Na pewno macie na swojej liście takie gry, które ukończyliście w 90, a czasem nawet 99%, ale nigdy nie zamknęliście ich do końca. Dlaczego tak się działo i jakie konkretne produkcje trafiły na tablicę "do ukończenie... kiedyś"?
Roger: Niestety kilka takich gier wciąż mam do odhaczenia. Wspomnę chociażby o NioH 2 czy Personie 5, która wciąż czeka na lepszy dzień by domknąć ostatnie aktywności poboczne i zakończyć grę. Kilka tytułów zostało do ukończenia na odłączonym już od prądu PS3 - Far Cry 3 czy Mass Effect 3. Problem takich zaległości jest prozaiczny. Jestem graczem, który lubi oglądać zakończenie, gdy wyczyszczę już całą grę z aktywności. Końcówka jest dla mnie wówczas nagrodą, domknięciem gry, którą mogę z czystym sumieniem odłożyć na półkę. Sęk w tym, że czasami zabiera to masę czasu, zostawiasz więc sobie taki nieukończony tytuł jak będzie czas, potem jednak wjeżdżają nowe gry i nie ma się ochoty wracać do starych.
Im dłużej to trwa tym gorzej - zapominamy fabułę, zapominamy klawiszologię, mechaniki, a świadomość, że wszystkiego trzeba będzie się uczyć od nowa jeszcze mocniej zniechęca do powrotu.
Igor: Na myśl przychodzą mi tylko dwie takie gry. Pierwszą jest WipEout 2097, który pokonał mnie na ostatnim wyścigu - kilkanaście godzin prób, rekord poprawiony o ponad minutę, a i tak zawsze... no *&%$@ zawsze, byłem drugi. Nieco smutniejsza historia była ze Spartan Total Warrior, gdzie do ubicia został mi wyłącznie ostatni boss. Niestety grałem w ten tytuł na oryginalnym Xboksie, który nie był tak do końca mój, no i na moje nieszczęście złożyło się tak, że sprzęt musiałem oddać - może jeszcze jeden wieczór prób zabicia tego dziada, a na pewno by się udało. Tak to zawsze staram się wyciskać z gier tyle ile się da - choć czasem zajmuje mi to X lat, ale mimo wszystko kiedyś dany tytuł dokończę.