Netflix - największe hity szykowane na 2020 rok
Popularna platforma musi wytoczyć ciężkie działa na najbliższe dwanaście miesięcy, o jej tron powalczy przecież mnóstwo nowych, silnych przeciwników.
Rok 2020 wreszcie nastał. Przez jednych wyczekiwany, przez innych przeklinany… Czasu jednak nie zatrzymamy i kalendarze (jeśli zmienione) jasno wskazują, że najbliższe dwanaście miesięcy upłynie nam pod znakiem dwóch dwudziestek. Czy będzie to dobry czas? To zależy i ciężko się z tym spierać, albowiem zbyt wiele zmiennych może wpływać na stan, do którego chcę się odnosić.
Jeśli chodzi o popkulturę, tu będzie skrajnie różnie. Nasza ulubiona jej gałąź, a więc branża gier wideo, może się wręcz urwać pod naporem nowości. Czeka nas przecież cała masa ogromnych premier, wśród których najrzewniej wyczekiwane są chyba Cyberpunk 2077 od CD Projekt RED oraz , sequel kultowej już produkcji spod skrzydeł Naughty Dog. Choć akapit ten zacząć powinienem od dużego kroku, jaki będzie miał miejsce w 2020. Do sprzedaży trafią nowe generacje konsol od Microsoftu i Sony. To zawsze jest wielkim, wręcz kolosalnym wydarzeniem i krokiem naprzód.
Kamera w dłoń
Odmiennie wypada to w kontekście kina. To ubiegły (wciąż łapię się na pisaniu „bieżący” :)) rok stał pod znakiem ogromnych premier, wielkich nowości i kultowych powrotów oraz kontynuacji. Wystarczy przytoczyć wyniki finansowe Disneya, o których pisaliśmy tutaj, aby zobrazować to, z czym mieliśmy do czynienia. Teraz czas na oddech. Wszystko powróci na intensywne tory w przyszłym roku, a do tego czasu musimy się zachwycić kilkoma mocnymi tytułami. Inaczej jest w przypadku…
…małych ekranów! Tu szykuje się istne zatrzęsienie. Platformy streaming’owe już zapowiedziały całą masę nowości, które trafią na ich łamy w najbliższych miesiącach. Ciężkie działa zamierza wytoczyć Netflix, który będzie musiał się mierzyć już nie tylko z HBO Go, jak miało to miejsce przed dwunastoma miesiącami. Na tron polować będą HBO Max, Apple TV, Disney Plus i rosnący w siłę oraz dobre produkcje Prime Video.
Sprawdźmy więc, co „N” trzyma w zanadrzu oraz jakie głośne premiery są szykowane dla subskrybentów usługi. Nie ma co na siłę przedłużać, sprawdźcie, co czeka nas w najbliższych miesiącach. Będzie grubo, a już styczeń zapowiada się bardzo pozytywnie!
Ragnarok
Sam tytuł wywodzi się mitologii skandynawskiej, gdzie opisuje wielką wojnę pomiędzy prawowitymi bogami a olbrzymami, który włada zły Loki. Najprościej jest to chyba określić, jako odpowiednik chrześcijańskiej apokalipsy, gdzie siły dobra zmierzą się z opozycją.
W serialu przedstawione zostanie małe, norweskie miasteczko, gdzie nagła zmiana klimatu okaże się zapowiedzią ogromnego kataklizmu. Czy w XXI wieku można powstrzymać Ragnarok? Przekonamy się już niedługo, albowiem jest to jeden z kilku seriali na liście, który ma już datę premiery. Odpowiedź na postawione pytanie będziemy mogli poznać już ostatniego dnia stycznia.
BoJack Horseman (Sezon 6, część 2)
O tej pozycji wie prawdopodobnie każdy, kto kiedykolwiek miał styczność z przygodami „dekadencyjnej” mieszanki konia z człowiekiem (choć z rosnącym naciskiem na to drugie). Szósty sezon to bez wątpienia ogromne wydarzenie dla fanów serialu, albowiem wieńczy on całą historię i domyka wątki poznanych postaci.
Został jednak podzielony na dwie części. Podczas gdy pierwszą mogliśmy oglądać w zeszłym roku, na ostateczne zakończenie wciąż czekamy. Netflix dostarczy je jednak już pod koniec stycznia i wtedy też poznamy finał opowieści o Hollywood w krzywym zwierciadle.
Ares
Pierwsza holenderska produkcja oryginalna dla Netflixa i trzeba przyznać, że tematycznie ruszają z grubej rury! Serial zadebiutuje już 17 stycznia i przedstawi nam losy pary przyjaciół, która przypadkowo otwiera portal do mrocznego, diabelskiego świata siedemnastowiecznej Holandii.
Seria opisywana jest jako horror psychologiczny, więc możemy spodziewać się mocnej historii. Na ten moment nie znamy prawie żadnych szczegółów na temat fabuły, ale tego typu produkcji jest dziś jak na lekarstwo. Miejmy nadzieję, że Pieter Kuijpers wraz z ekipą podołają wyzwaniu.
Cursed
Serial ten zapowiada się wyjątkowo ciekawie, choć początkowo można było odnieść wrażenie, że kierowany jest do konkretnej, specyficznej grupy odbiorców. Z czasem okazało się jednak, że jest nieco inaczej, a nowe spojrzenie na arturiańskie legendy może dać niezwykle świeży i ciekawy efekt.
Co warto odnotować, w jednej z głównych ról, jako Nimue, wystąpi Katherine Langford. Aktorka znana jest z roli w „13 powodach”- jednej z pierwszych, głośnych produkcji serialowych od Netflixa. Choć wielu zarzuca jej pewną statyczność aktorską, to tego typu rola może okazać się świetnym sprawdzianem.
Jurassic World: Camp Cretaceous
Bardzo ciekawy pomysł na animację, która wydaje się jednak powstawać nieco za późno. Wiele lat czekałem na „kreskówkową” adaptację przygód z Parku Jurajskiego i choć wreszcie się doczekałem, to zapał zdążył już nieco opaść. Czy oznacza to, że nie obejrzę? Bynajmniej, albowiem uważam, że przy dobrej realizacji, możemy doczekać się jednej z ciekawych pozycji.
Amerykańska produkcja przedstawi nam historię sześcioosobowej grupki, która będzie musiała radzić sobie na wyspie Nublar. Schemat znany i lubiany, a jeśli zostanie dobrze zrealizowany (to Netflix przecież potrafi), może trafić do wszystkich- zarówno młodszych, jak i starszych widzów.
Locke & Key
Kolejna interesująca produkcja na liście. Jej reżyserią zajmie się uznany Michael Morris, więc już na starcie można ze sporą dozą prawdopodobieństwa założyć, że pod względem realizatorskim dostaniemy coś naprawdę dobrego i wyjątkowo wciągającego. Zapowiedziana fabuła tylko to potwierdza.
Historia skupi się na trójce rodzeństwa, która po… sprawie morderstwa ich ojca postanawia wrócić do dawnego domu, do Massachusetts. Tam odnajdują klucze, które dają im specjalne moce. Te jednak ciągną ze sobą masę konsekwencji, albowiem największe zło również się na nie czai.
13 Reasons Why (Sezon 4)
Następny sezon serialu, o którym wspomniałem przy okazji „Cursed”. Choć już po pierwszym zaliczył zjazd, a trzeci ponownie nie dowiózł odpowiedniego poziomu, to wciąż jedna z głośniejszych i bardziej wyczekiwanych premier. Pokazuje to tylko, jak ogromną przewagę daje dobre początkowe wrażenie.
Co czeka nas w nadchodzących odcinkach? Tego nie wiemy oficjalnie, jednak możemy śmiało napisać, że będziemy przyglądać się problemom nastolatków, które ponownie przedstawione zostaną przy niemałej hiperbolizacji. Oby ogromna popularność niosła równie ogromne, pozytywne konsekwencje odnośnie do świadomości młodych ludzi.
The Haunting of Bly Manor
Nowa część antologii „The Haunting of…” wyczekiwana jest przez całe tabuny fanów. Wszystko przez to, że pierwszy sezon (The Haunting of Hill House) okazał się ogromnym hitem i dostarczył taki typ horroru przeplatanego dramatem, jakiego próżno było szukać wcześniej w produkcjach serialowych.
Nadchodząca opowieść przyniesie nam coś zupełnie nowego oraz kolejnych bohaterów, z którym przyjdzie nam się emocjonalnie wiązać. Niezmienna pozostanie jednak obsada. Zarówno ta „z zaplecza”, jak i sami aktorzy. Zdecydowanie jest na co czekać, albowiem wszyscy oni zasłużyli na ogromny pakiet zaufania.
La Casa De Papel (Sezon 4)
Druga już pozycja na liście, która przyniesie fanom czwarty sezon. Tu jednak mamy do czynienia z nieco innym przypadkiem, niż w kontekście „13 powodów”, albowiem wraz z popularnością idzie wysoki poziom produkcji. Co więcej, poprzedni sezon zakończył się w takim momencie, iż pozostaje cieszyć się szybkim powrotem serialu na małe ekrany.
Czy „Dom z Papieru” kolejny już raz zaserwuje bardzo wysoki poziom? Nie warto wróżyć z fusów, ale trzykrotnie im się udało, więc nie widzę powodów, aby miało być inaczej. Ja czekam bardzo mocno i wiem, że wielu z Was również! Profesorze, dowieź!
Lucifer (Sezon 5)
Choć początkowa wersja zakładała urwanie serialu po czwartym sezonie przez FOX, to pod naporem fanów Netflix zgodził się stworzyć jeszcze piąty, ostatni, który ma wieńczyć popularną historię. Charyzmatyczny bohater raz jeszcze zagości na małych ekranach, w naszych domach.
Tytułowa postać wreszcie będzie mogła dokończyć niepozamykane wątki, a to bez wątpienia ucieszy wszystkich widzów rzeczonego serialu. Po czwartym wciąż zostało ich sporo, więc miejmy nadzieję, że nie dostaniemy czegoś na wzór kondensacji wydarzeń i prostych zakończeń, byle zamknąć się w danej liczbie odcinków.
Przeczytaj również
Komentarze (59)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych