10 najbardziej wyczekiwanych filmów, które mogą postawić kina na nogi
Najbliższe kilka miesięcy może zadecydować o kształcie i funkcjonowaniu rynku filmowego na całym świecie. Zawieszenie funkcjonowania kin na kilka miesięcy drastycznie zwiększyło rolę stron VOD, które zaczęły zagrażać pozycji wielkich multipleksów. Te mogą jednak liczyć na głośne premiery, które niedługo powinny trafić na duży ekran.
Branża kinowa to jedna z największych przegranych kryzysu związanego z pandemią koronawirusa. Zamknięcie oddziałów na kilka miesięcy, a także zawieszenie prac nad zdecydowaną większością hitów filmowych, zagroziło funkcjonowaniu dużych sieci multipleksów, zwłaszcza w kontekście zdecydowanego wzrostu znaczenia stron streamingowych i VOD. Jednym z większych wygranych tego trudnego okresu okazał się film “Trolle 2”, który zamiast na duży ekran trafił od razu na VOD i tam miał zarobić ponad 100 milionów dolarów. Produkujące ten obraz Universal Pictures ustami jednego ze swych przedstawicieli zapowiedziało, że teraz zamierza wypuszczać obraz na VOD od razu po premierze. To spotkało się ze zdecydowaną reakcją organizacji zrzeszającej kina w USA. I nic dziwnego, bo multipleksy boją się, że w nowej poepidemicznej sytuacji kompletnie stracą na znaczeniu.
Kryzys wywołany koronawirusem dotknął także polski rynek. Wielkiego pecha miał Jan Komasa i jego nowe dzieło “Sala Samobójców: Hejter”, który trafił do kin w zaledwie kilka dni przed ogłoszeniem kwarantanny. Stąd niecodzienna decyzja o tym, by obraz pokazać od razu na platformach VOD. Zupełnie inną drogą poszedł dystrybutor filmu reklamowanego jako pierwszy polski slasher, produkcji Bartosza M. Kowalskiego “W lesie dziś nie zaśnie nikt”, który sprzedał prawa do pokazywania go Netflixowi, a dziś słyszymy, że film powróci do kin. Kolejne premiery zagraniczne są już niejednokrotnie zapowiadane wyłącznie na VOD co może dziwić, bo przecież multipleksy niedługo się otworzą. Statystyki z krajów azjatyckich nie są jednak dla tych firm optymistyczne.
Czy zatem kina w ogóle przestaną mieć znaczenia, a kolejne premiery filmowe będziemy oglądać w domowym zaciszu, na własnym sprzęcie? Tak argumentują niektórzy, podkreślając przy tym, że kinomani dysponują coraz lepszym sprzętem, dzięki któremu doznania z oglądania, nawet najbardziej efektownych produkcji, są podobne do tych, które znamy z multipleksów. Inni jednak podkreślają, że prywatne seanse nigdy nie zastąpią doświadczeń płynących z oglądania nowych produkcji na dużym ekranie, siedząc w wygodnym fotelu. Z całą pewnością jesteśmy świadkami dużych zmian, o czym świadczą także ciekawe ruchy mniejszych graczy, takie jak choćby współpraca pomiędzy dużymi kinami studyjnymi w Polsce, zrzeszonymi na platformie mojeekino.pl, a także działalność pomniejszych firm, oferujących widzom możliwość obejrzenia niszowych hitów ostatnich miesięcy w systemie VOD.
Cokolwiek by się nie działo wydaje się, że wielkie hity filmowe nadal będą chętnie oglądane w kinach, pytanie tylko czy widzowie tłumnie do nich ruszą, mając na uwadze wszystkie aspekty bezpieczeństwa, społeczne dystansowanie, a w perspektywie to, że być może za kilkanaście tygodni będą mogli ten film obejrzeć sobie w domu. Przygotowaliśmy listę dziesięciu najciekawszych premier kolejnych kilku miesięcy, które mają największą szansę by wyciągnąć ludzi z domów i sprawić, że kina wrócą do normalności.
Tenet
Najnowsze dzieło Christophera Nolana jest obok fabularnej “Mulan” Disneya filmem, który powinien doczekać się premiery najwcześniej, bo już w połowie lipca. Wygląda zatem na to, że najcięższe działa zostaną wytoczone najwcześniej i bardzo dobrze. Nie będę Was oszukiwał, że wiem o czym jest ten obraz, bo tak się składa, że mam w domu totalne embargo na jakiekolwiek informacje na jego temat (prócz obsady) i dotąd nie widziałem żadnego zapowiadającego go trailera. Produkcje amerykańskiego wizjonera najlepiej ogląda się bowiem ze świeżym umysłem, tak jak kiedyś “Incepcję”, o której wiedziałem tylko tyle, że jest przedstawicielem szeroko rozumianej fantastyki. Wypada tylko powiedzieć, że “Tenet” przyciąga nie tylko nazwiskiem twórcy, ale także aktorów, jak znanego z BacKKKlansmann” Johna Davida Washingtona, a także mającego od dłuższego czasu świetną passę (choćby “Lighthouse” Eggersa i “Good Time” braci Safdie) Roberta Pattinsona. Nie wyobrażam sobie oglądania tego filmu gdzie indziej niż tylko w kinie!
Nowi mutanci
Ten film miał trafić do kin już w 2018 roku, ale przepychanki pomiędzy twórcami i ludźmi ze studia, a także zmiany na wyższych szczeblach władzy korporacji sprawiły, że do kina trafi on dopiero teraz. A przynajmniej wszystko na to wskazuje. Film Josha Boone’a ma być powiewem świeżości w kinie superbohaterskim. Z jednej strony - zapewne z inspiracji nagłym sukcesem “Stranger Things” - będzie bliższy horrorowi niż typowemu kinu fantastycznemu spod znaku MCU czy DC, a z drugiej gra w nim wielu młodych aktorów, na czele ze znanymi właśnie z serialu braci Duffer Charlie Heatonem i rozsławioną dzięki “Grze o Tron” Maisie Williams, której partneruje choćby Anya Taylor-Joy. Boone’owi marzy się cała trylogia, osiągnięcie tego celu z pewnością jest uzależnione od wyników finansowych pierwszego obrazu.
Godzilla vs Kong
Czwarty film z cyklu, w którym pojawił się choćby jeden z tych bohaterów, zapowiada się na produkcję, którą warto obejrzeć jedynie na dużym ekranie. Nie spodziewamy się tu w końcu zaskakującej fabuły, wielu odniesień filmowych, a raczej ostre starcie dwóch ogromnych potworów, które z całą pewnością zadowoli wszystkich amatorów blockbusterowych widowisk. Obraz właśnie otrzymał ocenę PG13, a zatem widać, że jest coraz bliżej ukończenia. Premiera jest zapowiedziana na 20 listopada, w rolach głównych m.in. Millie Bobby Brown, Kyle Chandler, Alexander Skarsgard i Rebecca Hall.
Czarna Wdowa
Film o agentce Nataszy Romanoff ma szansę, by być nieco innym obrazem niż standardowe kino ze stajni MCU, przede wszystkim ze względu na cechy charakterystyczne granej przez Scarlett Johansson postaci. Umiejętności jakie nabyła nie wynikają bowiem z żadnego nadnaturalnego zrządzenia losu, tudzież eksperymentu, są raczej wynikiem ciężkiej pracy. Szykuje się zatem coś w rodzaju skrzyżowania “Mission Impossible” ze światem dobrze znanym z poprzednich produkcji MCU, w której główną bohaterką będzie dobrze nam znana marvelowska postać. Wytwórnia umiejętnie buduje zainteresowanie wokół produkcji nie wyjawiając tego kto ostatecznie wcieli się w czarny charakter, którym ma być w tym filmie Taskmaster. Premiera jest zapowiedziana na 6 listopada.
Diuna
O ekranizacji wielkiego dzieła Franka Herberta, za którą wziął się specjalista od niebanalnego kina rozrywkowego Denis Villeneuve, pisaliśmy już wielokrotnie. Obraz ma zostać podzielony na dwie części co sprawia oczywiście pewnego rodzaju trudności, ale też jest szansą na uniknięcie problemów, jakie niewątpliwie miała poprzednia ekranizacja tej książki, w reżyserii Davida Lyncha. Obsada wygląda niezwykle interesująco, Paula Attrydę ma zagrać Timothee Chalamet, Gurneya Hallecka Josh Brolin, Lady Jessicę Rebecca Ferguson, a Barona Harkonnena Stellan Skarsgaard. Przede wszystkim jednak sam kanadyjski twórca już raz pokazał, w chwalonym “Blade Runnerze 2049”, że potrafi stworzyć klasowy, nawiązujący do oryginału sequel, którego w żadnym wypadku nie da się określić odcinaniem kuponów. Tak więc: czekamy!
Nie czas umierać
Premierę ostatniego filmu, z Danielem Craigiem jako James Bond, przełożono na listopad, obawiając się o frekwencję w kinach tuż po zakończeniu kwarantanny. Obraz ten może być ciekawy z kilku powodów. Po pierwsze, przy pracach nad scenariuszem uczestniczyła Phoebe Waller-Bridge, twórczyni takich hitów serialowych jak “Fleabag” i “Obsesje Eve”, a z jej obecnością wielu wiąże nadzieje na mocne odświeżenie formuły filmu szpiegowskiego. Po drugie, obecność Rami Maleka, w roli czarnego charakteru, zapowiada niezwykle interesujące starcie z głównym bohaterem. Wreszcie będzie to ostatni film z serii, w którym zagra Daniel Craig, aktor który z pewnością przejdzie do historii jako jeden z najlepszych Bondów w historii. Nie czas więc umierać, a czas raczej na to by otwierać kina!
Antebellum
Sporo ostatnio ciekawych horrorów/thrillerów podejmujących problem nierówności rasowej, wystarczy wymienić tu dwa filmy Jordana Peele’a “Get Out” i “Us”. Kolejnym obrazem tego typu może być właśnie “Antebellum” reklamowane często udziałem twórców, którzy zajmowali się poprzednimi produkcjami tego reżysera. Główna bohaterka filmu nagle zostaje uwięziona w przerażającej rzeczywistości, jakby żywcem wyjętej z czasów amerykańskiego niewolnictwa. Głównym magnesem przyciągającym do tej produkcji jest ciekawa fabuła, a także obecność Janelle Monae, świetnej piosenkarki i aktorki, która znana jest już choćby z “Moonlight”, “Ukrytych działań” i serialu “Homecoming”.
25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy
Film klasyka włoskiego kina Marco Bellocchio również nie miał szczęścia do daty premiery, bo choć otrzymał wiele prestiżowych nagród lokalnych, w Polsce miał wejść do dystrybucji w właśnie w okresie kwarantanny. Znakomity twórca zajął się w nim historią Tommaso Buscetty, mafijnego bossa, który złamał omertę, a jego zeznania doprowadziły do skazania ponad 350 wysoko postawionych funkcjonariuszy Cosa Nostry. Temat włoskiej mafii nadal jest nośny, głównie ze względu na znakomity serial “Gomorra”, którego piąty sezon jest właśnie w trakcie przygotowywania, dlatego też z pewnością wybiorę się, by zobaczyć ten obraz w jakimś kinie studyjnym.
French Dispatch
Jeszcze kilka miesięcy temu Wes Anderson był dla mnie po prostu jednym z wielu nazwisk uznanych reżyserów, z których twórczością powinienem się zapoznać. Później jednak zobaczyłem kilka jego filmów, na czele z “Grand Hotel Budapest”, a także “Moonrise Kingdom” i dziś z całą pewnością czekam na nowy obraz tego amerykańskiego oryginała. Styl tego twórcy jest wyjątkowo trudny do podrobienia, dodatkowo mało kto może sobie dziś pozwolić na zebranie tak wspaniałej obsady. W nowym filmie Andersona zobaczymy m.in. Timothee Chalameta, Leę Seydoux, Benicio del Toro, Tildę Swinton, Billa Murraya, Edwards Nortona, Frances McDormand, Jeffreya Wrighta, Adriena Brody, Saoirse Ronan i Willema Defoe.
Niewspomniane: “Wonder Woman 1984” (14 sierpnia), “West Side Story”(18 grudnia), “Eternals”, “Morbius”, “Shang-Chi and the Legend of the Ten Rings” (wszystkie zaplanowane na 2021)
Przeczytaj również
Komentarze (61)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych