dobrego. Proszę również, byście mnie źle nie zrozumieli. Rzeczy, które mi przeszkadzają, mogą być nieistotne dla kogoś innego. Taka osoba dostaje możliwość odpalenia gier z lepszą płynnością. Samo dodanie tej opcji i działanie przez producenta w tym kierunku uważam za wielką zaletę. Może za rok uda się wyeliminować występowanie artefaktów.
Redukcja rozmycia wolna jest od wad i zalecam ustawienie jej na maximum. Ale jeśli byłoby Wam jeszcze mało, w zakładce Ustawienia gry Motion Plus znajdziecie możliwość włączenia Wyraźny ruch (LED). Spada wtedy jasność, a ekran zaczyna migotać, zyskujemy zaś na ostrości. Jednak nie każdemu spodoba się migotanie oraz pożegnanie ze znakomitą czernią… Tak, tryb ten sprawia, że czerń zaczyna świecić. Polecam więc pozostać przy redukcji rozmycia, której wyniki są niewiarygodne. Sprawdza się tym samym porzekadło - lepsze jest wrogiem dobrego.
W ustawieniach Trybu Gra jest jeszcze FreeSync, Wzmacnianie Gier, oraz Dynamiczny korektor czerni. Włączenie FreeSync sprawiło, że obraz przestał się rozrywać, zniwelował również problem z płynnością niektórych gier. Odradzam tryb Wzmocnienie Gier - jasność zostaje sztucznie podbita, a kolory przejaskrawione. Ostatni tryb pozwala uwypuklić detale w czerniach, dzięki czemu nie umkną one naszej uwadze.
Pozytywnie odbieram również, że Q90R potrafi rozpoznać, iż podłączyliśmy pod niego konsolę i automatycznie uruchamia Tryb Gra, co zawsze oszczędza nam nieco czasu, a i od razu wiemy, jaka konsola pod jakie złącze HDMI jest podpięta. Możemy wtedy przenieść ikonkę danej konsoli na pasek zadań na sam przód, by szybko mieć do niej dostęp. W przypadku Xbox One kliknięcie w ikonkę automatycznie włącza system. Bajer ten jednak wymaga jeszcze dopracowania, bo za żadne skarby nie chce rozpoznać konsol Nintendo… Jeszcze rozumiem Wii U, do którego samo Big N wstydzi się przyznać, ale brak rozpoznania Nintendo Switch dziwi. Liczę, że aktualizacja rozwiąże ten drobny problem. Zmuszony, by ręcznie ustawiać złącze jako konsola do gier i włączać Tryb Gra, utwierdziło mnie w przekonaniu, jak wygodnie jest, gdy TV robi to sam.
Multimedia na medal
Prosto z mostu - nie ma w telewizorach lepszego systemu jak Tizen. Mógłbym już na tym zakończyć. Mogę? Szkoda by było jednak nie wspomnieć o kontroli nad TV za pomocą naszego smartfona. Już przy pierwszym uruchomieniu dostajemy sugestię, że dobrym pomysłem będzie sparować smartfon z TV. Głównym celem takiego parowania jest stworzenie sobie drugiego "pilota", ten w końcu zawsze nosimy przy sobie. Szczególnie rano w wolne dni łapałem się na tym, że chcąc włączyć TV, chwytałem za telefon i nim uruchamiałem serial na Netfliksie. Przydatny był również wydzielony obszar dotykowy, za pomocą którego można przesuwać kursor w przeglądarce internetowej, na co wcześniej marudziłem. Telefonem też możemy zrobić zdjęcie, by później dodać je do Ambient Mode, a następnie przyozdabiać nim ekran TV w tym właśnie trybie. Samsungowi zależy, by nawet "wyłączony" telewizor pełnił jakąś funkcję. Choćby dekoracyjną - wyświetlając dzieła wybitnych artystów. Informacyjną - z datą, godziną, temperaturą w naszym mieście. Lub przynajmniej by nie stanowił wielkiej, czarnej bryły i stał się niemal niewidoczny, wyświetlając zdjęcie tego, co za nim się znajduje.
Wracając do systemu Tizen. Już w moim KS9500 działa on bardzo płynnie i szybko, czym wzbudza zazdrość kolegów z telewizorami na Androidzie. W Q90R nie mogło być gorzej, a jest nawet lepiej. Materiały na YT i Netfliksie ładują się sporo szybciej, więcej aplikacji może działać w tle. Tylko ten nieszczęsny Bixby stroniący od języka polskiego. Zdecydowanie wolę proste wyszukiwanie głosowe w moim TV, bo przynajmniej rozumie, co do niego mówię i czego chcę.
Nadal w łatwy sposób można poukładać na pasku zadań aplikacje i złącza HDMI, jak nam się żywnie podoba. Zawsze więc będą one pod ręką (a raczej palcem). Praktyczność tego rozwiązania broni się sama. Oczywiście można użytkownika zasypać całą listą aplikacji, tylko po co? Kiedy każdy korzysta tylko z kilku z nich. Ustawiamy więc te najbardziej lubiane na przodzie, by mieć do nich szybki dostęp. I oby tak już zawsze zostało.
To jest już koniec!
Nawet nie wiecie, jak bardzo pragnę zakończyć ten artykuł i wrócić do grania na konsolach podpiętych pod Q90R. Wytknąłem trochę wad, ale i tak w ogólnym rozrachunku nie miałem nigdy styczności z lepszym telewizorem. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak efektywnie skalowane są niższe rozdzielczości, jak świetnie działa powłoka antyrefleksyjna, jak dobre są kąty widzenia. Czerń zachwyca, HDR prezentuje się znakomicie. Bardzo będzie bolało, gdy przyjdzie rozstać mi się z tym TV. Wybaczcie więc, ale idę korzystać z czasu, który nam pozostał.
Przeczytaj również
Komentarze (44)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych