Resident Evil 4 - czy damy radę zagrać w kolejny remake po RE3 i RE2?
Remake Resident Evil 4 jest podobno tworzony już od niespełna dwóch miesięcy przez studio M-Two. Jeśli dostaniemy kolejne odświeżenie z cyklu kopiuj-wklej, to czy damy radę je ograć? Moje osobiste przemyślenia znajdziecie w rozwinięciu.
Capcom wpadł na pomysł stworzenia remake'u drugiej odsłony kultowej serii w połowie 2015 roku, kiedy to za pomocą mediów społecznościowych zapytał fanów, czy byliby zainteresowani nabyciem czegoś nowego, aniżeli kolejnego remastera podbijającego jakość oprawy graficznej. Ci, którzy byli zainteresowani zostali poproszeni o wymienienie kilku funkcji, które priorytetowo muszą ukazać się w remake'u. Japończycy, korzystając z uwag społeczności, siedli do prac nad rzeczonym remake'em niespełna miesiąc po pierwszych ogłoszeniach. Prace trwały i trwały, a gracze coraz bardziej się niecierpliwili, bowiem pierwszy oficjalny materiał z nadchodzącej produkcji deweloperów pojawił się dopiero trzy lata po pierwszej zajawce, a dokładnie na E3 2018, specjalnym gamingowym wydarzeniu, które, o czym warto przypomnieć, nie odbędzie się w tym roku ze względu na koronawirusa. Publiczność przecierała oczy z zachwytu, a pikanterii dodał fakt, że wszystkie konsole wchodzące w skład obecnej generacji wycisną, tak bardzo pragnące przez społeczność, 60 klatek na sekundę. Gra wyglądała pięknie, odzew był bardzo pozytywny, więc Capcom wiedział, że o ile nic nie schrzanią, tak szykuje się hit sprzedażowy.
Remake RE2 to strzał w dziesiątkę!
Japończycy nie zawiedli, ponieważ Resident Evil 2 (2019) zebrał bardzo, ale to baaardzo dużo maksymalnych not, co przełożyło się na wysoką sprzedaż - można nawet rzec, że produkcja sprzedawała się jak ciepłe bułeczki, bowiem, po pierwszym miesiącu od premiery na PC, Xboksie One i PS4, grę nabyło ponad 4 mln osób, a warto tutaj zaznaczyć, że oryginalną odsłonę przez 20 lat z hakiem kupiło niespełna 5 mln odbiorców. Jesteśmy już jednak ponad 16 miesięcy od premiery, co dało kolejne wyniki finansowe japońskiej firmy, z których wynika, iż RE2 przekroczyło już 6.5 mln sprzedanych egzemplarzy. Będąc już przy sprzedaży warto wspomnieć, że remake trzeciej odsłony marki również bardzo dobrze się sprzedaje - biorąc pod uwagę wyniki z połowy kwietnia (dwa tygodnie po oficjalnej premierze), najnowszą grę Capcomu nabyło ponad 2 mln graczy. Jest świetnie, więc kolejny remake to tylko kwestia czasu. Trzeba jednak zastanowić się, czy damy radę zagrać trzeci raz w tę samą grę, tylko ze zmianami w osi fabularnej.
Wstyd się przyznać, ale przez ponad rok nie miałem czasu zabrać się za remake drugiej odsłony. Zawsze było coś innego na horyzoncie, coś, co po prostu bardziej mnie zachęcało. Wszystko zmieniło się, gdy zadebiutowało na początku kwietnia odświeżenie trzeciej części - obiecałem sobie, że w końcu zapoznam się z oboma remake'ami. Postanowiłem, że najpierw zapoznam się z historią Jill, a dopiero potem z przygodami Leona i Claire. Dobrze się złożyło, ponieważ Resident Evil 3 (2020) rozgrywa się dokładnie 24 godziny przed wydarzeniami, które poznajemy w RE2. Twórcy zostawili dużo smaczków na komisariacie, lokacji, która odgrywa główną rolę w produkcji wydanej na początku 2019 roku - na myśl przychodzi od razu zombie zamknięty w toaletowej szafce, o którym dowiaduje się, dzięki pozostawionej notatce, Carlos. Żołnierz wchodzący w skład elitarnej jednostki U.B.C.S. zabrał ją ze sobą, co przełożyło się potem na tzw. jump scare'a, kiedy to obrzydliwy przeciwnik spadł na Leona/Claire.
Już wiem, dlaczego RE3 był krytykowany przez społeczność
Podczas grania w Resident Evil 3 byłem zachwycony oprawą graficzną, wysoką jakością scenek przerywnikowych czy świetnych mechanik, które jeszcze bardziej zachęcały do pozostania w fotelu i odstrzeliwania głów zombiakom. Niezbyt rozumiałem, dlaczego recenzenci niżej oceniali wyżej wymienioną produkcję od tej, która zadebiutowała na początku stycznia poprzedniego roku. Zdawałem sobie sprawę, że większość mechanik to kopiuj/wklej, ale nigdy nie pomyślałbym, że średnia na metacritic będzie wynosić 79/100 na bazie 82 recenzji, a kompletnie zszokowały mnie opinie graczy, które po dodaniu dawały jedyne 6.3/10. Wiedziałem dlaczego tak postąpili dopiero wtedy, kiedy odpaliłem Resident Evil 2.
Chwilę przecierałem oczy, ponieważ sam nie wiedziałem, czy jest to dodatkowy scenariusz do RE3 - gra wyglądała tak samo, tylko zmienił się bohater, którym sterowałem, i uniemożliwiono mi robienie uników, z których często korzystałem podczas poznawania historii Jill Valentine. Nawet komisariat był przekopiowany 1:1, no ale tutaj nie możemy się przyczepić do twórców, bowiem przez 24 godziny ciężko by było, aby przeszedł on jakikolwiek remont (nie wliczając szkód wyrządzonych przez zombie). To właśnie w tym momencie zrozumiałem, dlaczego przygody członkini zespołu S.T.A.R.S. zostały gorzej ocenione od tych, które zaoferował pierwszy remake. Stwierdzam, że gdyby RE3 ukazał się jako pierwszy na rynku, to zgarnąłby oceny, które powędrowały do RE2. Z kolei RE2 debiutując później dostałby minusy, za które został skrytykowany RE3 (czyli, że jest to jedna i ta sama gra). Oczywiście nie można zapomnieć tutaj o gorszych zagadkach wobec poprzednika, niezbyt denerwującym Nemesisie w porównaniu z Mr.X, a także cięciach wobec oryginału, ale tak jak wspomniałem przed chwilą, nie przechodząc historii Leona i Claire, poznawanie Raccon City w pierwszej kolejności jako Jill i Carlos było wspaniałym doświadczeniem.
Co z kolejnymi remake'ami?
Teraz rodzi się pytanie, co z kolejnymi odświeżeniami odsłon spod szyldu Resident Evil? Jak zareaguje Capcom, bo jestem pewny, że z tyłu głowy zapaliła się lampka, że kolejne takie odświeżenie może już nie przynieść tak dużych korzyści finansowych, jak dwa pierwsze projekty. Portal Video Games Chronicle, znany bardziej jako VGC, w połowie kwietnia bieżącego roku niespodziewanie ujawnił, iż na horyzoncie powstaje już remake czwartej odsłony serii. Z podanych informacji wynika, że grą zajmie się zespół M-Two na czele z Tatsuya Minami, byłym prezes PlatinumGames - deweloperzy pomagali przy tworzeniu najnowszego tytułu Capcomu, a jeśli wierząc VGC, M-Two tworzyło notatki i obserwowało pracę nad remake'ami swoich kolegów już od początku 2018 roku. Bardzo prawdopodobne jest, iż Capcom zauważył, że nie dadzą rady wcisnąć swoim fanom trzeciej takiej samej produkcji, więc oni osobiście zajęli się pracą nad ósmą odsłoną serii, a pieczę nad kolejnym odświeżeniem przekazali innym twórcom, co z pewnością przyniesie wiele korzyści, z naciskiem na zmiany w rozgrywce. Skopiowanie mechanik dwóch poprzednich odsłon i dodanie do nich nowych lokacji i bohaterów byłoby po prostu strzałem w stopę.
Jeśli jednak M-Two nie wprowadziłoby drastycznych zmian, to raczej nie byłbym zbyt entuzjastycznie nastawiony do kontynuacji przygód Leona, a przynajmniej nie na premierę, kiedy to będą one kosztować 250 złotych. Myślę, że podobnie postąpiłaby większość, czego potwierdzeniem są właśnie oceny (RE3) wystawiane przez społeczność na Metacritic. Takim obrotem spraw chcieli przede wszystkim pokazać, iż nie podoba im się podejście Capcomu.
Mimo wszystko sądzę, że czwarta odsłona doczeka się dużych zmian, nie tylko ze względu na to, że będzie za nią odpowiadał M-Two, ale także z powodu nadchodzących sprzętów (na które z pewnością rzeczona pozycja trafi priorytetowo) Sony i Microsoftu - PlayStation 5 i Xbox Series X. Owe urządzenia, dzięki swojej mocy, pozwolą deweloperom tworzyć niesamowite, innowacyjne next-genowe gry, ale aby tego dokonać, twórcy będą zmuszeni wprowadzić wiele zmian w swoich silnikach graficznych, więc jest to najlepszy czas, aby zmodernizować/usunąć/dodać nowe mechaniki do nadchodzącego remake'u. Obecnie musimy uzbroić się w cierpliwość i oczekiwać pierwszych, oficjalnych informacji od samego Capcomu/M-Two nt. nadchodzącego projektu - dopiero wtedy tak naprawdę dowiemy się, jak będzie wyglądało kolejne odświeżenie z popularnej marki.
Przeczytaj również
Komentarze (36)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych