Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Maciej Zabłocki | 18.08.2020, 14:00

Na świecie pewne są tylko trzy rzeczy – śmierć, podatki i… coroczna prezentacja nowych Samsungów z serii Galaxy. Na Note20 czekał każdy miłośnik smartfonów, bo jest to seria, która od lat zachwyca swoimi topowymi możliwościami. W tym roku mamy jednak ewidentny spadek formy. Galaxy Note20 Ultra to spektrum flagowych rozwiązań z kilkoma zaskakującymi wpadkami. Zapraszam na test. 

Pierwszy telefon z serii Note zadebiutował na rynku w 2011 roku. Od tamtego momentu minęło już dziewięć długich lat. Dostaliśmy wielu następców, technologie wystrzeliły niczym rakiety na marsa, a możliwości smartfonów zaczęły konkurować z ultrabookami i często zastępować komputery przenośne w codziennej pracy. Najnowszy Galaxy Note20 Ultra kontynuuje ideę rodziny „Note” oferując jeszcze lepszy i jeszcze bardziej dopracowany rysik, ogromny ekran i multum rozwiązań technologicznych, które mają uczynić go najlepszym flagowcem na świecie. Problem w tym, że producentowi brakuje już innowacyjnych pomysłów – Note20 Ultra to smartfon niewątpliwie flagowy, ale pozbawiony tak pożądanej świeżości. W dodatku wyceniony na kosmiczne 5949 zł. Śmialiśmy się kiedyś, gdy ówczesny iPhone X w najdroższej wersji zbliżył się do tej kwoty – dziś na rynku znajdziemy więcej modeli telefonów, które śmiało przekraczają pięć tysięcy. Trend jest niestety wznoszący i nadchodzące lata na pewno nie zmienią niczego na korzyść konsumentów. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Standardowy Note20, a Note20 Ultra – kolosalne różnice

Galaxy Note20 pojawi się w sklepach od 21 sierpnia w dwóch wersjach. Słabszej oraz mocniejszej z dopiskiem Ultra. Do naszej redakcji przyjechała ta lepsza odmiana w pięknym, brązowo-różowym kolorze, ale zanim ją omówię - zastanawiam się nad tańszym modelem. Oprócz zamieszczonych wewnątrz, identycznych komponentów (CPU i GPU), jest on słabszy pod każdym względem, a niektóre cięcia producenta wydają się absurdalne. Nie można zapominać, że „zwykły” Note20 kosztuje absurdalne 4849 zł z obsługą 5G lub 4349 zł bez tego wsparcia. 

Tańszy model konkuruje z Galaxy S20+, ale przegrywa z nim pod kilkoma względami. W środku znajdziemy taki sam procesor Exynos 990, ale już 8GB RAM i 128GB na dane bez możliwości rozszerzenia tej pojemności kartami microSD (co jest możliwe i w droższym Note20 Ultra i w Galaxy S20 oraz S20+). Do tego plastikowa obudowa, znacznie słabsze aparaty (64 mpix, zamiast 108 w odmianie Ultra), wolniejsza reakcja rysika, zauważalnie gorszy wyświetlacz ze wsparciem dla rozdzielczości FHD+ i tylko 60 Hz, zamiast WQHD+ w 120 Hz jak w S20 i S20+ oraz Note20 Ultra. Note20 ma nawet mniejszą baterię od S20+ (4300 mAh do 4500 mAh), ale zapewne wytrzyma dłużej na jednym ładowaniu przez gorszy ekran o niższej częstotliwości odświeżania. Tyle tylko, że w S20 i S20+ możemy to sobie dowolnie dostosować. 

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Telefon jest zaokrąglony na rogach, ma dosyć duży podbródek, większe oczko aparatu od swojego mocniejszego brata Note20 Ultra i gorsze materiały wykorzystane do produkcji. Ma też mniej odstającą wyspę z aparatami i wspiera jedynie trzykrotny zoom cyfrowy (względem pięciokrotnego optycznego w Note20 Ultra) i maksymalnie trzydziestokrotne zbliżenie (a nie pięćdziesięciokrotne jak u silniejszego brata). Wszystko to sprawia, że zastanawiam się nad sensem istnienia tego modelu. Kosztuje ogromne pieniądze, oferuje w sumie mniej od Galaxy S20+ wycenionego na tyle samo, a jego jedyną zauważalną zaletą jest… dostęp do rysika. Uznaję, że prawdziwym „flagowcem” i jedynym sensownym Note20 jest wersja Ultra, która otrzymała od Samsunga najlepsze komponenty, technologie i materiały jakimi firma obecnie dysponuje. 

Specyfikacja Note20 Ultra 5G

  • Ekran: Infinity-O, 6,9” Dynamic AMOLED z rozdzielczością 3088x1440 px, 120 Hz Procesor: ośmiordzeniowy Samsung Exynos 990 5G, 7nm, maks. 2,73 GHz
  • SO: Android 10 (z 1 lipca 2020), nakładka Samsung One UI w wersji 2.5
  • GPU: Mali-G77 MP11
  • RAM: 12 GB LPDDR5
  • Pamięć: 256 GB UFS 3.1 (z opcją rozszerzenia za pomocą microSD do 1TB)
  • Bateria: 4500 mAh
  • Wymiary: 77,2 x 164,8 x 8,1 mm
  • Waga: 208 g
  • Aparat tył: 108MP F1.8, 12MP F2.2, 12MP F3.0 + laserowy czujnik autofocus
  • Aparat przód: 10MP F2.2 
  • Porty i funkcje: 5G, Wi-Fi 802.11ax, WiFi 6, Bluetooth 5.1, A-GPS, akcelerometr, żyroskop, czujnik grawitacji, czujnik geomagnetyczny, ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych, USB typu C, NFC, zaawansowany rysik

Jak możecie zauważyć, otrzymujemy tu w zasadzie wszystko to, czego moglibyśmy oczekiwać od flagowego telefonu. Aż 12 GB najszybszej pamięci na rynku, dużo miejsca na dane użytkownika, najbardziej zaawansowany, ośmiordzeniowy procesor Samsunga i wydajny układ graficzny. Do tego 120 Hz ekran AMOLED – ta częstotliwość odświeżania działa jednak tylko przy rozdzielczości 2316x1080 px. Chcąc skorzystać z najwyższej dostępnej jakości ekranu musimy liczyć się z przeskoczeniem na 60 Hz, ale ten aspekt omówimy w rozdziale poświęconemu wyświetlaczowi. Na papierze nie sposób narzekać – może trochę na wielkość baterii, bo przy tak wielkim telefonie oczekiwałem ogniwa o pojemności przynajmniej 5000 mAh, które bardzo by się tutaj przydało. Dokładnie takie znalazło się w Samsungu Galaxy S20 Ultra z wyświetlaczem o identycznej przekątnej – 6,9”.

Wygląd, jakość wykonania, porty i złącza

Urządzenie przyjeżdża do nas w klasycznym, czarnym pudełku z widocznym rysikiem w kolorze telefonu i oznaczeniem modelu. W środku znajdziemy słuchawki marki AKG, 25W szybką ładowarkę, kabel USB-C oraz komplet dokumentów i igłę do wyciągania tacki na karty SIM. Zestaw podstawowy, bez pokrowców, ochrony ekranu i innych dodatków. Co ważne, trwa teraz atrakcyjna przedsprzedaż – kupując Galaxy Note20 lub Note20 Ultra otrzymujemy do wyboru najnowsze słuchawki bezprzewodowe Galaxy Buds Live albo 3-miesięczną subskrypcję Xbox Game Pass Ultimate, kontroler MOGA XP5-X i bezprzewodową ładowarkę. Promocja będzie aktywna tylko do 15 września lub do wyczerpania zapasów.

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Samsung przyzwyczaił mnie do rewelacyjnej jakości wykonania swoich najdroższych modeli i seria Note zawsze była pod tym względem absolutnym liderem. Niewiele jest smartfonów zdolnych nawiązać równorzędną walkę pod względem designu i wykonania – na szczęście Note20 Ultra nie jest żadnym wyjątkiem. To smartfon wyglądający absolutnie rewelacyjnie. Ogromny wyświetlacz zajmuje niemal cały przód urządzenia, oczko aparatu jest tak małe jak to tylko możliwe i kompletnie nie przeszkadza, a przód pokryto najnowszym szkłem Corning Gorilla Glass 7 i zaokrąglono po bokach. Bryła telefonu jest prostokątna, co ułatwiło osadzenie takiego ekranu. Całość okalają aluminiowe, błyszczące ramki, a z tyłu zastosowano specjalną odmianę szkła w przepięknym, matowym odcieniu, którego jedną z największych zalet jest to, że się przesadnie nie palcuje. Jedyną skazą na tym nieskalanym designie jest ogromna i bardzo wystająca wyspa z aparatami. 

Trzy wielkie obiektywy robią jednak spore wrażenie i na całe szczęście nie ma tu już tandetnych dopisków. Pod względem zastosowanych materiałów, spasowania tego wszystkiego i ogólnej prezencji to jeden z najładniejszych smartfonów na rynku. Tu i ówdzie zastosowano krągłości dodające charakteru i ekskluzywności. Dla mnie szczególnie istotne jest to, że nawet bez pokrowca ten telefon bardzo wygodnie leży w dłoni – nie jest przesadnie śliski (ale i tak musimy uważać) ani zbyt wielki – ba, jego rozmiar mimo zastosowanego ekranu jest zbliżony do smartfonów konkurencji – POCO F2 Pro czy Xiaomi Redmi 9 które mam teraz przy sobie, są tylko nieznacznie mniejsze od Note20 Ultra. 

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Na prawym boku znajdziemy przyciski głośności i blokowania/włączania telefonu. Na lewej krawędzi pozbyto się całkowicie klawisza Bixby, którego funkcje w razie potrzeby możemy teraz podpiąć pod przycisk blokowania ekranu. Na dole umieszczono otwór na rysik, przeniesiony z prawej do lewej strony – podobnie z maskownicą głośnika, której umiejscowienia akurat nie rozumiem. Chwytając telefon poziomo w „klasyczny” sposób, gdzie wyspa z aparatami w tym położeniu jest na górze, często zasłaniałem głośnik swoją ręką i tłumiłem wszelkie dźwięki. Z kolei obracając telefon tak, by głośnik znalazł się po mojej lewej stronie, trzymałem urządzenie za dużą wyspę z aparatami, co było niekomfortowe. Tak źle i tak niedobrze – chwytu tego smartfona trzeba się po prostu nauczyć. 

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Producent zastosował klasyczne złącze USB-C. Na górze znajdziemy tylko tackę na kartę nanoSIM oraz kartę microSD (którą możemy w razie potrzeby zastąpić drugą kartą SIM). Pod tym względem zdecydowano się na prawdziwy, elegancki minimalizm i nie ulega wątpliwości, że Note20 Ultra, szczególnie w kolorze „Mystic Bronze” (po polsku miedzianym) który do mnie trafił, jest urządzeniem biznesowym skierowanym do świadomych i wymagających klientów. Oczywiście zabrakło złącza mini-jack, a zamieszczone w zestawie słuchawki AKG podłączymy za pomocą złącza USB-C. Nie ma też diody powiadomień, którą zastępuje funkcja „always on display” zjadająca jednak sporo baterii. Note20 Ultra posiada certyfikat wodoszczelności IP68, gwarantujący zanurzenie go do głębokości 1,5m na maksymalnie 30 minut bez żadnych komplikacji. 

Najlepszy wyświetlacz w smartfonach Samsunga

Koreańczycy zastosowali znakomity ekran zwany „Dynamic AMOLED” o przekątnej 6,9” i rozdzielczości WQHD+ (3088x1440 px) ze wsparciem dla częstotliwości odświeżania na poziomie 120 Hz. Znajdziemy tu jedno, bardzo małe wycięcie na otwór aparatu do selfie. Jest na tyle małe, że w żadnym wypadku nie przeszkadza w użytkowaniu telefonu – a korzystanie z niego z tym wyświetlaczem to prawdziwa przyjemność. Ekran jest wielki, praktycznie pozbawiony ramek, z bardzo minimalistycznym podbródkiem i dodatkowo zaokrąglony po bokach. Ponieważ bryła telefonu jest prostokątna, łatwiej było upchnąć wszystkie konstrukcyjne rozwiązania. 

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Zostaliśmy już przyzwyczajeni, że AMOLED od Samsunga charakteryzuje się doskonałą czernią, nasyconymi i pięknymi kolorami oraz genialnym kontrastem. Tutaj również nie można mu niczego zarzucić. Kontrast dynamiczny sięga 3,000,000:1, jasność w pełnym słońcu dochodzi do 1500 cd/m2, wyświetlacz wspiera HDR10+ oferując fantastyczne wrażenia wizualne. Do dyspozycji użytkownika jest natomiast bardzo mało opcji ustawień ekranu, bo możemy wybierać jedynie pomiędzy kolorem żywym lub naturalnym, lecz tylko przy tej pierwszej opcji dostosujemy balans bieli. W opcjach znajdziemy jeszcze tryb odświeżania – adaptacyjny ze wsparciem 120 Hz, ale tylko przy rozdzielczości 2316x1080 px oraz standardowy, 60 Hz, który pozwala na włączenie 3088x1440 px dając wtedy kapitalne 511 ppi. Tyle tylko, że rezygnacja ze 120 Hz jest bardzo bolesna. 

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Gdy raz spróbujemy 120 Hz, nie będziemy chcieli wracać do połowy mniejszej częstotliwości odświeżania. Animacje są oszałamiająco płynne, przeglądanie stron internetowych to prawdziwa rozkosz, zabawa ustawieniami staje się kapitalną zabawą, bo wielokrotnie po prostu cieszymy się tą niesamowitą płynnością i doskonałym działaniem. Niższa rozdzielczość nie wpływa w żadnym wypadku na wrażenia estetyczne, za to 120 Hz znacząco poprawia nam komfort korzystania z Note20 Ultra. Jest dostrzegalna różnica pomiędzy ekranami wspierającymi 90 Hz, ale nie aż tak drastyczna, jak pomiędzy 60, a 120. Jedyną, ale poważną wadą wyższej częstotliwości jest ogromne zapotrzebowanie na energię, co znacząco skraca czas działania na baterii. Ekran wspiera HDR10+ i doskonale to widać w filmach na Netflixie – niesamowita jasność robi tutaj wielką robotę.

Tak patrzę na ten telefon i z niekłamaną przyjemnością stwierdzam, że wyświetlacz w Note20 Ultra jest jednym z najlepszych jakie kiedykolwiek zastosowano w telefonach. Oglądanie na nim filmów to dzika radocha dla naszych oczu. Po włączeniu gry nie chce nam się odchodzić od smartfona, a czytając poranną „prasówkę” zatracamy się w czasie, spóźniając do pracy. Dla mnie to zdecydowanie największa zaleta tego telefonu. Chyba, że wcześniej korzystaliśmy z S20+ albo S20 Ultra, wtedy jesteśmy już przyzwyczajeni do dobrego. Konkurencją na tym polu nie jest w mojej ocenie żaden inny smartfon, bo nawet najnowszy OnePlus 8, pomimo zastosowania 120 Hz odświeżania, nie oferuje takiego kontrastu i takich pięknych kolorów. Co szczególnie ważne – jasność minimalna wynosi nieco ponad 10 cd/m2, co świetne sprawdza się do czytania w całkowitych ciemnościach. Smartfon natychmiast reaguje na zmianę warunków dzięki jasności adaptacyjnej, przez co niezależnie od pory dnia czy nocy korzysta nam się z tego ekranu niesamowicie wygodnie. 

Zastosowane komponenty, wydajność i czas pracy na baterii

Tutaj niestety dochodzimy do pierwszego, poważnego problemu Note20 Ultra. Zastosowane komponenty, mimo flagowych rozwiązań Samsunga, na polu syntetycznych benchmarków bardzo zawodzą. W telefonie znajdziemy ośmiordzeniowy, autorski układ Exynos 990, wykonany w 7 nm, którego dwa rdzenie Cortex potrafią rozpędzić się do 2,73 GHz. Dwa kolejne osiągają 2,4 GHz, a cztery zatrzymają się na maksymalnie 2,0 GHz. Wspiera to wszystko 12GB pamięci LPDDR5 rozpędzającej się maksymalnie do zawrotnych 5500 MB/s oraz 256 GB miejsca na dane użytkownika ze wsparciem technologii UFS 3.1, która oferuje bardzo dobre rezultaty. Układ graficzny to Mali-G77 MP11 wystarczający do obsługi dowolnych gier w najwyższych detalach. 

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Wydaje się, że to znakomite komponenty, jednakże… od wielu miesięcy wokół Samsunga toczy się afera dotycząca stosowania w Europie procesorów Exynos, podczas gdy w Ameryce Północnej, Korei czy Chinach wykorzystywane są rozwiązania Qualcomma. Powszechnie dostępne w sieci testy wskazują, że Snapdragony 865 pod każdym względem biją na głowę procesory Exynos, oferując zauważalnie wyższą wydajność, znacznie dłuższy czas pracy na baterii, lepszy przetwornik obrazu czy wreszcie znacznie niższe temperatury, mające niebagatelny wpływ na końcową wydajność pod obciążeniem. To wszystko wyszło także podczas moich testów. W Europie płacimy te same pieniądze za gorszy telefon i Samsung powinien wreszcie coś z tym zrobić.

Exynos 990 ma tendencje do nadmiernego nagrzewania się. Programy diagnostyczne wskazywały w szczytowych momentach nawet 72 stopnie CPU, co jest w mojej ocenie wynikiem niedopuszczalnym w smartfonach. Co gorsza, wykorzystując program do testowania throttlingu, już po kilku minutach wydajność rdzeni Cortex spadała do 78-75% pod wpływem zbyt wysokiej temperatury. Nie muszę chyba mówić, że tył Note20 Ultra potrafił się bardzo mocno rozgrzać, przez co korzystanie z niego nie było już takie fajne. Przegrzewanie układu niestety nie występuje tylko w grach czy benchmarkach, ale również podczas nagrywania filmów (szczególnie 4K czy 8K), robienia wielu zdjęć jednocześnie (szczególnie serii) czy użytkowania platformy DeX. Ma to duże przełożenie na wyniki testów syntetycznych. Na szczęście nie zaobserwowałem wpływu temperatury na codzienne użytkowanie.
 

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Test w popularnym AnTuTu powtarzałem wielokrotnie. Podczas pierwszego uruchomienia telefon był całkowicie zimny. Wyłączyłem wszystkie aplikacje działające w tle. W ustawieniach baterii włączyłem profil wysokiej wydajności, który wyzwalał pełną moc procesora. Wtedy udało mi się osiągnąć 526823 punkty co i tak było wynikiem zauważalnie gorszym od rezultatów Snapdragona 865. Geekbench 5 wskazał 911 punktów w testach jednego rdzenia i 2718 przy wielordzeniowości, a w Androbenchu pamięć UFS 3.1 rozpędzała się do 1718 MB/s przy odczycie i 774 MB/s przy zapisie. W 3D Marku w teście Sling Shot Extreme Note20 Ultra osiągnął 6466 punktów z API OpenGL ES 3.1 oraz 5168 z wykorzystaniem Vulkana. To nie są najlepsze rezultaty na rynku, ale plasowały Note20 Ultra w czołówce… Niestety, nigdy nie udało mi się tych wyników powtórzyć. 

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Z każdą kolejną aplikacją, zapełnianiem miejsca na telefonie i nagrzewaniem go, szczególnie podczas ładowania baterii, wyniki w AnTuTu były gorsze. Drugi test wskazał tylko 489422 punkty, a trzeci marne 457802 jednostki, co jest spadkiem o zawrotne ~70 tysięcy względem pierwszego testu. To wynik nadmiernego throttlingu i potężnego rozgrzania układu Exynos 990. Pod obciążeniem przekraczającym 8 minut, procesor pracował z częstotliwością maksymalnie 2,31 GHz dla dwóch rdzeni oraz 1,45 GHz dla czterech rdzeni, co daje nam spadek o kosmiczne 28%. Po wielu minutach obciążenia, Geekbench 5 wskazał 463 punkty dla jednego rdzenia i 2546 dla wielordzeniowości. To wyniki znacznie gorsze od Note10+ na zeszłorocznym Snapdragonie 855 czy Huawei P30 Pro z Kirinem 980. 

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Podejrzewam, że wszystkie powyższe mankamenty nie mają prawa bytu w Note20 Ultra ze Stanów Zjednoczonych, gdzie powszechnie stosuje się najnowsze Snapdragony 865+, rozgrzewające się maksymalnie do 39 stopni, dając przy tym blisko 600 tysięcy punktów w AnTuTu. Mój POCO F2 Pro, wyposażony w zwykłego Snapdragona 865 nigdy nie był nawet ciepły, a średnio generuje 560-570 tys. punktów, które są stałą wartością, bez wpływu na to, jak często i jak wiele razy uruchomię testy. Podejrzewam, że nadmierne nagrzewanie ma również wpływ na czas pracy na baterii, który w Note20 Ultra jest… bardzo przeciętny. Znowu, ponoć Samsungi ze Snapdragonem działają nawet 3 do 4 godzin dłużej (!). To przecież jakiś absurd. 

Telefon podczas codziennego użytkowania, nagrywania filmów, robienia zdjęć i korzystania z komunikatorów oraz przeglądarki rzadko kiedy wystarczał na cały dzień. To wszystko z włączonym 120 Hz ekranem, z wykorzystaniem NFC do płatności kartą oraz automatycznej synchronizacji danych i włączonej lokalizacji, ale również z trybem ciemnym, który rzekomo pozwala zaoszczędzić trochę energii. Czas przed ekranem wynosi marne 4,5h, a testowałem już tegoroczne flagowce (choćby Xiaomi Mi 10), które oferowały prawie dwa razy tyle. W teście oglądania filmów na YouTube mogłem liczyć na 4h i 11 minut w rozdzielczości 1080p z włączonym HDR. Jeśli zszedłem z jakością do 720p, wtedy czas pracy wydłużał się o godzinę. Smartfon wspiera szybkie ładowanie do 25W i do 15W bezprzewodowo, a także pozwala na zwrotne naładowanie drugiego telefonu czy słuchawek. Zastosowane ogniwo litowo-polimerowe o wielkości 4500 mAh jest jednak za małe na Europejską wersję i życzyłbym sobie, żeby producent poszedł po rozum do głowy i pozwolił nam dokonać wyboru, czy chcemy Exynosa czy Snapdragona. Chociaż wtedy nikt by tego urządzenia nie kupił z autorskimi jednostkami Koreańczyków. 

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Czas pracy na baterii wydłużał się zauważalnie, gdy zmieniałem częstotliwość odświeżania ekranu do 60 Hz. Wtedy SoT wynosił ok. 6h, co uważam za przyzwoity wynik, aczkolwiek od flagowego i tak wielkiego telefonu oczekuje zdecydowanie więcej. Zdążyłem już przyzwyczaić się do tego, że są smartfony działające znacznie dłużej. Na szczęście, uruchamiając GTA San Andreas, Call of Duty Mobile, Asphalt 9 i mnóstwo innych gier nie mogłem narzekać na ich działanie. Chodziły bardzo szybko, przy najwyższych detalach, bez irytującego rwania obrazu czy spadków płynności. Niestety tył smartfona nieprzyjemnie się przy tym nagrzewał co po kilkudziesięciu minutach staje się po prostu niewygodne. Telefon do pełna naładujemy w ok. 70 minut za pomocą dołączonej do zestawu ładowarki. 

Codzienne użytkowanie, nakładka producenta, głośniki, dodatki i funkcje

Galaxy Note20 Ultra korzysta z dobrze znanej nakładki na Androida 10 – Samsung One UI w wersji 2.5. Poprawki zabezpieczeń pochodzą z 1 lipca 2020 roku i na dziś nie ma żadnej nowej aktualizacji. To klasyczny, dobrze znany nam system operacyjny, który działa bardzo szybko i niezawodnie. Szkoda, że producent nie pokosił się o jakieś większe odświeżenie, ale One UI weszło do użytku na początku 2019 roku, dlatego nie oczekiwałem znaczących zmian. Jest świetnie – dla posiadaczy dowolnego Samsunga z serii Galaxy nie będzie tutaj żadnych zaskoczeń. Ustawienia są poukładane logicznie, dostęp do wszystkich opcji natychmiastowy z poziomu górnej belki, animacje wyglądają bardzo przyjemnie dla oczu, działając przy tym płynnie i natychmiastowo. Nakładka w Note20 jest minimalistyczna, smartfon ma też bardzo wysoką czułość na dotyk, co w połączeniu ze 120 Hz odświeżaniem sprawia doskonałe wrażenie niezwykłej szybkości i dokładności.

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Jak wygląda One UI w najnowszej wersji, zobaczycie na zdjęciach. Z dodatkowych funkcjonalności, możemy podłączyć się do Windowsa (i np. dzwonić i odbierać połączenia przez laptopa), płacić zbliżeniowo za pomocą NFC, nagrywać ekran z poziomu górnej belki (ustawiając przy tym jakość takiego nagrania i potencjalne wykorzystanie mikrofonu), udostępniać dane czy podświetlić krawędzie, albo włączyć tryb Dolby Atmos dla głośników, generując tym samym bardziej przestrzenny dźwięk. Jest także platforma DeX, tym razem bezprzewodowa, która z telefonu robi pełnoprawny komputer. Tutaj jednak widzę dwa mankamenty, bo po pierwsze – ta funkcja działa teraz tylko z telewizorami, a do monitora podłączymy się najwcześniej w październiku po aktualizacji systemowej. Po drugie, możemy podłączyć tylko bezprzewodową klawiaturę i myszkę. Korzystanie z touchpada, którym staje się Note20 Ultra jest bardzo niewygodne. 

DeX rozwijany jest od kilku lat i początkowo wymagał do działania specjalnego akcesorium, do którego wkładaliśmy telefon, a następnie podpinaliśmy klawiaturę i myszkę na USB, oraz kabel HDMI do dowolnego wyświetlacza. Obecna wersja działa dobrze, bez wyraźnych zgrzytów. Możemy napisać dokument w Wordzie, skorzystać z poczty, wyświetlić zdjęcia czy filmy na dużym ekranie albo pracować na mobilnych wersjach Photoshopa czy programów do edycji dokumentów. Mimo posiadania ekranu 4K, aplikacja YouTube odpalona w DeX pozwalała mi co najwyżej na skorzystanie z rozdzielczości 1440p, oferując też bardzo niski bitrate odpalanych filmów, co znacznie wpływało na ich jakość. Były wyblakłe i mało przyjemne dla oka. Tym niemniej to ciekawe rozwiązanie, ale chwilowo nie widzę dla niego szerszego zastosowania – taka ciekawostka. Note20 Ultra ma też bardzo przyjemne, delikatne wibracje. Ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych oraz odblokowanie smartfona za pomocą twarzy radziły sobie bezbłędnie i nie sprawiały mi żadnych problemów.

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Nie mogę mieć również żadnych zastrzeżeń do rozmów telefonicznych. Są fantastyczne. Telefon nie gubi zasięgu, nie zrywa połączeń, a w ich trakcie oferuje fantastyczną jakość i czystość dźwięku. Moi rozmówcy również nie mogli narzekać stale wspominając jak świetnie mnie słychać. Nawet jeśli nasze połączenie z siecią wynosi jedną czy dwie kreski, Note20 Ultra nie ma z tym żadnego problemu. Równie dobrze działa WiFi zarówno 802.11ac jak i najnowsze 802.11ax. Zasięg jest pewny, stabilny i bezproblemowy. Telefon generował też bardzo wysokie wyniki szybkości działania internetu, osiągając po w popularnych „speed-testach” prawie maksimum możliwości mojego łącza. 

Równie rewelacyjnie wypadają głośniki, oferując kapitalną jakość dźwięku. Producent zastosował oczywiście technologię stereo wspieraną przez Dolby Atmos i konfigurowaną z pomocą znanej marki „AKG” co słyszymy już po pierwszych piosenkach. Dźwięki są donośne, bardzo czyste, a przy tym głębokie, oferując nawet delikatny bas i wyciągając na wokandę różne brzmienia. Zakres tonów jest przy tym jednym z najszerszych jakie słyszałem w smartfonach, a bezpośrednie porównania do iPhone’a 11, POCO F2 Pro, Xiaomi Mi 10 czy Galaxy S20+ nie pozostawiały złudzeń. Brzmienie z głośników Note20 Ultra jest bezkonkurencyjne – aż przyjemnie słuchać na tym muzyki, oglądać filmy czy rozmawiać głosowo. Jest wystarczająco głośno by zadowolić każdego. Równie znakomicie słychać wszystko korzystając ze słuchawek, zarówno przewodowych jak i bezprzewodowych. Te załączone w zestawie są bardzo wysokiej jakości, mają bogaty bas, grają wystarczająco głęboko i nie irytują nas jakimikolwiek przesterami, gwizdami czy syczeniem. To w mojej ocenie jedne z najlepszych słuchawek jakie znajdziemy w zestawie z telefonem i jeśli nie przeszkadza nam kabel, to nie będzie potrzeby inwestowania w inny model. No chyba że jakieś nauszne, ale to kompletnie inna klasa dźwięku. 

Rysik S pen - to właśnie dla niego kupujemy Note’y

A jak sprawdza się główny bohater tego telefonu, czyli rysik S pen? Muszę przyznać, że jego precyzja działania jest powalająca. Samsung chwali się, że opóźnienie wynosi raptem 9 ms i to czuć (w zwykłym Note20 opóźnienie wynosi ponad 20 ms). Piszemy tym niczym prawdziwym długopisem po kartce – jest bardzo szybko i przyjemnie. Rysikiem możemy także robić zdjęcia, ponieważ działa on na bluetooth. Ładowany jest za każdym razem, gdy włożymy go do telefonu i ma wewnątrz baterię o pojemności wystarczającej na przynajmniej pół godziny do czterdziestu minut pracy. Ładuje się przy tym do pełna w mniej niż 15 minut. Notatki możemy wprowadzać na wyłączonym ekranie albo w specjalnym, cyfrowym zeszycie. Te są potem bezpośrednio synchronizowane z aplikacją Microsoft OneNote, dzięki czemu natychmiast otworzymy je na tablecie czy komputerze. 

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Do wyboru jest kilkanaście aplikacji. Oprócz sporządzania notatek na białym czy czarnym tle, możemy też zapisać dowolne treści na ekranie podczas surfowania po internecie czy oglądania zdjęć. Mamy tłumacza w czasie rzeczywistym (wystarczy zaznaczyć tekst do przetłumaczenia), przybliżenie treści działające niczym lupa i tzw. „Penup”, czyli kolorowankę, która ma nas nauczyć rysować. Do zabawy jak znalazł. Można też wysłać komuś wiadomość odręczną w formie .gifa, lub przenieść wszystkie notatki do wersji cyfrowej – telefon wtedy sam odczytuje nasze pismo i robi z niego „zwykły” tekst. Jeśli znajdziemy wśród naszych znajomych więcej posiadaczy Note20 albo mamy dostęp do takich osób w pracy, to możemy włączyć obsługę wielu rysików S pen na jednym urządzeniu. Opcji jest tutaj całkiem dużo – mnie szczególnie przydały się te do robienia zdjęć, bo jest to znacznie lepsze od samowyzwalacza i pozwala cyknąć fotkę z odległości nawet 20 metrów. Korzystałem wcześniej z Note8 i Note9 oraz bawiłem się długo Note10+. Samsung znowu poczynił postępy z działaniem rysika. W tegorocznym Note20 Ultra jego precyzja i szybkość działania są niesamowite. 

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Aparat – zdjęcia i filmy za dnia oraz nocą

Moglibyśmy oczekiwać, że w telefonie kosztującym blisko 6000 zł znajdzie się topowy aparat. Z zewnątrz właśnie tak wygląda – ogromna wyspa z aparatami zawiera trzy gigantyczne jak na telefon obiektywy, które budzą respekt. Główny ma 108 Mpix z przesłoną F1.8, a do zestawu dorzucono jeszcze 12 Mpix aparat z obiektywem ultraszerokokątnym oraz 12 Mpix teleobiektyw z przesłoną F3.0. Całość wspomagana jest przez laserowy autofocus i dużą diodę doświetlającą. Z przodu znajdziemy natomiast 10 Mpix oczko do selfie. W ogólnym rozrachunku w ciągu dnia te aparaty sprawują się bardzo dobrze. Mamy bardzo dużą szczegółowość, niesamowite kolory, świetną stabilizacje ruchomych obiektów i szereg funkcji takich jak portrety (nazwa tutaj „Live Focus”) czy zdjęcia panoramiczne lub tryb profesjonalny. W ustawieniach dokonamy też wyboru pomiędzy .jpg a .RAW dla bardziej wymagających i włączymy np. świetną funkcję sugestii dotyczących ujęcia, która analizuje scenerie, a następnie podpowiada nam gdzie skierować aparat, by wyciągnąć z tego jak najwięcej. Jest również opcja nałożenia filtrów w czasie rzeczywistym i wygładzenia twarzy oraz zwężenia podbródka czyli zastosowania pewnego rodzaju upiększenia. 

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Jak wyglądają zdjęcia w pełnej krasie, możecie zobaczyć w obszernej galerii na samym dole tego testu. Oprogramowanie aparatu jest dobrze znane z telefonów Samsunga. Działa szybko, automatycznie dobiera ustawienia do kadru i nigdy mnie nie zawiodło. Nie zawiesza się i nie powoduje problemów. Mam natomiast nieco zastrzeżeń do zdjęć nocnych. Algorytmy działają zdecydowanie zbyt agresywnie, powodując przesadne rozjaśnienie, co prowadzi do dziwnych błędów – na niektórych ujęciach drzewa stały się rozmazanymi plamami, a niebo wielką, jaskrawą plamą. Oczywiście tryb szerokokątny w nocy niestety do niczego się nie nadaje. Szkoda, bo liczyłem, że w telefonie za 6000 zł nie będzie takich wpadek. W zwykłych zdjęciach nocnych brakowało szczegółowości i paradoksalnie lepsze ujęcia wychodziły wtedy, gdy… pozwoliłem algorytmowi aparatu na samodzielny dobór trybu. Może fotki nie były tak jasne, ale oferowały więcej detali. Aparat główny potrafił też w ciągu dnia prześwietlić zdjęcia lub nie był w stanie uchwycić ostrości na twarzy, tylko wybierał miejsce gdzieś na ciele. Zdarzało się to sporadycznie, ale jednak. 

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

W temacie wideo jest natomiast doskonale – filmy mają świetną szczegółowość, przełączanie pomiędzy aparatami następuje bardzo szybko (ale jest niemożliwe przy 4K/60 fps), natomiast optyczna stabilizacja obrazu wykonuje tu fenomenalną robotę. Ujęcia nawet podczas biegu są niemal niezachwiane. Gdy idziemy, to obraz jest tak płynny, jakbyśmy korzystali z gimbala. Niezależnie od wybranego obiektywu, dalej zachowują świetną jakość. W końcu filmy z wykorzystaniem ultraszerokątnego aparatu mają jakiś sens – wyglądają też o wiele lepiej od zwykłych ujęć. Możemy skorzystać z funkcji „Live Focus Pro” która w czasie rzeczywistym rozmywa obraz za postaciami, prezentując zaskakująco dobre rezultaty. Jest też „hiperlaps” i zwolnione tempo do 960 klatek w rozdzielczości 720p.

Nic się nie zmieniło w temacie nagrywania filmów w 8K, które dalej rejestrowane są w maksymalnie 24 klatkach. To słabiej niż u konkurencji, nawet kosztującego 2199 zł POCO F2 Pro, ale umówmy się – to dalej tylko ciekawostka i realnie według mnie nikt tego w smartfonach nie wykorzysta. Nie ma takiej potrzeby. Aparat jest zatem flagowy i bardzo dobry. Jakość zdjęć nie wyróżnia się niczym specjalnym na tle Samsungów z serii Galaxy S20 czy Huawei P40 Pro, a Xiaomi Mi 10 czy OnePlus 8 robią całkiem podobne zdjęcia – zależnie od warunków i doboru kadru, czasem Note20 Ultra zrobi powalającą fotkę, by w nocy nieco nas zaskoczyć dziwnym działaniem oprogramowania i bardzo marnym obiektywem ultraszerokokątnym. Telefon doskonale radzi sobie za to podczas nagrań. W osłupienie wprawiły mnie efekty pięćdziesięciokrotnego przybliżenia. 

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Tylko spójrzcie – mieszkam na 9 piętrze i widzę centrum Warszawy z odległości 12 km w linii prostej. Korzystając z maksymalnego zbliżenia, zdołałem uchwycić zegar na Pałacu Kultury, z którego mogę bezproblemowo odczytać godzinę (17:12). To mnie wywaliło z kapci. Potem zrobiłem jeszcze kilka podejść i za każdym razem to zbliżenie wprawiało mnie w osłupienie. Myślałem, że będzie jedynie ciekawostką i jakość zdjęcia nie jest może szczególnie zachwycająca, ale… to wygląda dużo lepiej niż stukrotne przybliżenie cyfrowe w modelu Galaxy S20 Ultra. Producent zastosował też bardzo fajny podgląd zdjęcia z przybliżeniem dwudziesto i pięćdziesięciokrotnym. Na małym ekranie w oprogramowaniu aparatu widzimy duże ujęcie z zaznaczonym niewielkim, białym kwadratem które pomaga nam odnaleźć się w przestrzeni, którą chcemy sfotografować. To wiele ułatwia. 

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Podsumowanie – Note20 Ultra, dlaczego jesteś tak drogi?

Najnowsze telefony z serii Note20 są pełne kontrowersji. Z jednej strony mamy zwykłego Note20, który na tle swojego mocniejszego brata jest nieporozumieniem. Przegrywa w pewnych aspektach nawet ze starszym Galaxy S20+, oferując co najwyżej rysik, który i tak jest wolniejszy niż ten w Note20 Ultra. Testowany dziś telefon zachwycił mnie przede wszystkim jakością wykonania i doskonałym ekranem. Nie tylko jego płynność działania jest niesamowita, ale jasność, kolory czy wsparcie dla HDR10+ znacznie wpływa na komfort użytkowania i sprawia, że korzystanie z tego smartfona staje się niezwykłą przyjemnością. Równie doskonałe są głośniki czy jakość połączeń głosowych, oferując absolutny top wśród współczesnych telefonów.

Samsung Galaxy Note20 Ultra - test smartfona. „Prawdziwy” flagowiec i perła w koronie Koreańczyków?

Zachwycać się można też aparatem za dnia czy jakością filmów w 4K i 30 klatkach, gdy możemy skorzystać z obiektywu ultraszerokątnego, bo wtedy rejestrujemy ujęcia niczym z gimbala, które mają świetną szczegółowość, dobry zakres tonalny, brak prześwietleń i szumów. Po zgraniu ich na komputer bitrate mógłby być nieco wyższy, ale nie ma na co narzekać. To telefon dla biznesmenów, artystów, grafików i montażystów. Dla przedsiębiorców i osób, których harmonogram dnia jest obfity w multum spotkań. Dla specjalistów i technologicznych świrów, ale też dla graczy i miłośników nowości. Ogrom możliwości i funkcjonalności będzie niewątpliwie gigantyczną zaletą dla każdego, kto oczekuje od telefonu nie tylko urządzenia do dzwonienia, ale prawdziwego kombajnu do pracy. Szczególnie tej artystycznej. 

Gdzie można kupić Samsung Galaxy Note20 Ultra?

Niestety w Europejskim modelu zastosowano autorski model procesora Exynos 990, który niemiłosiernie się nagrzewa, czasem przekraczając temperaturę nawet 70 stopni. Sprawia to, że testy w syntetycznych benchmarkach praktycznie nie są powtarzalne, a im dłużej telefon jest obciążony tym wolniej chodzi. Na szczęście nie zauważyłem wpływu throttlingu na codzienne użytkowanie czy mobilne granie – wszystko chodziło bardzo płynnie w najwyższych ustawieniach jakości grafiki. Nie zmienia to jednak faktu, że Amerykański model ze Snapdragonem 865+ z całą pewnością jest wydajniejszy, znacznie dłużej trzyma na baterii i nawet w połowie nie generuje tak dużo ciepła. 

W przypadku Exynosa wydajność rdzeni Cortex spada czasem o blisko 28%, co nie powinno mieć miejsca w telefonie za 6000 zł. Znajdziemy tu jednak topową pamięć LPDDR5 oraz UFS 3.1 oferujące świetną szybkość działania, a do tego rewelacyjne funkcje rysika i znaną, sprawdzoną i znakomicie działającą nakładkę producenta One UI w wersji 2.5. Czy to wystarczy, żeby przekonać niezdecydowanych do zakupu? Niekoniecznie. Osobiście miałbym wielki dylemat czy zapłacić za ten telefon tak duże pieniądze, ale muszę przyznać, że w momencie wrześniowej premiery Project xCloud od Microsoftu będzie się na nim grało rewelacyjnie, szczególnie po podłączeniu pada. Głównie za sprawą rewelacyjnego wyświetlacza. Tylko ten czas pracy na baterii… 

Ocena – 8+/10 (chociaż Exynos 990 zasługuje na 5/10)

Zalety:

  • Absolutnie topowa jakość wykonania
  • Rewelacyjny ekran AMOLED ze wsparciem dla 120 Hz i HDR10+
  • Świetnie, szybko i precyzyjnie działający rysik 
  • Szybkie ładowanie przewodowe i bezprzewodowe oraz ładowanie zwrotne 
  • Sprawdzona i świetnie działająca nakładka producenta
  • Flagowy aparat z rewelacyjną jakością filmów i świetną optyczną stabilizacją obrazu
  • Przybliżenie 50x faktycznie coś daje, nie jest tylko marketingowym bełkotem
  • Zdjęcia w ciągu dnia mogą się podobać, są pełne detali i szczegółów 
  • Tryb portretowy jest świetny, efekt bokeh bardzo atrakcyjny, bez przekłamań
  • Nie ma gry, która ten układ mogłaby zagiąć – wszystkie chodzą świetnie
  • Doskonałe głośniki, jedne z najlepszych jakie zamontowano w telefonach
  • Wiele przydatnych funkcjonalności w samym oprogramowaniu (OneNote, LinkToWindows)
  • Certyfikat wodoszczelności IP68
  • Wsparcie dla dwóch kart nanoSIM lub kart microSD o pojemności do 1TB
  • Samsung DeX, który w październiku wiele zyska, gdy dodana zostanie obsługa monitorów
  • Szybkość działania i ogólny komfort użytkowania systemu są znakomite 

Wady:

  • Exynos 990 ma wyraźne problemy z nagrzewaniem się, a CPU wpada w throttling czyli spowalnianie procesora pod wpływem temperatury. Przez to rdzenie tracą nawet do 28% swojej wydajności
  • Gorąca obudowa podczas intensywnego obciążenia
  • Procesor w pewnych momentach osiąga zawrotne 72 stopnie
  • Układ nie jest topowy na tle konkurencji i osiąga, szczególnie po obciążeniu, przeciętne wyniki wydajności, ale nie wpływa to na codzienne użytkowanie, do którego trudno mieć jakieś zastrzeżenia
  • Qualcomm Snapdragon 865+ montowany w wersjach z USA, Korei czy Chin jest znacznie wydajniejszy od Exynosa 990
  • Bardzo krótki czas pracy na baterii, za małe ogniwo – dlaczego w Galaxy S20 Ultra jest 5000 mAh, a tutaj tylko 4500? 
  • Algorytmy w trybie nocnym aparatu działają zbyt agresywnie, mocno retuszując nocne zdjęcia, co prowadzi do dziwnych defektów
  • Szkoda, że ładowarka dołączona do zestawu ma tylko 25W, konkurencja potrafi ładować telefony nieco szybciej, ale wynik przekraczający 70 minut jest akceptowalny
  • Cena – 5949 zł to zdecydowanie za dużo
  • Duża i bardzo wystająca wyspa z aparatami
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper