PS5 z ograniczoną dostępnością? Czy Sony ma się czym przejmować?
Doniesienia z ostatnich dni pozwalają sądzić, że konsola PlayStation 5 pójdzie w ślady swoich poprzedniczek i także zadebiutuje na świecie w różnych terminach. Czy Sony może na tym ucierpieć?
Pod koniec sierpnia bardzo głośnym echem wybrzmiała informacja, jakoby PlayStation 5 miało zadebiutować przy ograniczonej liczbie egzemplarzy. News był niezwykle ważny, albowiem w gruncie rzeczy płynął od samego Sony. Cóż, nie było to bynajmniej napisane wprost, ale jak zdążyliśmy Wam przekazać, poinformowano, że:
Liczba konsol PS5 dostępnych w przedsprzedaży będzie ograniczona, dlatego też zaprosimy niektórych z naszych obecnych klientów, aby jako jedni z pierwszych złożyli zamówienie przedpremierowe na PlayStation.
Ciężko interpretować to w inny sposób, a wypada wspomnieć, że całą akcję odniesiono wyłącznie do mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Tylko oni będą mogli skorzystać z oferty i „zarezerwować” sobie wyczekiwany sprzęt, aby być pewnym jego dorwania. Dość niecodzienna sytuacja i bez wątpienia wywołała spory zamęt wśród fanów.
Call od Duty: Postrzelone nadzieje
I o ile gracze liczyli, że ogłoszenie oferty wyłącznie w USA zakłada, iż niedługo potem podobne popłyną z oddziałów Sony ulokowanych w innych częściach świata, o tyle późniejsza wiadomość w zwiastunie nowego Call of Duty podważyła wszelkie nadzieje. Wynika z niej bowiem, że nowa odsłona zadebiutuje na PS5 wcześniej na terenie Stanów Zjednoczonych i Kanady, niż dla reszty świata.
Po nitce do kłębka bardzo szybko udało się wywnioskować, iż może się to wiązać z wcześniejszymi doniesieniami i oznaczać, że nexy-gen od Sony rzeczywiście zadebiutuje w innych terminach, w zależności od miejsca na świecie. Będzie to bez wątpienia dość ciekawa opcja w przypadku braków egzemplarzy. Pierwszy rzut dla Ameryki, drugi dla Europy/Japonii i tak dalej. Brzmi sensownie i wypada zdecydowanie lepiej logistycznie niż ograniczona liczba na cały świat.
Powinienem zaznaczyć jednak, iż obie te informacje nie muszą bynajmniej oznaczać dużej różnicy. I choć rzeczywiście rozstrzał w datach może być ostatecznie tygodniowy, to jednakowoż nie będę zaskoczony, jeśli wyniesie zaledwie kilka dni, czego prawdopodobnie większość z nas nawet nie zauważy. Cały tekst to zaledwie spekulacja, poparta pewną analizą i doniesieniami z ostatnich dni.
Ograniczą PS5, czy nie?
Oto jest pytanie... Wydaje mi się, że większe znacznie od newsów z minionych tygodni może mieć fakt, iż przyszło nam funkcjonować w dobie pandemii, a koronawirus globalnie odbija się na wielu branżach – w tym również tej związanej z grami wideo i technologią. Już w okolicach marca pojawiały się pierwsze plotki na temat tego, że konsole nowej generacji mogą mieć problemy na premierę (mówiło się nawet o przełożeniu debiutu na 2021).
Microsoft bardzo szybko wszystko dementował i uspokajał swoich fanów, a Sony... Cóż, jak to Sony – nie potwierdzają, nie zaprzeczają. No, a my mamy nadzieję, że w ciszy robią swoje i dostarczą genialny sprzęt. Jeśli jednak rzeczywiście liczba sztuk będzie ograniczona (a umówmy się, zapotrzebowanie na PlayStation jest większe, niż na Xboksa), to falowe premiery dla wybranych regionów świata zdają się najlepszym wyjściem z sytuacji. Bałagan i krzyki będą najmniej donośne.
Ale to już było...
No właśnie, czy to rzeczywiście coś nowego? Pozwolę sobie posiłkować się Wikipedią, bo przyznam, że nie pamiętam dokładnych dat. Tak to jednak wyglądało w przypadku PlayStation 3 (ponad dekadę temu):
- Japonia: 11.11.2006
- NA: 17.11.2006
- PAL: 23.11.2007
Nieźle, prawda? Tak, jasne, to około trzynastu lat temu – w technologii to wręcz prehistoria. Cofnijmy się więc nieco mniej, albowiem do debiutu kolejnej generacji od Sony, tak prezentowała się premiera PlayStation 4:
- NA: 15.11.2013
- PAL: 29.11.2013
- Japonia: 22.02.2014
To już nieco nowsze czasy, ale wciąż historia. Przez minione 7 lat zmieniło się dużo, a pojęcie „Globalnej Wioski” Pana Herberta McLuhana z miesiąca na miesiąc jest coraz bardziej wymowne. Nie muszę przypominać, z jakim oburzeniem spotkało się odpalenie platformy Disney+ wyłącznie w wybranych miejscach świata, prawda? Niewielu pamięta, że z Netfliksem było to samo - pretensje prawie nie wybrzmiewały.
...i nie wróci więcej!
No właśnie – to nie problem roszczeniowego społeczeństwa. Czasy się po prostu zmieniły, a my chcemy mieć „tu i teraz”, bo przyzwyczaja się nas, że właśnie w ten sposób dostajemy. Odpowiada za to choćby cyfrowa dystrybucja (o której pisałem wczoraj), która sprawia, że otrzymujemy produkt w tym samym momencie, co Stany Zjednoczone, Japonia, Chiny, czy RPA.
Myślę, że poślizg rodem z czasów PlayStation 3 dziś nie przejdzie. Uważam, że zmuszenie fanów do oczekiwania na następną generację kilku tygodni może odbić się negatywnie na sprzedaży. Nie wszyscy są przywiązani do konkretnych konsol, a gdy ktoś chce kupić PlayStation 5, bo oczekuje „next-genowych funkcji” to, zamiast czekać, nabędzie je wraz z Xboksem Series X. Biorąc pod uwagę brak mocnych tytułów na start (w momencie pisania tekstu), nie sądzę, aby lwia część zwlekała dla samego faktu przynależności.
Czas odegra ważną rolę
Jak wspomniałem, dłuższa różnica nie przejdzie – ludzie po prostu postawią na Microsoft i pewnie zrobią to trochę na złość Sony. Inna sprawa, jeśli okaże się, że w ostatecznym rozrachunku cały świat dostanie konsolę na przestrzeni jednego lub dwóch tygodni. Wierzę w ostatki cierpliwości u ludzi i uważam, że tyle będziemy w stanie wytrzymać. Jasne, zawsze odbije się to w pewnym stopniu, ale nie sądzę, aby Sony mocno to odczuło.
Przez wzgląd na wykonywany zawód chciałbym mieć swój sprzęt jak najprędzej, choć nie ukrywam, że kilka dni może okazać się nawet pewnym pozytywem. Przez ten czas prawdopodobnie uda nam się poznać pierwsze niezależne opinie na temat konsol i poczytać nieco o ich zaletach, wadach oraz najważniejszych elementach.
Dla mnie sprawa jest jasna
Kluczowym aspektem będzie to, jak długo przyjdzie nam czekać względem Stanów Zjednoczonych. Historia pokazuje bowiem, że pytanie nie powinno brzmieć, „czy dostaniemy konsole później”, a „o ile później”. Jeśli wszystko okaże się kwestią kilku dni, nie będzie żadnego problemu. Jeśli jednak w międzyczasie (pomiędzy premierą PS5 w USA, a w Europe) zadebiutuje także Xbox Series X i przez tygodnie będzie jedyną opcją grania na next-genach, reperkusje dla Sony mogą być spore.
Prywatnie nie wierzę jednak, aby kolejny raz doszło do kilkumiesięcznych odstępów. To już nie te czasy i za duże ryzyko – zwłaszcza w dobie ofensywy ze strony Xboksa i ich Game Passa. Osobiście jestem bardzo ciekaw tego, w jaki sposób wszystko zostanie rozwiązane i nie ukrywam, że każdego tygodnia liczę na informacje, które ostatecznie rozwieją wszelkie wątpliwości. Mamy już przecież wrzesień, a wciąż wiemy tyle, co nic. Sytuacja bezprecedensowa, ale przyszło nam funkcjonować w jeszcze bardziej bezprecedensowych czasach.
Przeczytaj również
Komentarze (62)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych