Control - dałem grze drugą szansę i nadal nie wiem, co o niej sądzić

Control - dałem grze drugą szansę i nadal nie wiem, co o niej sądzić

Mateusz Wróbel | 05.06.2020, 23:00

Zastanawialiście się nad zakupem Control, najnowszej gry Remedy Entertainment? Poniżej opisuję jej największe plusy i minusy, które powinny pomóc Wam w podjęciu decyzji. Zaznaczam, że nie znajdziecie tutaj spoilerów.

Control zaintrygowało mnie od pierwszych zapowiedzi. Pierwszy zwiastun, który został udostępniony na E3 2018, niezbyt dużo nam mówił - mieliśmy wcielić się w kobietę, dyrektorkę tajnej agencji, która będzie musiała uporać się z bezpostaciowymi istotami przemieszczającymi się między wymiarami, a oprócz tego, poznać tajemnice dotyczące swojej przeszłości. Wiedząc, że za rzeczoną produkcję odpowiada fińskie studio Remedy Entertainment, mające na swoim koncie hit, jakim był Alan Wake, pewne było, iż Control będzie dosyć skomplikowany, a aby go odszyfrować będziemy musieli uruchomić wszystkie szare komórki. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Zapowiadało się dobrze...

Control - dałem grze drugą szansę i nadal nie wiem, co o niej sądzić

Po ponad dwóch latach oczekiwania nadszedł ostatni tydzień sierpnia 2019 roku, w którym to moja półka powiększyła się o kolejną pozycję. Po zainstalowaniu wszystkich potrzebnych plików na ekranie monitora pojawiło się logo Remedy. Hype był ogromny, ale opadł już po chwili obcowania z owym tytułem, bowiem tytuł Remedy chodził tragicznie. Gubił klatki, często wyrzucał do menu głównego (zauważyłem, że zdarzało się to najczęściej podczas interakcji z otoczeniem i biegania, tak jakby konsola nie nadążała z ładowaniem danych). Powiedziałem: „Nie, nie będę grał w takie coś”. Przez parę kolejnych dni czytałem na wszelakich stronach gamingowych, iż Remedy pracuje pełną parą nad patchami eliminującymi błędy, więc postanowiłem uzbroić się w cierpliwość i czekać na kolejne wieści. Zacząłem nadrabiać wydane już hity, a także czekać na te bardzo dobrze się zapowiadające. Szczerze mówiąc - zapomniałem o Control, i niezbyt miałem ochotę rezygnować z Death Stranding czy Star Wars Jedi: Upadły Zakon na rzecz tytułu Finów.

Pierwsza połowa obecnego roku kalendarzowego nie była obfita dla graczy - tzw. „killerów” zadebiutowało bardzo mało, więc była to dobra okazja do nadrobienia gier, których jeszcze nie odpakowaliśmy, albo odpakowaliśmy, a z różnych przyczyn nie daliśmy rady ukończyć. Postanowiłem więc dać drugą szansę Jesse, jednocześnie prosząc ją, aby tym razem jej specjalne moce nie wywoływały częstych „zwiech” i crashów. Jestem już po napisach końcowych i oznajmiam, iż w pewnym stopniu moje modły zostały wysłuchane.

Wygląda nieźle, ale gdzie FPS-y?

Control - dałem grze drugą szansę i nadal nie wiem, co o niej sądzić

Remedy Entertainment podczas projektowania swojego najnowszego projektu korzystało z autorskiego silnika Northlight, który po raz pierwszy został użyty w Quantum Breaku. Może on pochwalić się świetnie zaprojektowanym systemem renderowania, niezwykłą technologią rejestrowania ruchów twarzy i animacji. Na papierze brzmi to bardzo zachęcająco, a z ręką na sercu przyznaję, że w praktyce wygląda jeszcze lepiej, bowiem nie pamiętam kiedy ostatnio grałem w produkcję, gdzie główna postać tak realistycznie się poruszała. 

Pochwalić trzeba także twórców za dopracowane lokacje, wchodzące w skład Biura. Pierwotnie mówiło się, że Finowie zoptymalizowali jedynie pierwszy poziom, a idąc w głąb, spadki klatek na sekundę były bardzo wysokie. Osobiście nie mogę potwierdzić, czy było tak naprawdę, ponieważ grając na premierę nie dobrnąłem do drugiego sektora, ale mogę zapewnić, że w obecnej wersji produkcji nie zauważyłem takowych problemów - Control w środkowej fazie rozgrywki chodził identycznie, jak na początku, kiedy to podążaliśmy do pokoju dyrektora.

Będąc przy optymalizacji, Remedy zawiodło w tej kwestii na pełnej linii. Ich najnowszy tytuł zachwyca oprawą graficzną, ale obcowanie z nim nie jest już zbyt przyjemne ze względu na to, że podczas prawie każdego starcia jesteśmy świadkami ogromnych spadków FPS-ów. Czasami do tego stopnia, że nie jesteśmy w stanie wycelować swoją serwobronią w przeciwnika, nie mówiąc już o używaniu w takich momentach specjalnych umiejętności. Użytkownicy PlayStation 4 i Xbox One zapewne wiedzą, że przez tak duże spadki płynności (nawet do 15 klatek na sekundę) często pojawia się ekran z komunikatem, informującym nas o napotkanym problemie. Muszę zaznaczyć, że Control tanio skóry nie sprzedaje, bowiem wyrzuceń do menu głównego przez niską ilość FPS-ów, podczas mojej 20-godzinnej zabawy, nie było.

Control - dałem grze drugą szansę i nadal nie wiem, co o niej sądzić

Crashe natomiast pojawiały się bardzo często podczas interakcji - nie z przedmiotami, którymi możemy np. rzucać w przeciwników, a właśnie przytrzymując dany przycisk na kontrolerze, aby wykonać zaskryptowaną akcję. Często mnie to irytowało, ponieważ punkty kontrolne, dzięki którym (i tylko im!) mogliśmy zapisywać grę, były porozsiewane w dość dużej odległości od siebie. Wykonując misje główne, które zajmowały zazwyczaj od 30 do 60 minut, tzw. „checkpointy” pojawiały się bardzo rzadko. Deweloperzy chcieli zmusić nas tym krokiem do myślenia i determinacji - każdy błąd, czy to wychylenie się na przeciwnika w złym momencie czy przypadkowy skok w dół mógł oznaczać śmierć i powrót do ostatniego odkrytego punktu kontrolnego. Brzmiało intrygująco, ale jestem pewny, że w praktyce wyprowadziło to niejednego z równowagi. Przechodzenie kilka razy, przykładowo 10-minutowego etapu fabularnego, nie jest niczym przyjemnym. 

Jeśli mowa już o walce - jest ona bardzo, ale to baaardzo źle zbalansowana, o czym mówili sami twórcy po premierze. W jednym momencie możemy grać jedną ręką, a w innym można odnieść wrażenie, że przydałaby się nawet trzecia, ponieważ dwie nie wystarczają. Niedopuszczalne jest to, że czasami grupa zwykłych przeciwników jest trudniejsza do pokonania od czekającego na nas bossa, posiadającego szereg niespotkanych dotąd umiejętności. 

Psychol? Raczej śmieszne dziecko

Control - dałem grze drugą szansę i nadal nie wiem, co o niej sądzić

Świat gry jest bardzo chaotyczny, a aby poznać jego najciemniejsze tajemnice, musimy czytać wszystkie notatki - bez nich ani rusz. Remedy dodało ponad 250 nieobowiązkowych materiałów, które zostały podzielone na parę kategorii -badania + dokumenty, akta sprawy, korespondencja, multimedia i linia specjalna. Każdy dział zdradzał inne informacje, lecz najciekawsze były multimedia, w które skład weszły naukowe filmy z doktorem Darlingiem w roli głównej - dzięki nim mogliśmy poszerzyć swoją wiedzę nt. wymiarów czy zjawisk, których świadkami jesteśmy podczas gry.

Chciałbym wspomnieć jeszcze o osobach występujących w Control. Jesse Faden jest ciekawą bohaterką, ale jej współpracownicy są płytkimi i nijakimi postaciami, które, zamiast zaciekawić swoimi przemyśleniami czy także przeżyciami, nudzą. Najbardziej źle będę wspominał kogoś, kogo odnajdujemy w drugiej połowie rozgrywki - deweloperzy chcieli z niego zrobić psychopatę, mieliśmy poczuć ciarki na skórze podczas zbliżeń na jego szydercze uśmiechy, a jedyne co poczułem, to irytację.

Dla kogo jest Control?

Control - dałem grze drugą szansę i nadal nie wiem, co o niej sądzić

Zdaje sobie sprawę z tego, że Control, z różnych przyczyn, dużo osób sobie odpuściło. Wyżej wymieniłem największe plusy i minusy rzeczonej produkcji, które, być może, pomogą Wam w podjęciu wyboru. Control jest specyficzną pozycją, z którą niektórzy nie dadzą rady się zżyć, a co za tym idzie, nie zaznajomią się z ciekawie przedstawionym przez Finów światem i nie będą potrafić pokonać największych twardzieli, których będzie sporo podczas zabawy. 

Z czystym sumieniem mogę polecić owy tytuł osobom lubiącym zagłębiać się w fabułę i szukającym wyzwania. Krwawe potyczki z przeciwnikami są dosyć trudnymi starciami, szczególnie w środkowej fazie gry, kiedy to odbywamy nieprzyjemne rozmowy z tymi bardziej mocarnymi typami wrogów. Produkcją zainteresować mogą się także platynowcy, bowiem najważniejsze trofeum w Control jest bardzo łatwo zdobyć. Jeśli jednak bardzo przeszkadzają Wam spadki klatek na sekundę, a wręcz ich nienawidzicie, z góry ostrzegam, że podczas rozgrywki w Control będzie ich mnóstwo. Stwierdzam, że jest gorzej niż w najnowszej odsłonie serii FPS od Guerilli Games, Killzone: Shadow Fall.  

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper