Router Wi-Fi i lodówka. Kiedy zaczęliśmy przejmować się wyglądem konsol?

Router Wi-Fi i lodówka. Kiedy zaczęliśmy przejmować się wyglądem konsol?

Kajetan Węsierski | 12.09.2020, 14:00

Odnoszę wrażenie, że to, jak wyglądają konsole, przysłoniło nam w dużej mierze aspekty, które powinny być najważniejsze, jeśli chodzi o następną generację konsol od Sony i Microsoftu.

Tegoroczny wyścig zbrojeń Microsoftu i Sony to dosłownie odbijanie piłeczki i swoista gra na zwłokę. Bezprecedensowa sytuacja wymaga podobnych działań, więc globalny zastój w lwiej części biznesów sprawił, że tak też dzieje się pod względem kampanii marketingowych nowej generacji konsol. Za chwilę będziemy w połowie września, a w gruncie rzeczy dopiero kilka dni temu poznaliśmy sporą garść informacji na temat Xboksa Series S oraz Xboksa Series X. O PlayStation 5 wciąż cisza. Sony siedzi, jak ta przysłowiowa mysz pod miotłą. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Pierwszymi konkretami, jakie otrzymaliśmy, były materiały prezentujące to, jak będą wyglądać nadchodzące konsole (w pełnych wersjach, wizualizację XSS dostaliśmy niedawno). Burza, która rozpętała się przy okazji obu ogłoszeń, przybrała niebotyczne rozmiary. I nie z powodu gier (choć też było ostro) ani bynajmniej specyfikacji... Chodziło wyłącznie o to, jak wyglądają oba sprzęty!

Lodówka, głośnik, odświeżacz powietrza

Nie ukrywam, że byłem bardzo zaskoczony tym, jak dużo kontrowersji wywołało to, jak prezentują się konsole. W pełni rozumiem szum, który powstał – kampanie marketingowe są tak rozciągnięte, że nawet najmniejsza oficjalna informacja rozkopywana i analizowana jest przez kolejne tygodnie od ujawnienia. Poza tym mówimy przecież o nowej generacji– to zawsze bardzo chwytliwy temat, a zwłaszcza, gdy wchodzimy na pole rywalizacji, która wszystko zaognia. 

I o ile całkowicie rozumiem wysyp różnego rodzaju memów, o tyle nie potrafię zrozumieć, jak dużo kwasu wylało się na temat tego, jak wyglądają nowe konsole. Wszystkie media społecznościowe miałem zasypane narzekaniem, że urządzenia prezentują źle, tandetnie, zbyt futurystycznie, a w sumie to przypomina inne sprzęty dostępne w domostwach, jak routery i głośniki. 

Tak, przeróbki, które żonglują konceptem i łączą Xboksa Series X z lodówką, są zabawne. Jeśli jednak ktoś z pełną powagą pisze, że nie kupi konsoli Microsoftu albo PlayStation 5, bo „nie będzie mu pasowało do wystroju domu”, to uważam, iż jest to podejście nieco absurdalne. Nie kupujemy dzieła sztuki na ścianę, nie płacimy przecież za wygląd. 

Kiedyś było lepiej?

Odnoszę wrażenie, że sporej części nas, graczy, wygląd przysłonił wszystko inne. Co z tego, że działanie jakiejś konsoli bardziej nam odpowiada, wolimy akcesoria do niej i, co najważniejsze, gry na wyłączność zdecydowanie bardziej nas zachęcają – przecież „nie postawię mini-lodówki/odświeżacza powietrza przy telewizorze”! Jest w tym sporo nieporozumienia, zwłaszcza gdy wygląd przeważa nad możliwościami. 

No, ale kiedyś było przecież lepiej, prawda? Nieprawda. Wystarczy przypomnieć sobie, jak wyglądały konsole dawniej i nie dać się pochłonąć nostalgii, która lubi wypaczać realizm emocjami. Dostawaliśmy pudła w różnych kształtach, a nawet lekkie wygięcie Xboksa 360 uznawano wtedy za coś niewyobrażalnie futurystycznego i mówiono, że Microsoft pod kątem designu wyprzedził swoje czasy. Teraz wyjątkowo ciężko dogodzić, a czasem mam wrażenie, że jest to niemożliwe.

Jojo - PlayStation 5 and Xbox

Choć może wynika to z tego, jak „mainstreamowym” medium stały się gry wideo w ostatnich latach? Rokrocznie przybywa graczy, a o newsach związanych z tą gałęzią rozrywki i samej branży mówi się coraz śmielej i więcej, niż kiedykolwiek wcześniej. Głos zabiera się tłumniej, a jakiekolwiek krzyki rozchodzą w niebotycznym tempie.

Tak źle i tak niedobrze

Niezadowolenie uśmiecha się do nas w postaci liczb, które można łatwo przeanalizować. Microsoft postawił na prostotę – źle. Sony poszło w stronę nieco większej abstrakcji – też źle. Wystarczy spojrzeć na wyniki. Pod materiałem z prezentacją Xboksa Series X na YouTube mamy obecnie 372 tysiące polubień i 34 tysiące negatywnych reakcji. Prawie co dziesiąta ocena była „łapką w dół”, a to dużo. W przypadku PlayStation 5 wygląda to nieco lepiej: 1.4 miliona pozytywnych, 61 tysięcy negatywnych. Tu co dwudziesta reakcja była zła. Lepiej, ale wciąż nie świetnie. Wystarczy w zasadzie wejść w komentarze i można jeszcze bardziej dostrzec niezadowolenie.

Domyślam się, że wynika to z tego, jak długo przyszło nam czekać na pokaz obu konsol. Niestety im dłużej musimy czegoś wyczekiwać, tym większe rosną nam oczekiwania i każdy tworzy w głowie swoje własne, idealne rozwiązania. Nie sposób więc sprostać wszystkim i trafić do każdego. Jestem przekonany, że gdyby PlayStation 5 wyglądało podobnie, jak PlayStation 4, chichot byłby jeszcze bardziej donośny. 

PlayStation 5 i Xbox Series X

Skupmy się na tym, co kochamy

Jeśli mogę pozwolić sobie na jeden wers manifestu, chciałbym napisać tylko, abyśmy większą uwagę przykuli do tego, co tak właściwie kochamy najbardziej w tym wszystkim – skupmy się na grach wideo. Krzyczmy przy nich o słabej jakości, wrzeszczmy, że nie poruszają ważnych tematów i postulujmy zmiany, gdy pomysły projektantów wymijają się znacząco z tymi, które my byśmy chcieli. 

Nie przepychajmy się jednak o to, jak konsole wyglądają. Niech będą najlepsze w tym, w czym mają być. Najważniejsze są przecież tytuły, które się na nie pojawią i o nich powinniśmy dyskutować. Zdaję sobie sprawę, że po części wynika to z faktu, że o grach wciąż nie wiemy za wiele, ale umówmy się - na pokazie PlayStation 5 pojawiły się projekty, które powinny nas uwierać dużo bardziej, niż to, jak konsola zaprezentuje się w salonie. W gruncie rzeczy nikt nie broni schować jej za stertą książek albo wsunąć za telewizor – wydaje się przecież całkiem smukła.

Reasumując, nie dajmy się zwariować! Nie zapominajmy, za co tak bardzo kochamy tę branżę i co jest w niej tym największym zapalnikiem. Nawet najpiękniejsza konsola, która uniwersalnie podobałaby się wszystkim, ale nie miałaby gier, nie byłaby absolutnie żadną opcją do zakupu. Mam więc nadzieję, że odłożymy to na bok, a wygląd przestanie być dla nas problemem. W ostateczności będziemy przecież wspominać właśnie te godziny, które spędziliśmy w wirtualnych światach. 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper