Reklama
W głębi lasu – recenzja serialu. Gdzie czai się zło

W głębi lasu – recenzja serialu. Gdzie czai się zło

Jędrzej Dudkiewicz | 12.06.2020, 21:00

Harlan Coben to bardzo płodny pisarz, mający na koncie naprawdę wiele książek. A wkrótce będzie jeszcze bardziej rozpoznawalny, bowiem wieść niesie, że podpisał z serwisem Netflix umowę na ekranizację aż czternastu swoich dzieł. Tak się złożyło, że za pierwszą z nich – W głębi lasu – wzięła się polska ekipa.

Paweł Kopiński jest odnoszącym sukcesy prokuratorem, który zaczyna prowadzić skomplikowaną sprawę gwałtu na imprezie studenckiej. Jednocześnie upomina się o niego przeszłość – znalezione zostaje ciało człowieka, który przypomina chłopaka, z którym kiedyś Paweł był na letnim obozie. W jego trakcie doszło do tragicznych wydarzeń: dwie osoby zostały znalezione martwe, dwóch – w tym siostry Pawła – nigdy nie odnaleziono. Wszystko wskazuje zatem na to, że jest szansa, iż jego siostra żyje.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zobacz także: The Stranger - serial na podstawie Harlana Cobena

W głębi lasu – recenzja serialu. Gdzie czai się zło

W głębi lasu – wciągająca intryga z komentarzem społecznym

Oglądając W głębi lasu od razu miałem pewne skojarzenia z niedawnym Żmijowiskiem, które też rozgrywało się na kilku płaszczyznach czasowych. Książki Harlana Cobena nie czytałem, ale jeśli ekranizacja jest wierna, to wydaje się, że jest on jednak bardziej utalentowanym pisarzem od Wojciecha Chmielarza. Przede wszystkim intryga jest ciekawsza, sprawniej poprowadzona i ma o wiele mniej wątków, które donikąd nie prowadzą. Twórcom W głębi lasu udało się zbudować odpowiednią, gęstą atmosferę, a że za reżyserię wzięli się utalentowani ludzie – czyli Leszek Dawid i Bartosz Konopka – to kolejne odcinki ogląda się generalnie z niesłabnącym zainteresowaniem. Zwroty akcji pojawiają się w odpowiednim momencie i chociaż nie mogę powiedzieć, by były jakoś niesamowicie zaskakująco, to jednak podtrzymują ciekawość widza. To po prostu całkiem sprawnie napisana i opowiedziana historia.

I w zasadzie jest to coś, co już wystarczyłoby, by uznać W głębi lasu za porządny kryminał. Bardzo jednak lubię, gdy gatunek ten ma do zaoferowania coś więcej, dodaje do sprawy komentarz społeczny. Tutaj nieźle zostaje pokazanych kilka kwestii. Po pierwsze, głównym tematem jest przeszłość, która często skrywa tajemnice i jeśli zostaje nierozliczona, nieprzepracowana, to nigdy może nie dać człowiekowi spokoju. Pada tu też pytanie o to, czy po latach da się wrócić do tego, co było, spróbować jeszcze raz, zacząć pewne rzeczy od nowa. Po drugie, istotny motywem jest to, jakie ma się możliwości zależnie od pozycji zajmowanej w społeczeństwie. Najlepiej widać to na przykładzie sprawy gwałtu, w której – przynajmniej początkowo – jak to zwykle bywa jest słowo przeciwko słowu. Ale nie znaczy to, że obie strony mają te same szanse i zachowana zostaje między nimi równowaga. Ojcem jednego z potencjalnych sprawców jest bowiem znany i szanowany dziennikarz, który ma o wiele większe możliwości (nie tylko dzięki pieniądzom, ale i znajomościom) przechylić szalę na swoją korzyść. Wątek pozycji w społeczeństwie wybrzmiewa też w retrospekcjach. Twórcy pokazują, że gdy dochodzi do tragicznego zdarzenia, nagle wszystkie relacje potrafią runąć, bo kogoś trzeba obwinić za to, co się stało. Spadają wtedy maski, a gniew zostaje skierowany przeciwko tym, których uznaje się za obcych (istotne jest, że kierownikiem obozu była osoba pochodzenia żydowskiego), chociaż jeszcze przed chwilą byli to przecież sympatyczni sąsiedzi, którym się ufało. Oba te motywy stanowią sporą zaletę W głębi lasu.

W głębi lasu – jest i trochę mankamentów

Nie znaczy to oczywiście, że W głębi lasu to serial perfekcyjny i pozbawiony wad. Jedną z głównych jest aktorstwo, a raczej to, że jest nierówne. I nie chodzi nawet o to, że część obsady gra dobrze, a część słabo. Po prostu każdy wykonawca ma sceny, w których nie można mu nic zarzucić i takie, które mogłyby być lepsze. Czasem trochę wygląda na to, jakby reżyserzy nie dopilnowali aktorów i aktorek, nie zadbali o odpowiednią liczbę powtórzeń danej sceny. Szkoda. Ale i tak za te momenty, gdy wszystko jest okej można docenić Grzegorza Damięckiego, Agnieszkę Grochowską i grającego w sumie na autopilocie Cezarego Pazurę, który ma tu bardzo podobną rolę do tej, którą grał w Żmijowisku. Za to przydałoby się nieco więcej scen z udziałem Arkadiusza Jakubika, nie mówiąc już o Piotrze Głowackim, który na ekranie pojawia się tak rzadko, że w zasadzie nie wiem, po co w ogóle go zatrudniono skoro nie ma nic do grania (a to dobry aktor jest).

Można by się też przyczepić do tego, że prowadzone równolegle przez Pawła Kopińskiego sprawy powinny sprawiać mu nieco więcej trudności, bo z tymi, które są bohater radzi sobie bez większego problemu. Co jakiś czas trafiają się też dość drewniane dialogi. Nie zmienia to wszystko jednak faktu, że W głębi lasu to porządnie i sprawnie nakręcony kryminał, któremu warto dać szansę.

Atuty

  • Ciekawa i wciągająca intryga;
  • Interesujący komentarz społeczny;
  • Sprawna reżyseria, budująca odpowiednią atmosferę

Wady

  • Nierówne aktorstwo (co nie znaczy, że jest tragicznie);
  • Trochę drewnianych dialogów;
  • Główny bohater powinien mieć nieco więcej trudności, by poradzić sobie ze stojącym przed nim wyzwaniami

W głębi lasu to nakręcona przez polską ekipę ekranizacja książki Harlana Cobena. Całkiem udana!

7,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper