Pro-Gamer Xano - recenzja gamingowego fotela. Sprawdzamy rodzimą propozycję
Wybór dobrego fotela gamingowego nie jest taki prosty. Na rynku mamy dziesiątki modeli od mniej lub bardziej znanych producentów. Wielu z nich tworzy fotele dla graczy, które z komfortem nie mają wiele wspólnego, a kosztują krocie, bo przecież „gamingowy” zobowiązuje. Na szczęście mamy też na rynku marki oferujące udane produkty, które nie zrujnują domowego budżetu. Jedną z takich firm jest polski Pro-Gamer. Chociaż nazwa na pierwszy rzut oka nie brzmi zachęcająco, to po kilkunastu dniach obcowania z fotelem Xano uważam, że warto się nim zainteresować.
Często łapie się na tym, że polskie firmy oceniam negatywnie z różnych powodów. Przede wszystkim dlatego, że w zdecydowanej większości tworzą tanie, niskiej jakości produkty, które nie mają szans w starciu z zachodnimi rywalami. Tym większe zaskoczenie przeżyłem, gdy do moich rąk trafił model Xano od Pro-Gamera, który po samej nazwie i wyglądzie opakowania nie zwiastował niczego szczególnego. Zanim jednak pokażę Wam ten produkt i przejdę do omówienia go, przytoczę historię marki. Skąd właściwie wzięła się taka nazwa? Kto wpadł na pomysł, by w polskich realiach stworzyć Pro-Gamera, kojarzonego bardziej z przeciętnymi rzeczami z koszy w supermarketach?
Siedziba firmy mieści się w Białymstoku. Jej początki sięgają jeszcze 2002 roku, gdy zarejestrowano spółkę, z której wykiełkował Pro-Gamer. Priorytetem jest tutaj oczywiście zagwarantowanie wysokiej jakości w przystępnej cenie, co z powodzeniem praktykuje SilentiumPC – znany polski producent komponentów komputerowych. Pro-Gamer projektując i produkując fotele, skupia się na niezawodności, bezawaryjności, solidności i dbaniu o detale. Ponieważ w swoich strukturach firma zatrudnia wielu graczy, nieuniknione, że mają oni fundamentalny wpływ na wszystkie realizowane projekty. To dobry zwiastun dla przyszłych klientów. Chociaż sama filozofia i podejście nie są szczególnie wyszukane, to po zapoznaniu się z niniejszym tekstem z pewnością spojrzycie na Pro-Gamera nieco bardziej przychylnym okiem.
Jak to określił mój dobry kolega, który jest profesjonalnym graczem w Gears of War z turniejowym doświadczeniem – „o rany, jaki ten fotel wygodny!”. Coś w tym jest, bo już po kilkunastu minutach nie zamierzał z niego zsiadać, a potem wypytywał mnie, gdzie można taki kupić. Czy to dobra rekomendacja? Nie znacie mojego kolegi, ale swój fotel gamingowy kupił na zamówienie, wydając na to grube pieniądze. Ma wysokie wymagania. Ja też nie lubię siedzieć na czymkolwiek – na co dzień korzystam z wygodnego fotela biznesowego z wysokim oparciem i podłokietnikami, dlatego gamingowe fotele zazwyczaj nie robią na mnie wrażenia.
Opakowanie, pierwsze złożenie, pierwsze wrażenia
Tutaj przechodzimy do sedna tego tekstu – modelu Xano, który przyjechał do mnie w mało zachęcającym, standardowym kartonie z nikłą wizualizacją i dumnie nadrukowaną nazwą Pro-Gamer. Ogromne pudło ważące blisko 30 kg nie ma niestety żadnych rączek czy uchwytów i tutaj należy się producentowi solidna reprymenda – do poprawy w przyszłości, bo ciężko to diabelstwo nosić! Oczywiście karton nie jest największą przeszkodą. W środku znajduje się wiele różnych elementów, które zawalą nam przynajmniej pół pokoju, ale i tak ciesze się, że producent ograniczył liczbę części do niezbędnego minimum. Instrukcja to jednostronnicowa kartka A4, śruby schowano w przyjemnym, kartonowym opakowaniu podzielonym numerycznie, a cała reszta owinięta została przezroczystą folią. Po wypakowaniu fotela i wszystkich części, przyjemnym dodatkiem jest ogromna podkładka pod myszkę w kolorze czarno-czerwonym. Jej wymiary to aż 80x45 cm. Pomieści zatem i klawiaturę i myszkę i jeszcze coś zostanie na dodatkowy kontroler. Jest przyjemna w dotyku, dobrze wykonana i ma wyszyty ogromny napis producenta. Codziennie będziecie widzieć Pro-Gamera.
Przejdźmy jednak do meritum. Złożenie fotela nie jest tak proste, jak początkowo myślałem. Mówi się, że wprawnemu użytkownikowi powinno to zająć ok. 10 minut (co podkreśla też producent na swojej stronie), ale ja bawiłem się z tym znacznie dłużej. Teraz, po fakcie, jestem już mądrzejszy. Fotel oczywiście rozpoczynamy składać od zmontowania nóżki z pięcioma plastikowymi kółkami – wykonano je z dodatkiem stopu kauczuku i są wyraźnie większe od „normalnych” kółek z foteli biurowych. Montujemy je na wcisk, zatem bardzo wygodnie. Dalej mamy amortyzator gazowy, który łączy siedzisko z podstawą. Samo siedzisko wymaga od nas dokręcenia mechanizmu do kontroli wysokości fotela i jego podatności na odchylenie. Na oparciu montujemy na gumach specjalną poduszkę pod lędźwia, a producent do zestawu dorzuca jeszcze poduchę pod głowę. Jest ona niestety za duża i zbyt wypchana, by komfortowo się przy tym siedziało, dlatego nie korzystałem z niej dłużej niż kilkanaście minut. Sposób mocowania tej poduchy wyklucza też inne rozwiązania – musimy połączyć ją z zagłówkiem. Największym problemem jest to, że po jej zamocowaniu głowa nieprzyjemnie nam opada, naciskając mocno na szyję. Miało być wygodnie według producenta, ale coś tutaj poszło w złym kierunku.
Na szczęście podłokietniki są już od nowości zamontowane w siedzisku, a naszym jedynym zadaniem po jego osadzeniu na nóżce jest tylko dokręcenie oparcia. Wszystkie elementy wydają się dobrze do siebie pasować i w gruncie rzeczy nie było z tym wielkiego problemu. Jedynie plastikowe osłony po bokach fotela sprawiły mi nieco trudności, bo śruba w jednym z nich za nic na świecie nie chciała zostać wkręcona we właściwe miejsce. Po kilkunastu minutach batalii wreszcie się udało, a efekty możecie podziwiać poniżej.
Trafił do mnie brązowy egzemplarz wyceniony na zawrotne 966 zł, który jest najwyższym i najbardziej dopasionym modelem w ofercie polskiego producenta (poziomem zbliża się co najwyżej MAVERIC). Mamy tutaj regulowaną większość elementów. Wykorzystano materiały dobrej jakości i całkiem niezłe plastiki, ale do nich przejdę w dalszej części tego testu. Fotel oparto na pięciu kółkach osadzonych w czarnym i stalowym, chropowatym „pajączku” oraz dość podstawowej pneumatycznej regulacji wysokości w niewielkim zakresie. Jak widzicie, są też wygodne usztywniacze na lędźwia i ramiona oraz dobrze wyprofilowany zagłówek i wsparcie dla odcinka szyjnego, by głowa i ciało mogły w całości oprzeć się na fotelu. To znakomite rozwiązanie, które przy dłuższych posiedzeniach wielokrotnie zachwalałem. Ktoś świetnie rozplanował takie ułożenie, podobnie jak samo nachylenie siedziska, na przodzie skierowane nieco ku górze, by tyłek zapadał nam się do wewnątrz fotela. Wymuszamy tym samym właściwą pozycję – zalety takiego rozwiązania docenią wysokie i dość masywne osoby, bo samo siedzisko jest duże i wspierane przez dodatkowe usztywniacze po bokach. Co szczególnie istotne – musimy siedzieć ze złączonymi nogami (przez wsporniki zakres ruchu jest mocno ograniczony), co początkowo może sprawić nieco kłopotów, ale uwierzcie mi – szybko do tego przywykniecie.
Fotel wykonano z przyjemnego w dotyku materiału skóropodobnego, który jest dość śliski, ale przy tym łatwy w konserwacji i czyszczeniu. Producent chwali się tutaj, że konstrukcję zaprojektowano w sposób gwarantujący właściwą wentylację dla ciała, nawet po wielogodzinnej rozgrywce. Wszystko obszyto brązowymi nićmi, wykończono plastikiem i obszyto nazwą producenta „Pro-Gamer by Yumisu”. Kim lub czym jest szanowny jegomość? Tego Google nie potrafił mi podpowiedzieć, ale to prawdopodobnie nazwa spółki-matki.
Codzienność z fotelem Xano
Po złożeniu fotela potrzebowałem kilku dni na oswojenie i przyzwyczajenie. Gdy w końcu to wyszło, mogłem zanurzyć się w świecie gier, nie zwracając uwagi na drobne mankamenty, których mamy tutaj kilka, ale które finalnie nie powinny zaburzyć korzystania z fotela na co dzień. Podłokietniki regulowane są w czterostopniowym zakresie. W górę i w dół, do przodu i do tyłu, na boki oraz pod kątem 20 stopni w prawo czy w lewo. Przez jakiś czas nie wiedziałem na co to komu potrzebne, ale wreszcie zrozumiałem, jak znakomicie sprawdza się przy pisaniu. Można wtedy zbliżyć łokcie do ciała i wymusić dużo wygodniejszą pozycję. Ten tekst powstaje właśnie w taki sposób i bardzo doceniam takie rozwiązanie. Podłokietniki wykonano z dość miękkiego tworzywa, ale miałem wrażenie, że nie trzymają się one zbyt sztywno i po kilkunastu dniach użytkowania zaczęły delikatnie „latać” na boki. Ciekaw jestem, co będzie za rok czy dwa lata. O ile sam podłokietnik przykręcono do ramy za pomocą dwóch dużych śrub i tutaj sztywno jest jak diabli, to jego górna część zrobiła się luźna. To zapewne wina mechanizmów do regulacji. Na szczęście plastik jest na tyle miękki, że jak już wbijemy w niego łokieć, to nie odczuwamy dyskomfortu.
Oparcie fotela regulowane jest w zakresie 90 stopni, z opcją położenia siedziska do pozycji poziomej, co daje nam prowizoryczną opcję wyspania się na poduszce dołączonej do zestawu. Gdyby ktoś planował spędzić noc przy komputerze i „kimnąć” się na godzinkę czy dwie, ma ku temu właściwe warunki. Tak jak wcześniej wspominałem, regulacja wysokości odbywa się w niewielkim zakresie (za pomocą wajchy po prawej stronie, na spodzie fotela), a taśmowy montaż poduszki pod lędźwia sprawia, że możemy ją swobodnie przesunąć wyżej, gdyby takie rozwiązanie bardziej nam odpowiadało.
Kółka na których oparto fotel działają płynnie i dobrze, nie przeskakują, nie stawiają wielkiego oporu, ale nie są też przesadnie luźne. Nie ma takiej opcji, żebyśmy odjechali bez wyraźnej ochoty na to, co uważam za duży plus. Oczywiście mamy też regulację samego odchylenia oparcia (wajchą po lewej stronie). Gdy ustawimy to na włączone, możemy odchylić się z taką siłą, z jaką wcześniej „wykręciliśmy” duże pokrętło na samym spodzie. Mechanizm ten chodzi jednak dość ciężko, przez co nie ma opcji swobodnego „bujania się” – w każdy ruch musimy włożyć sporo siły. Ale powiedzcie mi, kto się buja przy biurku? No chyba, że coś oglądamy, to wtedy może jest na to czas i ochota. Tutaj mam dla Was małe zaskoczenie – w modelu Xano możemy te wajchę szturchnąć raz jeszcze i tym samym zablokować fotel z „załączonym” odchyleniem. Po kilku dniach użytkowania nie mogłem już siedzieć w normalny sposób. To mechanizm nazwany przez producenta systemem „ERGO MULTI-BLOCK”, czyli umożliwiającym zablokowanie fotela w dowolnej płaszczyźnie.
Jakość wykorzystanych materiałów
Do skóropodobnej tkaniny trudno mi się przyczepić. To bardzo dobry materiał, który znakomicie spełnia swoje zadanie. Niestety ze względu na śliskość i swoją strukturę, obawiam się, że po upływie dłuższego czasu będzie mocno przetarty. Tył siedziska jest mięciutki, podczas gdy przód usztywniono, zapewne po to, by wymusić zachowanie właściwej pozycji. Same poszycia wykonano z dużą starannością, chociaż w moim egzemplarzu w zagłówku nie zachowano właściwej symetrii i wyraźnie to widać. Podejrzewam, że ten „drobny mankament” nie występuje w każdej sztuce. Plastiki są sztywne, nie trzeszczą, nie ma ostrych elementów i ciężko się do czegokolwiek przyczepić. Rama trzymająca podłokietniki jest bardzo sztywna i metalowa, wajcha służąca do odchylenia oparcia również jest metalowa (z plastikową rączką) i w zasadzie jedynym elementem, który mi nie przypasował, są... plastikowe zabudowy mocowania oparcia do siedziska. Ich sposób montażu i sama jakość wykonania nieco odstają od reszty konstrukcji. Ale nie dotykamy tego ani przez chwilę po przykręceniu, a jednak wygląda to znacznie ładniej niż metalowy „pręt” z dwoma dużymi śrubami. Warto wspomnieć, że w zestawie producent zamieszcza niezbędne narzędzia, więc do montażu nie musimy sięgać do naszej szuflady ze śrubokrętami.
Fotel wykonano z wykorzystaniem zimnej pianki odpornej na ugniatanie i to widać. Ani przez moment nie zauważyłem, by cokolwiek się odkształciło, nawet po całym dniu przesiadywania przed monitorem. Rzeczywiście działa tutaj również mikroperforacja, czyli gwarancja dobrej wentylacji. Nie odczuwałem dyskomfortu po wielu godzinach i nie mogę narzekać na wykorzystane materiały. Poduszka pod lędźwia po kilkunastu dniach nie zrobiła się sprasowanym plackiem i dalej znakomicie spełniała swoje zadanie. Oczywiście – nawet 3-4 tygodnie to zbyt mało, by we właściwy sposób przetestować fotel gamingowy, ale w tym czasie korzystałem z Xano z uśmiechem na twarzy i nie spodziewałem się, że firma „Pro-Gamer by Yumisu” tak pozytywnie mnie zaskoczy.
Podsumowania nadszedł czas
Fotel polskiego producenta spełnił moje oczekiwania. Chociaż początkowe negatywne nastawienie i delikatne problemy z montażem nieco ostudziły emocje, to po wielu dniach z przyjemnością stwierdzam, że to bardzo dobry produkt. Wykonany z materiałów wysokiej jakości, ze skóry ekologicznej która jest delikatna i przyjemna w dotyku, z ładnymi obszyciami (z wyjątkiem zagłówka) i przemyślaną konstrukcją. Same mechanizmy regulujące odchylenie oparcia i siedziska są sztywne i działają bardzo pewnie. Nieco przeszkadzały mi podłokietniki zauważalnie latające na boki. To jedyny poważniejszy mankament. Po dwóch tygodniach nieustannie odchylał się prawy podłokietnik, gdy opierałem na nim łokieć przy ruszaniu myszką. Czasem myślę, że lepszym rozwiązaniem byłaby jedynie regulacja w górę i w dół albo ewentualnie do przodu do tyłu, by maksymalnie wyeliminować tego typu historie.
Przyznam jednak, że więcej grzechów nie pamiętam – polska firma spisała się na medal. To bardzo dobry fotel i ciekawa konstrukcja. Łatwa w utrzymaniu, całkiem elegancka i przede wszystkim wygodna. Kosztuje blisko 1000 zł i nie przeczę, że to ogromna kwota. Co ciekawe, na rynku jest np. o połowę tańszy model Genesis Nitro 550, na pierwszy rzut oka wyglądający identycznie, ale to tylko pozory. Jakość wykonania, same materiały czy komfort użytkowania w modelu Genesis dalece odbiegają od tego, co mamy w Pro-Gamerze. Kwota dziesięciu stów daje nam także ogromną konkurencję, na czele z fotelami od takich gigantów, jak Corsair, MSI czy TTESports, a nawet zaplątało się tu i ówdzie coś od SilentiumPC. Najlepsze, że Pro Gamer wcale nie ma się czego wstydzić, a model Xano mogę polecić z czystym sumieniem.
Przeczytaj również
Komentarze (44)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych