Wielka – recenzja serialu. Rosja u stóp kobiety
Na dwór cara Rosji przybywa młoda Zofia, która zatrzęsie w posadach pełnym buty i krnąbrnej etykiety dworem. Do miszmaszu osobowości dodajmy humor, wulgarność i idee oświeceniowe – a dostaniemy obraz „Wielkiej”. Zapraszam do recenzji najnowszego serialu, który zobaczycie na HBO GO.
Współcześni twórcy filmowi uwielbiają rozliczać postacie historyczne – w tym także kobiety, które odegrały znaczącą rolę na świecie. „Wielka” podąża drogą „Faworyty” - oto na warsztat bierze wydarzenia historyczne nieco ubierając je w swoją wersję. Historia Katarzyny Wielkiej w opracowanym przez Tony'ego McNamarę scenariuszu (de facto współautora „Faworyty”) jest „ historią miejscami prawdziwą”, co już na wstępie daje jasno do zrozumienia, że nie będziemy mieć do czynienia z wiernym przeniesieniem wydarzeń historycznych i dbałością o fakty zapisane na kartach historii. Widzowie wrzucani są w fabułę pełną zaskakujących zwrotów akcji, a ta zabawa scenarzyście udaje się wręcz wyśmienicie. Mieszając życie dworskie z feministycznymi ideami oraz dążeniami do poprawy stanu państwa i przyprawiając je nieco współczesną formą, postawiono młodą Katarzynę w samym centrum huraganu, a ona z niemałą śmiałością podejmuje walkę z żywiołem. „Wielka” to pokręcony obraz skupiający się na początkowym etapie życia jednej z najbardziej potężnych władczyń Rosji na cesarskim dworze. Katarzyna II Wielka jest postacią tak barwną, że kolejna produkcja jej poświęcona Was nie znudzi. Choć w ramówce HBO całkiem niedawno mogliśmy sprawdzić „Katarzynę Wielką”, początki życia cesarzowej na dworze zostały ujęte nieco inaczej niż moglibyśmy się tego spodziewać, co mnie osobiście przypadło do gustu.
Wielka - to jest Rosja
Rozpocznijmy jednak od początku: na dwór Piotra III przybywa Zofia Fryderyka Augusta, która za sprawą chrztu szybko staje się Katarzyną. Młoda, przepełniona oświeceniowymi ideami i poszanowaniem do nauki arystokratka szybko ściera się z codziennością panującą na dworze. Jej mąż, cesarz Rosji Piotr III twardą ręką chciałby rządzić nie tylko w państwie, ale i w „swoich czterech ścianach” - co staje w opozycji do jego duszy hulaki i konesera wódki. Najmocniej pragnąc poklasku i miłości, ten nieco niezrównoważony i zakompleksiony młody władca, chce przede wszystkim dorównać swemu ojcu. Dlatego też w trakcie 10 odcinków „Wielkiej” jesteśmy świadkami dążenia Piotra do pozyskania jeszcze większego oddania ludu i wpisania się na karty historii– a dwór tymczasem żyje własnym życiem. Zamknięci w bogato ozdobionych komnatach, odziani w misternie dopracowane stroje, przedstawiciele rosyjskiej szlachty nie stronią od przyjęć, niebezpiecznych zabaw, seksu, przemocy i spisków. Tony McNamara już w tym miejscu wypełnia fabułę humorem, na pierwszy plan wysuwając wszelkie wady i przywary najbogatszych Rosjan, nie zapominając także o klerze, który w tamtych czasach odgrywa niemałą rolę w kraju. Do tego dodaje całkiem sporo niewyszukanego humoru i przekleństw.
W tym wszystkim odnaleźć musi się główna bohaterka – Katarzyna, której obowiązki dorosłego życia nijak mają się w zetknięciu z naiwnymi marzeniami i romantycznymi wizjami. Piotr jako impulsywny władca podkreśla jedyne zadanie swej żony i choć nie szczędzi jej drogich prezentów, uciechy odnajduje wśród mieszkanek dworu. Życie w Rosji przytłacza młodą żonę władcy, która nie tylko inaczej wyobraża sobie dążenie do potęgi, ale i naraża się starym wygom zamieszkującym dwór. Z pomocą przychodzi jednak służąca – Marial – której wszelkie konwenanse nie są straszne i która nie tylko wprowadza ją w życie na rosyjskim dworze, ale i trochę kieruje Katarzyną (co w pierwszej połowie serialu nieco mierzi). Dzięki wsparciu służki oraz doradcy na dworze, żona władcy Rosji dochodzi do wniosku, że jest o wiele lepszą wersją rządzącego niż jej mąż – i tutaj zaczyna się najprzyjemniejsza część serialu...
Wielka - lepsza niż on
McNamara stworzył postacie różnorodne. Z jednej strony zabawił się konwencją i już po kilkunastu minutach serialu wiemy, że mamy do czynienia z przedstawicielami dworskiego życia ukazanymi w satyrze – pyszną, rosyjską szlachtą, głupim władcą, wyszczekaną służącą, pijackim żołnierzem czy żądnym władzy duchownym. Jeżeli jednak spodziewacie się typowej, odtwarzającej dokładnie realia historyczne opowieści, która czerpie garściami z faktów, bardzo się mylicie. Tutaj mamy do czynienia z uwspółcześnioną formą, soczystymi, przepełnionymi wulgaryzmami dialogami. Pomimo scenerii, problemy również są w miarę współczesne – walka o władzę przeplata się z feministycznymi przesłankami, ciągłymi dążeniami Katarzyny do zapewnienia Rosjanom wolności i dostępu do wiedzy, która skutecznie blokowana jest przez wysłanników Kościoła. Ów feminizm i inne smaczki, które wyłapiecie od razu nie są jednak zbyt nachalne, dla mnie naturalnie wpisują się w obraz – tutaj mogę odwołać się do recenzowanego ostatnio przeze mnie „Hollywood”, który również uwspółcześniał historię. W serialu Netflixa wszystkie piękne założenia zostały przepchnięte zbyt gładko, tutaj droga Katarzyny wcale nie jest tak prosta jakby się mogło wydawać – choć nie raz, nie dwa, jej niesubordynacja jako kobiety i żony cesarza, nie spotka się z karą. Przedstawione w fabule niewiasty wysuwają się nieustannie na pierwszy plan, panowie ustępują im nieco blasku świateł, co tym bardziej potwierdza, że nie mamy do czynienia z wiernym przedstawieniem ówczesnych realiów – choć powątpiewanie w znaczenie kobiet przewija się co jakiś czas.
Jedno jest niezmienne – apetyt na władzę – czy to mówimy o knujących dworzanach, którzy chcieliby ułożyć na swą modłę cesarza, o Katarzynie pozyskującej kolejnych zwolenników czy służbie, która wszędzie upatruje korzyści dla siebie.
Oprócz interesująco napisanych postaci, obsadzeni aktorzy wypełniają swoje zadanie co najmniej bardzo dobrze. Elle Fanning i Nicholas Hoult są w swoich rolach znakomici. W przypadku młodej aktorki, delikatność i niewinność , którą widzieliśmy chociażby w kreacji Aurory z „Czarownicy” dostrzegamy tylko przez pewien czas. Zmiana jaka zachodzi w Katarzynie jest ogromna – oto przepełniona romantycznymi wizjami władania, na ustach nosząca dzieła największych oświeceniowych autorytetów, młoda cesarzowa postanawia zastąpić swojego głupiego (choć momentami niezwykle zabawnego), dążącego do poklasku, męża. Wraz z mijającym czasem, ona dojrzewa i nabiera pewności siebie oraz siły. Piotr (Nicholas Hoult) to bohater, który dokładnie nie wie czego chce, ale ciąży na nim chwała ojca. Nie stroni on od zabawy i śpiewu, gromko popijanym nadmierną ilością wódki. Cesarz jest jednak durny, nieco narwany i żądny uciech – a to połączenie cech władcy, które dla każdego kraju zwiastują zgubę. Trzeba przyznać, że Hoult jak mało kto wpasowuje się w tę rolę, dodając szalonego, acz pustego, błysku w oku Piotrowi. I to, że jego postać nadmiernie przeklina również do niego pasuje. Nie mogę zapomnieć jeszcze o jego ciotce, którą gra Belinda Bromilow – to postać szalona, nieokiełznana i pełna namiętności. Idealnie wpisuje się w obraz nieprzewidywalnych przedstawicieli rosyjskiej szlachty.
Wielka - w sercu jestem Rosjanką
„Wielka” to serial bardzo dobry, solidnie napisany i pięknie zrealizowany. Stroje bohaterów, sceneria, wnętrze dworskich komnat – tutaj wszystko do siebie pasuje. Oczywiście, ubiorem Katarzyna również zostaje wyróżniona i jako pierwsza w scenach rzuca się w oczy. Nie można jednak scenografom odmówić dbałości o nawet najmniejsze szczegóły. Dodając do tego uwspółcześnione zagadnienia, siarczysty język i satyryczne przedstawienie nie tylko warstw społecznych, ale i problemów, otrzymujemy opowieść przyjemną. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to nieco rozwleczona fabuła do połowy sezonu, która jednak nabiera prędkości wraz z upływem czasu. Spodziewałam się także innej końcówki, przyznać jednak muszę, że liczę na kolejne spotkanie z Katarzyną, a zakończenie 10. odcinka daje mi na to nadzieję.
Atuty
- wplatany wulgarny, nieco zaskakujący i sytuacyjny humor,
- gra aktorska Elle Fanning i Nicholasa Houlta na bardzo wysokim poziomie,
- smaczki historyczne przemycane w fabule...
- … nie zapominając jednak o tematach współczesnych,
- scenografia, stroje bohaterów uchwycone z dbałością o wszelkie detale.
Wady
- do połowy sezonu bohaterowie zostali przedstawieni bardzo stereotypowo,
- na początku akcja serialu nieco jest zwolniona,
- zakończenie nie przypadło mi do gustu,
- liczyłam na serial jeszcze bardziej zabawny.
„Wielka” to świeże przedstawienie politycznych początków Katarzyny Wielkiej w zwariowanej satyrze. To zabawna, nieco nonszalancka i bezczelna wizja historii. Nie bierzcie tej formy na poważnie, a bawcie się dobrze – gra aktorska, scenariusz i realizacja to bardzo mocne punkty serialu.
Przeczytaj również
Komentarze (14)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych