Kierunek: Noc, sezon 1 – recenzja serialu. Zagubieni w przestworzach
Jeśli jest pisarz, którego książki są praktycznie niemożliwe do zekranizowania, to na pewno jest nim (chociaż to nie jedyny taki przypadek) Jacek Dukaj. Zrealizowany w oparciu o jego twórczość belgijski serial Netflixa Kierunek: Noc jest tego bardzo dobrym dowodem. Tyle, że nie z tych powodów, których po takim wstępie można się spodziewać.
Przygodę zaczynamy na lotnisku w Brukseli. To właśnie tam dziwnie zachowujący się Terenzio obezwładnia strażnika, zabiera mu broń, po czym porywa samolot, który miał lecieć do Moskwy. Jak się okazuje, nie jest on terrorystą – po prostu dowiedział się, że z jakiegoś powodu promienie słoneczne zabijają ludzi. Jedynym ratunkiem jest więc lot w noc.
Kierunek: Noc – wciągająca historia
Co zatem miałem na myśli pisząc, że Kierunek: Noc jest potwierdzeniem opinii, iż trudno jest zekranizować twórczość Jacka Dukaja? Ano to, że de facto nie jest on przeniesieniem na ekran Starości Aksolotla, tylko został zainspirowany dosłownie jedną stroną tejże książki. Jakiekolwiek porównania obu dzieł nie mają więc najmniejszego sensu. Czym w związku z tym jest nowy serial Netflixa? Przede wszystkim utrzymaną w dość klaustrofobicznym klimacie (większość akcji ma miejsce na pokładzie lecącego samolotu) opowieścią o niespodziewanej apokalipsie i ogromnej chęci przetrwania. Odznaczają się nią w zasadzie wszyscy bohaterowie i – jak się okaże – każdy z nich będzie w którymś momencie przydatny. To ważne, bo problemy się coraz bardziej nawarstwiają: gdzie lecieć, na jak długo wystarczy paliwa, a także jedzenia, leków i innych zasobów, kiedy można pozwolić sobie na odpoczynek, w jaki sposób naprawiać ewentualne usterki i, oczywiście przede wszystkim, co w ogóle się dzieje, dlaczego i czy jest szansa na ratunek? Tymi ostatnimi kwestiami twórcy zajmują się w dość ograniczonym stopniu, co jednak wcale nie jest wadą. Tak naprawdę nie bardzo ma przecież znaczenie powód, dla którego nagle promienie słoneczne zaczęły być tak szkodliwe dla ludzi, tylko co w takiej sytuacji można zrobić. Atmosfera jest tu więc gęsta, z rzadka przełamywana próbą zażartowania przez którąś z postaci. Sporo jest tu napięcia, bo i zwrotów akcji jest dużo: jak tylko wydaje się, że wszystko powinno być w miarę w porządku chociaż przez dziesięć minut, zaraz okazuje się, że było to tylko złudzenie. Dzięki temu tych sześć niezbyt długich (każdy po niecałe czterdzieści minut) odcinków ogląda się znakomicie – są utrzymane w bardzo dobrym tempie i nie można się od nich oderwać. Oczywiście można narzekać, że tu i ówdzie twórcy są z logiką na bakier i momentami za bardzo naginają prawdopodobieństwo, tym niemniej nie przeszkadza to za bardzo w czerpaniu przyjemności z seansu.
Kierunek: Noc – pełnokrwiści bohaterowie
Tym bardziej, że nie wspomniałem przecież o najważniejszym problemie, z którym muszą mierzyć się bohaterowie, a mianowicie… z samymi sobą. Zamknięcie na niewielkim obszarze grupy nieznających się ludzi to dość prosty, ale bardzo skuteczny pomysł na zbudowanie tego, co najważniejsze, zarówno w filmie, jak i serialu, czyli konfliktu. Wspomniałem, że każda z postaci ma tu do odegrania swoją rolę i w którymś momencie przydają się jej umiejętności. Działa to jednak też w drugą stronę – wszyscy mogą być potencjalnym zagrożeniem. Nie tylko ze względu na przeszłość i to, czym zajmowali się przed apokalipsą, ale też w związku z tym, jak reagują na obecną sytuację. Opowieść o radzeniu sobie z katastrofą jest sercem serialu Kierunek: Noc. W końcu każda z tych osób wchodziła do samolotu w innym celu, każda musi pogodzić się ze stratą bliskich osób, których nie udało się ostrzec. A to rodzi najróżniejsze emocje, które w jakiś sposób muszą znaleźć ujście. Generalnie nieprzypadkowo niektórzy porównują ten serial do kultowych Zagubionych, mi też Kierunek: Noc, pod pewnym względami, kojarzył się z tą produkcją. Wracając jednak do bohaterów: różnice między nimi zostały rozegrane w bardzo dobry sposób, w czym duża zasługa aktorów i aktorek. Tworzą oni pełnokrwiste kreacje, w które można uwierzyć nawet jeśli co jakiś czas postacie zachowują się, hmm, co najmniej dziwnie. Fajnym zabiegiem jest też to, że w niektórych momentach mówią oni różne rzeczy w swoich językach, dzięki czemu można usłyszeć i polski, bo na pokładzie jest gość o imieniu Jakub.
Kierunek: Noc to zatem bardzo solidna produkcja, po której nie spodziewałem się, że aż tak mnie wciągnie. Z przyjemnością obejrzę kolejny sezon, zwłaszcza że zakończenie zostawia furtkę dla co najmniej kilku ciekawych wątków. No i oferuje pewną aktorską niespodziankę. Kierunek: Noc oferuje porządną rozrywkę, która sprawi, że na mniej więcej cztery godziny zapomnicie o przykrej rzeczywistości za oknem.
Atuty
- Wciągająca i utrzymana w dobrym tempie fabuła;
- Ciekawe zwroty akcji;
- Dobrze zbudowane klaustrofobiczny klimat i napięcie;
- Solidnie napisani i zagrani bohaterowie
Wady
- Czasem twórcy są na bakier z logiką i za bardzo naginają granice prawdopodobieństwa;
- Postacie niekiedy zachowują się bardzo głupio
Kierunek: Noc nie ma za wiele wspólnego z twórczością Jacka Dukaja, co nie zmienia faktu, że to wciągająca produkcja zapewniająca porządną rozrywkę.
Co?
Przeczytaj również
Komentarze (12)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych