Reklama
Brahms: The Boy II – recenzja filmu. Kakofonia zamiast symfonii

Brahms: The Boy II – recenzja filmu. Kakofonia zamiast symfonii

Jędrzej Dudkiewicz | 01.03.2020, 21:00

Co jest takiego strasznego w lalkach, że Hollywood uważa, że wszyscy powinniśmy się ich bardzo bać? W końcu jest Chucky, jest Annabelle (ponoć najgroźniejsza ze zbioru małżeństwa Warrenów), a także Brahms, który dopiero co doczekał się swojego drugiego filmu. Czy to kolejny film, który będzie się wymieniać w trakcie udowadniania, że horror przeżywa prawdziwy renesans, czy też typowy straszak, o którym wszyscy natychmiast zapomną?

Liza, Sean i Jude tworzą szczęśliwą rodzinę. Zmienia się to, gdy Liza i Jude zostają napadnięci we własnym mieszkaniu. Kobieta ma koszmary, chłopak przestaje się odzywać. W celu walki z traumą, cała trójka decyduje się zmienić miejsce zamieszkania. Tak trafiają w pobliże wielkiej posiadłości. W jej pobliżu Jude znajduje dziwną porcelanową lalkę, która odtąd staje się jego najlepszym przyjacielem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Brahms: The Boy II – recenzja filmu. Kakofonia zamiast symfonii

Brahms: The Boy II – nudy na pudy

Pierwsza część serii (być może będą kolejne filmy, co niestety sugeruje zakończenie) opowiadała o przemocy domowej i wyzwalaniu się z toksycznego związku. Druga również próbuje dodać do całej historii coś więcej, tym razem jest to oczywiście radzenie sobie z traumą. Doświadczyli jej zarówno Liza, jak i Jude, oboje stracili jakże ważne poczucie bezpieczeństwa. I może gdyby na tym skupili się twórcy, opakowując to w sztafaż horroru, to można by było mówić o udanym filmie. Zamiast tego, nie wyszło im nic. Jeśli chodzi o ten pierwszy element, to motyw ten poprowadzony jest w sposób najbardziej standardowy i nijaki, każdy widział to już setki razy i nikt nie ma tu nic nowego ani ciekawego do powiedzenia. Zresztą odniosłem wrażenie, że twórców trauma tak naprawdę nie interesuje, ale wrzucają ją do filmu, by w razie – zasłużonej – krytyki powiedzieć „ale halo, halo, to nie jest przecież tylko durny horror!”. Problem w tym, że nawet filmu grozy nie udało im się nakręcić, bo Brahms: The Boy II nie ma w sobie choćby śladowych ilości napięcia. Ba, reżyserowi Williamowi Brentowi Bellowi nie chce się nawet korzystać z jump scare’ów. Zamiast tego wydaje mu się, że wystarczy sporo ujęć, w których kamera skupia się wyłącznie na tytułowej lalce. Do tego dodaje się upiorną muzykę i voila, widzowie siedzą na krawędzi fotela. No cóż, tak to nie działa. Nie mam pojęcia, czemu widok porcelanowej lalki siedzącej na kanapie miałby kogokolwiek przestraszyć.

Brahms: The Boy II – marne postacie

Zapewne żadnym zaskoczeniem nie będzie też to, że w Brahms: The Boy II nie ma ciekawych bohaterów, których losy jakkolwiek mogłyby obchodzić odbiorcę. To raczej nie przypadek, że Katie Holmes rzadko pojawia się w ostatnich latach w filmach, o których jakkolwiek się mówi. Jej kreacja Lizy jest całkowicie nijaka. Podobnie zresztą rzecz ma się z jej mężem, Seanem, którego gra Owain Yeoman. Jeszcze gorzej wypada Christopher Convery jako Jude. Gdy twórcy każą mu udawać, że zachodzi w nim niepokojąca zmiana na gorsze i jego postać, przez kontakt z Brahmsem, zaczyna być zła i upiorna, efekt jest po prostu komiczny (jedyne, co Convery umie zrobić, to spojrzeć „groźnie” spode łba na swoją mamę).

O tym, że Brahms: The Boy II jest pełen absurdów, idiotycznych zachowań bohaterów oraz przewidywalny od początku do końca nie ma chyba nawet sensu wspominać. Miłośnicy horrorów wyjdą więc z kina zawiedzeni. Na całe szczęście już w tym miesiącu będą mogli zapoznać się z Niewidzialnym człowiekiem i Cichym miejscem 2 (a do tego premierę będzie mieć ciekawie zapowiadający się pierwszy polski slasher W lesie dziś nie zaśnie nikt). Może one pozwolą szybko zapomnieć o kontynuacji historii „przerażającej” porcelanowej lalki.

Atuty

  • Film jest krótki

Wady

  • Niestety cała reszta

Brahms: The Boy II to kolejny horror, którego twórcy nie mają za grosz talentu do przestraszenia kogokolwiek.

2,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper