Astro C40 – recenzja sprzętu. Kontroler dający wybór
Astro to firma kojarzona przez graczy głównie ze względu na świetne headsety. Firma przez lata wyrobiła sobie renomę projektując szereg dopracowanych zestawów, które są wykorzystywane przez graczy z całego świata. Po latach inżynierowie postanowili zaszaleć projektując kontroler do PlayStation 4 i PC – spędziłem z Astro C40 ponad miesiąc i jestem gotów podzielić się moimi wrażeniami.
Astro przez lata prezentowało graczom headsety, szybko wyrabiając sobie tym samym fantastyczną renomę. Amerykanie przygotowują słuchawki dla profesjonalnych graczy, które odznaczają się rozpoznawalną bryłą – producent od zawsze stawia na urządzenia, które charakteryzują się niezwykle „gamingowym” wyglądem. Nie są to kolejne słuchawki dla wszystkich, ponieważ Astro ma bardzo wyspecjalizowane grono odbiorców. Nie wspominam o tym bez powodu, ponieważ chwytając w łapy Astro C40 miałem bardzo podobne wrażenia – kontroler mocno różni się od DualShocka, w kilku miejscach posiada zaakcentowane elementy, ale z drugiej strony akurat tym razem firma chce trafić w gust wielu graczy. Jest to personalizowany pad oferujący możliwość swobodnej zmiany ustawienia analogów.
Astro C40 – Wygląd? Typowe Astro
Zanim jednak przejdę do szczegółowej konfiguracji, warto spojrzeć na samo urządzenie, ponieważ Astro zadbało o kilka przyjemnych dla oka elementów. Zatroszczono się nie tylko o kontroler, a dorzucono do zestawu również porządne, utwardzone etui, w którym możemy schować sprzęt podczas podróży – w środku znalazło się miejsce na dodatkowe elementy, o których opowiem za chwilę. Pokrowiec nie jest w przypadku Astro specjalnie zaskakującym rozwiązaniem, ponieważ firma stawia na e-sport, urządzenie posiada certyfikat Sony i może bez problemu być wykorzystywane we wszystkich oficjalnych rozgrywkach. Głównie z tego powodu nie można liczyć na stworzenie kombinacji klawiszy (jeden przycisk odpowiada za kilka akcji), ale w zasadzie niemal wszystkie profesjonalne pady nie posiadają tej opcji – twórcy chcą zapewnić graczom nie tylko świetną rozgrywkę, ale i możliwość uczestniczenia w zawodach.
Astro C40 od początku nie przypomina urządzenia od Sony – kontroler jest masywniejszy, posiada grubsze gripy, a producent zadbał o szereg czerwonych elementów wyróżniających sprzęt i zapewniających charakterystyczny, „gamingowy” szyk. Całość została nieźle wizualnie zaprojektowana tworząc połączenie trzech kolorów: większość kontrolera jest szara, a powłoka w tym miejscu jest miękka, dodatkowo wprowadzono czarną płytkę, na której wylądowały przyciski i analogi, natomiast dla nadania nieco wyrazistości posłużono się kilkoma czerwonymi akcentami. Do samego chwytu entuzjaści DualShocków będą musieli się odrobinę przyzwyczaić, ale to jest akurat kwestia kilku godzin. Na wszystkich przyciskach funkcyjnych wykorzystano czerwone oznaczenia (iks, kwadrat, trójkąt, kółko), a same klawisze działają bardzo sprawnie – przełączniki działają niemal podobnie do tych z PS4 i nie zastosowano tutaj switchy znanych z myszek. Bardzo przypadły mi do gustu analogi, które na swojej powierzchni posiadają wypustki, oprócz tego zadbano o porządny opór, co w żadnym wypadku nie jest przypadkową decyzją. Interesującą sytuacją jest na pewno sam d-pad, który również otrzymał lekkie, czerwone wykończenie, jednak czas reakcji switchów jest minimalnie szybszy od tych z przycisków funkcyjnych. Pozwala to wykonywanie szybkich akcji i przykładowo przełączenie pomiędzy opcjami – akurat często d-pad jest w ostatnim czasie wykorzystywany właśnie do takich akcji. W padzie nie zabrakło panelu dotykowego – ten akurat został lekko ukryty, nie wyróżnia się i posiada na swoim przednim panelu mały pasek-diodę. Producent musiał także zapewnić przyciski PlayStation, Share oraz Options – wszystkie zostały lekko ukryte względem pozostałych, wyróżnionych elementów.
Na górze znalazło się miejsce na przewód, przełącznik profili, tryb podłączenia (przewodowe lub bezprzewodowe), a L1 i R1 otrzymały opływowy kształt – palce wskazujące idealnie układają się na rozciągniętych przyciskach. Ich czas reakcji jest krótki, nie ma tutaj mowy o przestojach, więc można bez problemu rzucić granatem lub szybko zmienić broń. L2 i R2 zostały wykończone do góry, by palce nie mogły się z nich ześlizgnąć. Producent zastosował możliwość skrócenia czasu reakcji triggerów – na tylnej przestrzeni znajdziecie dwa, czerwone (gustowne) przełączniki, które ograniczają ruch przycisku dosłownie o połowę. Sprawdza się to bardzo dobrze i nietrudno znaleźć odpowiednie zastosowanie – wszystko zależy oczywiście od gry, ale łatwo można wykorzystać tę funkcję podczas rozgrywki.
Ostatnie wyraźnie zaakcentowane elementy znalazły się na plecach – gripy otrzymały gumową powłokę, która nie tylko pozwala pewniej trzymać pad, ale ponadto zastosowano dwa przyciski UL i UR. Umiejscowienie tych części jest jak najbardziej przemyślane, ponieważ UL i UR są opływowe – zostały więc rozciągnięte między gripy a tylną ścianę. W praktyce oznacza to, że palce samoistnie lądują na odpowiednim miejscu – jeśli jednak nie macie większego doświadczenia z podobnymi rozwiązaniami, to będziecie potrzebować około doby, by przyzwyczaić się do dodatkowych przycisków. Mam przy tym wrażenie, że znacznie dłużej trwa dobre wykorzystywanie UL i UR, gdyż gracz musi pamiętać o dodatkowej opcji. W trakcie testów nie miałem problemów z UL i UR, a też nie zdarzało mi się przypadkowo aktywować przycisków – choć słyszałem opinie, według których umiejętność odpowiedniego chwycenia pada, bez wykonywania przypadkowych "klików", zajęła około 3-4 dni. Ostatnim ważnym elementem w podstawie budowy jest wejście na headset – jego umiejscowienie jest jak najbardziej standardowe.
Ten fragment tekstu zatytułowałem „Wygląd? Typowe Astro”, bo chwytając C40 pierwszy raz w dłonie ta myśl nasunęła mi się natychmiast. Kontroler jest wyraźnie zaakcentowany – na przednim panelu znajduje się napis „astro”, na lewym gripie widzimy oznaczenie „AG SF CA”, by już na prawym pojawiło się wymowne „C40 Tournament Ready”. „C40” znalazło się także w górnej części panelu dotykowego, a na dwóch gumowych bokach (gripy) widzimy napisy „astro”. Trzeba przyznać, że tak mocne podkreślenie i ozdobienie nie jest to specjalnie zaskakujące – jeśli mieliście okazję zapoznać się z innymi urządzeniami producenta, nie będziecie specjalnie zaskoczeni.
Astro C40 – Ty wybierasz układ
Astro C40 jest tak naprawdę kontrolerem, który możemy mocno personalizować. Wspomniana na początku, czarna płytka jest zdejmowana – wystarczy odkręcić cztery śrubki wykorzystując dołączony, znajdujący się w etui śrubokręt. Zmiana ustawienia analogów oraz d-pada zajmuje dosłownie kilka sekund – jedynie przyciski funkcyjne muszą znajdować się na standardowym miejscu. Reszta? Wszystko zależy od naszych oczekiwań. Bez problemu możecie grać mając dwa analogi na dole, a d-pada po lewej stronie, ale też bez problemu zmontujecie ustawienie znane z padów Microsoftu. Po wymontowaniu płytki otrzymujemy dostęp do modułów, które możemy dowolnie przekładać – działa to sprawnie, ale muszę wspomnieć, że miałem mały problem z odpowiednim podłączeniem. Za pierwszym razem po zmianie ustawienia nie działał d-pad, choć okazało się, że nie zwróciłem uwagi na czerwone oznaczenie znajdujące się w środku urządzenia. Innym razem analog odrobinę przekręciłem, więc bohater automatycznie biegał w prawo... Jak to rozwiązać? Po prostu niezbędne jest spokojne montowanie części. Nie możemy tego robić „na szybko”, bo łatwo coś źle ustawić lub dokręcić – jeśli minimalnie źle włożycie moduły, płytka również nie będzie chciała się wpasować i pojawi się odstęp, za sprawą którego możecie mieć problem przykładowo z klikaniem przycisków funkcyjnych. System oczywiście działa, ale trzeba do niego podejść bez pośpiechu.
Istotnym elementem Astro C40 jest również aplikacja – można ją niestety zainstalować wyłącznie na PC. Tutaj pojawia się opcja pełnego dostosowania kontrolera do własnych potrzeb i tworzenia różnych profili. Wśród możliwości pojawia się mapowanie przycisków, producent pozwala nie tylko ustawić UL i UR, ale także pozostałe klawisze, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by ustawić pada pod własne preferencje. Apka pozwala także zmienić czułość analogów oraz triggerów, zmienić siłę wibracji oraz podświetlenie, choć to nie koniec – Astro C40 otrzymał także korektor audio, w którym pojawiła się opcja dostosowania dźwięku ze słuchawek, głośności mikrofonu oraz dźwięku oraz nawet dostosowanie samosłyszalności. Szczególnie ta ostatnia opcja nieczęsto pojawia się w kontrolerach.
W zestawie z urządzeniem dostajemy jeszcze 2-metrowy przewód – można go dobrze schować w etui, gdzie znalazło się specjalnie wydzielone dla niego miejsce. Producent dorzucił jeszcze transmiter USB do bezprzewodowego połączenia, wspomniany wcześniej śrubokręt, ale również cztery wymienne grzybki – dwie o standardowej wysokości z wypukłą górą, jeden dłuższy i wypukły oraz jeden dłuższy, ale wklęsły. Opcji jest tym samym sporo i można jedynie żałować, że w samym zestawie nie znajdziemy przynajmniej jednego dodatkowego modułu oraz drugiego d-pada – w samym etui znajduje się dla nich miejsce. Dołączony do kontrolera akumulator umożliwia rozgrywkę bez kabla przez około 11-12 godzin – zawsze może być lepiej, jednak i tutaj jest progres względem pada od Sony.
Spędziłem z Astro C40 ponad miesiąc i od pierwszego momentu wiedziałem jedno – to kolejny świetny i dopracowany pro-kontroler. Inżynierowie z Astro dopracowali przyciski funkcyjne, których czas reakcji jest zadowalający, d-pad działa błyskawicznie, L1/R1 zostały dobrze umiejscowione i umożliwiają szybkie akcje, a triggery możemy dostosować do własnych potrzeb. Sprzęt jest porządny, dobrze leży w dłoni, nie spotkamy się tutaj z żadnym trzeszczeniem elementów czy luzami. Szybko przypisałem pod UL i UR odpowiednie funkcje, by móc później korzystać z nich podczas rozgrywki w Call of Duty: Warzone oraz Nioh 2 – łatwo dostosujecie pada do własnych potrzeb i będziecie mogli wykorzystywać jego atuty podczas rozgrywki. Podoba mi się także sama wizja Astro, która nie ucieka od swojego „gamingowego” charakteru, a jednocześnie ponownie wykorzystuje wysokiej jakości materiały, tym samym zapewniając graczom odpowiednią jakość wrażeń. To jeden z kilku pro-padów, który będzie idealną opcją dla fanów elektronicznej rozgrywki spędzających przy konsoli wiele godzin w tygodniu. Podczas testów odniosłem wrażenie, że producent od początku do końca realizował swój plan zapewnienia kolejnego wysokobudżetowego produktu – śmiało można stwierdzić, że misja została zakończona sukcesem.
Astro? Już nie tylko mistrzowie dźwięku
Astro C40 działa świetnie, ma wiele atutów, ale to niestety kolejny pro-pad nie dla każdego. Cena (849 zł) sprawi, że tylko nieliczni będą mogli wykorzystać jego plusy i cieszyć się nim podczas rozgrywki. Czy warto? Zdecydowanie tak, jednak musicie spokojnie podchodzić do wymiany modułów i poświęcić trochę czasu na personalizację. Szkoda też, że inżynierowie nie zadbali o możliwość płynnego mapowania UL/UR, bo opcja przydałaby się szczególnie podczas testowania nowych tytułów – gdy jeszcze nie wiemy, do czego tak naprawdę chcemy wykorzystywać dodatkowe przyciski.
Jestem pozytywnie zaskoczony Astro C40 i czekam na więcej. Wierzę, że korporacja już na nowej generacji rzuci rękawice innym firmom i będzie śmielej prezentować coraz to ciekawsze pady. Już teraz Astro C40 jest jedną z najlepszych opcji dla graczy na PlayStation 4.
[Tekst powstał we współpracy z firmą Astro]
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (44)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych