Xiaomi Mi 10 – test smartfona. Strzał w dziesiątkę czy jubileuszowy niewypał?
Otrzymaliśmy do testów najnowszego flagowca chińskiej marki Xiaomi, której nie trzeba nikomu przedstawiać. Telefon miał udowodnić całemu światu, że firma może rywalizować z najlepszymi na tym samym poziomie, co doprowadziło do kilku absurdów. Choćby cenowych. Czy w tym wypadku dalej właściwy będzie hashtag #Xiaomi lepsze?
Xiaomi Mi 10 to smartfon pełniący przełomową rolę w podejściu firmy do klientów. Zawsze mogliśmy podejrzewać, że te chińskie flagowce będą nieco tańsze od urządzeń konkurencji, oferując przy tym bardzo dobre, lub nawet topowe podzespoły.
Specyfikacja:
Ekran: AMOLED 6,67”, 2340 x 1080 pikseli, 386 ppi, 90Hz
Procesor: ośmiordzeniowy Qualcomm Snapdragon 865 5G
SO: Android 10, MIUI V11.0.12
GPU: Adreno 650
RAM: 8 GB
Pamięć: 128 GB
Bateria: 4780 mAh
Wymiary: 74,8 x 162,6 x 9 mm
Waga: 208 g
Aparat tył: 108MP F1.6 1/1,33, 13MP F2.4, 2MP F2.4 i 2MP F2.4
Aparat przód: 20MP
Porty i funkcje: 5G, Wi-Fi 802.11 ac, WiFi 6, Bluetooth 5.0, A-GPS, Akcelerometr, żyroskop, czujnik grawitacji, czujnik geomagnetyczny, czytnik linii papilarnych, USB typu C (niestety 2.0), NFC
Tym razem postanowiono podejść do tego nieco inaczej. Mi 10 został wyceniony na bardzo wysokie 3499 zł w swojej podstawowej odmianie, którą otrzymaliśmy. Ten model ma 8GB pamięci i 128GB pojemności na dane użytkownika. Jest jeszcze nieco bardziej dopakowana wersja z 12GB RAM i 256GB dysku twardego, ale z tego co widzę, nie występuje w oficjalnej polskiej dystrybucji. Tyle dobrego, że możemy ją znaleźć na polskim rynku, a cenowo oscyluje wokół 3999 zł. Xiaomi, wzorem konkurentów, przygotowało także odmianę 10 Pro, kosztującą 4399 zł, co automatycznie klasyfikuje ten telefon do grona najdroższych smartfonów na rynku.
Odmiana „Pro” wyposażona jest m.in. w znacznie lepsze aparaty dodatkowe. Główny pozostaje bez zmian, ale do współpracy z nim dołączono obiektywy 20MP i 8MP, zamiast kuriozalnych 2MP. Do aparatów przejdziemy jednak w dalszej części tekstu. Kolejnym niezrozumiałym dla mnie posunięciem jest pomniejszenie baterii w modelu „Pro” do 4500 mAh. Ta wersja ma także siedmiomagnezową konstrukcję głośników (teoretycznie dającą szersze spektrum dźwięków) i wsparcie dla szybszego ładowania, bo aż do 50W. Chociaż oficjalna strona producenta nie jest do końca precyzyjna w tym temacie – raz mamy 30, raz 50. Tyle zmian. Wróćmy jednak do głównego bohatera naszego testu.
Wygląd zewnętrzny, wykonanie
Patrząc na Xiaomi Mi 10 można odnieść wrażenie, że jest… po prostu nudny. To telefon, który do złudzenia przypomina pozostałe flagowce na rynku. Konstrukcja nie wyróżnia się niczym szczególnym pod względem designu, ale nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń do jakości wykonania. Przód pokryty jest szkłem Gorilla Glass 5, bardzo odpornym na zarysowania i ma przy tym elegancko zakrzywione krawędzie. Szklany tył z kolei palcuje się od samego patrzenia. Ramki są błyszczące i aluminiowe. Ładnie dopasowane do całego wzornictwa. Telefon otrzymaliśmy w eleganckim, perłowo-szaroniebieskim kolorze. Bez problemu posłuży za lusterko dla kobiet. W całym tym wyglądzie najbardziej przeszkadzał mi obiektyw aparatu, który mocno wystaje ponad obudowę, przez co telefon chybocze się, gdy leży na biurku. Jest to szczególnie irytujące, gdy chcemy coś sprawdzić bez podnoszenia urządzenia. Etui w tym przypadku będzie nieocenione. Producent na szczęście dorzuca przezroczysty, silikonowy pokrowiec do pudełka, ale nie mogę go pokazać, ponieważ otrzymałem do testów wyłącznie telefon. Bez dodatków.
Z tyłu zamontowano cztery obiektywy, z czego ultraszerokokątny 13MP jest odsunięty od reszty i umiejscowiony nieco głębiej. Pod nimi znajduje się dioda doświetlająca. Muszę pochwalić producenta za montaż przycisków na tylko jednej, prawej krawędzi. Wciskają się bardzo płynnie i delikatnie. Na górze i na dole urządzenia znajdziemy otwory na głośniki, złącze USB-C i slot na jedną kartę nano-SIM (dlaczego nie dual-SIM? Tego nie wiem). Dla technologicznych geeków znalazł się tu nawet port podczerwieni, co pozwala wykorzystać Mi 10 jako pilot do telewizora.
Oczywiście nie ma złącza jack, brakuje diody powiadomień, nie ma też oficjalnego wsparcia dla wodoodporności czy pyłoszczelności, co w telefonie za 4 tysiące złotych jest dla mnie prawdziwym absurdem. Dobrze chociaż, że telefon odporny jest na zachlapania. Nie ma też wsparcia dla kart pamięci. Z przodu w lewym górnym rogu znajdziemy obiektyw do selfie, standardowo już maskowany specjalnie dobraną tapetą. Telefon jest duży (ekran ma 6,67”) i ciężki, waży wyraźnie odczuwalne 208g, ale sprawia to dobre wrażenie. Jakbyśmy w ręku trzymali coś porządnego, nie tanią, chińską zabawkę. Pod względem designu jest jednak nudno i wtórnie, ale oprócz mocno wystających oczek aparatu całość przygotowano z najwyższą starannością. Palcowanie zaliczam do „standardów” obecnych trendów designerskich.
Ogromny wyświetlacz
Xiaomi Mi 10 wyposażono w przepiękny ekran AMOLED o rozdzielczości 2340x1080 px, co daje nam przyzwoite 386 pikseli na cal, sprawiając przy tym doskonałe wrażenie. Oczywiście panel wspiera 90Hz (można to zmienić, tylko po co?). Płynność wyświetlania obrazu jest fantastyczna, strony internetowe, ustawienia, treści przegląda się z rozkoszą i trudno jest wrócić do „klasycznych” 60Hz. Oczywiście, jak przystało na AMOLED, mamy tutaj bezkresną, doskonałą czerń oraz wspaniałe nasycenie kolorów, które możemy zmodyfikować w ustawieniach systemowych.
Ekran to zdecydowanie największa zaleta tego telefonu. Jest piękny, praktycznie bezramkowy, a korzystanie z niego dostarcza mnóstwo radości. Wspiera HDR10+, próbkowanie czułości na poziomie 180Hz i oferuje nieskończony kontrast (a według producenta przekraczający 5 mln:1). Maksymalna jasność deklarowana przez producenta na oficjalnej stronie to aż 1120 nitów, ale ciężko mi w to uwierzyć. Ekran jest natomiast bardzo jasny i w pełnym słońcu bez problemów wszystko zobaczymy. Problemem pozostaje za to przypadkowe wciskanie przycisków czy zaznaczenie treści przy krawędziach, ale zdarzało mi się to rzadko i ostatecznie było akceptowalne. Nie odczułem problemów z wielkością smartfona, ale mamy takie czasy, że każdy flagowiec jest ogromny więc automatycznie zmieniają się nasze przyzwyczajenia. W ekranie ukryto czytnik linii papilarnych, działający szybko i bezproblemowo. Jeszcze lepsze jest odblokowanie telefonu twarzą reagujące w ułamku sekundy, ale z oczywistych powodów, nie działa w ciemności.
Działanie systemu, nakładka producenta
Xiaomi zastosowało swoją nakładkę MIUI w wersji 11, a telefon trafia do nas z najnowszym Androidem w wersji 10. System operacyjny działa szybciej od rozpędzonego odrzutowca, jest absolutnie nieskazitelny. Przez cały okres naszych kilkutygodniowych testów ani przez moment nie zdołałem tego systemu zawiesić czy spowolnić, nawet instalując setki niepotrzebnych aplikacji, byle tylko zapełnić większość dostępnego miejsca. Oczywiście ogromna w tym zasługa znakomitych podzespołów, bo smartfon wyposażono w topowy procesor Qualcomm Snapdragon 865 wyposażony w 8 rdzeni, z czego cztery taktowane z oszałamiającą prędkością 2,84 GHz.
Całość wspomaga diabelnie wydajny układ graficzny Adreno 650, a do tego 8GB bardzo szybkiej pamięci LPDDR5 (UFS 3.0), rozpędzającej się do 5500 MB/s z przepustowością na poziomie 44 GB/s. Jeśli te liczby nic wam nie mówią – nie przejmujcie się. To po prostu oznacza, że jest topowo i najlepiej jak to możliwe. Technologia idzie tu w parze z działaniem gier czy aplikacji. Telefon wyposażono w rewolucyjny system chłodzenia cieczą i słuchajcie – to działa! Nawet podczas intensywnych i długich sesji gamingowych nie nagrzewa się i odczuwamy jedynie delikatne ciepło z tyłu obudowy. W mojej ocenie to absolutnie doskonałe osiągnięcie i chylę czoła przed konstruktorami.
Mając w środku tak wydajne podzespoły oczekujemy, że wszystkie gry będą śmigać niczym rozpędzona wyścigówka podczas Grand Prix. Xiaomi wyposażyło telefon w dedykowany dla gier tryb turbo, co już daje nadzieję, że nie będzie tu żadnych kompromisów. Dokładnie tak jest – testowałem Call of Duty Mobile, GTA San Andreas i szereg innych produkcji i w każdej z nich mogłem ustawić maksymalną jakość obrazu, nie tracąc przy tym na wydajności. Pod tym względem to zdecydowanie jeden z najlepszych smartfonów na rynku. Zresztą wyniki benchmarków mówią same za siebie. W popularnym AnTuTu Mi 10 zanotował rewelacyjne 582006 punktów. W Geekbenchu 5 dla jednego rdzenia osiągnął 901 punktów, dla wielu rdzeni 3327, a 3D Mark w najbardziej obciążającym teście „Sling Shot Extreme” wskazał 7140 punktów w trybie OpenGL ES 3.1 i 6516 korzystając z API Vulkan. Równie szybka jest tutaj wbudowana pamięć na dane, osiągając przy odczycie 1340 MB/s, a przy zapisie 664 MB/s w AndroBenchu.
Te liczby robią oszałamiające wrażenie i jedynie potwierdzają absolutnie topową wydajność smartfona. Można powiedzieć, że tak rewelacyjne wyniki delikatnie usprawiedliwiają wysoką cenę, szczególnie biorąc pod uwagę zastosowane chłodzenie. Ale to nie wszystko, bo producent chwali się jeszcze technologiami WiFi 6 (o przepustowości 9.6 Gbp/s) i szeregiem innych „kosmosów”, których tu jeszcze nie wymieniłem. Zdecydowanie jednak, pod względem działania systemu, komfortu korzystania z Mi 10 i jego możliwości technicznych nie sposób na cokolwiek narzekać. Nakładka systemowa jest bardzo prosta i przejrzysta. Przy konfigurowaniu systemu możemy wybrać dwa warianty, ale ja poszedłem w ten mniej klasyczny, z zaokrąglonymi ikonami. Jak możecie zauważyć, mamy tutaj specjalny panel sterowania, wszystkie możliwe aplikacje Google, menedżer plików na wierzchu, Mi Video i zestaw narzędzi, takich jak dyktafon, przenoszenie ekranu, pilot Mi czy nagrywanie ekranu. Od nowości zainstalowany jest także Facebook, Netflix, Amazon, Linkedin oraz eBay.
Klawiatura systemowa działa bardzo sprawnie, nie zacina się, nie ma też problemu z odczytem nacisku nawet podczas bardzo szybkiego pisania. Otwieranie aplikacji i przejścia są błyskawiczne, menu podręczne posegregowane i przejrzyste, a panel ustawień przefiltrowany w taki sposób, żebyśmy mieli prosty dostęp do najważniejszych funkcji telefonu. Jedną z nich jest „Always on display” czyli prosty sposób na zastąpienie diody powiadomień. Na ekranie domyślnie mamy coś w stylu bohomazu z kalejdoskopu (ale jest wiele innych motywów), widoczny zegarek, poziom baterii i bardzo fajną funkcję podświetlania krawędzi ekranu w momencie otrzymania wiadomości czy nieodebrania telefonu.
Wygląda to estetycznie i z pewnością urozmaica korzystanie z urządzenia. Dwukrotne stuknięcie w ekran wybudza smartfon. Oczywiście w menu możemy wybrać jasny lub ciemny motyw. Zdecydowanie preferuję ten drugi, tym bardziej że mamy tutaj AMOLED, co oznacza absolutnie doskonałą czerń i to na szczęście widać. Nieużywane piksele są po prostu wyłączone, dlatego poczucie głębi i przyjemność korzystania z tego telefonu w nocy jest fantastyczna.
Codzienność, głośniki, czas pracy na baterii
Xiaomi Mi 10 wspiera szybkie ładowanie bezprzewodowe i przewodowe do 30W, w zestawie znajduje się także odpowiednia ładowarka, która pozwala naładować telefon od 0 do 100% w nieco ponad siedemdziesiąt minut. Do tego producent dorzucił wsparcie dla bezprzewodowego ładowania zwrotnego o mocy 10W (co pozwala np. naładować słuchawki czy drugi telefon kładąc je na plecach Mi 10). Przed rozpoczęciem testów miałem nadzieję, że czas pracy na baterii będzie bardzo zadowalający (w końcu mamy tutaj ogniwo o pojemności aż 4780 mAh). Dokładnie tak jest. Telefon bez większych problemów wytrzymuje ponad 1 dzień intensywnej pracy.
W trybie czuwania, gdy służył mi przeważnie tylko jako urządzenie do odbierania poczty i ewentualnych wiadomości na Messengerze potrafił wytrzymać ponad 3 dni i 19h (i jeszcze zostało 28%, mimo wielu nagrań w 8K, 4K, zdjęć i testów), co widać na poniższym zdjęciu. Czas pracy przed ekranem przekraczał 7 godzin po WiFi i nieco ponad 6h po LTE. To wyniki godne pozazdroszczenia. Także i pod tym względem ciężko coś nowemu Xiaomi zarzucić. Tak samo wygląda sprawa rozmów telefonicznych – dźwięk jest czysty, głośny, nie generuje żadnych problemów – to powinna być „oczywista oczywistość” w smartfonach tej klasy, ale warto zawsze takie rzeczy podkreślić. Telefon nie gubił zasięgu, nie przerywał rozmów i nie miał problemu z odnajdywaniem i podłączaniem się do sieci WiFi. Nie sprawdziłem niestety szybkości działania modułu 5G, bo na ten moment wspierany jest tylko przez jednego operatora.
Xiaomi Mi 10 oferuje dwa „prawdziwe” głośniki stereo, czym producent ochoczo chwali się na swojej stronie internetowej. Rzeczywiście, słychać dźwięk przestrzenny dochodzący w tej samej głośności z dwóch stron. Jest to miła odmiana, bowiem większość drogich smartfonów za drugi głośnik traktuje ten przeznaczony do rozmów telefonicznych. Tutaj brzmienie jest pełne i czyste. Na maksymalnej głośności jest bardzo dobrze, donośnie i co najważniejsze – bez przesterów, pisków czy szumów. Brakuje nieco niskich tonów, ale to raczej normalka. Najważniejsze, że te głośniki znakomicie sprawdzają się podczas oglądania filmów na Netflixie czy treści z YouTube.
Do słuchania muzyki jest więcej niż wystarczająco. Podobnie ma się sprawa na słuchawkach – niezależnie od modelu który podłączyłem, trudno mi było na cokolwiek narzekać. Prywatnie korzystam z iPhone’a 11 i porównując obydwa głośniki obok siebie (muzyka odtwarzana ze Spotify, najwyższa jakość i głośność) odczuwalna była bardzo wyraźna różnica na korzyść Xiaomi Mi 10. Brawa dla producenta. A wiecie jak fajnie gra się na tym smartfonie w Forze Street? Przekładnia zmiany biegów dochodzi z dwóch stron, w zależności od ujęcia kamery, podobnie nitro czy hamulce. Doskonale słyszalne są silniki pojazdów i ten efekt stereo daje tutaj czadu po całości.
Aparat – mocno zastanawiający wynalazek
Zachwycałem się już wyświetlaczem, komponentami, głośnikiem czy czasem pracy na baterii, dlatego przyszła pora na najważniejszy element każdego flagowego smartfona – aparat. Ten tutaj składa się z czterech obiektywów. Głównego o niesamowitej matrycy 108 mpix, z przesłoną F1.6. Szerokokątnego 13 mpix oraz dwóch słabiutkich 2 mpix – przeznaczonych do zdjęć makro oraz wspomagania głębokości przy robieniu zdjęć portretowych. W modelu Mi 10 Pro mamy 20 mpix i 8 mpix dodatkowo, stąd dziwi mnie decyzja producenta o tak znacznych cięciach w podstawowym Mi 10. Aparaty wspomagane są przez różne rozwiązania programowe do poprawy jakości uzyskanych zdjęć, mamy też zaawansowane funkcje SI, które automatycznie wykrywają fotografowany obiekt i mamy, przynajmniej w teorii, optyczną stabilizację obrazu przy nagrywaniu wideo.
Może zacznijmy najpierw od tych dobrych informacji. Matryca 108 mpix sprawdza się bardzo dobrze, zdjęcia zrobione z wykorzystaniem tego trybu mają wspaniałą jakość, na przybliżeniach widzimy mnóstwo detali, a przy dobrym nasłonecznieniu możemy zrobić niemal doskonałe ujęcia. Podobnie ma to się do wszystkich fotek, które zrobiłem przy świetle dziennym. Jak widzicie na zdjęciach, dostrzegalna jest ogromna liczba detali. Przy podwójnym zbliżeniu z wykorzystaniem trybu makro możemy zrobić świetnej jakości foty. Trybowi portretowemu również nie mogę nic zarzucić, tym bardziej że wspiera jeszcze bardzo fajny format kinowy, dodający czarne pasy na górze i na dole ujęcia. To wszystko sprawia, że zdjęcia robione w ciągu dnia mogą się podobać. Są ostre, wyraźne, o pięknej jakości i w zdecydowanej większości mają naturalne kolory.
Nie są przejaskrawione, chociaż wbudowany algorytm retuszujący zdjęcia potrafi stworzyć coś absolutnie dla mnie niezrozumiałego. Warto dodać, że w trybie aparatu możemy cyknąć zdjęcie szerokokątne (maksymalnie 0,6 kąta normalnego zdjęcia, o wyraźnie gorszej jakości), portretowe, z wykorzystaniem matrycy 108 mpix oraz nocne. Do tych ostatnich nie mogę się w żaden sposób przyczepić. Nawet robione zwykłym aparatem są bardzo dobre, ale po włączeniu specjalnego trybu… są to jedne z najlepszych nocnych zdjęć jakie widziałem. Pełno detali, ogromna ostrość i jasność oraz znakomicie widoczne podświetlone elementy sprawiają, że przyjemnie jest wyjść na wieczorne fotografie. Wręcz przeciwnie sprawa wygląda z aparatem szerokokątnym o którym w nocy lepiej zapomnieć. Foty robione przez niego są fatalne, ciemne, niskiej jakości i nie nadają się do czegokolwiek.
Tutaj przechodzimy do tej słabszej strony aparatów. Programowe wsparcie dla zrobionych fot ma tendencje do przesadnego rozjaśniania zdjęcia, przez co wygląda ono na absolutnie prześwietlone. Zdarza się, że trudno złapać ostrość, a wiele ze zdjęć, szczególnie tych robionych przy sztucznym świetle, ma bardzo dużą poświatę wokół lamp czy żarówek. Zdjęcia w pomieszczeniach, robione w nocy, wychodzą na przesadnie podkręcone. Czasem algorytm aparatu dorzuca zdecydowanie zbyt wysoki kontrast. Czasem też za bardzo rozmywa tło, przez co obrywa się rykoszetem elementom na zdjęciu, a czasem… robi absolutnie doskonałą robotę.
Mam wrażenie, że wszystkie te mankamenty można wyeliminować aktualizacjami oprogramowania, ale muszę to odnotować. Są zdjęcia piękne i zdjęcia fatalne. Dawno już nie widziałem flagowego telefonu z tak nierównym aparatem. Zdjęcia portretowe robione przednim aparatem to taka sama bajka, chociaż do tych akurat trudno mi się przyczepić (jak widzicie poniżej). Oczywiście w ciągu dnia. W nocy jest niestety bardzo słabo. Najważniejsze, że moduł aparatu chodzi pewnie i stabilnie.
Sprawa nie wygląda też najlepiej podczas nagrań. Brakuje tutaj „porządnej” stabilizacji optycznej w wysokiej rozdzielczości. Dość powiedzieć, że nagrania moim iPhonem 11 wyglądają niczym kręcone gimbalem. Xiaomi Mi 10 radzi sobie z tym znacznie gorzej. Sprawdziłem każdy z trybów – 720p, 1080p, 4K oraz 8K. W żadnym z nich nie byłem szczególnie zachwycony (bez aktywowania odpowiedniego trybu), a co dopiero powiedzieć o sytuacji w której będziemy chcieli stworzyć nagranie w biegu, na lotnisku czy podczas przechadzki jakimś deptakiem na wakacjach. Są momenty gdy nie zwracamy uwagi na to, by maksymalnie minimalizować drgania. Chcemy, żeby takie wideo było po prostu przyzwoite. W przypadku Xiaomi długo nie mogłem uchwycić właściwego nagrania. Szkoda, ale z pomocą przychodzi tryb „Super Steady” odpalany jednym kliknięciem. Wielka szkoda tylko, że nagrywa maksymalnie w 1080p/30 klatek. Nie jest idealny, ale wystarczy do „protezy” stabilizacji.
Dobrze to widzicie na przykładowych nagraniach. W trybach wideo mamy do wyboru wiele różnych opcji, w tym śledzenie toru poruszającego się obiektu. Możemy nagrywać w maksymalnie 1080p i 30 klatkach, ale działa to zaskakująco dobrze. No i nieskromnie zapytam - dlaczego slow-motion ma opcję tylko 1080/120 klatek? A gdzie 240? Nie wspomnę już o 960. Producent uznał, że więcej nam nie potrzeba? Co warte wspomnienia, Mi 10 jest w stanie nagrać obraz w 8K przy 30 klatkach, gdy taki konkurencyjny Samsung S20 dostarcza maksymalnie 24 klatki. Niestety, nie mam w domu telewizora 8K przez co nie mogę zweryfikować jakości takich nagrań. Na jednym ujęciu uchwycimy maksymalnie 6 minut, ale telefon w żadnym wypadku się nie nagrzewa. Patrząc jednak na jakość nagrań w 8K na moim monitorze 2K uważam, że to chwilowo jedynie ciekawostka i format ten dopiero raczkuje w naszych smartfonach. No ale wiadomo – marketing.
Wideo w 4K czy 1080p, podobnie jak zdjęcia, mają tendencję do wypalania kolorów. Niektóre rzuty, jeśli ręcznie nie utworzymy punktu odniesienia dla ostrości, są przepalone i brzydkie. Oczywiście możemy skorzystać z wielu różnych trybów, w tym z formatu kinowego, ale dla „przeciętnego” użytkownika fajne jest, gdy wyciąga telefon z pudełka i ten po prostu działa w swoim najlepszym wydaniu. W Xiaomi Mi 10 w przypadku aparatu musimy poświęcić sporo czasu na zabawę parametrami, konfigurację i uchwycenie właściwego ujęcia, by wykrzesać z tego wideo maksimum potencjału. Czy tego oczekujemy od flagowca za 3,5 tysiąca złotych? Niekoniecznie. Jeśli uda nam się poprawnie dobrać każde z ustawień – będzie dobrze, w niektórych przypadkach nawet bardzo dobrze, ale do wybitnego poziomu niestety sporo brakuje. Sprawdźcie galerię zdjęć i wybrane nagrania poniżej. Jak to oceniacie?
Podsumowania nadszedł czas – czy warto?
Moje pierwsze wrażenie, gdy chwyciłem ten telefon, było bardzo mieszane. Kolejny, chiński flagowiec, który designem niczym specjalnym się nie wyróżnia. Jednak im dłużej z nim obcowałem, tym bardziej doceniałem jak potężny jest, jak doskonały ma wyświetlacz, jak świetnie grają głośniki albo jak wygodnie i komfortowo mogę pograć w każdą mobilną produkcję. Jak dobrze działa ten system i przyjemna jest jego nakładka. Przyzwyczajenie się do 90 Hz ekranu, AMOLEDa, wspaniałej czerni i ogromnej przekątnej zajęło mi raptem kilka godzin. Potem ciężko było wrócić do mniejszego iPhone’a 11 ze znacznie większymi ramkami, a możecie mi wierzyć że czuć 60 Hz w urządzeniu Apple, mimo perfekcyjnego działania. Czas pracy na baterii to małe mistrzostwo świata (gdyby brakowało prądu, są jeszcze dwa tryby oszczędzania energii), a zdjęcia w ciągu dnia czy te w nocy potrafią zachwycić. Gorzej wygląda sprawa z nagraniami, które owszem, mogą pokazać swój pazur, ale żeby to uzyskać, potrzebne będzie sporo prób i błędów.
Aparat ma też nieprzyjemną tendencję do nadużywania filtrów i efektów, czasem algorytmy zawodzą prześwietlając fotki, a od czasu do czasu występuje kłopot z uchwyceniem ostrości. Zdjęcia portretowe raz wychodzą doskonale, innym razem… bardzo słabo. Ale to wszystko kwestia doboru ustawień, poznania telefonu, dobrania kadru, ujęcia czy oświetlenia. Czyli jak to mówią – praktyka czyni mistrza. Niewątpliwą zaletą jest natomiast samo działanie Mi 10. To telefon szybki jak błyskawica. Doskonałe wyniki w testach wydajności mają odzwierciedlenie w codzienności. Chwytasz to urządzenie, zdejmujesz blokadę i jesteś oczarowany wyświetlaczem, a to dopiero początek.
Wystarczy odpalić materiał z YouTube z HDR lub film na Netflixie w stylu Transformers czy czegoś podobnego by docenić jakość ekranu i działanie głośników stereo. Mi 10 to telefon z workiem zalet i skarpetą wad z której największym problemem jest jak dla mnie jakość nagrań wideo. Na drugim miejscu brak wodoodporności. A na trzecim brak możliwości rozszerzenia pamięci za pomocą kart microSD. To dalej jednak znakomite urządzenie i każdy nabywca powinien być nim zachwycony, stąd bez żadnych wątpliwości zasługuje na ocenę 8 w skali do dziesięciu. Wady nie są w stanie przekreślić jakości tego smartfona, ale duża łyżka dziegciu wpadła do tej beczki miodu.
Ocena – 8/10
Zalety:
- Znakomity wyświetlacz AMOLED 90 Hz
- Absolutnie topowa wydajność
- Świetna nakładka MIUI
- Bardzo dobre głośniki stereo
- Fenomenalny czas pracy na baterii
- Wsparcie dla szybkiego ładowania bezprzewodowego i przewodowego oraz indukcyjne ładowanie zwrotne
- Aż 108 mpix matryca głównego aparatu
- Bardzo wysoka jakość wykonania
- Wsparcie dla technologii 5G
- Znakomity czytnik linii papilarnych i ultraszybkie działanie odblokowania twarzą
- Znakomite zdjęcia nocne i bardzo dobre zdjęcia w ciągu dnia
- Jak się uda – rewelacyjny tryb portretowy
- Bądź co bądź wsparcie wideo dla 8K/30 klatek
Wady:
- Brak wodoszczelności i wsparcia dla certyfikatu IP68
- Znacznie wystająca ponad obudowę wyspa z aparatami
- Brak wsparcia dla kart pamięci
- Brak złącza słuchawkowego (chociaż to już standard)
- Nudny i dość wtórny wygląd
- Smartfon jest duży i ciężki, co może niektórym przeszkadzać
- Zdjęcia potrafią być przepalone lub algorytm do ich retuszu działa zaskakująco źle
- Obiektyw szerokokątny w nocy powinien mieć zablokowane działanie – koszmar
- Problem z uchwyceniem właściwej ostrości podczas nagrywania wideo
- Tryb slow-mo tylko w 120 klatkach? Dlaczego?
- USB Type-C w standardzie 2.0. Serio? W 2020 roku?
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (23)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych